No wiec tak. Chcialbym sie z wami podzielic moimi kilkoma Tripami na MJ. Nie
chce mi sie tego juz dusic w sobie. Ludzie z mojego otoczenia (oprocz kilku
osob, ktory mieli tez bad tripy) kompletnie nie wiedza co to jest prawdziwy
bad trip. Dla nich jest to zmula, jakas chujowa rozkmina itd. Wkurwia mnie
takie podejscie. Do rzeczy....
Data: Poczatek grudnia 2001.
Miejsce: Park miejski,jakies 300 metrow od KMP.
Osoby: Ja,plus ekipa okolo 10 osob.
Uzywka: Mj
No wiec po zakupieniu zielska,uderzylismy do parku na laweczke. Miejsce bez
przypalowe. Ciemno, malo ludzi itd.
Standardowo jak dla mnie, zaczelismy atakowac polowke na 3. Po takiej
ilosci, zawsze mialem lajtowa faze, pozytywne rozkminy i ogolnie przyjemna
fazke. Po spaleniu daru natury, postanowilismy uderzyc na miasto. Juz po
wyjsciu z parku, zaczely mnie meczyc dziwne odczucia. Raz bylo mi cieplo, raz
zimno(wczesniej mialem juz takie jazdy, ale te byly nadzwyczaj mocne) -
potraktowalem to jako cos smiesznego. Idac dalej miastem w grupie, ktora
wygladala na ekipe Japonskich saneczkarzy(wszyscy minusy), zobaczylem
mojego starego. Przypal pomyslalem, bo nawet mu Czesc nie
powiedzialem. Wbitka. Cisniemy dalej przez miasto, chamsko pizga. Ubrany bylem
zle. Cieniutka kurteczka, brak czapki, rekawiczek a zimno strasznie. Ciagle
meczyly mnie skoki temp.(raz zimno raz cieplo). Dalej dolaczylo do tego
naprzemienne uczucie lekkosci i ciezkosci. Cos jest nie tak. Moze naprawde
jest mi zimno, a ja tego pod wplywem fazy nie czuje. Chcac walczyc z
negatywna faza, wsadzilem rece do kieszeni w spodniach. I to byl moj
blad. Idac tak przezmiasto mialem ciagle wrazenie, ze czucie w moim ciele
zanika. Zle, jakby z opoznieniem odbieralem bodzce zewnetrzne. Trzymajac rece
w kieszeni, mialem uczucie, jakby moje dlonie dotykaly bezposrednio
kosci. Postanowilem zmienic kieszenie. Wlozylem zmarzniete lapska do
kurtki. Ide, ide i nagle faza, ze mi rece do klatki piersiowej wchodza. Patrzy
w dol a tu FILM. Lapska miedzy jelitami kurczowo trzymaja sie
kregoslupa. Jak debil machalem rekama na srodku miasta, a moi kolesie
zacieszali, ze probuje lapac platki sniegu. Strasznie. Po tym filmie, zylem w
innym swiecie. Po dojsciu na miejscowke, poczulem dziwne kucie z tylu
glowy. Wygladalo to na zapalnik boomby. Tyk, Tyk, Tyktyktyktyk Tyyyk i mocne
pulsjace kucie w glowie. I znow bad trip. Pierwsza mysl. Pekla mi zylka w
glowie, mam wylew krwi i zaraz umre. Usiadlem na schodach i odciety od
swiata prosilem w myslach boga, zeby faza zeszla i zebym dozyl jutra. Z
ratunkiem przyszedl moj dobry koles. Zaproponowal, abysmy udali sie do
niego, gdzie da mi cos cieplego do picia itd. Nie majac innych pomyslow na
walke z tym tripem, postanowilem ze pojde do niego. W czasie drogi
probowalem walczyc z faza, czego skutki byly katastrofalne. Idac chodnikiem
slizgnalem sie na zamarznietej kaluzy. Szok kurwa. Nie czuje ciala! Co sie
zemna dzieje? Czy w glowie mam krwiaka, ktory cos blokuje? Po jakis 30
sekundach od slizgniecia, od lewej podeszfy poczulem cieplo, ktore stopniowo
lewa strona mojego ciala kierowalo sie do punktu, gdzie jak myslalem pekla
mi zylka w glowie. Po dotarciu tej energi do glowy, dopiero poczulem
faktyczne slizgniecie. Co za koszmar. Po dojsciu do domu kolezki, zjadlem cos
cieplego i bad trip jakos ustapil. Mialem nie palic... Mialem ...
