Cześć wszystkim.
Najpierw zajmę się raportem z ostatniej podróży, a potem podzielę się z Wami tytułowymi przemyśleniami. Jeśli ktoś chce trafić do nich szybko, niechaj znajdzie niebieski, wytłuszczony tekst.
Część pierwsza: ostatni trip
by GONIEC
Nazwa Substancji: EKSTAZA
Doświadczenie : WYŻSZA SZKOŁA JAZDY :-P
Ilość : 3 PIGUŁY DOUSTNIE
Na ten wieczór czekałam od dawna, wszystko było dograne do końca, piguły jakie miałem były
pierwszej klasy. Baza tego wieczoru, była wypasiona zero jakichkolwiek problemów, bawie się
wśród znajomych i przyjaciół. Około 20:30 każdy z nas wrzuca po pigule popijając przy tym
drinkiem. Tak sobie wszyscy gadamy o pierdołach czekając na pierwsze efekty i na rozpoczęcie
imprezy, która miała się zacząc o 21. Po pewnym czasie zaczynam chodzić po klubie i czuję że
zaczyna mnie brać, ale muza jeszcze nie gra i tu jest problem, bo nie wiem co mam ze sobą zrobić,
zaczynam skakać, śpiewać biegać niczym idiota, (dobrze że to wszystko działo się w miejscu
gdzie jeszcze nie było jazdowiczów)po chwili udawałem małysza i znowu zaczynałem spiewać,
znajomi powiedzieli mi potem że jeszcze nie widzieli żeby mi odwaliła taka szajba kiedykolwiek.
Nagle kiedy tak wariowałem usłyszałem muze, całą ekipą biegniemy na parkiet i odrazu się wbijamy
leci ostry bit i jest extra. Odrazu wybieram sobie miejsce na parkiecie żeby mi laser świecił po oczach, wszystkie światła są niesamowite, kolory są super
i wszystko to razem z muzyką powoduje, że jestem w innym świecie.... Wszyscy się super bawią mnóstwo osób jest na E i czuje się atmosfere przyjaźni po chwili mam już nowych znajomych :-)
Faza jest naprawde mocna ale około 24:00 czuje, że trzeba by kolejną wrzucić więc idziemy do baru i na sofe sobie usiąść i połknąć E. Czuję, że robi mi się zimno i biorą mnie dreszcze ale jestem na to przygotowany i szybko połykam popijam i wale na parkiet, zaczynam tańczyć dreszcze przechodzą. Po około 30 minutach faza bardzo mocna zaczynam mieć momentami zamazany obraz. Wszystkie kolory swiateł się zlewają a laser to juz nie wspomne, poprostu zaraz ze szczęscia umre :-) Wokól mnie wciąż te same osoby i wszyscy patrzą się na dj i tańczą. Każdy uśmiechnięty i wniebowzięty. Zamykam oczy i widze wciaż pulsujące światła ale musze je otworzyć bo trace równowagę i deptam tych za mna ale im to nie przeszkadza. Moje nogi i rączki same tańczą, a ja czuje tylko swoją głowę, czuje jakby miało mi ją rozerwać :-) ze szczęścia, zaczynamy robić dziwne miny i wzajemne się rozśmieszać, każdy i tak już wesoły bawi się jeszcze lepiej. Około 4 wrzucam 3 pixe ale ona już nie daje mi takiego kopa, zmęczenie daje o sobie znać wytrzymujemy do 6 i zwijamy się na chate, odrazu idę spać, zejście pojawia się wieczorem czuję mdłości i ogólne wyczerpanie, ale to
jeszcze nic z tym co było następnego dnia po przebudzeniu, bolał mnie każdy miesień, kark, a szczęka to do tego stopnia że jesć nie umiałem :-) Ale było warto :-) Bo jazda była extra.
Codzienna depresja
Cześć wszystkim.
Najpierw zajmę się raportem z ostatniej podróży, a potem podzielę się z Wami tytułowymi przemyśleniami. Jeśli ktoś chce trafić do nich szybko, niechaj znajdzie niebieski, wytłuszczony tekst.
