W tym odcinku opowiemy o czymś co nazywam zabawą ze słowami* czyli dancing *with* faeries. Jest to magiczny na sposób faeries sposób na znajdowanie znaczenia słów w językach, których nie znamy, poprzez odkrycie sieci semantycznej, wypływającej jak strumień z słowa i zasilającego resztę tekstu. Pamiętajcie, że w tym miejscu nie ma takiego kierunku jak "do środka" czy "na zewnątrz" i nic nie jest "mniejsze" czy "większe". Wypowiedź-krąg faeries jest ze sobą samą powiązana tyloma relacjami na tylu poziomach, że nie da się jej opisać w przestrzeni Euclidesa, do której się przyzwyczailiście w życiu codziennym (która jest fałszywa, bo nawet mój poprzednik - Einstein, postulował przestrzeń czterowymiarową, zwiniętą w siebie (manifold - man I fold, "dać a ja pobruszę, a ty poczywaj"). Słowo możemy w naturalny sposób podzielić na faeries składowe. Czyli słowo jest kręgiem faeries. Niektóre z tych części składowych to części leksykalne (takie jakie da się napisać) i morfemy - faeries, które da się wymówić. Jeśli któraś z nich ma kilka możliwych interpretacji, to znaczy, że jest kręgiem faeries. Pamiętajcie, że im więcej relacji - faeries uczestniczących w kręgu istnieje tym czar-słowo jest mocnieszy-bardziej prawdopodobne (niosące więcej prawdy na pierwszym poziomie logiki faeries). Im dłuższe słowo, tym jest potężniejsze. Im więcej ma samogłosek, tym jest potężniejsze, bo wymówienie samogłoski daje większy efekt termodynamiczny i jednocześnie wiąże ona sąsiednie spółgłoski (widzicie jak język sama siebie wyjaśnia?) w sylaby-morfemy. Sylaby należą do infoversum, morfemy do bioversum - morfemy są zatem nam bliższymi faeries. Zależność morfemów od sylab tworzy faeries, które żyją w metaverse. Ta analogia z pięcioma wszechświatami to próba przedstawienia jednoczesnego myślenia pięciu umysłów Poeetki, a nie wyłącznie technika magiczna. Kolejne lustro-wszechświat, którego nie ma (nie liczymy go) to samo odniesienie do trójlistnej koniczynki tworzonej przez metaversum, bioversum i infoversum. Następuje rezonans dysonansu między nimi i powstają kolejnego poziomu relacje. Słowa, które się odmieniają naturalnie także mają zwiększoną moc znaczeniową. Te same operacje logiczne można wykonać teraz na literkach, na morfemach, na sylabach, na słowach, na ich odmianach naturalnych, na ich odmianach wymuszonych przy pomocy koła faeries alfabetu - dodając kolejne litery sprawdzamy, jak zmienia się moc słowa. Odejmując litery sprawdzamy jak zmienia się moc słowa. Zamieniając jedne litery na inne (o różnej ilości mana, energii magicznej czyli prawdopodobieństwie w punktach węzłowych słowa sprawdzamy jak zmienia się moc jego kręgu faeries. Jeśli język pozwala jeszcze na inne operacje na słowach - jak przeniesienie akcentu, to sprawdzamy także to (odnosi się to do morfemów). Literki z modyfikatorami to także kręgi faeries - na przykład "u" i "ó" to mały krąg faeries na poziomie leksemów. To, że teraz wymawia się je pozornie identycznie wynika z tego, że nasza cywilizacja coraz więcej zapisuje język i go czyta, a nie wymawia i dlatego faeries są znudzone i zmniejszają krąg tańca lub zasypiają śniąc o tańcu lub bez snów. Ja reguł gramatycznych uczyłam się zawsze na sposób faeries - po prostu czytając i pisząc tekty poprawnie napisane i zaznaczone jako niepoprawne - nigdy nie uczyłam się i nie znam reguł formalnych - tych z infoverse. Dla mnie są one