I znow ...
Data: Sylwester 2001.
Miejsce: Domowa impreza.
Osoby: Ja, plus ekipa okolo 20 osob.
Uzywka: Piwo, MJ i pierwszy raz w zyciu amfetamina.
Po dotarciu do kolesia rozgoscilismy sie. Chlopaki zaczeli meczyc szklo a
ja powoli popijalem browarka. Mialem nie palic a jednak. Skuszony zapachem
trawki w sumie sam spalilem gdzies cos kolo polowki. Po wypiciu kilku
browcow, czulem faze czysto alkoholowa. Po jakis 30 minutach zaczela sie
wkrecac MJ. Pozytywnie, light. Staralem sie nie myslec o Bad triipie, ktorego
mialem miesiac temu. Podkrecony piwskiem wyskoczylem na parkiet. Po chwili
tanca do jakies techniawki zrozumialem, ze moja lewa strona nie
wspolpracuje z prawa. Lewa strona byla strasznie spowolniona. Wygladalem na
debila, ktory nie umie tanczyc. Nie chcac robic z siebie blazna, wjebalem
dupsko na kanape. Siedzialem tak pomiedzy dwoma glosnikami, z ktorych
leciala glosna lupanka. Ku swojemu zaskoczeniu w jednym glosniku slyszalem
muze, a w drugim jakies demoniczne glosy. Nie! Tak nie moze byc. Wrocilem na
parkiet, skad po jakis 5 minutach ewakuowalem sie do kibla, meczony silna
checia oddania moczu. Wyciagam meskosc, sikam i mysle: Jezu. Nie czuje ze
sikam. Patrze na ptaka a sik leci. Pierwsza mysl: Wpadne do pokoju, walne sie
kolo jakies dziewczyny i zleje sie w gacie. Po okolo 2 godzinach meczenia
sie z tymi tripami faza po MJ zaczela spadac, wyganiana przez dostawy fazy
%. Jakos kolo 0:00 zmienilem lokal imprezy. Udalem sie do innego
kolesia. Zabawa na calego, dziewczyny, duzo alkoholu, dobra muza i zajebisty
klimaty. Jakos kolo 3:00 odczulem straszna sennosc. Z pomoca przyszla mi
`kolezanka`:
- Chodz do kibla,pomoge Ci wstac na nogi - powiedziala
Po namysle mowie:
- Mozna isc.Zabawa przeciez dalej sie kreci.
Po tym dialogu zamknelismy sie w sraczu. Myslalem, ze laseczke mi zrobi czy
cos(hehe), a ona sypla scieche wielkosci dwoch moich palcow.
- Nie nie nie mala. Nie wciagam
- Posypalam to ciukaj. Jak ja wezme to umre, bo juz za duzo dzis wzielam.
Wziety pod chuj, nie majac pojecia o amfetaminie zajebalem sobie scieche z
guma i tak mietolilem ja. Godzina 6:00 ludzie sie zmywaja, czesc spi a ja
zapierdalam na parkiecie.
Okolo 12:00 uderzylem na chate. Stara przygotowala pierogi, ktorych
konsumcja byla nad wyraz smaczna. Nastepny dzien, okazac sie mial najgorszym
dniem w moim zyciu. Do rzeczy. Siedzac na pierwszej lecki, znow zaczely sie
pojawiac problemy z kordynacja lewej i prawej strony mojego ciala. Raz
lepiej czulem jedna, raz druga. Pod pretekstem choroby zwolnilem sie do
domu. Przez caly tydzien mialem koszmarne fazy. Chcialbym zaznaczyc, ze nic
nie pilem, palilem itd. Najgorsze rzeczy dzialy sie wieczorami. Budzilem sie
zlany potem probujac zlapac oddech. Wydawalo mi sie, ze musze pamietac o
oddychaniu. Jazda straszna. Gdy jedna faza mijala, przychodzila
nastepna. Potrafilem sobie wmontowac faze, iz moje serce nie bije
itd. Straszne. Meczylem sie tak okolo tygodnia. Wyslalem nawet email do
jakiegos psychologa. Po jakims czasie wszystko wrocilo do normy. Do tej pory
nie wiem, czy byl to zjazd po amfetaminie, czy byla to reakcja mojej glowy
na 2 ciezkie bad tripy. Znalazlem w necie informacje, ze ciezkie fazy jakie
mialem spowodowane moga byc ukrytym lekiem o wlasne zycie itd. Wogole
swietnie wiem, ze kazde uzywki moga ujawnic jakies choroby psychiczne. Od
tej pory mialem nie palic. Pelna mobilizacja! Nie chcialem wygladac, jak
jakies warzywo.
