Umysłowa pufa

by Shella

Anonim

Kategorie

Odsłony

2330

Moje przeżycia są zapewne dość niedokładne, ponieważ miały miejsca z jakieś 2 - 2,5 roku temu.
W każdym razie pierwsze palenie jak to zwykle bywa rozpoczęło się krótką słowną inicjacją (gdzie w roli narkotycznych mentorów wcieli się dwaj przyjaciele) i paroma głębokimi wdechami, czystego, wakacyjnego śląskiego powietrza (tak to trzeba było robić, wmawiałem sam sobie żeby to niby poczuć jak jeden z wielu - już doświadczonych). Na miejsce mojego wejścia w umysłową dorosłości obraliśmy kamienną piaskownice (przyp. charakterystyczne jaruzelskie pustaki wyglądają jak odłamki blokowych płyt które wtórnie zostały wykorzystane). Po krótkiej naradzie i przekonaniu samego siebie, że w gruncie rzeczy robię coś co ma mnie zadowolić, zamaszystym buchem rozpocząłem cały swój twórczy proces. Najpierw jeden dymek potem drugi i nic, myślę sobie kurwa, badziew ten narkotyk niemiłosierny, wszyscy opisują to jak stan podświadomej ekstazy, a ja nic siedzę i boje się, że z bloku, którego 15 metrowe sąsiedztwo bardzo mi ciążyło, wyskoczy jakiś posrany koleś oczywiście znajomy starucha i powie "Ty znarkotyzowany młodzieńcze, biorąc to świństwo do ust skazujesz się na odmóżdżenie i izolacje społeczną", później poprawiając zamaszystego ruchem wąsa znikł.
Samo takie zastanawianie się wydało mi się nadwyraz szczegółowe, ale nic, trzeba brnąć na przód, wstaje więc, patrzę na kumpli i nagle Jeb...... ścięło mnie jak uderzenie prętem przez głowę. Nagle ni stąd, ni zowąd znalazłem się w świecie który można wyobrazić sobie tylko we śnie, w ogóle cała pierwsza przygoda mieni mi się jako mglista jawa, której zakończenia nie chce się pamiętać. Niemniej szczypiące drgawki lęku które teraz zdawały się jednoczyć w jednokomórkowe ciało, prawie mnie rozsadzały a zdziwaczałe miny moich kumpli (jeden brwi podniesione do góry niczym rozmarzony poeta, drugi twarz lękliwego zbója) doprowadzały mnie do niby to świadomej paranoi, która od czasu do czasu w dziwaczny sposób, kazała sama się uśmiechać. Jednak myśl o uśmiechaniu też doprowadzał mnie prawie, że do obłędu, ten nakazywał zaprzestania śmiechu na sekundę, po czy cykl zaczynał się od nowa.

I to prawie byłby koniec opowieści bo prawdę mówiąc czekałem na zejście z drogi grzechu, ale w momencie największego w moim życiu rozjebu umysłowego napadła mnie przeraźliwie realistyczna myśl, która niczym tętniące serce uderzała w resztki trzeźwej świadomości. Ten pulsujący marsz obwieszczał tylko jedną dobitną pieśń, mianowicie - czas do domu młodzieńcze, twój podwórkowy czas pełen rozpusty dawno się skończył. Z wielkim więc grymasem na twarzy musiałem wmówić sobie, że dom to dla mnie teraz najlepsze miejsce. Samo otwieranie drzwi zdawało się kłopotliwym, ale to co czekało na mnie w środku przerosło wszystkie moje lękliwe oczekiwania. Stan mojej równowagi dobrze oddają lewitacje dwóch znanych naukowców - Sigmy i Pi. Ta wędrówka od butów po pas (przy okazji której kręgosłup zdawał się wyginać niczym kończyny Plastic Men'a) była dla mnie mordęgą, a ogólna nadwrażliwość komórek nerwowych koszmarem, który miał się rychło skończyć. Jednak czas, który wcale wydawał się nie współgrać z moimi wysiłkami, przyniósł jeszcze parę niespodzianek. Uczucie max kapy szybko ogarnęło mnie po męczarniach przedpokojowych, a "czekająca" na mnie w ustronnym pokoiku starsza, zniewieściała siostra, dopełniła jej ekstremum zupełnie. Tu czekał mnie jeszcze łoże pełne nie odkrytych wcześniej elementów, małe przeczołganie się po podłodze na oczach siostry po piżamkę i do łóżeczka. Całe wydarzenie maniło mi się jak emocjonalny gwałt bez złoczyńcy, ale szybko chciałem zapomnieć i rozmarzyć się w błogim śnie. Niestety nie wszystko ułożyło się po mojej myśli, bowiem w łóżku czekał mnie jeszcze żołądkowy bonus, z którym mimo sąsiedztwa łazienko - ubikacji z mamowym pokojem, trzeba było się uporać. Jak to mówią nieszczęścia lubią chodzić parami, ja przekonałem się o tym najdobitniej spostrzegając że moja muszla wybawienia zasiadana jest przez brata. Wiedziałem że nie będzie czasu na choćby mały fresh. Ale szybko się z tym pogodziłem i po krótkim oczekiwaniu zostawiłem po sobie rozluźnioną materie w bielutkim sedesie. Rozmowa z bratem w niezrozumiałym dla nikogo języku i próba wytłumaczenia mu nadumyłowego stanu mojego ducha to już drobny epizodzik z całej kończącej się przygody. Z końcowego etapu kiedy to umysł pracuje na sennym etacie pamiętam już tylko gorliwe upominanie się u siostry która oglądała męczący telewizor, żeby zrobiła coś ......., bliżej niezidentyfikowanego. Rano nikt nie poinformował mnie o jakiś anormalnych nocnych zachowaniach, także mam nadziej że takowe nie miały miejsca .
FIN

