Doktor X (Doktor Ekstazy)

Stałam w tłumie podczas sympozjum w dniu otwarcia Pickower Institute for Learning and Memory na Massachusetts Institute of Technology. Darmowy poczęstunek zawsze gromadzi studentów. Ciastka wzbudzały zdecydowanie większe zainteresowanie niż wykłady neurobiologów. Ale kiedy na mównicy pojawił się starszy pan z rozwianym siwym włosem odziany w przykładny garnitur i pochodzący z odległej epoki szeroki krawat – sala zamarła.

agquarx

Kategorie

Odsłony

3889
Stałam w tłumie podczas sympozjum w dniu otwarcia Pickower Institute for Learning and Memory na Massachusetts Institute of Technology. Darmowy poczęstunek zawsze gromadzi studentów. Ciastka wzbudzały zdecydowanie większe zainteresowanie niż wykłady neurobiologów. Ale kiedy na mównicy pojawił się starszy pan z rozwianym siwym włosem odziany w przykładny garnitur i pochodzący z odległej epoki szeroki krawat – sala zamarła. – Ktoś zapytał mnie niedawno, czy to prawda, że główną motywacją, jaka przyświecała mi podczas poszukiwań nowych substancji psychoaktywnych, była chęć odkrycia narkotyku, który by wzmagał doznania seksualne. To nieprawda. Owszem, MDMA* wzmacnia odczucia związane z dotykiem i sprawia, że kontakt fizyczny jest o wiele przyjemniejszy. Prawdą jest też, że porzucałem studia nad związkami, które nie intensyfikują potrzeby dotyku. Ale przede wszystkim chodziło mi o rozszerzenie świadomości. O doznanie Boga*... – rozpoczął wykład. Aspiryna dla duszy Alexander „Sasha” Shulgin, profesor farmakologii, odkrył, zsyntetyzował, a następnie wypróbował na sobie, swojej żonie i grupie współpracowników ponad 200 substancji psychoaktywnych: stymulanty, środki uspokaja-jące, afrodyzjaki, środki wywołujące drgawki, narkotyki zmieniające słuch, substancje, które zwalniają lub przyśpieszają subiektywne poczucie upływu czasu, narkotyki wyzwalające napady agresji, narkotyki uśmierza-jące wszelkie emocje. Największą sławę przyniosło mu jednak wypromowanie odkrytej w roku 1912, ale na długie lata zapomnianej MDMA – 3,4-metylenodioksymetamfetaminy, znanej światu jako ekstazy. – To fatalna nazwa – oburza się Shulgin. – W MDMA nie ma nic ekstatycznego. Ja bym raczej sugerował „empaty”, bo głównym działaniem tego związku jest wspaniałe poczucie bliskości, akceptacji oraz głębokiego zrozumienia – i samego siebie, i drugiego człowieka. Czułem się absolutnie czysty, jasny, otwarty. To była łagodna, wszechogarniająca euforia. Według niego najcenniejszym efektem działania MDMA jest wgląd w głąb samego siebie. – Jest w nas lęk, że kiedy dotrzemy do esencji naszej duszy, odkryjemy zgniłego, śluzowatego pokurcza z odrażającymi mackami – mówiła w jednym z wywiadów żona Shulgina Ann. – MDMA usuwa ten strach, pokazuje wszystkie anioły i demony drzemiące w tobie i przedstawia ci je, rodząc cudowne uczucie spokojnej akceptacji. Shulginowie są pewni, że MDMA może być nieocenioną pomocą dla psychoterapeutów przy zmaganiach z zespołem stresu pourazowego lub terapii żołnierzy okaleczonych psychicznie w czasie wojny. – MDMA to aspiryna dla duszy – przekonują. Mimo to ta sielankowa wizja jest daleka od rzeczywistości. „Aspiryna dla duszy” jest obarczona masą niezbadanych jeszcze do końca skutków ubocznych – zaburza poziom serotoniny, uszkadza pamięć, a może niszczy też delikatną tkankę mózgu. Zamiast w gabinetach psychoterapeutów używana jest dziś w klubach tanecznych, a w skład nielegalnie produkowanych pigułek wchodzą też zwykle