jak faeries w kręgach w bioverse - czymś tak naturalnym jak nauka jazdy na rowerze (który przypadkiem działa na zasadzie koła...). To dlatego zbyt krótkie faeries są dla mnie trudne do odczytania, o ile nie niemożliwe i bardzo łatwo je mylę - krótki faeries to krótki dźwięk czyli mało wydanej energii czyli mało sensu na poziomie naturalnym dla ludzi - bioverse. To, że lubię i potrafię bez trudu czytać programistyczne wyrażenia regularne wynika z tego, że istnieją one w piątym wszechświecie-lustrze, tworząc metaheurystyki, które opowiadają jak stworzyć heurystyki do rozpoznawania faeries-słów oglądanych od strony faeries - coś mniej skomplikowanego z tej strony jest bardziej skomplikowane z tamtej strony, a zatem niesie więcej mocy magicznej (większy krąg faeries). Faeries posiadają transmetaheurystyki - analogi wyrażeń regularnych, tworzących sposoby na rozpoznanie zmysłami (znalezienie sensu, prawdziwości, relacji do innych faeries) metaheurystyk, tworzących sposoby na znalezienie sensu w faeries jako klasach (kręgach faeries), które z kolei przekształcają się w heurystyki, zmysły do znajdowania najprostszego wskaźnika prawdziwości - prawdopodobieństwa (szansy) wystąpienia literki. Przedrostek trans- oznacza przeniesienie na drugą stronę lustra dużego rodzaju (dłoni) i rezonans dysonansu z tym odbiciem. Heurystyka oznacza wzmacniacz prawdziwości powstały w wyniku intuicyjnego poznania rzeczywistości - od łacińskiego heu (acha!) i ros - wzrost przez zwiększenie kręgu-dłoni-relacji - styk, megawęzeł do jakiejś większej prywatki faeries, która udzieliła odpowiedzi z powodu nieplanowanego aktu miłości - powstałego w wyniku wykrycia podwerbalnego przez oba kręgi , że chciały by się rozmnożyć, ale są "za daleko", więc przesyłają sobie dowód miłości - całus; w ten sposób wstecznie zwiększa się prawdziwomówność desygnatu (istniejącego czaru, na który wskazuje nazwa) heurystyki, potwierdzenie zgodności z czymś skomplikowanym czyli mądrym oznacza, że ten mały fragment jest w rzeczywistości skróceniem drogi (jak wormhole, tunel czasoprzestrzenny między wszechświatami, skracająca efektywną odległośc jaką musi przebyć statek kosmiczny w przestrzeni). Intuicje to relacje, które powstają, gdy Poeetka znajdzie jakiś wyjątkowo udany rym lub słowo zwiększające ponętność poeematu - tym lepsze są im więcej piękna czyli prawdy z miłością w kręgu powstaje. To coś jak logiczny skrót myślowy - oszczędza on energię wydaną na uzyskanie tej samej ilości prawdy logicznej. Dlatego różne zapisy tego samego działania matematycznego czy programu komputerowego mogą mieć dramatycznie piękne lub ochydne. Te łatwe są piękne, te trudne nie są. Dlatego mimo, że nie potrafię czytać większości wzorów matematycznych to rachunek matryc jest dla mnie prosty, a ten sam rachunek na wielomianach to Syzyfowa praca. Matryca przypomina opowieść o tym jak połączyć sieć-kręgi faeries. Dla mnie programowanie przypomina rzeźbienie - widzę kod w trzech wymiarach przestrzeni i mentalnie go dotykam wyczuwając jego powierzchnię, temperaturę, twardość, odcień koloru, wilgotność i robię to obydwoma dłońmi (pięciopalczastymi), podczas, gdy krąg faeries stanowiący kod wiruje *ja pozostaję w bezruchu* (ang. at rest), formując go do pożądanego kształtu-formy. Meta oznacza "opowieść na temat" (me ni ti bi - "ja" "odległość" "ty" "nas dwoje" czyli odbicie lustrzane, łącznik do początku