Chcą, by marihuana była legalna

Ogłoszony wczoraj w Rio de Janeiro raport Latynoamerykańskiej Komisji ds. Narkotyków i Demokracji to owoc roku pracy najlepszych ekspertów ds. narkotyków i przestępczości zorganizowanej z Ameryki Łacińskiej. Podpisali go i ogłosili byli prezydenci: Brazylii Fernando H. Cardoso, Meksyku Ernesto Zedillo i Kolumbii Cesar Gaviria, oraz pisarze i intelektualiści: Peruwiańczyk Mario Vargas Llosa, Brazylijczyk Paulo Coelho, Meksykanin Enrique Krauze czy Argentyńczyk Tomas Eloy Martinez.

agquarx

Kategorie

Odsłony

3042
Ogłoszony wczoraj w Rio de Janeiro raport Latynoamerykańskiej Komisji ds. Narkotyków i Demokracji to owoc roku pracy najlepszych ekspertów ds. narkotyków i przestępczości zorganizowanej z Ameryki Łacińskiej. Podpisali go i ogłosili byli prezydenci: Brazylii Fernando H. Cardoso, Meksyku Ernesto Zedillo i Kolumbii Cesar Gaviria, oraz pisarze i intelektualiści: Peruwiańczyk Mario Vargas Llosa, Brazylijczyk Paulo Coelho, Meksykanin Enrique Krauze czy Argentyńczyk Tomas Eloy Martinez. Autorzy raportu uważają, że dotychczasowa wieloletnia walka z narkotykami na świecie, a zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej, skąd pochodzi niemal cała produkowana na świecie kokaina oraz rosnące ilości heroiny i marihuany, mimo ogromnych nakładów finansowych niewiele dała. "Sytuacja pogarsza się z każdym dniem, koszty ludzkie i społeczne są coraz poważniejsze, co każe zmienić strategię wojny przeciw narkotykom" - podkreślają autorzy raportu. Ich zdaniem trzeba złamać tabu oraz przesądy w sprawie narkotyków i rozpocząć światową debatę na temat tego, jak należy z nimi walczyć. Domagają się m.in. legalizacji marihuany do użytku osobistego (bo dotychczasowa polityka oparta na całkowitym zakazie posiadania narkotyków nie wypaliła), traktowania narkomanów jak pacjentów, a nie przestępców, oraz wszczęcia wielkiej kampanii pedagogicznej i informacyjnej na temat skutków uzależnień od narkotyków. Chcą też ścigania przede wszystkich gangów i karteli narkotykowych, a nie chłopów uprawiających rośliny, z których narkotyki są produkowane. Fernando Cardoso tłumaczył wczoraj, że legalizacja tzw. twardych narkotyków byłaby dzisiaj "niemożliwa" i "nieskuteczna", dlatego trzeba zacząć od marihuany. Autorzy raportu podkreślają też, że walka nie może ograniczać się do tępienia narkotyków w krajach, gdzie są produkowane, lecz również tam, gdzie są spożywane, czyli głównie w USA i Europie. Raport oparty jest na doświadczeniach krajów takich jak Kolumbia czy Meksyk, gdzie potężne gangi narkotykowe nie tylko zarabiają krocie na szmuglu narkotyków, głównie do USA, ale sieją powszechny terror oraz korumpują polityków, policjantów, sędziów i dziennikarzy. Od 2000 r. rządy Stanów Zjednoczonych i Kolumbii wydały na walkę z kokainą prawie 11 mld dol. w ramach planu "Kolumbia". Pieniądze poszły głównie na część militarną - tępienie upraw koki w dżungli i niedostępnych górach poprzez naloty na plantacje, które usiłowano niszczyć z powietrza chemicznie. W rezultacie oficjalnie ograniczono obszar upraw o blisko połowę, ale kolumbijska produkcja kokainy oraz jej szmugiel do USA wcale nie spadły. Plantacje zostały przeniesione w jeszcze bardziej niedostępne rejony, a krzewy koki są teraz o wiele wydajniejsze niż wcześniej - rodzą dojrzałe liście nie dwa, lecz trzy razu do roku. W dodatku uprawy koki przeniosły się do sąsiednich krajów, jak Boliwia czy Peru, których amerykański plan "Kolumbia" nie obejmuje. Raport zwraca uwagę, że upraw koki nie da się wykorzenić, dopóki biednym chłopom, którzy na nich zarabiają, nie stworzy się innych źródeł utrzymania. Źródło: Gazeta Wyborcza

