NeverRewarded pisze:Ciekawe stwierdzenie. Można jakieś źródło prosić ? :finger:nie lubię pisze:szczanie pod siebie na kwasie.
Drugi kretynizm, to chęć zemsty na ochroniarzu za to, że wyrzucił mnie z pubu za pijackie awanturowanie się. Wróciłem do domu, wziąłem nóż i chciałem pójść z powrotem do tej knajpy, ale powstrzymał mnie ojciec. Myślę że nawet jakbym wyszedł, to bym się po drodze ogarnął, ale jakby nie, to dziś bym pewnie siedział albo był kaleką.
Jadłem, wciągałem i paliłem różne rzeczy, ale tylko po alko mi odpierdalało. Na szczęście nauczyłem się już (chyba) pić w miarę mądrze i na wesoło.
także z kilku ciekawszych historii:skakałam z okna na 4 piętrze w koturnach i letniej sukience na rusztowania oddalone o jakies 1,5 metra totalnie porobiona ,spierdalając z domu typa, który nie chciał mnie wypuścić;dostałam pracę w klubie go go,gdzie postanowiłam się wybrać z braku laku, 'bo jeszcze nie byłam' i pozwolono mi rozebrać się do bielizny i zatańczyć dwukrotnie na rurze (do tej pory mam buty i numerek do szafki,więcej się tam nie pojawiłam); wciągałam fetę z jakimiś obcymi typami , których poznałam w metrze na zasadzie 'czy macie może papierosa?' na klatce schodowej, gdzie jeden z nich już około 20 lat napierdala fetę po kablach,także robiłam mu zastrzyk, jako że zbyt trzęsły mu się ręce i nie mógł się wkłuć (swoją drogą, w porządku typ,do tej pory czasem zapraszam go na jakiś obiad do siebie).nie wszystko jednak kończy się tak "bez większych problemów".dwa tygodnie temu wieczór zaczął się tak,że piłam w meksykańskiej knajpie z jakimś typem i jego koleżanką, której się podobałam,nagle urwał mi się film i obudziłam się w pokoju hotelowym bez telefonu,w samej bieliźnie i z wielkimi siniakami na całym ciele,guzami na głowie, rozciętą wargą i dwoma śladami po papierosach na ręku.
tak, zdaję sobie sprawę,że większość z was po przeczytaniu tego posta będzie totalnie gardzić moją osobą,i jego opublikowanie jest forumowym strzałem w stopę,ale jakie to ma znaczenie?swoją spowiedź na chwilę obecną zakończyłam,buziaki
Gdy je przeniknąć Zrozumienia błyskiem -
A czysty Rozum to upadek w Obłęd -
Lecz Większość - jak we Wszystkim -
Narzuca swoje Kategorie -
Przyjmij je - jesteś Normalny -
Odrzuć - czekają na Furiata
Kajdany i Kaftany
1. Mieszanka. Jakieś wina, trochę spirytu, jakiś tam browar. Już mocno nakurwiony, zobaczyłem dwóch dobry ziomów, którzy podbili do mnie, i mojego kompana. Gadka-szmatka, nagle coś mi się uroiło, że mnie nienawidzą. Na początku zacząłem ich wyzywać, a następnie napierdalać głową w znak jak szalony. Był już wieczór, aczkolwiek jeszcze jasno, więc trochę ludzi się przewijało. Tych uderzeń było chyba z kilkanaście, w dodatku z wyskoku. Patrzeli się na mnie co najmniej jak na upośledzone dziecko. Na drugi dzień kac fizjologiczny okrutny jak sam skurwysyn, prawy profil napuchnięty jak piłka do rugby, i jeszcze ten kac moralny, że tak zwymyślałem ziomów.
2. Ponownie ten sam kompan, i chyba nawet niedaleko w czasie się rozmyły te zdarzenia. Ponownie mieszanka, tym razem piwo, i wino marki 'Beczka, Owoce Leśne'.
