Poniższe doświadczenia kieruje ku młodym, niedoświadczonym ludziom, którzy ze względu na swój krótki starz w paleniu marihuany nie zdążyli lub nie mieli okazji zaznać tz \'Bad tripa\' (zła jazda). Ów bad trip wywołany może być wypaleniem zbyt dużej dawki trawy/hashu (co zdarza się stosunkowo rzadko, o ile ma się trochę oleju w głowie i nie pali kolejnych lufek kiedy i tak ma się ostra jazdę) lub przez tz \'schizy\', czyli napady lękowe, złe myśli, strach przed czymś lub kimś (np. starymi ;). O ile pierwszy przypadek - przedawkowanie, nie jest bardzo groźne (no chyba ze macie kłopoty z sercem lub przekroczycie śmiertelna dawkę - 14 Kg ;)) to prawdziwy \'shiz\' może na długo pozostawić zadrę w waszym umyśle, a każde następne jaranie będzie jak powracający koszmar. Osoby wrażliwe, nadpobudliwe i co gorsza, w tym przypadku, posiadające rodziców przewrażliwionych na punkcie narkotyków, zalecam aby poniższą historie wzięły za przestrogę.
Lato 2001 spędziłem w swoim mieście. Miałem plany na wyjazdy, obozy i takie tam ale jakoś nic z tego nie wyszło. Pozostało mi chodzić na imprezy i samemu je robić, mogę stwierdzić, że pod tym względem owe wakacje były bogate. Ze względu na masę wolnego czasu i praktycznie zerową odpowiedzialność paliłem prawie codziennie ;). Czekałem jednak tylko aż chata będzie wolna bo we własnym gniazdku imprezy są najprzyjemniejsze (no powiedzmy, że z reguły =>czyt. dalej). Dowiadując się o wolnym lokum na cały weekend podeszłem do sprawy rutynowo. Wpierw telefon po najlepsze palenie i drugi oznajmujący mojego kumpla że będzie impreza. Czekanie.
Sobota, około godz. 18:00
Starych i rodzeństwa juz cały dzień nie ma a ja oczekuje kumpla-dealera. Oto i jest, stoi u bramy z bananem ma ryju co wyraźnie oznacza że ma coś wyjątkowego, czyli to o co prosiłem. Będąc gościnny zaprosiłem go do siebie. Pogadaliśmy chwile i zdecydowaliśmy że towar jest na tyle wyjątkowy iż miło byłoby go od razu przetestować. Sam myślałem raczej o jednej fajce, czyli \'tak na dobry klimat\'. Mój kolega-dealer podzielał moje zdanie co do \'dobrego klimatu ale pukał się po głowie kiedy proponowałem mu palenie z fajki. Gościowi, który od kilku lat spalał potworne ilości trawy, palenie z fajki nie dawało znaczącej satysfakcji. No to palimy z wiadra. Tłumaczyć nie będę co to znaczy, powiem tylko że to chyba najsilniejszy i najbardziej ekonomiczny sposób palenia. Co prawda miałem poczekać na kumpla i razem mieliśmy zacząć około 21:00, ale uznałem że może czegoś się nauczę obserwując jak ówczesny dla mnie master, budował machinę śmierci\'. Wyznaczyłem do spalenia dość małą dawkę (1/4 grama) aby \'przypadkiem\' się nie zajarać, chodziło nam w końcu o dobry klimat. No i rzeczywiście był dobry klimat, aż za dobry. No tak, zajebałem się i to całkiem konkretnie. No trudno ;). Postanowiłem przejść się po mojego kumpla abyśmy wcześniej zaczęli imprezę. Kumpel-dealer zaproponował mnie podwieźć. Zeszliśmy na dół, wyszliśmy, ja zamknąłem chatę, otworzyłem furtkę kluczem, zamknąłem furtkę kluczem , wsiadłem do samochodu. Tak szczegółowy opis tego momentu jest istotny dla zrozumienia dalszej historii. W połowie drogi zacząłem się zastanawiać gdzie dałem jaranie. Z początku nie byłem szczególnie zmartwiony, pomyślałem, że skoro w kieszeniach nie ma, to pewnie jest gdzieś w domu. Problem w tym, że nie mogłem sobie przypomnieć gdzie konkretnie. Zawsze wkładam jaranie do kieszeni - pomyślałem. Dojechaliśmy, kumpla jednak nie ma w domu. Razem z kumplem-dealerem udaliśmy się z powrotem do mojej chaty. W drodze powrotnej zacząłem już naprawdę się martwić, próbowałem analizować gdzie mogłem położyć przez przypadek worek pełny ganji. Na miejsc, szybko sprawdziłem wszystkie najbardziej możliwe miejsca, jednak bez rezultatu. Doszedłem do wniosku że skoro nie pamiętam abym wkładał do kieszeni, to może w ogóle go ze sobą nie brałem. Doszedłem do wniosku że najbardziej prawdopodobnym miejscem była