Podwyżka VAT-u ma przynieść ok. 5 mld zł rocznie. Wyższe podatki na mleko, warzywa, leki czy mieszkania nie byłyby potrzebne gdyby opodatkować jeden towar - narkotyki. Na podatkach od legalnych używek budżet państwa może zarobić nawet kilka miliardów złotych rocznie.
- Marihuana to najtwardsza waluta. Zmieniały się kursy dolara, euro, ropy, złota, a marihuana jak 15 lat temu kosztowała 30 zł za gram, tak kosztuje do dziś - mówi Andrzej Dołecki z inicjatywy Wolne Konopie, dążącej do legalizacji miękkich narkotyków.
W Holandii, która obok tulipanów, wiatraków i drewniaków od kilku lat słynie także z coffee shopów - tam legalnie sprzedawane są tzw. miękkich narkotyków. Roczny obrót tej branży to 2 mld euro, zyski budżetu państwa to ok. 200 mln euro. Niby niewiele, ale w końcu to kraj trzy razy mniej liczebny niż Polska. Teoretycznie, więc roczne wpływy podatkowe z narkotyków, mogłyby wynieść u nas ok. 2,5 mld zł.
Rynek o wartości 5 mld zł?
Legalizacja i opodatkowanie narkotyków mogłoby pomóc naszemu budżetowi podobnie jak sprzedaż alkoholu w USA w latach 30. ubiegłego wieku. Słynna amerykańska prohibicja została zniesiona właśnie w trakcie Wielkiego Kryzysu.
- Stały kontakt z narkotykami ma naszym zdaniem około miliona Polaków - mówi Andrzej Dołecki.
- Badania z 2006 roku mówią, że marihuanę używało kiedykolwiek swoim życiu 9% badanych, a w ciągu 30 ostatnich dni ok. 1 proc. Polaków. W przypadku innych narkotyków te odsetki są znacznie mniejszy - odpowiada Michał Kidawa z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Nie ulega jednak wątpliwości, że wpływy z narkobiznesu w Polsce są ogromne. Tylko sama policja (bez Służby Celnej) w zeszłym roku zatrzymała narkotyki o wartości 66 mln zł.
- To jest ledwo jeden procent zysków!
Naszym zdaniem rynek narkotykowy w Polsce jest wart ok. 5 mld zł.Andrzej DołeckiNaszym zdaniem rynek narkotykowy w Polsce jest wart ok. 5 mld zł. Zarabiają na tym głównie mafia i tzw. ulica - mówi Andrzej Dołecki. Jego zdaniem marihuana powinna zostać zalegalizowane i opodatkowana. Dziś to jednak nie realne, więc jako pierwsze powinno zostać zniesiona penalizacjaposiadania niewielkiej ilości narkotyków.
Paragraf 22? Nie, artykuł 62!
Na razie bowiem polskie prawo powoduje, że na narkotykach tylko tracimy. I nie chodzi tu tylko o koszty społeczne.
- Według naszych wyliczeń roczny koszt karania za posiadanie nawet najmniejszej ilości narkotyków to 80 mln zł - mówi Ewelina Kuźmicz z Instytutu Spraw Publicznych - To bardzo precyzyjne dane. Przebadaliśmy ile policja, prokuratura, sądy potrzebują roboczogodzin na zbadanie sprawy osoby z niewielką ilością narkotyków. Sprawdziliśmy też, ile płaci się za analizy chemiczne narkotyków, połączenia telefoniczne czy koszty związane z większą ilością więźniów - uwierzytelnia swoje badania socjolożka.
Nie tylko narkotyki! Można opodatkować też prostytucję »
Najgorsze jednak, że przepis nie ma właściwie żadnego przełożenia na liczbę uzależnionych.
- Karę ponoszą głównie młodzi ludzie, którzy nigdy nie sprzedawali narkotyków. Za teoretycznie niezbyt groźne przewinienie - palenie marihuany - mają wpis do kartoteki na całe życie - dodaje Ewelina Kuźmicz.
Polityka antynarkotykowa sprawia, że budżet państw wykłada miliony na coś co nie przynosi żadnych rezultatów. Nic więc dziwnego, że po paru latach od wprowadzenia zakazu posiadania nawet najmniejszej ilości środków odurzających, w Polsce szybko znaleziono lukę w prawie.
Narkotyk już dziś legalny?
Od kilku lat gwałtownie rośnie sprzedaż tzw. dopalaczy. Substancje, które są legalne, ale mają te same właściwości, co narkotyki sprzedaje się w internecie i sklepach jako artykuły kolekcjonerskie.