Pojawia się radiowóz na osiedlu, bo inny koleś tam niby zadymiał. Ja z kompanem podbijamy do radiowozu (z piwem w ręku, już nieźle nawaleni),aby zobaczyć kto tam przesiaduje na pace. Ku naszemu zdziwieniu siedział tam nasz dobry znajomy. Policmajstry nie zwrócili nam nawet uwagi, że pijemy sobie piwo, ale w pewnym momencie nie wytrzymali. A mianowicie, kiedy pojebany Procent włożył łeb przez okno od strony kierowcy, i z odorem wina na ustach spytał z rozbrajającym uśmiecho-bełkotem: Lewy, a Ty kurwa gdzie jedziesz. No to chuj, dawaj jeszcze tych dwóch na pakę. Jedziemy na komisariat. Siedzimy w poczekalni, i toczymy bekę, nie wiadomo nawet z czego. Przychodzi nasz dzielnicowy i mówi do mnie:
-A Ty XXXX kurwa co ? Znowu chlejesz, i zadymiasz ?
Wtedy Lewy podskakuje do dzielnicowego, jakby chcąc mu wyjebać, i mówi, że ja nie zadymiam. Po chwili leży na ziemi jak długi, po ciosie wymierzonym przez dzielnego dzielnicowego.
No to standard. Jakieś protokoły, dmuchanie w alkomat. Wyszło, że mam 2,06 promila. Wychodzimy z mandatem w dłoni. A, że mieliśmy jeszcze jakieś grosze, to poszliśmy po Beczkę, po której film mi się urwał całkowicie. Podobno darliśmy ryja gdzieś na osiedlu, i ponownie przyjechała policja. Z relacji świadków wynikało, że był to wspomniany wcześniej dzielnicowy i jakiś inny pedał. No to zawieźli mnie do domu. Nagle włącza mi się film, siedzę nakurwiony jak szpak na łóżku. W tle słychać prośbę policjanta, abym nie wychodził już z domu. Właśnie w ten czas uroiło mi się, że na przekór temu pajacowi wybiegnę z domu. No to szpula. Dzieciaki grają w piłkę przed blokiem, emeryci na oknach, a Procent napiera chuj wie gdzie, w laczkach. Daleko nie pobiegłem, chyba ze 2 klatki dalej. Dogonił mnie pajac, i masakrycznym wygięciem mojej ręki wprowadza do klatki. Krzyczę na całą pizdę: Ała, pajacu pierdolony, moja ręka. Wtedy dzielnicowy na którymś tam piętrze mówi do swojego kolegi, aby wyluzował.
Zafundowałem swoim sąsiadom nie lada rozrywkę, bo u nas takie akcje za często się nie zdarzają. Póki co, najbardziej spektakularną akcją alkoholową na moim osiedlu, było wypierdolenie siekierą wszystkich szyb w mieszkaniu, przez podpitego męża-rogacza. Podczas ucieczki ten koleś potrącił jeszcze rowerzystę, i złapali go 10 km od miasta.
3. Jakoś 6-7 lat temu waliłem spirytus z ziomkami. Zaczęliśmy w samo południe, koniec nadszedł około dwunastu godzin później. Przez ten czas wypierdoliłem gdzieś z ponad litr, waląc już na koniec bez popity. Piliśmy sobie nad jeziorem, ale podszedł mi debilny pomysł, aby iść z jednym kompanem do baru, gdzieś 100 m dalej. Kumpel wszedł do męskiego kibla, ja, nie wiedzieć czemu, wszedłem do damskiego. Kumpel wychodzi, patrzy, a mnie nigdzie nie ma. Otwiera drzwi, a ja z głową nad muszlą. Operacja 'złoty wyziew' zakończona, można wychodzić. Na moje nieszczęście, operacja 'złoty deszcz' nie doszła do skutku, więc nie wiele myśląc, wyjąłem kutasa, i zacząłem lać w ogródku piwnym, pośród ludzi. Włączył mi się film, kiedy ludzie mówili do mojego ziomka, aby mnie wziął, bo chyba nie mam wstydu. Kumpel chcąc mnie szybko zabrać z miejsca przypału, wziął mnie pod ramię, ale grawitacja nie była po naszej stronie. Wyjebaliśmy się na taki mały, drewniany płotek, robiąc jeszcze większy przypał.
Dziwię się, że wyszliśmy z tego bez szwanku, nie dostając wpierdol. Impreza można rzec, skończona. Jednak muszę jakoś dotrzeć do domu, a, że nie byłem w stanie, to dwóch kumpli targało Procenta a.k.a kompletny worek, przez dobre 3 km do domu.