podłoga, na której siedzieliśmy paląc z wiadra. Przeszukałem cały pokój, zaglądając pod szafkę i w inne zakamarki. Nic. I wtedy zdałem sobie sprawę, że jeżeli nie znajdę tego jarania znaleźć to mogą moi rodzice lub rodzeństwo, a wtedy podejrzany będzie jeden... To był początek niewiarygodnego strachu. Zacząłem przeszukiwać wszystkie miejsca w których przebywałem tuż po jaraniu. O pomoc poprosiłem kumpla-dealera, w końcu palił razem ze mną więc pomyślałem że może on pamięta. On jednak nie był bardzo zainteresowany poszukiwaniami, wyraźnie mial to w dupie. Olewackie zachowanie było u niego typowe i nie zwracałbym na to uwagi jednak pod wpływem narastającej depresji podświadomie zacząłem go podejrzewać o kradzież mojej trawy. Nie przejmowałbym się jednak gdybym NA PEWNO wiedział, ze ów worek został skradziony czy też inaczej stracony, co więcej cieszyłbym się bo wiedziałbym, że moja rodzina nie ma szans go przypadkowo znaleźć. Niestety nie miałem tej pewności, co gorsza nie mogłem tak po prostu się go spytać czy mi przypadkiem nie zapierdolił palenia. Bez względu na to czy to była prawda czy nie, bardzo naraziłbym się samym oskarżeniem. Postanowiłem mu powiedzieć, że jak palenie znajdzie członek mojej rodziny mogę mieć naprawdę przepierdolone. Miałem nadzieje że jeśli ukradł ten worek to okaże litość i chociaż się przyzna. Efekt był dla mnie mało satysfakcjonujący, kumpel-dealer zaczął pomagać trochę szukać. Sam postanowiłem kontynuować poszukiwania po uświadomieniu sobie, że do powrotu rodziny pozostało zaledwie 19 godzin. Tym samym zacząłem sobie wyobrażać jak po powrocie jeden z domowników odnajduje tajemnicza foliową torebkę. Miałem przed oczami cała awanturę, moja matka szlochająca, obok mój ojciec, zawiedziony, zrezygnowany, patrzący na siedzącą na przeciwko moją osobę. Potem widzę scenę wprowadzania mnie do centrum odwykowego dla narkomanów, prowadzi mnie pielęgniarz, tuż za mną rodzice. Odwracam się zaraz przed wejściem do budynku i widzę mojego ojca pocieszającego matkę potem najbliższa rodzinę (płacz i przerażenie) w oddali widzę najbliższych znajomych, nauczycieli, sąsiadów, znajomych moich rodziców. Wstyd. Jeszcze nigdy nie czułem się tak okropnie, niestety to dopiero początek.
Około godziny 20:00.
Słyszę dzwonek. Pod furtką stoi kumpel z którym się umówiłem. No tak, jest 20:00 - spojrzałem na zegarek. Opowiedziałem mu wszystko i poprosiłem o pomoc w poszukiwaniach. Ponieważ poszukiwania od dwóch godzin nie przynosiły żadnych efektów, pomyślałem, że teraz w trójkę możemy przeszukać cały dom a przynajmniej jego najbardziej używaną część. Kumpel-dealer dostał w przydziale pokój gdzie jaraliśmy gdyż on i tak słabo szukał a tamto pomieszczenie było już kilka razy sprawdzane. Niestety on zrozumiał to inaczej. Co prawda nic nie mówił ale potem uświadomił mi to kumpel, mówiąc że dealer prawdopodobnie odebrał to za \'przymusowe odnalezienie\' towaru. Chodziło o to, że niby ja mu daje szanse do "odnalezienia" (podrzucenia) towaru bo kiedy "się znajdzie" dealer będzie oczyszczony z zarzutów. Eh, mam nadzieje że coś z tego rozumiecie. Dla mnie to był szczyt debilizmu ale cóż poradzić. Z kolejną godzina bezsensownych poszukiwań atmosfera była coraz bardziej napięta. Postanowiłem więc pozbyć sie dealera (już nie kumpel-dealer, bo przez te kretyńskie domysły sam nie wiedziałem w co wierze). Dealera nie ma, z kumplem szukamy dalej. Po około trzech godzinach bezowocnego przeczesywania zakamarków całej chaty (szukaliśmy nawet w miejscach do których nie zaglądałem od kilku miesięcy!), odczułem ogromne zmęczenie. Powoli traciłem siły na choćby ustanie na nogach. Odprawiłem kolegę i położyłem się spać w nadziei, że jutro w świetle dziennym i z trzeźwym umysłem na pewno znajdę wór. Jednak mimo wielkiego wyczerpania, z nerwów nie mogłem zasnąć. Chociaż od ściągnięcia butli minęło ok. 4 godzin, mnie wciąż prześladowały najgorsze myśli. W końcu ok godz. 22:00 zasnąłem.