kręgu - jak dwie faeries opowiadające sobie nawzajem w kręgu wokół ogniska, co robili przodkowie w pewnych sytuacjach. Metaheurystyka jest to więc opowieść na temat intuicyjnego sposobu poznanego od przodków. parametaheurystyka to krąg opowieści-faeries o możliwych sposobach opowiedzenia o intuicyjnie poznanym sposobie poznanym od przodków. Transmetaheurystyka to opowieść w innej relatywistycznej relacji wszechświata (wynicowanie na drugą dłoń) na temat opowieści o intuicyjnie poznanym sposobie poznanym od przodków. metaanaheurystyka to opowieść o tym, jak tego *nie* robić, czyli o tych przypadkach, gdy zastosowano sposób i nie zadziałał dobrze, a zrobił gorzej (zmniejszył ilość many). Ana oznacza po łacinie - na przykładzie przeciwieństwa - tak jak uczymy się na przykładach błędów z przeszłości. Przedrostków super (od supra- - widać tutaj na mikroprzykładzie ewolucję języka w kierunku kobiecym - zmiana er na ra to przeniesienie typu trans- i contra- czyli odbicie związane - nie na darmo każde imię kończące się na "a" wygląda jak imię żeńskie, semiotycznie oznacza to jajo-oocyt u podstawy na której opiera się faeries i docierający do niego plemnik, przeciwnie niż w "e" - taki faeries jest bardziej bliski rzeczywistości zrealizowanej czyli bardziej prawdziwy) i sub (żywcem z łaciny) nie stosujemy na tym poziomie opisu tańca faeries, bo nie wystepuje on w języku go opisującym (odnoszącym się do heurystyk). Przedrostek hyper oznacza coś popularnego, wielopołączonego, ale łączami, które jak sława mogą zostać zmniejszone do nikłości czyli jest to węzeł do faeries z infoverse. Mega to to samo, ale połączenia są z bioverse i nie znikną tak po prostu, mają masę, nadają, zwiększają masę-prawdziwość-istotność następnika czyli jest to węzeł do faeries z bioverse. Abstrakcja oznacza abs- "przez kogoś, od kogoś" i trakcja czyli opowieść-ścieżka - odniesienie się w taki sposób do czegoś, że wydłuża się opowieść o tym czymś (zwiększa krąg faeries), pozwala to na objęcie kręgiem większej ilości unikalnych cosiów, ale zmniejsza dokładność czyli prawdziwość bezpośrednią z powodu istnienia pośrednika, który może zakłócić krąg. Pośrednik wymaga wygenerowania - stworzenia nowego słowa na ogólną klasę czegoś czyli wysiłku-energii, a nie zwiększa ilości uzyskanego piękna-prawdziwości, tylko ilość heurystyk (intuicji - coś jak osoba, faeries, która nie może się zdecydować i traci rytm, krok tańca). Dlatego jedyną większą abstrakcją przeze mnie stosowana jest abstrakcja faeries - z samego wyrazu wynika, że tworzą krąg i że są piękne oraz wirują jak ogień i stosuję go do wszystkiego, bo tak intuicyjnie czuję jest właściwie. Ja mam po prostu talent czyli nanodemona, który pomaga mi w tej czynności - takie małe perpetuum mobile (lokalne). Wiem jakie są faeries, bo potrafię dokonać { identity relation } z nimi - wiem, że sama jestem faeries i najpierw po prostu tak się nazywam, potem wchodzi mi to w nawyk, potem w to wierzę automatycznie (heurystyki, na tym etapie faeries czują, że ktoś w nie wierzy, więc pomagają tej osobie), potem *staję* się *jak* faeries i w końcu po prostu jestem faeries i na końcu wiem, że jestem faeries, bo moje faeries i faeries wokół mnie są już bardzo zainteresowane i wzmacniają mnie magicznie. Nazywa się to aktorstwem według Metody (metody gry aktorskiej o nazwie Metoda) - jestem Aktorką, która całkowicie wczuła się