Również stres psychiczny może indukować chwiejność nastrojów. Chroniczny stres downreguluje rec. 5-ht1a(co powoduje pogorszenie odporności na stres). Podniesiony kortyzol upreguluje enzym PNMT(enzym metabolizujący noradrenalinę w adrenalinę) i w efekcie następuje sensetyzacja na efekty stresu. Jak przykładowo nałożymy kilka różnych stresorów na siebie i podniesiemy za bardzo poziom adrenaliny to wtedy stopniowo spada poziom noradrenalny a podnosi się adrenaliny i czujemy się pobudzeni i jest gitara. Potem nagle noradrenaliny poziom spada za bardzo i adrenalina z nią spada i łapiemy crash. To jest normalna sytuacja. Jak ktoś ma naprawdę spory skok (nor)adrenaliny to może złapać adrenal fatigue(przez nadmierną aktywację rec. alfa-2) i wtedy można mieć w chuj katecholamin, nie móc spać i czuć się zestresowanym, ale jednocześnie mieć zmuła. Do tego receptor alfa-2 inhibituje odruchy wazomotoryczne i w efekcie jest upośledzona regulacja ciśnienia np. pod wpływem zmiany pozycji ciała. To może prowadzić do zawrotów głowy i niedotlenienia(co może powodować dosłownie każdy stan poza tym normalnym :D ).
Bover0 pisze:@cardimon201 Pytasz o cierpienie po zawodzie miłosnym.? Jestem osobą, która wielokrotnie spotykała sie z tym problemem i nic mnie tak psychicznie nie niszczy jak to i wiem jak to potwornie może boleć dlatego dam Ci długą i dość konkretną odpowiedź. W tym roku był zawód życia ale nie bede sie tu rozpisywał o mnie - w każdym razie brakuje mi słów by opisać moje cierpienie. Stymulantami sie nie wspomagałem. Jechałem na opio a konkretnie na kodeinie. Praktycznie non stop kodeina. Jedyne co mi pomagało. Stymulant + koda pewno jeszcze lepiej :D. Z pewnością mocniejsze opio by jeszcze lepiej pomogły - ale zeby wcale nie cierpiec musiał byś być cały czas na fazie. Ja większość lipca spędziłem na thiocodinach ;-). Tylko trzeba sie liczyc oczywiście z uzależnieniem (no i innymi efektami ubocznymi opio). Ja obecnie schodze z kody i zaczynam kuracje ibogainą w małych dawkach bo juz w miare pogodziłem się z stratą danej osoby i potrafie funkcjonować . Więc jeśli jesteś świadom tego co robisz, wybierasz ćpanie i masz pieniądze to możesz zrobic to co ja :-D
Natomiast dużo siedziałem w temacie jak sobie poradzić z tym i są inne sposoby. Może być to oświecenie, ale tego na pstryknięcie palcami się "nie ma" :-D Teraz podam Ci dużo najrozsądniejsze rozwiązanie: można zrobić sesje odkochiwania. Polecam Ci porządnego hipnotyzera a w szczególności Marcina Szabelskiego. Troche liznałem tematu uwodzenia, miłości, związków itp. i polecam Marcina. Siedzi on w tym zdaje sie ok 10 lat, troche prześledziłem jego osobe i zdaje sie być wiarygodny i bardzo skuteczny, raczej najlepszy PUA w Polsce, przynajmniej w mojej opinii. Odkochiwanie robi za pomocą m.in. hipnozy, chyba NLP, technik wyzualizacyjnych i innych. Tylko byś musiał dojechać do niego do Warszawy i takie coś oczywiście swoje kosztuje zresztą jak jesteś zainteresowany sam poczytaj. Ja o tym rozważałem jednak wybralem farmacje. Nie byłem w stanie z łóżka wstać i normalnie funkcjonować z powodu cierpienia (na trzeźwości).
Pick-up zmienia całe życie, podejście do kobiet, dużo łatwiej radzisz sobie wtedy z rozstaniami, bo zazwyczaj ty o nich decydujesz. Nie ma też zawodów miłosnych, tj. nieszczęśliwej miłości - rozwinięty człowiek tego nie doświadcza.