Komentarze

lysy (niezweryfikowany)
Brawo! uwazam ze nasi politycy powinni wziac z nich przyklad i takze zalegalizowac marihuane. Bless all nation!!!
lysy (niezweryfikowany)
Brawo! uwazam ze nasi politycy powinni wziac z nich przyklad i takze zalegalizowac marihuane. Bless all nation!!!
blue blood (niezweryfikowany)
mam wrażenie, że coś się powoli zaczyna zmieniać w tym temacie... po 100 latach prohibicji ludzie częściowo przejrzeli na oczy... widzę to po takich wypowiedziach jak opisane w artykule, ale i komentarzach np. na stronie gazety.pl, gdzie zdecydowana większość opowiada się za wolnością wyboru - co chcemy robić z własnym życiem. dobrze! Oby manifestacja majowa była WIELKA!!!
Anonim (niezweryfikowany)
Słuchajcie ludziki, czytałem sobie ustawę znowu o przeciwdziałaniu narkomanii, i doczytałem się czegoś, co wszyscy - nie tylko ja - do tej pory przeoczyli. Otóż - marihuana w Polsce NIE JEST zakazaną substancją. Zakazane są - tak, jak mówi ustawa żywica konopii, oraz ziele konopii, gdzie te ziele jest w ustawie zdefiniowane jako: ziele konopi – kwiatowe lub owocujące wierzchołki konopi, z których nie usunięto żywicy, a w przypadku roślin w stadium przed zawiązaniem wiechy – liście i łodygi konopi; WIERZCHOŁKI - gdy wiecha się zawiązała, a gdy się nie zawiązała - łodygi i liście. Czyli - jak miałem kwiatek 'nie z wierzchołka', albo liście - to legal ;) Dalej pójdę - jak sądy sprawdzają tylko zawartość THC, a nie sprawdzają, czy to był wierzchołek kwiatowy lub owocujący - to gówno dowiedli, a nie posiadanie zakazanej substancji. Można o odszkodowania walczyć, gdy sąd skazał na podstawie zawartości, a nie ekspertyzy, czy to było ziele konopii zgodne z definicją ustawową. Botaniczna definicja wierzchołka jest jasna, i nie pasuje do każdego skuna ;) wierzchołki pędu i korzenia, bot. szczytowe części łodyg lub korzeni utw. z komórek twórczych (merystematycznych); wytwarzają wszystkie tkanki pierwotne i ew. rodzaje miazgi; wierzchołek pędu tworzy zawiązki liści; wierzchołek korzenia jest okryty czapeczką; dawniej zw. stożkami wzrostu. To nie żart, sam w to nie wierzę ;) Durni ustawodawcy już parę lat temu zalegalizowali liście (gdy jest wiecha) i kwiaty 'niewierzchołkowe' ;)
KaBaN (niezweryfikowany)
Ale czy żywica nie jest zawarta wewnątrz suszu? Więc jeśli zwiną kogoś za posiadanie, to i tak wewnątrz jest ta zakazana żywica, za którą można otrzymać wyrok... Nie jest tak? (mogę się mylić) ...
Anonim (niezweryfikowany)
w ustawie definicja żywicy konopii: żywica konopi – żywicę i inne produkty konopi zawierające delta-9-tetrahydrokannabinol lub inne aktywne biologicznie kannabinole. Poza tym chodzi o to, że coś zawierające substancję nie zawsze jest tożsame z tą substancją - np. mak zawierający opiaty (ziarenka) nie jest 'zakazany', zakazana jest słoma makowa itp. Tu wyraźnie chodzi o żywicę jako produkt konopii. Inna sprawa, że i tak na wyrokach wydanych przez są jest często napisane 'marihuana' ;) A czegoś takiego nie ma na liście substancji zakazanych, nie jest napisane 'ziele konopii', albo 'żywica konopii zawarta w jakimś suszu'. Samo to kwalifikuje się do unieważnienia wyroku - bo wyrok mówi o jakiejś substancji, której nie ma na liście. Jak sąd nie zadał sobie trudu, i nie sprawdził, czy to coś było 'zielem konopii', albo 'żywicą konopii'. Żeby było śmieszniej - jest początek tej ustawy, który mówi: Przepisy ustawy stosuje się do: 1) produktów leczniczych, które są środkami odurzającymi, substancjami psychotropowymi lub prekursorami, w zakresie nieuregulowanym w ustawie z dnia 6 września 2001 r. - Prawo farmaceutyczne (Dz. U. z 2004 r. Nr 53, poz. 533, z późn. zm.2)); 2) substancji i preparatów chemicznych, które są prekursorami, w zakresie nieuregulowanym w ustawie z dnia 11 stycznia 2001 r. o substancjach i preparatach chemicznych (Dz. U. Nr 11, poz. 84, z późn. zm.3)). teraz najśmieszniejsze - skun, to nie jest produkt leczniczy, także najwyżej drugi punkt może mieć zastosowanie. Drugi punkt - '... które są prekursorami...'