4. Pamiętam jak kiedyś po całonocnej libacji (10-11 piw + flaszka na trzech), spotkałem kumpla o 5:00, i miał 0.7 Absolwenta. Oczywiście mądry Procent musiał się dojebać. Wypiliśmy to praktycznie na dwóch (2 kumpli wypiło po kielonie), i dosyć szybko mnie ścięło. Podobno koło 8 bądź 9, w niedzielę, leżałem pod blokiem przy jednej z ruchliwszych ulic w mojej mieścinie. Ludzi idą do kościoła, a ja leżę we własnych rzygach, i przewracam się na bok, trafiając we wcześniejszą partię złotego wyziewu. Na szczęście, w porę odnaleźli się moi kompani, zarówno od tej krowy, jak i od wcześniejszej fazy zakrapianej browarami, i odprowadzili orzyganego Procka do domu. Widok bluzy po przebudzeniu się na kacu mordercy - bezcenny. Gdy wyszedłem na dwór ponownie (po południu), to zastałem wygniecione krzaki od przewracania się, oraz całkiem obfitą porcję rzygensów. Ilu ludzi mnie wtedy widziało, których widuję praktycznie codzień, to masakra.
2. 25C-NBOMe + dobra indica, moja pierwsza mieszanka fenek+trawy, piękny słoneczny dzień, skatepark w moim mieście, w chuj ludzi bo obok spory plac zabaw także standard; matki z dziećmi. Coś mi się pojebało z błędnikiem i z głową, staję na deskę i próbuje zapierdalać jak najszybciej, nie trafiłem w rampę, wjechałem w 1,5metrowy dół, spadłem dupskiem na nogę, podudzie złamane w 3 miejscach, przemieszczenie, otwarte, to tego nieźle rozorane mięśnie. Leże taki z rozjebaną nogą, łzy mi lecą bo boli jak kurwa i patrzę na tą nogę, rozkminiam sobie krew która mi się leje pod rozjebanymi spodniami.
3. Kiedyś po 250uq LSD, w zimę wpadliśmy z ziomkiem na pomysł żeby iść na zamarznięte jezioro łowić ryby, w godzinę spakowaliśmy się i wyruszyliśmy, gdy dotarliśmy na miejsce bierzemy łomy i nakurwiamy przeręble, zrobiliśmy je za blisko siebie, wjebałem się prawie cały do lodowatej wody a do tego cały osprzęt się utopił.
Nieskończoność w szklance mieść.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/otwarcie-punktow-sprzedazy-marihuany-1038x1038.png)
Analiza danych: Otwarcie legalnych sklepów z marihuaną powiązane ze spadkiem zgonów opioidowych
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/weedatwork.jpg)
Jeden na dziesięciu trzydziestolatków pracuje pod wpływem. Naukowcy biją na alarm
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eudrugs-markets-key-insights_0.jpg)
Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marijuana-smoking_0.jpg)
Palenie marihuany trzykrotnie zwiększa ryzyko raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat
Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pokazują, że osoby z zaburzeniami związanymi z używaniem marihuany (CUD) mają ponad trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat. Związek ten utrzymuje się nawet po uwzględnieniu takich czynników jak palenie tytoniu czy wiek. Wyniki rzucają nowe światło na potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z długotrwałym i intensywnym używaniem konopi.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/lisbon_international_airport-scaled.jpg)
Milion dawek heroiny w jednym bagażu na lotnisku w Lizbonie. "Niezwykle starannie ukryte"
Milion indywidualnych dawek heroiny zarekwirowali funkcjonariusze portugalskiej policji w porcie lotniczym im. Humberto Delgado w Lizbonie. Narkotyki znaleziono w bagażu jednej z pasażerek.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaworld.jpg)
Właściciele sklepów z marihuaną pozywają stan. Urzędnicy pomylili się przyznając im licencję
Grupa kilkunastu punktów sprzedaży marihuany w Nowym Jorku wniosła w piątek pozew przeciwko stanowi. Właściciele domagają się uznania, że lokalizacje ich sklepów są zgodne z prawem pomimo błędu urzędników, którzy przyznali, że przez lata źle interpretowali przepisy dotyczące minimalnej odległości od szkół. Sprawa trafiła do stanowego sądu najwyższego w Albany.