- Nikt nie prowadzi dokładnych statystyk, ale z naszych wyliczeń wynika, że jest już około 500 sklepów z tzw. dopalaczami. Jeszcze trzy lata temu było ich tylko 40, więc można przypuszczać, że prowadzenie tego typu działalności jest opłacalne - mówi Michał Kidawa, który podkreśla jednak, że jego zdaniem sprzedawane tam substancje nie są do końca narkotykami.
- Niektóre zawierają substancje o działaniu psychoaktywnym podobnym do substancji nielegalnych, choć często dużo słabszym. Zdarzają się takie, których działanie jest porównywalne z narkotykami. Wtedy prędzej czy później trafiają one do załączników ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii i przez to staja się substancjami kontrolowanymi, czyli narkotykami - dodaje.
Czytając komentarze internautów można stwierdzić, że wszystkie substancje sprzedawane w sklepach z dopalaczami traktowane są jak narkotyki: "pigułka na głowę i nic więcej nie trzeba dokładać", "raz spróbowałem i trzymało mnie 2 godziny", "kupiłem to trzy dni temu i mam je z życia wycięte - fruwałem". Na dodatek część sprzedawanych tam substancji ma skład chemiczny dużo bardziej niebezpieczny dla zdrowia niż nielegalne używki.
- Nie można powiedzieć, że dopalacze to legalne narkotyki. Na pewno jednak są ich substytutem - twierdzi Ewelina Kuźmicz.
(fot. Jupiterimages)
Delegalizacja jednego specyfiku sprzedawanego w sklepach z dopalaczami trwa około roku. Po kilku miesiącach jego producent nieznacznie zmienia skład chemiczny i środek odurzający znowu można sprzedawać. Dopalacze opodatkowane są dziś 22 proc. VAT-em, po podwyżce będzie to 23 proc. Nikt nie wpadł jeszcze na pomysł by nałożyć na nie akcyzę, tak jak w przypadku papierosów czy alkoholi.
- Ja się podwyżki podatku VAT nie boję - śmieje się współwłaściciel sklepu z dopalaczami w centrum Warszawy - Dzienny utarg to 2-4 tysiące złotych. Zysk? Na czysto mniej więcej 20-30 proc. tej kwoty - tłumaczy.
Pomimo niewątpliwej konkurencji ze strony "prawdziwych" narkotyków, jest za legalizacją.
- U dilera marihuanę z dodatkiem "ace" czy amfetaminy kupić może dziś byle dzieciak. W swoim sklepie o dowód nie proszę, ale nie wszystkim sprzedam - tłumaczy.
Sebastian Ogórek,
Wirtualna Polska
Komentarz autora
Podatek od narkotyków wydaje się dziś równie prawdopodobny jak podwyżka VAT dwa tygodnie temu. Kiedy wszyscy ekonomiści od prawa do lewa ostrzegają, sugerują, proszą o reformę finansów publicznych, rząd robi woltę i zamiast ciąć wydatki, woli podwyższać podatki. Dziwne to działania, bo jak przyznają niektórzy członkowie Rady Gospodarczej przy premierze nikt nawet z nimi zmian w podatkach nie konsultował. Tak naprawdę debaty publicznej przecież nie było. Najpierw coś tam szepnął minister Boni, informację potwierdził premier Tusk, a w ciągu kilku kolejnych dni sprawę załatwiono i wpisano do Wieloletniego Planu Finansowego Państwa. Boję się, że tak naprawdę symboliczna podwyżka VAT to tylko preludium, a rząd chce sprawdzić jak zareagują na nią sondażowe słupki. Jeśli tu spadek będzie niewielki, to słupki podatku PIT proporcjonalnie pójdą w górę. Chyba, że zdecydujemy się opodatkować narkotyki. Wybór należy do...nas?
Źródło: Wirtualna Polska http://podatki.wp.pl/kat,66248,title,Jesli-nie-VAT-to-moze-opodatkowac-n...
Komentarze
no tak, cos w tym jest. zbyt wiele niewiadomych, ale pewne prawidlowosci mozna zauwazyc. jednym zwrotem: a jednak sie kreci. czyli to nie bujda. troszke mnie to martwi, ale dobrze ze jest jutro.
1. Zalegalizować i opodatkować marihuanę.
2. Zwiększyć progresję PIT, przywracając stawki sprzed rządów PiS.
Jedno nie przeszkadza drugiemu, a w połączeniu oba kroki przysłużyłyby się społeczeństwu i finansom publicznym.