Po prostu nie ma opcji zakochać się w osobie, która nie odwzajemnia twojej miłości. Widać, że cały czas wychodzisz z pozycji "brania" i "strachu". Żeby coś mieć, najpierw trzeba dać.
Skoro tak ci Adept (Marcin Szabelski) pomaga to powinieneś już to wiedzieć.
Poza tym on wcale nie jest taki dobry. Fakt spędził większość życia na pick-upie i na pewno trochę ruchał w swoim życiu, ale generalnie on ma trudno przez wygląd i głos :P I tak chyba zrobił co mógł. Na pewno był jednym z pierwszych i na pewno sobie radzi, jednak widząc jego obecne "produkty' to na hipnozę do niego bym się na pewno nie wybrał.
Pick-up to z drugiej strony klątwa. Zmienia całe życie, ale potem trudno być w stałym związku długi czas, bo wiesz, że standardowe życie typu żona/dzieci to słaba opcja i wielka iluzja.
Tu macie cały temat o rozstaniach i odrzuceniach oraz sensowne sposoby na to:
topic44429.html
A nie kurwa kodeina i po miesiącu "Ja obecnie schodze z kody i zaczynam kuracje ibogainą w małych dawkach bo juz w miare pogodziłem się z stratą danej osoby i potrafie funkcjonować". Kurwa skoro taka super jest koda na odkochiwanie się to czemu dopiero w miarę się pogadzasz ze stratą? Chyba tak dobrze nie jest.
Zresztą sam napisałeś, czujesz się źle, bo coś straciłeś. Kobieta ma nad tobą władzę jak narkotyk.
Im szybciej przejdziesz przez akceptację i depresję tym lepiej. Koda to tylko opóźni.
Tyler Durden pisze: Jakbyś naprawdę liznął temat uwodzenia to nie byłbyś taką pizdą.
Pick-up zmienia całe życie, podejście do kobiet, dużo łatwiej radzisz sobie wtedy z rozstaniami, bo zazwyczaj ty o nich decydujesz. Nie ma też zawodów miłosnych, tj. nieszczęśliwej miłości - rozwinięty człowiek tego nie doświadcza.
Po prostu nie ma opcji zakochać się w osobie, która nie odwzajemnia twojej miłości. Widać, że cały czas wychodzisz z pozycji "brania" i "strachu". Żeby coś mieć, najpierw trzeba dać.
Skoro tak ci Adept (Marcin Szabelski) pomaga to powinieneś już to wiedzieć.
Poza tym on wcale nie jest taki dobry. Fakt spędził większość życia na pick-upie i na pewno trochę ruchał w swoim życiu, ale generalnie on ma trudno przez wygląd i głos :P I tak chyba zrobił co mógł. Na pewno był jednym z pierwszych i na pewno sobie radzi, jednak widząc jego obecne "produkty' to na hipnozę do niego bym się na pewno nie wybrał.
Pick-up to z drugiej strony klątwa. Zmienia całe życie, ale potem trudno być w stałym związku długi czas, bo wiesz, że standardowe życie typu żona/dzieci to słaba opcja i wielka iluzja.
Tu macie cały temat o rozstaniach i odrzuceniach oraz sensowne sposoby na to:
topic44429.html
A nie kurwa kodeina i po miesiącu "Ja obecnie schodze z kody i zaczynam kuracje ibogainą w małych dawkach bo juz w miare pogodziłem się z stratą danej osoby i potrafie funkcjonować". Kurwa skoro taka super jest koda na odkochiwanie się to czemu dopiero w miarę się pogadzasz ze stratą? Chyba tak dobrze nie jest.
Zresztą sam napisałeś, czujesz się źle, bo coś straciłeś. Kobieta ma nad tobą władzę jak narkotyk.
Im szybciej przejdziesz przez akceptację i depresję tym lepiej. Koda to tylko opóźni.
Liznąłem temat a nie siedze w PUA od lat. Liznąłem czyli w moim rozumieniu tego słowa troche nabyłem wiedzy w tej dziedzinie :) .