Godzina 02:00
Obudziłem się z najgorszego koszmaru jaki pamiętam. W ów śnie znalazłem się na oddziale odwykowym, gdzie warunki przypominały te z więzień o absurdalnie zaostrzonym rygorze. Szczeg?? nie pamiętam, prawdopodobnie przez szok. Poszedłem zrobić sobie herbatę. Wlewając wodę do czajnika zauważyłem ze cały się trzęsę (nie z zimna ;P). Uspokoiłem się trochę oczekując na zagotowanie. Zacząłem zastanawiać się nad ubiegłym wieczorem, po kolei przypominając sobie fakty. Stanąłem na tym, że mimo iż nie pamiętam samego wsadzania worka do kieszeni byłem w 75% pewien że to zrobiłem. Po raz 1000 w ostatnich 8 godzinach wsadziłem rękę do kieszeni by sprawdzić czy "przypadkiem nie ma tam ganji". Oczywiście kieszeń była znajomo pusta. Wyciągając rękę doznałem olśnienia. Otóż stwierdziłem że worek mógł przypadkowo wylecieć kiedy z kieszeni wyciągałem klucze przy bramce. Panika ustała, faza opadła i proszę znów mogę logicznie rozumować - pomyślałem. Jednak nie na tyle by znaleźć latarkę, zresztą kiedy jest potrzebna nigdy jej nie ma. Choć próbowałem, odnalezienie w ciemnościach woreczka było niemożliwe. Postanowiłem spokojnie przespać się do rana, kiedy to przy świetle dziennym wszystko się wyjaśni.
Godzina 05:30
Znowu obudził mnie koszmar. Mimo, że nie był tak wkręcający jak poprzedni przestraszyłem się jego treści. Widziałem w nim mojego psa, wtedy jeszcze szczeniaka, który bierze w pysk nieznajomy mu przedmiot i zakopuje gdzieś w ogródku. Zgroza! Coś takiego jak najbardziej mogło się przytrafić. Szybko się zerwałem i udałem pod furtkę przed moim domem. Po drodze pomyślałem, że jak tam worka nie znajdę to już nigdy go nie odnajde. I oto JEST! Dzięki Bogu. Leży, samotnie i niepozornie. Mimo końca kłopotów chodziłem roztrzęsiony jeszcze do południa.
Jak widać wszystko skończyło się dobrze (no może poza tym że mam nie miłe wspomnienia). Z tego samego worka jaralem jeszcze tego samego dnia, i nie zauważyłem u siebie szczególnych urazów do trawy. Zastanawia mnie jednak co by było gdybym tego zioła nie odnalazł. Gdyby leżało sobie potem jeszcze przez parę miesięcy w jakimś zakamarku. Wiedząc że gdzieś ten worek leży i prędzej czy później ktoś go znajdzie, chyba bym w końcu zwariował.
Komentarze
wiec widzisz ze tzw. bad tripa nie miales przez trawe tylko przez glupote
impreza we dwoje ? ;] ...czyli homo ledwo sapiens... ;)
No ja mialem kiedys podobny motyw.
Jak wychodzilem na osiedle to wzialem palto ze sobą, zostawilem sobie tylko jedno szklo w szufladzie na wieczor(spieszylem sie, wiec, choc w minimalnym stopniu, mozliwe jest ze zrobilem z tym cos innego). Jak Wrócilem do domu...po zjedzeniu obfitej kolacji i kąpieli chcialem sciagnac jakiegos maszka na sen...palenia nie ma...
To bylo jakies poltora roku temu...nie znalazlem nigdy(a przeszukalem caly pokój...pod szafą nawet).
Rodzicow raczej nie podejzewam o grzebanie mi po szafkach...brata tym bardziej, ale zjawisko wybitnie niepokojące, musze przyznać.
No ja mialem kiedys podobny motyw.
Jak wychodzilem na osiedle to wzialem palto ze sobą, zostawilem sobie tylko jedno szklo w szufladzie na wieczor(spieszylem sie, wiec, choc w minimalnym stopniu, mozliwe jest ze zrobilem z tym cos innego). Jak Wrócilem do domu...po zjedzeniu obfitej kolacji i kąpieli chcialem sciagnac jakiegos maszka na sen...palenia nie ma...
To bylo jakies poltora roku temu...nie znalazlem nigdy(a przeszukalem caly pokój...pod szafą nawet).
Rodzicow raczej nie podejzewam o grzebanie mi po szafkach...brata tym bardziej, ale zjawisko wybitnie niepokojące, musze przyznać.
Ja kiedys zgubiłem połówke wora na szczęście gdzieś na dworze... Prawdoipodobnie przez to, że wszyscy sie stykowaliśmy policją.... Brak zioła zauważyłem dopiero jak kumpel mi kazał je mieć pod ręką w razie wypadku...
Zarz padały oczywiscie podejrzenia, że ktoś zajebał itd. Przeszukaliśmy całe osiedle...