Komentarze

cichy (niezweryfikowany)

miła przygoda i fajny raporcik :) wkraczanie w swiat gandzi jest na prawde niesamowite, doswiadczeniu userzy czesto tesknia do tego uczucia zagubienia i niesamowitej zmiany percepcji, niestety dziewica na powrot nikt sie nie stanie :) poza tym... szkoda ze ja juz nie pamietam dokladnie tego pierwszego razu
Pozdro!

kot gracz (niezweryfikowany)

...trip moim zdaniem jest opisem konkretnej schizy. wydaję mi się, że gość trafnie to wszystko ujął.

abcadło (niezweryfikowany)

az lezka sie kreci w oku hehe. W sumie przezylem na poczatku cos podobnego i tu taka moja uwaga do tych co beda zaczynac a nie zaczeli najebcie sie i to grubo wasi starzy maja do was zaufanie i nie przejdzie im przez mysl ze przedchwila cpaliscie:)
Heh, chcialbym zeby takie czasy wrocily ale czasu sie cofnac nie da i trzeba zyc dalej.

Sokrates (niezweryfikowany)

az lezka sie kreci w oku hehe. W sumie przezylem na poczatku cos podobnego i tu taka moja uwaga do tych co beda zaczynac a nie zaczeli najebcie sie i to grubo wasi starzy maja do was zaufanie i nie przejdzie im przez mysl ze przedchwila cpaliscie:)
Heh, chcialbym zeby takie czasy wrocily ale czasu sie cofnac nie da i trzeba zyc dalej.

mogli (niezweryfikowany)

podoba mi się ten opis pełny takich fajnych epitetów i określeń.Jest treściwy,w swej długości w sam raz.Przeżyłem taki swój pierwszy raz właśnie wczoraj i starsznie mi się spodobało to odkrywanie świata na nowo:)

ssssss (niezweryfikowany)

Co Ty jebiesz człowieku????

tcze (niezweryfikowany)

o co kaman w tym tekscie ? chyba jestem mniej poeta od auttora a kto ma bardziej mozg zryty to .... chyba ja:P peace

Zajawki z NeuroGroove
  • Ketamina
  • Pierwszy raz

Dom, weekend. Dla mnie kolejny narkotykowy wieczór, dla niej ćpuńskie rozdziewiczenie.

Tripraport będzie w większości opisem jej przeżyć (pisanych moją ręką z powodu nieznajomości polisha) z moimi kilkoma groszami. 

Arrrr!

W weekend miałam poraz pierwszy zażyć coś innego, silniejszego niż marihuana. Ketaminę. Mój chłopak, w miarę doświadczony w narkotykach, wyjaśnił mi jak to działa i czego mogę się spodziewać. No, ale tego to się nie spodziewałam. 

  • LSD-25
  • Przeżycie mistyczne

własny dom, po kilku wartościowych lekturach, chęć poznania siebie, bez przypałów, 1 piwko, neutralne nastawienie jakby przytłumione

Spokojne popołudnie, zarezerwowane na mój "mały" seans ze znaczkiem pod językiem.. 

Zaznaczam, że LSD zawsze traktowałam zawsze z szacunkiem i niezmiernie cieszyłam się, że tym razem sama go wypróbuję i dziękuję mojemu dostawcy. Do tego ciągle poszukiwałam swojej drogi, byłam pełna rozsterek, niepogodzona z wewnętrznym JA, otoczeniem i tęskniąca za prawdą, ważne pytania wręczm mnie przygniatały. Nastawiłam się twórczo.

  • Dekstrometorfan
  • Przeżycie mistyczne

Własny pokój. Sam w wielki domu.

Od dawna zbierałem się do raportu, ale zawsze brakuje mi weny i słów aby opisać swoje podróże.
No ale zawsze jest ten pierwszy raz.
Zacznę od tego, że leczę się na nerwicę lekową i natręctwa. Ma to spore znaczenie, gdyż za każdym razem gdy dobrze się porobię, muszę walczyć uczuciem umierania..
Tak, za każdym razem gdy stripuję się mam ostry wkręt na umieranie. Ciężkie miałem z tym akcje, ale z czasem opanowałem techniki i "magiczne" wkręty pomagające mi poradzić sobie z tym stanem. Nie było łatwo..

  • Bad trip
  • Grzyby halucynogenne

Spróbuję opisać teraz swoje drugie spotkanie z grzybami, które miało miejsce dzień przed napisaniem tego tekstu. Mając w pamięci pierwszą, bardzo intensywną i nieprzyjemną podróż (około 10 g), postanowiłem przyjąć mniej, czyli 3,8 g ususzonych cubensisów, co w teorii miało zapewnić mocny trip, nie powodujący utraty świadomości.  Zmieliłem grzyby, zalałem sokiem z cytryny i odstawiłem na je na 7h (polecam taki sposób przygotowania osobom, które szczególnie nie tolerują smaku grzybów). Do konsumpcji przystąpiłem przed godziną 23.00.

randomness