Podsumowujac:
Od tych dwoch tripow moj stosunek do uzywek zmienil sie. Toleruje tylko
picie(jak narazie, nie widzialem jeszcze bialych myszy), aczkolwiek kilka
razy zapalilem jeszcze MJ. Za kazdym razem gdy thc krazylo w moim
ciele, zylem z ciaglym strachu. Nie bylo juz lajtowych faz tylko strach i
prosby do boga, zeby nie zaatakowal mnie jakis bad trip. To nie bylo juz to
co kiedys. Od Wrzesnia roku 2002 nic nie bakam. Szczerze mowiac mam full
okazji, aczkolwiek mowie NIE. Kazdy z Was, kto na problemy z dragami powinien
dostac takiego kopniaka.
Ps. Text ten dedykuje wszystkim tym, ktorzy doznali bad tripow. Wiem co to
za koszmar! Trzymajcie sie!
Komentarze
Wkrecasz sobie sam bad-tripa.
Pomysl jak bylo fajnie gdy paliles na poczatku. Zajebiscie, nie?
Wkrecasz sobie jakas negatywna mysl? Wyluzuj, poloz sie na kanapie i pomysl jak fajnie sie czujesz. Serce bije Ci szybko? Normalka, jutro bedziesz sie z tego smial, itd...
Najgorsze jest to, że jak przychodzi bad trip, wiesz że to wkręcająca się faza, chcesz zająć głowę czymś innym, ale nie możesz. Przychodzą myśli, że może faktycznie coś dzieje się nie tak, że może umierasz, że może za dużo wyjarałeś.
Miałam takie zjazdy kilka razy. Jednego nie zapomnę. Chcąc odciągnąć myśli od bad tripa przestałam ogarniać czy to co dzieje się, dzieje się naprawdę czy mi się wydaje. Nie wiedziałam co sobie wkręcam, a co jest prawdą. Idąc ulicą, wydawało mi się, że jestem w zupełnie innym miejscu i już nie wiedziałam gdzie jestem, czy to sen, czy jawa. Siadłam na ławce i prosiłam boga, żeby to już się skończyło.
Innym razem czułam że umieram, podobnie jak ty.
Masakra, już nie palę, za duże zjazdy, za każdym następnym razem pamiętałam o tym co przeżyłam wcześniej i bad trip powracał.
Pozdro
troszke za malo szczegolow, ja naprzyklad mam dziwne fazy raz na jakis czas bo nie pale fajek wiec tyton przyjmuje tylko z trawa i pare razy sie zdazylo zatrucie tytoniem, wlaczajac w to belty i wogole dziwne fazy
Ja mialem kiedys strasznego badripa. Balem sie o zycie jedneko kolesia z ktorym jaralem i po polowce na trzech zlapach taka banie jakiej nie widzialem jeszcze u nikogo. Potem musialem jechac do domu i zostawilem go w rekach niedoswiadczonych kumpli. Przez cala droge autobusem mialem taka paranoje, psychoze nie wiem jak to nazwac nawet. Wkrecilem sobie ze ten koles nieprzezyje tego, albo ze pojedzie do domu jego starzy sie kapna i on powie ze ja mu zalatwilem jaranie i pojde siedziec i wogole nie chcialo mi sie zyc. Od tego momentu mialem same bad tripy. Az pewnego dnia uswiadomilem sobie ze to ja sam sobie je wrkecam i pokonalem to. Teraz mam juz lajcik. Teraz wiem jak sie z tym obyc.