Niestety do dzisiaj go nie odnalazłem, a było to najmocniejsze jaranie w moim żyćku :(
No ja mialem kiedys podobny motyw.
Jak wychodzilem na osiedle to wzialem palto ze sobą, zostawilem sobie tylko jedno szklo w szufladzie na wieczor(spieszylem sie, wiec, choc w minimalnym stopniu, mozliwe jest ze zrobilem z tym cos innego). Jak Wrócilem do domu...po zjedzeniu obfitej kolacji i kąpieli chcialem sciagnac jakiegos maszka na sen...palenia nie ma...
To bylo jakies poltora roku temu...nie znalazlem nigdy(a przeszukalem caly pokój...pod szafą nawet).
Rodzicow raczej nie podejzewam o grzebanie mi po szafkach...brata tym bardziej, ale zjawisko wybitnie niepokojące, musze przyznać.
No ja mialem kiedys podobny motyw.
Jak wychodzilem na osiedle to wzialem palto ze sobą, zostawilem sobie tylko jedno szklo w szufladzie na wieczor(spieszylem sie, wiec, choc w minimalnym stopniu, mozliwe jest ze zrobilem z tym cos innego). Jak Wrócilem do domu...po zjedzeniu obfitej kolacji i kąpieli chcialem sciagnac jakiegos maszka na sen...palenia nie ma...
To bylo jakies poltora roku temu...nie znalazlem nigdy(a przeszukalem caly pokój...pod szafą nawet).
Rodzicow raczej nie podejzewam o grzebanie mi po szafkach...brata tym bardziej, ale zjawisko wybitnie niepokojące, musze przyznać.
impreza we dwoje ? ;] ...czyli homo ledwo sapiens... ;)
dziwnie i przerazajaco znajoma opowiesc...
tez mialem raz chora akcje - 2 buchy wieczorkiem do snu, starzy w domu, a ja zjaralem sie tak ze myslalem ze mi serce wysiadzie - jak to po gandzi bije coraz szybcie i szybciej... a moja psychika niestety nie byla w stanie sie obronicm, zdarzylo mi sie to po raz pierwszy - zaczalem panikowac a w szczycie tej schizy wyobrazenia ze ide do ojca i mowie mu ze musimy jechac na pogotowie czy cos w tym stylu i identyczna afera jak w twoim przypadku... uff to bylo straszne ale wlaczylem muzyke, wylaczylem umysl:) i wszystko po pieciu minutach przeszlo... jak juz sie uspokoilem mialem bardzo przyjemna i odkrywcza faze! sluchalem skladanki hendrixa i podczas kazdego kawalka moje mysli krazyly (doslownie!) wokol innego tematu - zgdodnie z atmosfera danego utworu (a najlepszy moment - mysl ktora wlasnie sie pojawila w mojej glowie rozwijala sie jak to mysl - tzn biegla dalej i byla w formie wyobrazonej teczy - oczy mialem zamkniete. po chwili mysl juz nie byla mysla, nawet nie wiem kiedy, plynnie stala sie tecza a wyobrazona reka zlapala ja i pociagnela w dol... )
po jakims czasie zasnalem a jak juz sie obudzilem to cieszylem sie ze przytrafil mi sie ten bad trip - w koncu sprawdzily sie madre slowa, ze jakakolwiek faze mozna poznac do konca tylko dzieki przezyciu bad tripa. kto mysli ze wie wszystko o fazie a nie przezyl jeszcze bad tripa, jest pikusiem w tych sprawach ;)
kurde, to mial byc komentarz a nie mini trip report, heh :)
raz zostawiłem worek po białym, w którym były skromne resztki, w kieszeni spodni i powiedziałem matce żeby je uprała a sam pojechałem do szkoły. ucze się w innej miesjcowosci w gdy przypomniałem sobie ze ten worek został, przez trzy dni miałen serce w gardle i jedną myśl, aby matka nie wzieła spodni do prania. naszczescie nie miała czasu i wszystko dobrze się skończyło, ale od tego czasu wszystkie worki niszcze zaraz po wykorzystaniu
No ja mialem kiedys podobny motyw.
Jak wychodzilem na osiedle to wzialem palto ze sobą, zostawilem sobie tylko jedno szklo w szufladzie na wieczor(spieszylem sie, wiec, choc w minimalnym stopniu, mozliwe jest ze zrobilem z tym cos innego). Jak Wrócilem do domu...po zjedzeniu obfitej kolacji i kąpieli chcialem sciagnac jakiegos maszka na sen...palenia nie ma...
To bylo jakies poltora roku temu...nie znalazlem nigdy(a przeszukalem caly pokój...pod szafą nawet).
Rodzicow raczej nie podejzewam o grzebanie mi po szafkach...brata tym bardziej, ale zjawisko wybitnie niepokojące, musze przyznać.
No ja mialem kiedys podobny motyw.