. Patrzę na to, co ustawa nazywa prekursorem: "prekursor – prekursor narkotykowy będący substancją sklasyfikowaną, o której mowa w art. 2 pkt a rozporządzenia 273/2004, którego kategorię określa załącznik nr 1 do tego rozporządzenia" chodzi o rozporządzenie PE, patrzę w rozporządzenie - widze aceton, nadmanganian potasu, kwas siarkowy, solny, lizergowy... hm... THC, marihuany, trawy, skuna, gandzi, ziela konopii, haszyszu - nie ma :) Czyli - na samym początku ustawa mówi, że nie obejmuje zakresem swym trawy. Potem - jeżeli o niej pisze, to pisze wbrew zdefiniowanemu zakresowi, jest to ewidentny błąd, przekracza zakres jej wyznaczony. Czyli rości sobie prawa, jakich nie ma, olać to wszystko można i się odwoływać i przed trybunałami międzynarodowymi wygra się, jak Alicja Tysiąc.
selmac (niezweryfikowany)
nie powiem, BARDZO ciekawa koncepcja... pod wpływem twojego postu ściągnąłem wczoraj ustawę i zacząłem ją studiować, ale że wcześnie nie było (gdyż właściwie dzisiaj, bowiem 2 w nocy), zarzuciłem temat. studenci chyba nie przyjęliby tłumaczenia, że odwołuję zajęcia, bo rozkminiam ustawę w celu zapewnienia sobie w pełni spokojnego odprężenia, do jakiego mam PRAWO, nie narażając się na represje ze strony egzekwujących PRAWO ustanowione przez zapyziałych, zaściankowych pseudoreprezentantów narodu... ;-). jako dyplomowany filolog jakiś czas temu zacząłem zastanawiać się nad znaczeniem języka jako: 1. narzędzia OPISU rzeczywistości oraz 2. narzędzia STWARZANIA rzeczywistości. przepisy prawa są świetnym materiałem do analizy językowej i twoje wywody przeczytałem z najwyższą uwagą, ze szczególnym uwzględnieniem kwestii art. 3, pkt. 2. jeśli twoje informacje są kompletne, tzn. mj w jakikolwiek sposób i pod jakąkolwiek nazwą nie występuje na wskazanej liście prekursorów (bo jako substancję chemiczną zgodnie z definicją substancji chemicznej można ją traktować) oraz z ustawy z 11 stycznia 2001 r. o substancjach i preparatach chemicznych nie wynikają podobne zakazy dotyczące mj, jakie obecnie są przedmiotem INTERPRETACJI na podstawie obowiązującej ciągle jeszcze ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, to pytanie, na które należy odpowiedzieć, brzmi: czy zapisy ustawy, które znajdują się w jej DALSZYCH częściach, są wiążące (obowiązujące), jeżeli w artykule WCZEŚNIEJSZYM, dotyczącym stosowania (a więc zakresu obowiązywania przepisów przedmiotowej ustawy), nie zostały one w żaden sposób wskazane? ja powiadam, średnio rozgarnięta ameba odpowie: "nie", ale że prawo - wbrew pragnieniom tych, którzy ten system kodyfikacji norm społecznych kiedyś wymyślali - z logiką nader często bywa na bakier, postawię to pytanie dzisiaj mojemu kumplowi, który jest dobrym prawnikiem i logikiem. ciekawe, jaka będzie odpowiedź... ;-) oczywiście nie mam zamiaru uznać jakiejkolwiek innej niż ta, którą wymusza logika, a więc: "nie". dzięki za post, anonim! kto czyta, nie błądzi... ;-) myślę, że nadszedł czas, by powiedzieć państwu polskiemu i jego organom gremialne i głośne "nie" przez nas wszystkich, którzy chcemy POZYTYWNEJ ZMIANY, w odpowiedzi na łamanie przez nie jednego z podstawowych w moim przekonaniu praw każdego z nas - do samodzielnego decydowania o wyborze środków umilających bytowanie w bulandii. o tym, jak bardzo ludzie kreujący rzeczywistość z poziomu aparatu państwa są zdegenerowani i pozbawieni jakichkolwiek zasad, świadczy fakt, że w usa podatek dochodowy od dochodu uzyskanego poprzez świadczenie pracy przez osobę fizyczną jest niezgodny z konstytucją i nielegalnie pobierany! polecam film "ameryka. od wolności do faszyzmu" na youtube'ie. pozdrowienia dla wszystkich pozytywnie myślących! s.
selmac (niezweryfikowany)