Do ===<#~~ trzeba dorosnac tak naprawde i miec do tego troche pewnosci siebie a wtedy fazki to same superlajty:)
siema
kurwa mam to samo co ty , poczytaj artukul ZAPOMNIALEM ODDYCHAC PO ZIOLE!!! w dziale marihuana
narka
Ja palac na pizdziawie okrutnej w parku, bedac srednio-grubo ubrany mialem straszne wkrety ze nie mog kontrolowac palcow, mowic normalnie i chodzic...100% normalki - szybkie bicie serca - nauczylem sie wykrecac z tych "wkretow " ;)
Nie no ja bakam od prawie 6 lat do tego raz na jakis czas wale dropsy, bialko od czasu do czasu kwasy, DXM, N2O, ale glownie to bakam i to czasami calkiem sporo ale zeby miec takie jazdy, no moze pare razy troche kulo mnie serce jak zjaralem za duzo mocnego matexu ale chwila i juz sie w to nie wkrecalem, ale zeby miec taka jazde to wspolczuje :(
Najważniejsze, nie panikować :). Mialem sporo dziwnych faz, w tym dziwne odczucia (po cannabis i kawie nawet drgawki ). Grunt zeby sie nie przestraszyc i nie lapac jakiejs paranoi. Znam kolesia co po dwooh lufkach uciekl z pubu przed wojskiem a nastepnie probowal sie wczolgac pod kontener na smieci. Znalezlisy go tam po godzinie... to jest dopiero zly trip :).
Ja sobie kiedys jak przywalilem z wiadra z kumplami to mialem strasznego tripa pojechalismy do miasta po zjaraniu sie a ja w polowie drogi zaczynam pierdolic ze do szpitala spierdalam i koniec bo serce boli bije szybko skoki swiadomosci w jednej chwili bylem w samochodzie potem drogi do dzwi niepamietalem i nagle leze na kanapie. Wszystko w zwolnionym tepie. Kumpli przestraszylem strasznie dawali mi zarcie picie cherbaty zupki i co tylko wlezie. ale ja tego niejadlem tylko ciagle nowe jedzenie chcialem. Po czasie mi bad trip przeszedl i huj wie czego usmiech mi przyszedl na mordke i mysleli ze ja im to wkrecalem. Ale naprawde mialem bad tripa. a potem drugi kumpel przyjechal po mnie i do konca dnia mialem dola ze szok cala noc przestalem pod sciana na dysce.
Dokładnie, musisz to centralnie olać i ti wszystko. Wiekszośc osób miało takie fazy ale trzeba sobie z nimi poradzić.Po ganji jeszcze nikt nie umarł! :P
wszystko co napisales mi sie przytrafilo.
jak jaralem w zimie na dworze to nie czulem rak ani nog i nie wiedzialem czy powinno mi byc zimno , czy cieplo .
siedze u mojego starszego brata w chacie , palimy ziele , nagle ktos do drzwi puka , brat idzie otworzyc , wychodzi na korytaz i gada z kims , a ja moge przysiadz ze slysze glos mojej starej - przyszla po mnie i wie ze palilem ziolo . okazalo sie ze to kumpel do brata po ziolo przyszedl ...
albo po fecie ( najgorsza faza mego zycia ):
przyjechalem po swietach do polski na jakis melanz ze znajomymi - dwa dni podrozowalem , nie spalem wcale i pierwsze co zrobilem po dotarciu do mojego miasta to sie nafukalem. faza fajna , pogadalem z kolesiami . po imprezce wracam do chaty i przypomina mi sie ze mam jeszcze 250 w kieszeni , no to raz do nosa i wlaczam tv ( byla gdzies 5 rano... faza mi sie chujowo wkrecila chcialem zeby mnie puscila , ale bylo za pozno.
nagle slysze pod drzwiami ze ktos stoi i sie smieje . wychodze do przedpokoju i slysze glosy moich kolesi , smieja sie ze mnie i podgladaja co robie przez szpary w drzwiach (w moich drzwiach nie ma szpar ...) .