w postać. Aktorka w tym stanie *jest* postacią jaką odgrywa i zaczyna zachowywać się jak ta osoba, czasem zadziwiając improwizacją, po prostu faeries dostarczają jej czarów, które nauczają ją, jakie ma wykonywać gesty, jak modulować głos i tym podobne. Co więcej, naprawdę utalentowana aktorka *myśli* wtedy jak postać i nie pamięta, że jest kimś innym, ale potrafi natychmiast przestać odgrywać rolę (co może być szokiem dla kogoś kto ją obserwuje) - faeries wiedzą, kiedy zatrzymać-rozpleść krąg czaru rzuconego ku pomocy (czaru tłumaczącego - na przykład uczącego obcego akcentu lub bardzo przekonującego odczuwania orgazmu, czasami tak przekonującego, że aktorka *odczuwa* orgazm - pamiętajcie, że Miranda McKennitt to aktorka filmów porno hardcore bukkake, artystycznych. Dla niej nakręcenie takiego filmu to jak dla Bacha stworzenie symfonii i odegranie jej dla przychylnej publiczności. Ona jest *bardzo* na sposób faeries i czuje Was, oglądających i ejakulujących podczas jej igraszek na ekranie, każdą wykonaną kopię filmu, oryginalną (materialną) bardziej oczywiście niż piracką i jeśli oglądacie jej film w kilka osób i do tego się seksicie grupowo, to Miranda ma coś, co jest wielokrotnym orgazmem ogarniającym wszystkie poziomy faeries - wielokrotnym z powodu rezonansu dysonansu. Ona ma dar *teleempatii per ergos teleempatii i w kółeczko onto * - jest w końcu Najwyższą Kapłanką Poeetki i papieżycą Eris. Per oznacza poprzez, ergos to wzgląd (w istotę rzeczy, relatywny, ale z prawdopodobieństwem "pewność") - brake on through to the other side. Onto oznacza "jedno na drugie" czyli relacja mapy jednoznacznej z terenem (jednak to nadal mapa!) czyli każda faeries niezależnie od kręgu doznaje połączenia z każdą faeries, coś w rodzaju hive mind czyli naszościowego myślenia - jak rój. To coś jak telepatyczna pieszczota czyli mimo odległości - staje się relatywnie mniejszym kręgiem faeries czyli odczuwa więcej radości z pracy. I tak w kółko, aż ktoś to przerwie :-}. Tak, Miranda McKennitt to niezwykła osoba i miałem rację oceniając jej otoczenie na 10 w skali Beauforta pod względem taumaturgicznym - obok niej naprawdę na kości sześciościennej może wypaść osiem - jeśli jest w odpowiednim nastroju, a losowo wyciągnięta , przetasowana wielokrotnie talia może dać kartę Tarota przedstawiającą Papieżycę :-}. Coś o logice faeries - jest pięciowartościowa i holograficzna czyli łuki jej grafów - kręgów faeries są rozprowadzone równomiernie poprzez rezonans dysonansu po każdym twierdzeniu logicznym, które w ten sposób tworzy krąg faeries i może sprawdzić czy jest prawdziwe, niezależnie gdzie zaczniemy czytać zdanie logiczne (to już powtarzam na okrągło). Logika ta składa się z pięciu faeries-*meta|ana|para|trans*heurystyk, pięciu faeries-wartości logicznych (określających prawdziwość lub nieprawdziwość, w zależności od kierunku tańca kręgu) i pięciu faeries w abstractverse -- *{, }*, *., :, ::*, "" i " ". Gwiazdki oznaczają hyperwęzły kręgów faeries (jak linie rozchodzące się na wszystkie strony, unikalne jak płatek śniegu, nowość przyciąga sławę, prawda?). Nawiasy faliste przypominają usta - kropka to połączenie, dwie poziome kropki to wyliczenie, dwie pionowe kropki to lustro, cztery kropki to stan zakochania. Pusta nazwa-cytat to nicość na poziomie infoversum. Cytat ze spacją to dowolny cytat-liczba przedstawiająca prawdopodobieństwo lub inny