nie lubię popadać w nieuzasadnioną euforię, ale wygląda na to (na razie mam jedną opinię prawną), że obowiązująca ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii jest prawnym bublem. jeśli w ustawie znajduje się artykuł mówiący o zakresie jej stosowania/obowiązywania ("przepisy ustawy stosuje się do..."), to zapisy w ustawie, które z zakresu jej stosowania/obowiązywania nie wynikają, nie mają mocy prawnej. anonim ma rację, w załączniku nr 1 korespondującym z art. 2 pkt a rozporządzenia PE 273/2004 nie ma mowy o mj. ustawa o substancjach i preparatach chemicznych z 11 stycznia 2001 r. w ogóle nie zajmuje się mj (pobieżne sprawdzenie na okoliczność występowania słów: cannabis i konopie). mj nie jest produktem leczniczym. reasumując (i oby się potwierdziło): sadzić i palić, bo trudno legalizować coś, co nie jest nielegalne, gdyż mimo iż w odpowiednim akcie prawnym w odpowiedni sposób językowo zabronione, to w sposób, który poprzez zakres stosowania/obowiązywania ustawy, której owe zabraniające/delegalizujące zapisy są częścią, jest całkowicie bezprawny... postaram się o ekspertyzę prawną dot. ustawy, która nam wszystkim, którzy wolimy zioło od obrzydliwej gorzały, tak skutecznie od kilku lat uprzykrza życie... poczekam do opublikowania noweli delegalizującej dopalacze (prawo to zabawny obszar ludzkiej aktywności - kupiłem ostatnio torbę genje, całkiem legalnie sobie popalam, a już za chwilę będę groźnym przestępcą... ;-)) i zaatakuję ze zwiększoną mocą. powrócę, jeśli będę miał dobre wieści, a wszystkich, którzy chcą zmian zachęcam do lektury przepisów - to one przecież nas ograniczają! jeszcze raz dziękuję anonimowi, już kilka ustaw w swoim życiu rozpirzyłem językowo-logicznie w drobny mak, a o tej nie pomyślałem... proszę, taki cwany niby babilon, a wojowników ma naprawdę żałosnych...
Anonim (niezweryfikowany)
Czekam na dobre wieśći - poza tym już szykuję (jak będę miał poparcie 'autorytetów prawniczych' - kogoś z jakiejś uczelni, prawnika - będzie lepiej) donos do Sztrasburga, czy innego burga (sprawdzam jeszcze, gdzie dokładnie - tutaj sprawa jest mętna, bo niby można się odwoływać w Polsce jeszcze, a to trwa lata i kosztuje) - i kumpla, który ma wyrok za posiadanie ilości śmiesznej, wyrok wydany, gdy miał lat 'naście' - będę jako pokrzywdzonego odszkodowania żądającego opisywał ;) Zobaczymy, co powiedzą na to, że nasze własne prawo nie jest realizowane. I co to znaczy dać wyroki dla kilkuset tysięcy ludzi na podstawie widzimisię (bo nie na podstawie ustawy). Są dwa mocne punkty - jeden, to zakres ustawy, drugi - definicja 'ziela konopii' lub 'żywicy konopii'. Jak pisałem wyżej - nawet, jak ktoś miał kilogram, a sąd nie sprawdził, czy to 'ziele konopii' według definicji ustawy - to znaczy, że nie sprawdzono nawet, czy to przestępstwo, czy nie - tylko wsadzono na podstawie jakichś testów z kosmosu, niezwiązanych z ustawą ;) A tak gadając o ustawach - są niektóre jeszcze fajniejsze ;) Np. teoretycznie legalnie można używać motyki - jeżeli się nie ma pozwolenia na broń białą - tylko na strzelnicy. Także wiecie - jak złapią was na poletku konopii z motyką, to nie tylko z paragrafu 'narkomańskiego' odpowiecie, ale będzie też zarzut o posiadaniu białej broni bez zezwolenia ;).
selmac (niezweryfikowany)
połączymy siły? pomyślałem o ekspertyzie językowo-logicznej. mam kumpla, który jest adiunktem na matmie i mam nadzieję za jego pośrednictwem dotrzeć do kogoś, kto posługując się odpowiednią terminologią i operując na zapisie logicznym obali zasadność stosowania przepisów ustawy wykraczających poza zakres stosowania jej przepisów określony w art. 3. ponadto chciałbym tę ekspertyzę połączyć z odpowiednimi ekspertyzami z zakresu teorii prawa oraz językoznawstwa. trzech speców może trochę kosztować... ;-)
Anonim (niezweryfikowany)