Jak wychodzilem na osiedle to wzialem palto ze sobą, zostawilem sobie tylko jedno szklo w szufladzie na wieczor(spieszylem sie, wiec, choc w minimalnym stopniu, mozliwe jest ze zrobilem z tym cos innego). Jak Wrócilem do domu...po zjedzeniu obfitej kolacji i kąpieli chcialem sciagnac jakiegos maszka na sen...palenia nie ma...
To bylo jakies poltora roku temu...nie znalazlem nigdy(a przeszukalem caly pokój...pod szafą nawet).
Rodzicow raczej nie podejzewam o grzebanie mi po szafkach...brata tym bardziej, ale zjawisko wybitnie niepokojące, musze przyznać.
jest tez w tym nadzieja na cos milego, np. za jakiis miesiac otwierasz portwel lub siegasz do kieszeni a tam zaginiony stufik... uwielbiam sam sobie robic niespodziewajki :)
hiehie niezła schiza
Mieszkam na wsi i mama kazala swinkom pozmieniac trufle w korytku, a jo se troche popił, i mama widziala mnie w takim stanie. Chyba , bo tak naprawde to chyba udawala ze nie widzi ale ja wiem ze widziala. To bylo takie fajne bo mama sama pije tylko malo i czasem. a ja tylko trszke z tata i to w niedziele po kosciele. Nie zawsze tylko w pierwsze piatki miesiaca, bo u nas to ksiadz taki fajny i mowi ze zdrowo tak jest czasem. Tylko mam jedno pyttanie co to jest ta marihuana ?
hiehie niezła schiza
Mieszkam na wsi i mama kazala swinkom pozmieniac trufle w korytku, a jo se troche popił, i mama widziala mnie w takim stanie. Chyba , bo tak naprawde to chyba udawala ze nie widzi ale ja wiem ze widziala. To bylo takie fajne bo mama sama pije tylko malo i czasem. a ja tylko trszke z tata i to w niedziele po kosciele. Nie zawsze tylko w pierwsze piatki miesiaca, bo u nas to ksiadz taki fajny i mowi ze zdrowo tak jest czasem. Tylko mam jedno pyttanie co to jest ta marihuana ?
Mieszkam na wsi i mama kazala swinkom pozmieniac trufle w korytku, a jo se troche popił, i mama widziala mnie w takim stanie. Chyba , bo tak naprawde to chyba udawala ze nie widzi ale ja wiem ze widziala. To bylo takie fajne bo mama sama pije tylko malo i czasem. a ja tylko trszke z tata i to w niedziele po kosciele. Nie zawsze tylko w pierwsze piatki miesiaca, bo u nas to ksiadz taki fajny i mowi ze zdrowo tak jest czasem. Tylko mam jedno pyttanie co to jest ta marihuana ?
ja bym powiedzial ze to nie moje :>
ja bym powiedzial ze to nie moje :>
No co wy. To ze jestem nieczuly lub sram na wszystko nie znaczy ze mam niskie IQ o co wam chodzi? Wy jestescie glupi jak placzecie z byle powodu i macie pesymistyczne mysli. Z tego co piszecie wynika ze tylko ci co mieli bad-tripy sa bosami. Idiotyzm. Ja jak mialem wkretke po MJ ze ktos puka do drzwi to sobie usiadlem i skladalem transformersy (czyt. zajalem sie czyms) ale to nie bylo dlatego ze sie balem ze starzy wpadna, po prostu tak mi sie wydawalo.
No co wy. To ze jestem nieczuly lub sram na wszystko nie znaczy ze mam niskie IQ o co wam chodzi? Wy jestescie glupi jak placzecie z byle powodu i macie pesymistyczne mysli. Z tego co piszecie wynika ze tylko ci co mieli bad-tripy sa bosami. Idiotyzm. Ja jak mialem wkretke po MJ ze ktos puka do drzwi to sobie usiadlem i skladalem transformersy (czyt. zajalem sie czyms) ale to nie bylo dlatego ze sie balem ze starzy wpadna, po prostu tak mi sie wydawalo.
ten anonim ...ty stary nie wręcaj se takich jazd bo się będziesz dołował każdą pierdołą
nagłe olśnienie rozwiązujące jakiś problem, a pózniej zastanawianie się jakim to kurwa jest się mądrym :)
chłopaki... mylicie tu kilka spraw...
to że się jest po zjarce zakręconym i czasami ma się problemy ze znaleznieniem różnych przedmiotów... to norma
ale nie nazywałbym tego Bad Tripem, bo to coś zupełnie innego - zdecydowanie bardziej negatywnego...
jeśli chodzi o mnie to jaram od wielu lat i to wcale nie mało, ale nie miałem jeszcze nigdy Bad Tripa po MJ.... po innych środkach się zdażyło, to fakt, ale po MJ nigdy!!!
Dlaczego? ano chyba dlatego że zawsze podchodziłem do zjarki bardzo pozytywnie... wręcz przyjacielsko i zielsko mi się odwdzięcza ;)
a prawdziwy Bad Trip może się skończyć w psychiatryku... bez ściemy... mam qmpla który tak odleciał że musieli go zamknąć na jakiś czas....