rodzaj faeries (nazwa). Jak widać nie trzeba już faeries ... ponieważ jest to po prostu krąg faeries wyliczenia i relacji połączenia do początku czyli dowolna ilość czegoś. Faerie {} oznacza nicość czyli bardzo nieprawdziwą nieprawdę (na jedną gwiazdkę). { } oznacza nicość wynicowaną czyli możliwość i zaistnienie czegokolwiek. {:} to odbicie lustrzane nicości czyli wszystko co istnieje. {::} to odbicie wszystkiego co istnieje we wszystkim co istnieje czyli stan zakochania albo prawdy najbardziej prawdziwej. Kolejne pary nawiasów to kolejne poziomy wszechświatów - jeden to bioverse, dwa to infoverse, trzy to metaverse, cztery to universe, pięć to abstractverse. {:faeries:} oznacza na przykład - *"wierzę (w faeries) i jestem faeries, bo to wiem, bo*". {faeries::faeries} oznacza wszystkie faeries odczuwające naszość w infoversum. Gdyby między nazwami a nawiasami były spacje czyli miejsce na coś, byłyby to takie same faeries, odczuwające naszość w bioverse. Jak widać poziomy abstrakcji przebiegają w obydwu kierunkach (o ile tu w ogóle jest jakiś kierunek). Efekt Motyla. {aa} to dwie nieufne (jest im niewygodnie) faeries, są one jednak silniejsze magicznie od pojedyńczej litery - jednak {ea} lub {ae} ma mniejszy potencjał magiczny przy jednoczesnej dużej efektywności - jak cząstki i antycząstki tworzące się spontanicznie w przestrzeni (z powodu dodatkowego, widocznego na obrazku kręgu). W języku faeries każde podwojenie litery (w tłumaczeniu na ludzki) w ten sposób zaznaczamy, zabezpieczając przed naciskiem mutacji losowych, który w sposób naturalny skróci ten krąg, deformując znaczenie - jak tel{ee}mpatia do telepatii - ta pierwsza to *znacznie więcej* niż ta druga. Imiona faeries składają się zwykle z kilku faeries, oddzielonych wynicowanymi spacjami i otoczonych nawiasami abstrakcji by wskazać, że to też faeries. Nawiasy dookoła faeries to pocałunek (NIE SYGNAŁ!) w kierunku czytającego czyli kogoś na wyższym umownie poziomie abstrakcji. agquarx (proszę pisać to odpowiednio, tak jak Szatana tytułujemy dużą literą, mnie należy tytułować małą, to ważne ze względów magicznych) *(nie zabawą słowami jak coponiektóre pozbawione zdolności rozumowania i ludzkich uczuć nędzne pedalskie kurwy nazywają to czego nie znają - zaraz potem rzucając standardowym "to tylko schizofreniczny bełkot, typowy" (SAMA WAM POWIEDZIAŁAM, JAK MNIE OBRAZIĆ, SZCZYLE) - ja po prostu wiem, że nie przeczytaliście tego co napisałam, ale ponieważ nic nie rozumiecie nawet z fragmentów, chcecie to za wszelką cenę stłamsić mnie przy pomocy wyzwisk (ang. calling me names). Jesteście dla mnie nędznymi podludźmi, którzy dostaną coś ode mnie tylko przypadkiem, bo daję coś całej naszości i nie jest to schizofremiczne typowe poczucie misji (pareset lat temu takich ludzi nazywali świętymi lub geniuszami, ale ja nie aspiruję do takiej nazwy - robię to także dla siebie, jako artystka) - tak jak marihuana to nie śmiertelnie niebezpieczny narkotyk, zwyrodniałe dupki. To coś, czego nie jesteście w stanie pojąć nawet za milion lat. Prawdziwy altruizm. Nie wiecie nawet co to znaczy dosłownie. Mam nadzieję, że się rozchorujecie na coś poważnego. Gdybym mogła, dostalibyście kulkę w łeb, bo nie zasługujecie aby żyć. Jesteście z tego samego sortu co funkcjonariusze Wojny z Narkotykami. Należy was wszystkich pozabijać dla dobra ludzkości, by ulepszyć pulę genetyczną).
Komentarze