no to udaje ze mnie nie ma w chacie , a oni sie jeszcze bardziej polewaja i ja nie wiem o co chodzi . pozniej myslalem ze mi jakies deski opieraja o parapet i chca je pozniej podpalic ale ile razy podchodze do okna to nie ma ani kumpli , ani desek (pozniej sie okazalo ze te deski to byly tylko cienie padajace na firanki ...). spuscilem zaluzje i patrze sie przez te malutkie dziurki i slysze non stop smiechy...paranoja .otwieram okno i krzycze zeby mi dali spac bo zadzwonie po psy (i zadzwonilem) a oni jeszcze glosniej sie zaczeli smiac i rzucac czyms w moje szyby...myslalem ze pierdolca dostane. na ko0niec podpalili te deski co to mi je pod oknem ustawiali i normalnie widzialem ogien za zaluzjami , ale ile razy podchodzilem do okna to zdazyli go zgasic i spierdolic. wyobrazcie sobie taka jazde... do ktorego pokoju bym nie poszedl to oni i tak mnie widzieli i sie smiali ze ja taki glupi jestem i mysle ze sie przed niemi schowam...
wnioski - nie cpaj fety jak nie spisz od dwoch dni .
a co do ziolowych bad tripow to metoda jest prosta - ile razy bedziesz myslal ze cos jest niewporzadku zapewniaj sie ze to tylko thc i pomysl sobie ze jak ostatniem razem paliles to tez myslales ze ci np. zyla pekla , a po fazie okazywalo sie ze jest wszystko ok.
pamietaj ze trawa to psychodelik (choc slaby) , a psychodeliki maja to do siebie ze im bardziej sie czlowiek boi tym bardziej one go "strasza "
wiec jedyna zecza ktorej sie trzeba bac to... strach.
nie panikuj a bedzie ok. obiecuje ;) !
"don`t worry , be happy ! "
Jesteście kurwa żałośni z tymi swoimi "bad tripami ", kurwa 3 lata jaram trawe i żadnego bad tripu nie miałem.Co najwyżej hujową zmule że kurwa wstać nie mogłem i tyle.Nawet podczas pierwszych i największych faz , w życiu nie miałem żadnych kurwa "bad tripów ".Tacy frajerzy jak wy to by kurwa nawet po majeranku mieli hujowe jazdy.Raz miałem zgona jak (nie pierwszy raz ) piłem wodke i odrazu jarałem żeby faza była większa(sieka jak skurwysyn).
Jesteście kurwa żałośni z tymi swoimi "bad tripami ", kurwa 3 lata jaram trawe i żadnego bad tripu nie miałem.Co najwyżej hujową zmule że kurwa wstać nie mogłem i tyle.Nawet podczas pierwszych i największych faz , w życiu nie miałem żadnych kurwa "bad tripów ".Tacy frajerzy jak wy to by kurwa nawet po majeranku mieli hujowe jazdy.Raz miałem zgona jak (nie pierwszy raz ) piłem wodke i odrazu jarałem żeby faza była większa(sieka jak skurwysyn).
Jesteście kurwa żałośni z tymi swoimi "bad tripami ", kurwa 3 lata jaram trawe i żadnego bad tripu nie miałem.Co najwyżej hujową zmule że kurwa wstać nie mogłem i tyle.Nawet podczas pierwszych i największych faz , w życiu nie miałem żadnych kurwa "bad tripów ".Tacy frajerzy jak wy to by kurwa nawet po majeranku mieli hujowe jazdy.Raz miałem zgona jak (nie pierwszy raz ) piłem wodke i odrazu jarałem żeby faza była większa(sieka jak skurwysyn).
Jesteście kurwa żałośni z tymi swoimi "bad tripami ", kurwa 3 lata jaram trawe i żadnego bad tripu nie miałem.Co najwyżej hujową zmule że kurwa wstać nie mogłem i tyle.Nawet podczas pierwszych i największych faz , w życiu nie miałem żadnych kurwa "bad tripów ".Tacy frajerzy jak wy to by kurwa nawet po majeranku mieli hujowe jazdy.Raz miałem zgona jak (nie pierwszy raz ) piłem wodke i odrazu jarałem żeby faza była większa(sieka jak skurwysyn).
Zdarzało mi się mieć wiele jazd niemal identycznych jak u `badtripka`. Mimo to palę dalej i uczę się kontrolować fazę. Owe bad tripy to nic innego jak stany lękowe, które występują także u niektórych ludzi zupełnie czystych. Gdy mam bad tripa, mam też świętną okazję bliżej poznać siebie i swoje lęki, a co się z tym wiąże uczę się mechanizmów ich działania oraz uczę się jak im przeciwdziałać! Moja dobra rada dla badtripowców -> palcie lightowe sprzęciki (nie-chemole). -> Spróbujcie poznać siebie. -> zaufajcie intuicji.