Ja to niby analityk jestem, logiką się posługuję cały czas, nie trzeba tu jakiejś super terminologii, na poziomie logiki bardzo prosto pewne tezy zaprezentować - to, co pisałem językiem potocznym jest wystarczająco jasne, nie trzeba tu na siłę komplikować. Nie ma sensu mieszać w to matematyka-logika, to nie jest jakiś złożony problem (na gruncie logiki). Żeby 'ruszyć' tę ustawę trzeba dwa punkty rozważać (już pisaliśmy o tym obaj) 1. Zakres ustawy - jasno widać, nie trzeba dodatkowych ekspertyz, by wykazać, że zakres zdefiniowany na początku ustawy jest węższy, niż potem ustawa w szczegółach opisuje. Wystarczy udowodnić, że coś nie jest produktem leczniczym, ani prekursorem z listy - i już jest poza zakresem określonym na początku. Tu wystarczy ekspertyza prawna, która powie, czy punkty ustawy przekraczające zdefiniowany zakres są obowiązujące, czy nie. Jeżeli nie są (moim zdaniem nie są) - to jest super ;) 2. Definicja 'ziela konopii', 'żywicy konopii'. Rozchodzi się o te 'kwiatowe i owocujące wierzchołki konopii'. Trzeba mieć ekspertyzę botanika, który jednoznacznie potwierdzi, lub zaprzeczy temu, co pisałem - że np. jak wezmę same kwiatki (bez wierczhołka), to jest 'legal'. Problem w tym, że ustawa nie stosuje terminu 'wierzchołek pędu', lub 'wierzchołek korzenia', tylko 'wierzchołek kwiatowy' - trzeba, by botanik porządny wytłumaczył, czy wierzchołek kwiatowy obejmuje swoim zakresem kwiat, czy nie. Jeżeli nie obejmuje, jeżeli kwiat nie jest wierzchołkiem kwiatowym, to kwiatki są legalne ;) Druga sprawa - i tu nie trzeba ekspertyz żadnych - każdy, kto dostał wyrok, a sąd nie badał, czy to był 'wierzchołek...' - ma prawo do odszkodowania za skazanie bez dowodów. Mam dobrego botanika 'w zanadrzu' - ale bardziej genetyka, kobieta stworzyła kupę gatunków roślin uprawnych za 'starych dobrych czasów' - uznany autorytet w całej Polsce, jej stosunek do 'ziela' jest OK, nie wiem tylko, czy będzie chciała oficjalny dokument wydać z nazwiskiem. Ale i tak lepiej mieć opinię 'klasycznego' botanika, nie fachowca od genetyki, bo będą się czepiać. Mam tylko pytanie - po co te opinie, co z nimi chcemy zrobić ? ;) Ja planuję - jak pisałem - Sztrasburga zaangażować, oni 'swoich' ekspertów powołają za swoją kasę, warto im dobrze wyłuszczyć wcześniej, ale i tak będą robili ekspertyzy. Te opinie (głównie opinia prawna i botaniczna) mogłyby się przydać przy okazji donosu do rzecznika praw obywatelskich - niestety, tam siedzą takie debile (miałem okazję się kontaktować), którzy nie potrafią nawet zrozumieć paru prostych zdań, i odpowiadają nie na temat. Dlatego im trzeba byłoby dać klarowną ekspertyzę najlepiej kogoś znanego, by wiedzieli od razu, że pisze do nich ktoś mądrzejszy od nich. Albo - publikować w mediach pytania i odpowiedzi. Gdybym jedną odpowiedź rzecznika (w innej sprawie) puścił w media, afera byłaby, że hoho... Mój syn ośmioletni bardziej rozumie czytany tekst, i na temat mówi. W każdym razie - tam się 'oficjalne' ekspertyzy mogą przydać, do tego od razu trzeba zaznaczyć, że odpowiedź będzie opublikowana, inaczej oni się co prawda ośmieszą, ale my stracimy czas. Warto też do trybunału konstytucyjnego napisać, jeszcze pracuję nad uzasadnieniem niekonstytucyjności ustawy - ale tu za dużo jest miejsca na interpretację (bo wolność można ograniczać z powodów 'moralności' w Polsce, i jak ktoś mj pod moralność podłączy, to może być nieciekawie, choć wtedy równość wobec prawa można wyciągnąć, a tego nie można ograniczać moralnością). Jak mamy łączyć siły, to trzeba postawić cele ;) Moim celami są: 1. Wykazanie, że nie każda forma marihuany jest przez ustawę opisana jako nielegalna (definicja ziela konopii) 2. Co za tym idzie - jeżeli wyroki były wydawane bez zbadania 'formy marihuany', to były bezprawne - masowe pozwy o odszkodowania byłyby super. Jak najwięcej ludzi chcę namówić na pozwanie naszego państwa. do punktu 1 i 2 chce