Jak i z tego wniosek?? Miej szacunek do siebie... i na wpierdalaj bezmyślnie wszystkiego co ci wpadnie w łapki...
ja tez kiedys zgubilem trawusie(5g bez 7 rurek) idac do sklepu....... potem wracajac z kolesiami z tego sklepu patrze do kieszeni a tam brak trawy ....... i odrazu "-zgubilem trawe!!!! " 2 razy przeszlismy te 50m od bloku do sklepu a tu po trawie ani sladu(kady wkurwiony)
potem w windzie patrze do innej kieszonki a tam jest piekne, lsniaca,przepieknie pachniejaca ganja...... jak sie wszyscy ucieszyli to masakra ..... od razu poszlismy na shwarzkopfa :>>
I tak zagubiona trawa prawie zawsze leży w najoczywistszym-najmniej oczekiwanym miejscu i mało kto przekona mnie, że jest inaczej.
A psychoza wygląda tak. Wyczulona psychika po trawie + lęk, drobny lęczek napędza się kumuluje, wyczulona psychika to odbiera, więc lęk napędza się jeszcze bardziej. Następuje próba przeczenia mu, ale ta próba tylko mu dostarcza energii i tak sobie rośnie i rośnie. Typowe sprzężenie zwrotne.
eeehhhh...kumam to co piszesz , sama zgubilam ale tak serio serio worek w ktorym bylo 20 gram , do dzisiaj splacam siano za ten material ;) ale najgorsza jest swiadomosc ze ktos teraz siedzi i baka sobie to ziolko i to nie jestem ja ;((((
a ja nie mialem takiego farta jak niektorzy z was.
1 dzien wakacji ostro sie juz opalilem ale faza mi zeszla no to jako ze bylojuz pozno 2:30 w nocy postanowilem sobie cos zjarac okazalo sie ze ostro se przesralem moja matka nie mogla spac bo dziadek byl w szpitalu czy cos takiego i uslyszala ze wstalem z lozka(choc spalem pietro nizej) no i juz skonczylem jarac zostawilem uchylone okno otwieram drzwi wychodze z pokoju patrze a tu po schodach idzie moja matka mysle sobie o kurwa a jeszcze bylem nadupcony i mialem zapalare i lufe w rece.
Wiedzialem ze bedzie grubo spierdolilem do kibla schowac lufke i zapalare jednak mama wyczula zapach no i przesrane.
Zreszta wali mnie to bo nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo i tak by zrobili testy i by wyszlo na jaw bo patrzyli mi dzien wczesniej na zrenice no i tak bym wpadl.
Moral z tego taki nie jaraj w domu jak sa starzy nawet jak jest 2:30 w nocy i swiatla sa pogaszone wytrzymacie te kilka godzin a potem pojdziecie se jarac
Maksymalna akcja, p.r.z.y.p.i.e.r.d.o.l.i.c. sobie blancika i zgubić wora w domciu..! Masakra chyba ze mieskasz sam ;-) Ale jazda..! To jest tak starszne jak orzeniony worek..! Shiza, przypał, nigdy nie chciał bym miec ową sytuacje..! "Chcesz to pal, ja odpalam skręta posród fal "..! Palic to na luzaku, klimat LAID-BACK z kuzynami, a nie schizy.. :-( Buah..!
"Gdzie jest ten blant, który pusciłem w obieg..? Kto kolwiek widział to niech mi to powie..! "/From: Wiecej Thc/PDg Kartel-Kto kolwiek widizał,kto kolwiek wie!
"Gdzie jest ten blant, jakiś kant tutaj poszedł, a ja kantów nie znoszę, zwłaszcza moim kosztem(...)Ja energi nabieram kiedy blant płonie..! "
tesh kiedys zdarzylo mi sie cos podobnego, pewnego wieczora kupilem sobie poloweczke zajebistego palenia, cala tranzakcja razem z testowaniem przebiegla na miejscowie gdzie pali prawie cale miasto. material okazal sie nieziemsko mocny, bylem totalnie zjarany :D wrocilem do domu, najadlem sie, usiadlem do kompa i kiedy starzy poszli spac chcialem zlapac sobie jakas chmurke wkladam reke do kieszeni a materialu nie ma, obszukalem caly pokoj i nie znalazlem, zaczalem sie martwic ze znajda go starzy. nie moglem spac przez pol nocy. rano jak sie obudzilem zaczalem ponowne poszukiwania, niestety bez rezultatu :( zrezygnowany pojechalem rowerkiem cos zalatwic, jadac cos mnie tknelo zeby zobaczyc na miejscowie i... zoabczylem moja poloweczke lezaca na srodku schodow:D na szczescie znalazla sie mimo ze przewinelo sie tam kilkanascie osob ktore pala mj i nikt tego nie zauwazyl :D
mushe przyznać ze kazdy z was ma "niby " jakieś przeżycia z zielskiem..ale tak na serio to kazdy z was pisze to tylko dlatego zeby zrobic sobie breh albo pokazać ze jest śe lepszym...osobiście nie miałam zadnej niespodziewanki z majerankiem...jak pale to jush tak żeby mieć bombe...(nie duża-jażącą<czyli zebym qmaua co robie>)a zielska zawshe pilnuje...jak chodzi mi o faze zawsze śiegam po bronxy...ale można i pobawic śe na trzeźwo...ale nudnawo :-D ... moje MOTTO : "JEST ZAJEBIŚCIE PALIĆ LIŚCIE " i git jakby co jestem na czarna_ziuta_666@o2.pl więc czekam na maile :))) ~Pozdro dla wshystkich MAJERANKOWICZOOW mniejszych i wiekszych...pamietajcie o tym zeby śe pilnować :PPP papa
6 6 AvE !!!