Pozdrawiam!
Zdarzało mi się mieć wiele jazd niemal identycznych jak u `badtripka`. Mimo to palę dalej i uczę się kontrolować fazę. Owe bad tripy to nic innego jak stany lękowe, które występują także u niektórych ludzi zupełnie czystych. Gdy mam bad tripa, mam też świętną okazję bliżej poznać siebie i swoje lęki, a co się z tym wiąże uczę się mechanizmów ich działania oraz uczę się jak im przeciwdziałać! Moja dobra rada dla badtripowców -> palcie lightowe sprzęciki (nie-chemole). -> Spróbujcie poznać siebie. -> zaufajcie intuicji.
Pozdrawiam!
Zdarzało mi się mieć wiele jazd niemal identycznych jak u `badtripka`. Mimo to palę dalej i uczę się kontrolować fazę. Owe bad tripy to nic innego jak stany lękowe, które występują także u niektórych ludzi zupełnie czystych. Gdy mam bad tripa, mam też świętną okazję bliżej poznać siebie i swoje lęki, a co się z tym wiąże uczę się mechanizmów ich działania oraz uczę się jak im przeciwdziałać! Moja dobra rada dla badtripowców -> palcie lightowe sprzęciki (nie-chemole). -> Spróbujcie poznać siebie. -> zaufajcie intuicji.
Pozdrawiam!
No ja palac mialem tylko jednego bad tripa! na samym poczatku mojej "kariery" nie byl za przyjemny bo schiz typu ze jezyk cofa Ci sie do gardla i zaraz sie nie udusisz nie byl za przyjemny(siedzialem u kumpla na chacie z wyjebanym jezorem i trzymalem go palcami) no ale od tamtej pory zadnych bad tripow. Ty musisz o nich zapomniec, poprostu sie wyluzowac bo to moze byc przyczyna chujowych lotow! ze nie potrafisz sie wyluzowac i myslec tylko o przyjemnych rzeczach(pewnie nawet jak bardzo sie starasz to i tak przypomina Ci sie ten bad trip)
Stary jak mozna miec bad-tripa po MJ (zaznaczm ze po MJ nie ma zadnych tripow bo jest na to za slaba...trip jest na przykład po LSD) Ty juz wiecej nie pal bo jeszcze cos ci sie stanie,nie zarzucaj tez bron boze mocniejszych psychodelikow bo moze cie zryc na cale zycie...Ja pale MJ codziennie od okolo 3 lat i ani razu nie mialem zlej jazdy...Narq! (Nawiasem mowiac niezle sie usmilem jak to czytalem...rece w ciele lapia kregoslup i to porycie z stronami ciala...niezle :-) )
Wcale nie. Badtripy są jak najbardziej możliwe po MJ. Przecież nie zawsze po spaleniu masz zajebisty humorek, czasem wpadasz w mocny stan ękowy i wszystkie sugestie (dzwięki,myśli obrazy) przeobrażają się w straszne schizy...
Ja kiedyś zainteresowałam się negatywnymi skutkami psyhicznymi MJ i czytałam o tym dużo. Jak to można popaść w głęboki lęk,depresje, popełnić samobujstwo. Potem zjarałam dosłownie 5 buchów, wruciły te myśli i odrzy mega badtrip. Miałam flashback`i przez 20 min. Wszystko mi się powtarzało. Myślałam o 100 rzeczach na raz. Gdy patrzyłam na światło paliła mnie skura, bul nie do wytrzymania. Paliły mnie usta, wypiłam 4 butelki wody, a gdy się skończyła wpadłam w taką panikę ,że myślałam ,że się spalę od środka! Masakra... Miałam chwilowe przebudzenia do rzeczywistości, gdy stawałam się normalna. Wrzeszczałam i płakałam ,że nie chce tam wracać. I za chwile znowu. Miałam schize ,że już nigdy się z tego nie wyrwę i ogarniał mnie taki strach, że jak to sie nie skońmczy to ze sobą skończę. Potem przez 2 tyg kiedy jakiś dżwięk lub zdarzenie przypadkowo się powtarzało lub ktoś powiedział 2 razy to samo, bałam się ,że ten stan wraca... Straszne. Nie życzę tego nikomu.