zaangażować trybunał europesjki trybunał praw człowieka (Sztrasburg) - przed nim skarga, że nie wykonuje się prawa, Rzecznika Praw Obywatelskich. Podobna skarga, w tym - wskazanie wyroków, które zapadły niezgodnie z prawem. Również skarga na to, że sądy łamią konstytucję 'Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.' jeżeli prawo nie nakazuje mi powstrzymywania się od posiadania marihuany, to dlaczego państwo mnie zmusza, bym jej nie posiadał ? ;) A poza tym - Sąd Najwyższy zajmuje się orzekaniem przez 'sądy niższe' - można też tam uderzyć, i wykazać, że sądy orzekały nie na podstawie prawa, a widzimisię. 3. A może obalenie całej ustawy poprzez wskazanie zakresu obowiązywania ustawy - tak naprawdę, patrząc na zakres (nie na definicje), to żadna forma (również opisana jako 'ziele konopii') nie jest 'nielegalna'. Kto to ma zrobić (TK ? ) jeszcze nie wiem. Nie wiem też, czy tak naprawdę warto ją obalać - bo druga może być lepsza - znaczy gorsza ;) Dopóki 'jest jak jest', nie jest najgorzej ;) W sumie warto by zrobić oddzielną 'stronkę' na hyperreal z tą 'akcją' - będzie bardziej zauważalne, znajdzie się może paru prawników, a na pewno ludzie po wyrokach - potrzebuję kopii jak największej ilości wyroków w sprawie mj. Chodzi dokładnie o sformułowania użyte w wyrokach (czy było 'ziele konopii', czy 'marihuana'). To będzie podstawą donosu do Sądu Najwyższego na temat błędnego orzecznictwa sądów. Przy okazji - każdy, u kogo jest 'mj' będzie mógł na własną rękę do Sztrasburga uderzyć. Niestety - zarejestrowanie się tutaj, a co za tym idzie - pisanie artykułów jest chyba niemożliwe - nie znalazłem takiej opcji ;) Może czyta to ktoś 'władny' ? Ludzie - jest szansa zrobić coś, co naprawdę zmieni dużo, o wiele więcej, niż manifestacje z listkami MJ na transparentach ;) Nie krzyczmy 'legalize it', krzyczmy "it's legal w Polsce" ;)
prosiak44 (niezweryfikowany)
Według ustawy jest.To kurwa mamy problem.My wszyscy.Każdy człowiek posiada DMT w szyszynce.Jesteśmy NIELEGALNI!Wszyscy pójdziemy siedzieć za posiadanie!
Anonim (niezweryfikowany)
jam mamy w środku, to nie posiadamy, a się z tego składamy ;)
selmac (niezweryfikowany)
słuchajcie, tu nie chodzi tylko o mj... miałem w 89 roku 14 lat i ktoś mi opowiedział bajkę, że teraz będzie wolność, że będzie pięknie, a już na pewno będzie lepiej niż przed 89... moim skromnym zdaniem jest co najwyżej... inaczej, ale nie użyłbym określenia 'lepiej'. nie chcę wchodzić w szczegóły, choć mógłbym na ten temat wylać hektolitry farby drukarskiej, gdybym miał posłużyć się cokolwiek archaicznym sprzętem do zapisania mych przemyśleń. funkcjonujemy w absurdalnym systemie. zadajcie sobie pytanie - czym właściwie jest państwo polskie? co się kryje za tym pojęciem? co ono, do qrwy nędzy, oznacza?!? czy byt biologiczny kogolwiek z was jest uzależniony od państwa polskiego, bezpośrednio (otrzymujecie wynagrodzenie [dobra nazwa, trudno nazwać zarobki w części obszarów życia społecznego nieudolnie realizowanych przez państwo czymkolwiek innym jak nagrodą, w dodatku honorową] z budżetu państwa) lub pośrednio (wasi rodzice pracują w państwowych przedsiębiorstwach, służbach państwowych lub administracji państwowej)? cóż za zaskakujące odkrycie! państwo to MY! jak to my?!? przecież nie mamy na nic wpływu!!! nie mamy, bo na to pozwalamy! mamy internet, dzięki któremu możeMY się zjednoczyć w walce o NORMALNOŚĆ! stoimy, moim skromnym zdaniem, u progu technologicznej rewolucji. nasze dzieci, kiedy będą w naszym wieku, nie będą już jeździły samochodami napędzanymi ropą, nie będą mieszkały w domach ogrzewanych tylko przez węgiel itd. kumacie? możeMY sprawić, że będzie normalnie!!! możeMY przeprowadzić tę społeczno-technologiczną rewolucję. chyba znajdzie się wśród nas dostatecznie dużo wkurwionych na państwo, które okrada, okłamuje i całkowicie nie dba o swojego obywatela, drogie