Część pierwsza: ostatni trip
Wieczór spędzony z dziewczyną w naszym wspólnym, niedużym mieszkaniu jako mentalna przerwa od stresu powodowanego nadchodzącą za kilka tygodni przeprowadzką, pomieszkującym u nas ostatnie tygodnie kumplem, który wyjechał 3 dni temu na tydzień, oraz jako nagroda za nasze dotychczasowe postępy w dopinaniu zaległych obowiązków i spraw; następnego dnia mało wymagające obowiązki dopiero na popołudnie. Oboje chcieliśmy wspólnie "polatać na czymś", ot co.
Plany na wieczór w niedzielę (02.08.2020) wykrystalizowały się bardzo spontanicznie, zmotywowane pomyłką w obliczeniach finansowych - ot, kilkadziesiąt nieplanowanych złotych do przodu; jakiś wieczór z używką chodził za mną i moją dziewczyną (w tekście dalej opisywana literą K) wszakże już drugi tydzień, jutrzejszy dzień miał być łaskawy dla nas obojga, niechaj będzie, zgodziliśmy się, że ta noc jest odpowiednia.
Pozytywny nastrój, jesienny wieczór, sam w swoim pokoju.
Słowem wstępu, poznawaniem działania różnorakich substancji psychoaktywnych, zainteresowałem się między 6 klasą, a pierwszą gimnazjum. Poznawaniem świata i podważaniem wszystkich jego reguł, według własnej woli, dużo wcześniej. Pierwszy dżosz wleciał koło 13 roku życia, pierwsze kaszlaki rok później, a 3 lata później, zainteresowałem się chodzeniem na praktytki z badań nad stymulantami w domach znajomych. I mimo, że wtedy wyglądało to jak najlepszy dla mnie okres, to była to zgubna droga. Nie powiem że na dno, bo w szerszej perspektywie kurewsko na szczyt (chociaż jeszcze do niego daleko).
Jest 9:40 i ten diaboł nadal trzyma. nie wiem dokładnie, o której godzinie zażyłam, ale myślę, że byłomiędzy 22 a 24 poprzedniego dnia. To był mój pierwszy halucynogen, więc wziełam pół słusznej dawki czyli 1 saszete. W łazieneczce otzrymałam w około 1/3 szklanki praktycznego roztworu wodnego benzo z resztkami soli. Roztwór był gotowy do spożycia :). Podejżewając, że benzo bedzie trzymać dość długo postanowiłam wziąć to na noc , żeby w pokoiku rozeznać co jest, a czego nie ma, i żeby w dzień nie było jakiejś wpadki.
Komentarze
:-) Znajome przezycie :-)
Nie ma nic lepszego jak E,dobre bity i zajebiscie dobrane swiatla.
Bądż ostrożny brachu.
Taaaaaaaaaaaaaaaa........... znam to uczucie.........pięknie.........wspaniale........cudownie.........kocham ten stan.................... i tą malutką tableteczkę która robi ze mna co tylko chce...............
hehe .. 3 pixy dobrej jakości to już jest fajna bomba. ale ostatnio dobre piguły to rzadkośc: najlepsze jakie bywają to diamenty, śruby, stardusty a tak to caly czas jakies słabe supermeny, mitsubishi (ale nie takie jak kiedyś) ewentualnie number one. kiedyś chcialem zalożyć kolekcje unikalnych piguł, ale wszystkie zjadłem ;-))))))
Zajebiscie normalnie te same klimaty :)
pierwsze pixy jakie jadlem byly armani [nie wiem czemu ale bylem lekko zjarany i jedna mi sie rozkruszyla w torebce ,wiec stwierdzilem ze jade z nia przez nos <hehe> zzanim ganja zeszla pixa mnie nie ruszala, ale po 2 godzinach :) zaczelo sie ..
musialem nagle jechac ze starym do auchan i qrwa ta muzyczka tam, myslalem ze pirrdolen zajebiscie jezdzilem sobie wozkiem po sklepie i sluchalem muzy
a co do pix to polecam wisnie -czerwone !
Ja chcę tą malutką tableteczkę szczęścia :D
Dropsy są piękne :D:D ale jesli sie wrzuca po kilka :D heh ja np: po 7 na dyske :D i jest zajebiscie tylko czas spierdala :D Cudowny stan ekstazi