6
ps.RapU.S.A Rulesss :)) i Manson Tesh :P NaRa a Ska
stary twoja relacja jest zajebista :)
Mi juz stara znalazla palenie 3 razy i jakos nic wielkiego nie bylo. Za kazdym razem mi oddawala. Tez mialem tak ze zgubilem pakiet i lezal rok i dopiero mi mamuska znalazla. Takie stare palenie fajnie kopie ;) Polecam
sluchaj stary, widze ze schiza cie niezle wyjebała
ale pomyśl sobie że ja wracając z Wawy z 20g palenia i 5g fetki miałem policjantów czekających na mnie na stacji i byłem po paleniu z wiadra
słabo ??
nie pierdolneli mnie bo strach dodał mi takich skrzydeł że żaden mnie nie dogonił a psa ze sobą nie mieli....
uciekłem .... sprzęt zakopałem......żyję i pale
seee yaaa !!!
Mam pytanie i prosze o odpowieć co to jest to palenie z wiadra prosze o odpisanie mi na email z góry dziękuje :)
ps.niezły wkręt:)
słabo bac sie rodzicow ... jak dobrze ze ten problem juz mnie nie dotyczy ;)
Ja także kiedyś u siebie w pokoju dostałęm od qmpla dilera podbitą lufkę topy . Położyłem ją na szafie i wieczorem podrajcowany paleniem w samotności przy dobrej muzyce sięgnolem po lufę a tam " lipa"!!! Ni ma lufy . Przeszukalem pokój wszeż i wzdłóż centymetr po centymetrze ini znalazlem. Matki oczywiscie nie odzwarzylem sie spytac czy moze gdzies mi nie zajebala.
POZDRO
>>> CHEEROCKE <<<
hehe ja kiedys zgubilem palenie na zasniezonej drodze. Po przejsciu 2 metrow sqmalem ze mi z kieszeni wypadlo. Zaczynam szukac a tu jada psy. W sumie sie nie przejalem :) jak przejechali to sie cofnalem i podnioslem samarke :)
typowy shiz wywolany przez prohibicje, jak by bylo legalne to nikt by takich wkretow nie łapał
Też kiedyś zgubiłem woras.... dosłownie w ostatniej chwili znalazłem to, ale niestety jeden z członków rodziny wypatrzył, że cos nerwowo chowam do kieszeni i zapytał mnie co tam chowam. Dodam że byłem wtedy na totalnej fazie... i powiedziałem coś w stylu "guziki". Wszystko poszło gładko.
Zastanawiałem sie tylko (będąc jeszcze na ostrej fazie), dlaczego powiedziałem akurat "guziki". Potem się zreflektowałem i przypomniałem sobie, że u mnie w domu jest pełną takich woreczków z guzikami, igłami itp. bo matka coś tam szyje.
Serce miałem w gardle, ale badtripa nie złapałem. Co jest najdziwniejsze nigdy nie łapię badtripów, których źródłem są realne zagrożenia - "badtripuje" się jedynie wewnętrznymi jazdami! Dziwne no nie? Pozdrawiam.
na poczatku wakacji tego roku bylismy we 3 kumpli w holandii (pomijam fakt ze maluchem kupionym za 700zl w czasie podrozy jeszcze w momencie gdy za bardzo zajebani nasza gruda pojebalismy pociagi i troche nas wywiozlo). no wiec kiedy juz wracalismy z amsterdamu do polski, przed granica, jako ze siedzialem z tylu zaczlem porzadkowac tylnia polke na ktorej lezalo od chuja worow (pustych i pelnych) i sprzetu do palenia.
przejechalismy granice i po kilku chwilach obracam sie do tylu, patrze a tam wor nie uprzatniety centralnie na widoku od strony kolesi z budki... jak nie widzieli to znaczy ze nasi celnicy sa pojebani albo mieli na nas wyjebane.
O kurde wspolczuje takiego badtripa. Ja czesto sie zamartwiam ze ktos z rodziny zaraz wroci ale czegos takiego jeszcze nie przezylem,
Niezla sciema...