środki podnoszące ciśnienie krwi, co niejednokrotnie prowadzi do poważnych powikłań. Dziury w mózgu – Słyszałem, że zażywanie ekstazy niszczy neurony, wypalając dziury w mózgu – pyta Road Dog na internetowej stronie Zapytaj dr. Shulgina. – Nieprawda – odpowiada naukowiec. – Teoria o trwałym uszkodzeniu mózgu oparta jest na badaniach na zwierzętach ekstrapolowanych na ludzi. MDMA powoduje czasową degenerację dendrytów u małp i szczurów. Ale nie ma takiego działania na psy i myszy. Jak jest u ludzi? Nie wiemy. A zresztą skany, które miały dowodzić powstawania tych dziur, to z naukowego punktu widzenia mocne nadużycie, bo pokazywały mózgi dwóch różnych osób, a nie tego samego człowieka, przed zażyciem i po zażyciu narkotyku. Sorry, bojownicy antynarkotykowi. Zero dziurek, zero uszkodzeń, zero rdzy. Zważywszy na blisko cztery tysiące eksperymentów, jakich dokonywał na delikatnej tkance własnego mózgu, Sasha może służyć jako niepokojący kontrprzykład wobec tezy o szkodliwości dragów. W wieku 84 lat nadal jest bardzo aktywny: pisze kolejną książkę, daje odczyty, a jasności umysłu można mu tylko pozazdrościć. Zda-rza mu się zapominać nazwiska i mylić miejsca, ale nigdy nie myli i nie zapomina chemicznych nomenklatur substancji. Pytany, czy nie boi się eksperymentować na sobie, odpowiada, że przecież nie jest głupi: – Nie pochłaniam całej łyżki nieznanego specyfiku. Zaczynam od rozsądnie oszacowanych dawek i dla bezpieczeństwa jeszcze je dzielę. Sasha jest przekonany, że testowanie substancji psychoaktywnych na zwierzętach nie ma sensu. W końcu nie sposób dociec, jak zmienia się własny wizerunek czy empatyczne nastawienie szczura. Krytycy zarzucają mu z kolei, że eksperymenty, których dokonuje na sobie, nie mają żadnej wartości – nie ma w nich nawet śladu naukowej metodyki. Shulgin jest jednocześnie eksperymentatorem i obiektem doświadczeń, wie, co bierze i jakich działań powinien się spodziewać. – Jego postrzeganie jest zaburzone przez substancję, którą właśnie testuje – komentuje doktor Neil Fruman, przewodniczący Rady Etyki Centrum Medycznego Johna Muira. Ekstazy jak nurkowanie – Kiedy pierwszy raz wziąłem MDMA, znalazłem się w absolutnie magicznym miejscu. I kiedy moja podróż się kończyła, pomyślałem, że chciałbym je odwiedzić jeszcze raz – ciągnął swój wykład Shulgin. Czy kiedykolwiek miał problem z nałogami? – Tylko z nikotyną – twierdzi. – Jeśli idzie o uzależnienie, nie sądzę, żeby MDMA stwarzało jakiekolwiek inne zagrożenie niż te wszystkie rzeczy, które sprawiają przyjemność, na przykład nurkowanie, wspinanie się czy jazda na nartach. Na użytek swojej grupy badawczej Shulgin opracował skalę oceny efektów oddziaływania substancji psychoaktywnych, w której najwyższy, czwarty stopień oznacza „rzadki i cenny preparat wyzwalający transcendentne przeżycia, doświadczenia religijne, »mistyczny, magiczny stan Samahdi«, oświecenia, połączenia wewnętrzne-go i zewnętrznego uniwersum”. Jeśli zostanie znaleziona substancja pozwalająca osiągać plus cztery na zawołanie, w dowolnej chwili, będzie to oznaczać – według Shulgina – kres naszych starań, koniec drogi i koniec eksperymentu ludzkiej ewolucji. – Dotarłem do poziomu plus cztery dwa czy trzy razy w życiu – mówi. – Mogłem poruszać rzeczy, nie dotyka-jąc ich, mogłem układać chmury na niebie w kształty, jakie sobie wymyśliłem. Byłem Bogiem. Wyszedłem z laboratorium i na małym wzgórku za budynkiem zobaczyłem kota. Spojrzeliśmy na siebie, kot