panie i drodzy panowie? ;-) moja propozycja jest prosta: anonim, podaj miejsce (duże miasto, tak żebym mógł dojechać pociągiem bezpośrednio z katowic, środek tygodnia, najlepiej późne popołudnie, proszę. mam nadzieję, że warunki są spełnialne.), dzień i godzinę. spotkajmy się i pogadajmy, jak można pokazać państwu, że jest zbiorem absurdów i zróbmy to na ustawie, tylko poczekajmy do uchwalenia noweli. kto wie, może ktoś kiedyś o tym spotkaniu, do którego - mam nadzieję - może dojść?, w podręczniku do historii napisze? ;-) wierzę, że możeMY liczyć na liczne głosy poparcia naszej sprawy, która może być początkiem czegoś większego, choć jestem minimalistą i nie wykluczam, że po tym drobnym sukcesie spoczniemy na laurach. w sukces bowiem nie wątpię. gdyby było inaczej, nie zaczynałbym tematu. jesteśmy pewnie w zbliżonym wieku, skoro masz 8-letniego syna. pamiętasz więc może debatę telewizyjną na temat zmiany ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która odbywała się w publicznej TV z udziałem profesora Osiatyńskiego mniej więcej w czerwcu 1996 roku. w czasie jej trwania profesor wyraził niesłychany z dzisiejszego punktu widzenia pogląd: legalne powinny być absolutnie wszystkie substancje uznawane za narkotyki i wprowadzone do obrotu aptecznego z odpowiednią adnotacją na każdym opakowaniu określającą wszystkie możliwe niebezpieczeństwa i zagrożenia wynikające ze stosowania każdego z tych środków. napisałem do programu spraw precedensowych helsińskiej fundacji praw człowieka z prośbą o namiar na profesora. gdy tylko tą lub inną drogą dotrę do niego, poproszę o spotkanie i ekspertyzę prawną w duchu twojej interpretacji opartej o konstytucję, anonim, jak i również potwierdzenie twoich wywodów dotyczących niekompletnej definicji nielegalnej części mj i braku mocy prawnej przepisów ustawy dotyczących mj, wynikającym z ich nieaplikowalności do zakresu obowiązywania, tj. zakresu stosowalności, przepisów ustawy zdefiniowanego w art. 3, pkt 1 i 2 ustawy. a jeśli chodzi o zdobycie szerokiego zainteresowania społecznego sprawą, wrzuć temat na wolnekonopie.pl i spliff.pl. stamtąd można kolportować sprawę dalej. olinkowanie tematyczne już jest niezłe i sporo aktywistów jest zaangażowanych dla idei, więc zapewne pomogą w pozyskaniu np. odpisów wyroków w sprawach za posiadanie mj, szczególnie tych poniżej 3 g (sprawa a. radosza, metrowego itp.), która to ilość w ogóle nie prowadzi do sankcji karnych w wielu krajach ue. rozumiem, że zajmiesz się pozyskaniem ekspertyzy botanicznej treści ustawy? ja biorę na siebie ekspertyzę językoznawczą do tej ustawy, tzn. sam ją napiszę i zwrócę się do kogoś z tytułem profesorskim, kto zechciałby potwierdzić słuszność mojego wywodu semantyczno-językowego. następnie pozostaje przemyśleć strategię dalszego jak najbardziej efektywnego działania. swoją drogą, niezłe debile przesiadują w oślich ławach przy wiejskiej... ;-) sorry za długość i może za dużo patosu, tak mię jakoś wzięło... ;-) czekam na odzew w sprawie spotkania! s.
Anonim (niezweryfikowany)
Spotkanko - jak najbardziej, mieszkam obok Trójmiasta, pracuję w Gdańsku, także z dojazdem jest dobrze - ja niestety nie mogę się za bardzo wybrać gdziekolwiek - bardzo często wyjeżdżam służbowo (ten tydzień na przykład mnie nie ma w kraju), ale przyszły tydzień może być. napisz na mejla - (pisze od tyłu, żeby nie spamowało) lp.atezag@77kenorb, się dogadamy.
selmac (niezweryfikowany)
oki, pochytane, odezwę się, stąd przezornie znikam z tematem. nie wiem, ale czasem mam wrażenie, że poziom inwigilacji przekracza nasze najśmielsze wyobrażenia... ;-)
Anonim (niezweryfikowany)
Fragment wyroku sądu: "...narkotyki pod postacią marihuany o potocznej nazwie 'skun' ..." Ta... już jeden jest do zaskarżenia - ja pier...
Zajawki z NeuroGroove
  • Benzydamina
  • Dekstrometorfan
  • Pozytywne przeżycie