Niezla sciema...
Niezla sciema...
ogolnie czesto zdazaja mi sie takie zamoty po spaleniu dosyc duzej ilosci MJ ale tak ma przeciez wiele osob, podczas tych wakacji ze znajomymi palilismy sobie pieknie na plazy...pozniej wrocilismy sobie przed nasz hotelik i tam wlascicielka owego worusia powiedziala ze idzie spac i ze jak chcemy to da nam to palonko a my oczywiscie wszyscy za:) i dala to innej kuumpeli...wiec my szybko znowu wyprawka na plaze i buuu kumepla patrzy nigdzi etego nie ma przeszukalismy wszystko,kazdy sprawdzil w swoich kieszeniach bo moze sie znajdzie...a tu nic....jeden kumpel mowi ze wroci sie pod hotel bo moze tam lezy na stole ( a przy tym stoliku siedziala wieksza ekipa liczaca gdzies 25 osobek) wrocil usmiechniety trzymajac nasze malenstwo w raczce...lezalo sobie spokojnie na stoliku a nikt tego nei zauwazyl:)
Efektem mojego bad tripa jest to, że przed każdym zajaraniem mj muszę się odlać :F
Raz przed wycieczką szkolną zkopciliśmy z kumplem dwie lajtowe fify, już wcześniej chciało mi się trochę szczać, ale akurat podjechał autokar i musiałem wsiąść. Po jakichś 20 minutach jazdy zdałem sobie sprawę, że chce mi się strasznie lać. Oczywiście zaczęło mi się wkręcać, że zaraz się poleje i będzie siara przed całą wycieczką, już miałem przed oczami te kpiące miny i mokre spodnie :D Z całych sił skupiałem się na tym, żeby się nie polać, po czym dochodziła do mnie myśl, że właśnie przez takie skupianie swojej uwagi mogę się polać. No istna psychoza. Wkręcało mi się, że mocz wylewa się kropelka po kropelce :D W pewnym momencie nie wiedziałem czy jestem już mokry czy jeszcze nie. Byłem cały spanikowany, siedziałem bez ruchu. Kumpel pyta mnie co jestem taki blady :D
W pewnym momencie trzymając się w kroczu pobiegłem do kierowcy żeby zatrzymał pojazd, lepsze to niż później siedzieć całą wycieczkę zlanym w autobusie. Z przodu siedziałteż opiekun wycieczki i pytał czy jest mi niedobrze, czy chce mi się wymiotować, a ja mu na to spanikowanym głosem &#8222;sikać mi się chce&#8221; on z niedowierzaniem pytał się mnie &#8222;sikać ci się chce?&#8221; a ja na to &#8222;tak sikać mi się chce&#8221; :D teraz mam z tego breht, ale wtedy to był istny horror. Na szczęście wkręty nie były rzeczywistością(nie polałem się) autobus się zatrzymał, załatwiłem co trzeba. Nie wywołując żadnej furory wróciłem na miejce, ale zaraz potem przypomniało mi się pytanie e opiekuna wycieczki &#8222;sikać ci się chce?&#8221; ; D i złapałem kolejnego bad tripa, że on może cos podejrzewać i że będzie chciał mnie sprawdzić. Korzystając z uprzejmości trzeźwego kumpla dałem mu na przechowanie fife, zapalare i resztę stuffu. Po dojechaniu na miejsce wycieczki widziałem jeszcze jak opiekun gada z większością z moich kumpli, co też dało mi do myślenia, czy on przypadkiem nie próbuje się dowiedzieć czegoś o moim przypadku ;D Później okazało się jednak, że był to kolejny zły wkręt, chociaż ten już nie tak &#8222;soczysty&#8221; jak dwa pozostałe. :D Nikomu nie życzę takich przeżyć ;D
opis pewnej wyprawy do dila:
wsiedliśmy w fure zajechaliśmy do dila, kumpel poszedł do niego wzioł co trzeba(5g) i wrócił. pokazał nam pakunek(zawinięte w gazete) w samochodzie i odjechaliśmy, ale tylko kawałek zeby spalić gibona na droge. no i tu nasze wielkie zaskoczenie: nie ma paczki. samochód przeryty od góry do dołu, kumpel nawet w silnik patrzył :) no i huja znaleźliśmy. straszna szkoda zgubić piątala
3-4? miesiące puźniej starszy mówi to kumpla żeby poszedł z nim posprzątać samochód. w pewnym momencie jego starszy daje mu torbe(zwykła przejrzysta reklamówka) ze śmieciami co się w furze nazbierały. no i co na jej dnie kumpel przypadkiem przyświecił??? hehe zajomy pakunek. ale była wtedy radocha:))))
z tym szukaniem całej chaty,ana poczatku sam pomyslałem ze to diler-złodziej .Mogłes od razu poszukac przy furtce jabym t zrobił i bardziej bym sie zdołował ze straiłem wrek gandzi