wyprężył się i uciekł tak szybko i tak daleko, jak tylko dał radę. Odebrał to. Wiedział. Mogłem sobie zażyczyć, żeby wąż ogrodowy rozwinął się i zakręcił w drugą stronę. Mogłem wszystko. Shulgin przekonuje, że syntetyczne psychodeliki wprowadzają zupełnie nową jakość w odróżnieniu od „dragów starego typu”, w szczególności heroiny i kokainy, które zamiast pogłębiać zrozumienie siebie, powodują ucieczkę od własnego ja, niekiedy w rejony niebezpiecznie oddalone od swojego człowieczeństwa. Zdaniem Sashy heroina powoduje utratę czujności i motywacji. Kokaina przeciwnie – daje poczucie siły, ale i bolesne przekonanie, że to tylko iluzja. Czytając relacje Sashy, obawiam się, że środki, które wzniosły go na poziom plus cztery, kreują jeszcze bar-dziej bolesną metailuzję: wrażenie siły bez towarzyszącej świadomości ograniczeń pozwalające wierzyć, że koty czmychają przed boską mocą. Gorący kartofel W młodości Sasha pracował dla koncernu Dow Chemical. Gdy opracował recepturę dochodowego środka owadobójczego, firma dała mu wolną rękę – mógł sam wybrać obszar swoich naukowych zainteresowań. Z czasem jednak nazwisko odkrywcy największej liczby narkotyków na naszej planecie zaczęło być dla Dow Chemical ciężarem. Shulgin otworzył więc własne laboratorium i został „niezależną psychofarmakologiczną komórką badawczą”. Jest autorem blisko 200 prac naukowych, kilkudziesięciu patentów, był konsultantem naukowym National Insti-tute on Drug Abuse, Lawrence Radiation Laboratory, NASA oraz Drug Enforcement Administration. Wraz z żoną opublikował dwie książki, obie dostępne za darmo w sieci. W pierwszej, „PiKHAL” („Fenetylaminy, które poznałem i pokochałem”) oprócz historii swojego związku Shulginowie zamieścili szczegółowy opis sposobu syntezy oraz oddziaływania połowy znanych psychodelicznych substancji, takich jak ekstazy czy meskalina. Druga połowa (od grzybków po substancje z jadu egzotycznych ropuch) znalazła się w kolejnej książce, „TiKHAL” („Tryptoaminy, które poznałem i pokochałem”). Teraz Sasha pracuje nad trzecim tomem, w którym pochyla się nad izochinolinami, substancjami pokrewnymi tym występującym w kaktusach (peyotl, meskalina) i maku. Małżonkowie uparcie stoją na stanowisku, że informacja sama w sobie nie może być szkodliwa. Nawet najwięksi sympatycy Shulgina mają poważne wątpliwości co do etycznej oceny jego postępowania. Punkt widzenia Shulgina przypomina podejście ojców bomby atomowej. Rozwijanie tej zabójczej technologii też miało przynieść dobro – zakończenie wojny. Prawidłowo używane specyfiki Shulgina być może rozszerzyłyby naszą świadomość, pogłębiły wzajemne zrozumienie i wyniosły społeczeństwo na inny poziom. Jednak na razie przede wszystkim otwierają ścieżkę destrukcji. Cóż – odpowiada na te zarzuty Sasha. Warto pamiętać o dwóch istotnych sprawach. Po pierwsze, że średnie IQ wynosi 100. A po drugie, że 50 procent ludzi ma IQ poniżej średniej. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie zrozumie właściwie dostarczanych informacji. Irena Cieślińska Przekrój 27-28/2009 * - MDMA (ekstazy) nie należy mylić z MMDA (5-metoksymetylenodioksyamfetaminą), stymulantem również odkrytym i opisanym przez Shulgina Źródło: Przekrój, przedruk za Wired News Magazine. Przeklejony w stanie wstazującym na spożycie przez agquarx dzięki linkowi podesłanemu na listę [u]żywki - zapisz się już dziś, Kochany Czytelniku, dobrze Ci radzimy, będziesz na bierząco! ;-) (http://hyperreal.info/u_zywki).