Tego dnia oglądałem, przepiękny zachód czerwonego słońca. Opisane zdarzenia mają miejsce parę godzin później. Całą podróż odbywałem w łóżku.


1.Ogólnie

Doświadczenie to było punktem kulminacyjnym w przygodzie z wymienionymi wcześniej substancjami. Cykl 4 podróży został przebyty w celu zapoznania się ze światem psychodelii, odkrycia siebie, przeżywania ekstazy literackiej podczas przelewania na papier wizji spisanych wierszem bezpośrednio podczas trwania tripu.

  • Dekstrometorfan


Nazwa Substancji:

Dekstrometorfan





poziom doswiadczenia:

Ja ktorys raz z rzedu[~20], A. po raz pierwszy





Dawka:

[tylko] 300mg - doustnie





Set & Setting:

Blok, 2 piętro:)






  • Pierwszy raz
  • Pregabalina

Set: Jestem wyspany i wyleżany, tak jak dawno nie byłem. Tripuję razem ze swoją dziewczyną Ajlo. To nasz pierwszy raz z pregabaliną. Jestem lekko zirytowany, bo nie wstaliśmy razem i musiałem czekać na Ajlo, a przez to przygotowania poranne nie do końca poszły, jak należy (np. nie będzie mg/kg) - były one w pośpiechu. Setting: Zarzucamy w domu, lecz od razu idziemy na miejskie tereny nadrzeczne, gdzie jest sporo natury.

Substancja: Pregabalina 225 mg dla mnie (> 55 kg) i 150 mg dla Ajlo (< 40 kg)

 

Set: Jestem wyspany i wyleżany, tak jak dawno nie byłem. Tripuję razem ze swoją dziewczyną Ajlo. To nasz pierwszy raz z pregabaliną. Jestem lekko zirytowany, bo nie wstaliśmy razem i musiałem czekać na Ajlo, a przez to przygotowania poranne nie do końca poszły, jak należy (np. nie będzie mg/kg) - były one w pośpiechu.

 

Setting: Zarzucamy w domu, lecz od razu idziemy na miejskie tereny nadrzeczne, gdzie jest sporo natury.

  • LSD-25

Substancja: LSD, kartonik z Bartem Simpsonem

Doświadczenie: marihuana, haszysz, Psilocibe, LSD, exstasy, DXM, amfetamina, kokaina





randomness