Zdarzało mi się mieć wiele jazd niemal identycznych jak u `badtripka`. Mimo to palę dalej i uczę się kontrolować fazę. Owe bad tripy to nic innego jak stany lękowe, które występują także u niektórych ludzi zupełnie czystych. Gdy mam bad tripa, mam też świętną okazję bliżej poznać siebie i swoje lęki, a co się z tym wiąże uczę się mechanizmów ich działania oraz uczę się jak im przeciwdziałać! Moja dobra rada dla badtripowców -> palcie lightowe sprzęciki (nie-chemole). -> Spróbujcie poznać siebie. -> zaufajcie intuicji.
Pozdrawiam!
Kurwa ja miałem w życiu jednego bad-tripa ale dlatego, że poprostu za mało zjarałem, i nie wiem czy to wogóle można nazwać bad-tripem. Zawsze jak jaram to wybieram sobie towarzystwo. Nie lubie jak jestem zjarany, gdy ktoś wkręca hujowe schizy w stylu: Patrz! Psy zajechały!", a w rzeczywistości nie było żadnych psów. Wkurwia mnie to niemiłosiernie i mam ochote takiemu kolesiowi wyjebać w ryj. Takie wkręty znacznie osłabiają stan po THC. Ale jeśli czujesz, że dopada cię bad-trip to poprostu zacznij sie z tego śmiać. Ja jak sie zjaram to zawsze sie śmieję, i nie myślę, o złych rzeczach. Wkręcam sobie różne ozytywne schizy. To jest wspaniałe i zmienia stosunek do Mj. Karpiu_420
Aha i jeszcze jedno. Palcie raczej więcej sezonu niż skuna. Jazda różni się niewyobrażalnie. Sezonik niby słaby, ale jak jest dobry i sa pąki to może nieźle wypierdolić, jeszcze lepiej niż skun. Sezon działa inaczej. Skun jak cie pierdolnię to cie trzyma i trzyma, a sezon raz walnie i popuści, znowu walnie i popuści. To jest zajebiste. Pozdro! Karpiu_420
Poczęstowałem kiedyś moją koleżankę, która twierdziła, że spaliła już tak dużo, że nic ją nie zaskoczy. Po jej trzech chmurach nie wiedziałem, czy robi sobie ze mnie jaja, czy rzeczywiście mam dzwonić po karetkę. Krzyczała coś o walących się ścianach i innych tego typu "klimatach". Próbowała się przywrucić do normalności szczypiąc się w dłoń. po 1.5 - 2 i konkretnym spacerze przeszło jej, a na dłoni miała siną ranę wielkości pięciozłotówki. Co najgorsze, to fakt, że mi też zepsuła klimat. Nasunął mi się oczywisty fakt, że to był jej debiut. Czy to był bad trip? Do tej pory bad trip po MJ jest dla mnie czymś absurdalnym, ale ta sytuacja daje do myślenia. Może niektórzy nie są stworzeni do palenia tego boskiego zioła(?)! NIEMOŻLIWE!!!
opiszę wkrótce swojego ,który mnie wyjebał w kosmos jak nic innego w zyciu a juz troche przezylem .dodam ze wczesniej podobnie jak inni podobni do "SS" mialem zlewe i 0 badtripow .Nie znacie dnia ani godziny moze was nie dopasc nigdy w zyciu jak bedziecie jarac codzien a mozecie palic raz na rok i was wypierdoli.
opiszę wkrótce swojego ,który mnie wyjebał w kosmos jak nic innego w zyciu a juz troche przezylem .dodam ze wczesniej podobnie jak inni podobni do "SS" mialem zlewe i 0 badtripow i tez wczesniej palilem okolo 5 lat bez cienia badtripa i tez nie wierzylem.Nie znacie dnia ani godziny moze was nie dopasc nigdy w zyciu jak bedziecie jarac codzien a mozecie palic raz na rok i was wypierdoli. po alko nie ma batripow i dlatego slusznie sie nazywa mj narkotykiem badz co badz nim jest
Poprostu sie chlopak przepalil .... odsapnij na jakiś czas i wracaj do formy.