Komentarze

mm (niezweryfikowany)
Raczej na bieżąco ;P A fakt, że artykuł został teraz wydany świadczy chyba o tym, że jest na takie artykuły zapotrzebowanie - i nawet jeżeli jest ono kreowane przez media z powodu braku sensownych tematów (tak jak akcja Wybiórczej) - to myślę, że możemy na tym tylko zyskać.
Anonim (niezweryfikowany)
A Ty przypadkiem nie powinnaś być w jakimś ośrodku zamkniętym i swiadczyć drobne usługi sexualne??? xD
agquarx
[quote=Anonim]A Ty przypadkiem nie powinnaś być w jakimś ośrodku zamkniętym i swiadczyć drobne usługi sexualne??? xD[/quote] Powinnam, ale sprawa się opóźniła trochę co wyjaśniałam w artykule. Czytaj mojego bloga na bierząco to będziesz wiedziała co się ze mną dzieje :-).
Anonim (niezweryfikowany)
Waszych starych trzeba tam zamknac ze splodzili takie glubie kanalie! amen!
Anonim (niezweryfikowany)
[quote=Anonim]Waszych starych trzeba tam zamknac ze splodzili takie glubie kanalie! amen![/quote] "glubie" xD widze że odwiedzają nas najmłodsi fani O.Rydzyka "głupie" BTW xD
Koimoshi (niezweryfikowany)
Prosze prosze, słaby artykuł, napisany przeciętnie ale za to sama prawda. Jest tylko jeden mały mankament, Sasha to nie jedyny człowiek, który pojoł sens substacji narkotycznych, nie również jedyny, który jest postacią dość poważaną, jednak o wszystkich takich ludziach wcześniej mi poznanych(nie osobiście oczywiście)słyszałem iż mieli i mają nie lada kłopoty z tego tytułu. Korporacje płacące za gnębienie po odrzuceniu ofert współpracy, politycy zlecający niszczenie laboratorii czy też szantażujący owe postacie. Dziwię się iż wiedzie on takie spokojne i bez kłopotowe życie, mając ogromną nadzieję, że nikt nie zainteresuje się uprzykrzaniem Sashy życia, czy też gorszymi czynami, które negatywnie wpłyneły by na kolejnego "Władce świadomości":) Co sądzicie o celu, który Pan S chciałby osiągnąc? o znalezieniu dragu łączącego eter z materializmem, o dosłownym otwarciu sfery, która bez dwóch zdań spowoduje iż rasa ludzka przestanie istniec? Uważam tak iż biorąc pod uwage zachowania oraz mentalność ludzką moge uważać bez przeszkód iż taka 'władza' może im namieszać w głowach do tego stopnia - a oczywiste jest, że władza to najsilniejszy aspekt wystepujacy w zyciu społecznym, powodujący straszne zmiany w osobowościach i kręgosłupach moralnych ludzi - że w końcu wybijemy się w pień. Odemnie, szacunek i poparcie dla Sashy, jego małżonki i ludzi z wkładem w dzieło tego człowieka. Jeżeli uda mu się dojść do swojego celu, stanie się najważniejsza postacią w historii planety ziemi, i jedyna, która raz a skutecznie zmieni dzieje ludzkości nie używając przy tym bomb, wojsk a zaledwie chemii i głupoty ludzkiej. Masta!!
Zajawki z NeuroGroove
  • Etanol (alkohol)

Czytam te wasze trip reporty... no ciekawe to jest, nawet bardzo zachęcające. Więc ja opowiem o moim kontakcie z legalnym narkotykiem zatwierdzonym przez nasze jedynie słuszne kapitalistyczne państwo.


  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

Był to mój pierwszy psyhodeliczny trip na który chciałem się wybrać sam, ponieważ oczekiwałem ,,otwarcia umysłu" o którym tak wiele już się naczytałem na tej stronie. Był to ranek, dopiero co wstałem z wyra- Wypoczęty, rześki, zadowolony z tego co stanie się za godzinę- dwie. Jadłem w swoim nieogarniętym pokoju, sam z wolnymi 12 godzinami wolnego czasu w pustym mieszkaniu.

Sobota 27.10.2012 roku.

Obudziłem się o 7 rano, wypoczęty, przygotowany nie małą wiedzą o grzybach oraz o ich działaniu z wielu TR'ów, oraz fascynacja LSD. Grzyby miały byc swoistym przygotowaniem mojego ,,ja" do podróży na LSD i jednocześnie stały się kluczem do moich psychodelicznych bram.
Myję spokojnie grzyby w lekko ciepłej wodzie i ładuję je na talerzyk.

  • Diazepam
  • Użycie medyczne

Nastawienie: Bardzo złe, Czas: późne popołudnie (przy pierwszej dawce), Otoczenie - szpital psychiatryczny

Ostatnio wylądowałem w psychiatryku i nadal w nim jestem. Byłem przypięty w pasach przez 5 całych dni. Relanium dostaję 3 razy dziennie, domięśniowo (czyli w dupę XD).

 

Do tej pory dostałem 22 zastrzyki po 10mg, czyli 220mg w przeciągu właśnie tych niecałych 5 dni (dostaję dwa zastrzyki po 10mg równocześnie). W tym momencie, kiedy to piszę, będzie dawka popołudniowa moich leków (tych leczących) i znowu szpryca w dupsko.

 

Nie mam pojęcia, przez jaki czas będą mi jeszcze podawać ten diazepam... Czuję się trochę dziwnie, ciężko to opisać, ale się postaram.

  • Heimia salicifolia

...tak oto śpiewał w refrenie wykonawca krajowy bodajże w latach 80 XX wieku. Ale chyba tylko na zasadzie prekognicji ogólnej przeczuwać mógł ,że tak trafnie opisze mój stan czyli :


subst: sun opener (heima s.)


ilość: ok. ponad gram (tłusty gibon)-uwaga! przy kręceniu trudności bo materiał włóknisty


doświadczenie: mnich/złodziej poziomu piątego ;),


s&s:niewiara (czyni cuda).