Wiedze od Adepta w tej dziedzinie w 90% czerpałem ale generalnie w teorii tylko, w praktyce tylko mały procent jej stosowałem więc trudno powiedzieć, że on mi "bardzo" pomaga. Wygląd i głos nie przeszkodził mu w zdobywaniu mnóstwa dupeczek :-D zresztą z tego co wiem to faceci bardziej są wzrokowcami. Dla kobiet wygląd ma mniejsze znaczenie (generalnie) niż wygląd kobiet dla nas facetów. Pisząc ,że IMO Adept jest najlepszym PUA w PL chodzi mi o kwestie wiedzy. Wiem ,że np. kalibabka dużo więcej poderwał kobiet ;).
Kodeina stosowana była w celu tego aby przetrwać najgorszy okres bo człowiek z biegiem czasu sam sie odkochuje a początek najtrudniej przetrwać. Koda nie jest super na odkochiwanie sie tylko na euforie i "doła" doraźnie :). Pomaga doraźnie na stan psychiczny kiedy czujesz sie okropnie po utracie miłości. Dopiero w miare godze sie z jej stratą bo minęła taka a nie ilość czasu. Za rok bedę mógł powiedzieć ,że w pełni sie pogodziłem lub niemal w pełni.
BTW Tyler Bierzesz miboleron :-D .?
JohnyHa, a jest jakaś rada na to ?
Jak to nie pomoże to możesz zastosować miks małych dawek DXM i jakiejś ampakiny. Stabilizująco na nastrój działa również gałka muszkatołowa(IMO to przez inhibitujący wpływ na konwertazę angiotensyny). Również cholinergiki działają stabilizująco na nastrój, ale mogą u niektórych powodować wzmocnienie reakcji na stres i wtedy trzeba je mieszać ze słabymi gabaergikami. Możesz spróbować terapii ukierunkowanej na oksytocynę(oksytocyna w sprayu, psychodeliki, SRI pozbawione antagonizmu 5-ht2a/c).
Abstynencja od wszelkiego rodzaju stymulantów(w tym kofeiny) również jest pomocna. Antagoniści receptorów nikotynowych również z czasem mają długotrwały efekt stabilizujący nastrój. Generalnie opcji jest bardzo dużo i musisz po prostu popróbować różnych rzeczy i sprawdzić reakcję. Bardzo ważne jest to co ćpasz/ćpałeś, ale równie dobrze problem może być czysto psychologiczny.
Dieta tłuszczowa to podstawa w dopingu mózgu.
Dlaczego sód? Z sodu nadnercza produkują hormony, w tym kortyzol. Poziom kortyzolu wyrasta znacznie w sytuacjach stresowych. Gdy żyjemy w chronicznym stresie i mamy podwyższony poziom kortyzolu jest źle ale gdy nie damy organizmowi sodu będzie jeszcze gorzej. W stanie chronicznego stresu nie powinniśmy odnawiać sobie soli, ponieważ można się nabawić zmęczenia nadnerczy.
Kurkuma odwraca skutki stresu poprzez podniesienie poziomu BDNF, upregulacje rec. 5-ht1a oraz działanie jako iMAO.
Edit:
A i potas. Potas jemy aby uwrażliwić organizm na sód, ponieważ sód uwrażliwia organizm na potas i odwrotnie.
Poznajesz dziewczyne, rano dzwoni telefon: " siema misiu, tak wyspałam się , zaraz sie zbieram na zajecia" i czesto dowiadujesz sie w tym momencie że ma chłopaka bo wcześniej nawet nie napomknęła o tym. Tego typu doświadczenai sprawiają że mimowolnie stajesz się twardy jak skała wewnętrznie. Dostrzegasz że cały ten schemat relacji damsko0meskich wpajany juz od dziecinstwa przez nasze matki, potem w filmach romantycznych itp to jedna wielka bujda. Wtedy to mozna miec chwilowa zalamke.
A jesli mam juz dac radę jak sie odkochać, to żadne hipnozy tylko przespanie sie z kilkoma dziewczynami i po kłopocie.
The methapor of Life
ledzeppelin2@safe-mail.net
ledzeppelin2 pisze: A jesli mam juz dac radę jak sie odkochać, to żadne hipnozy tylko przespanie sie z kilkoma dziewczynami i po kłopocie.
Bover0 pisze: Liznąłem temat a nie siedze w PUA od lat. Liznąłem czyli w moim rozumieniu tego słowa troche nabyłem wiedzy w tej dziedzinie :) .
Bover0 pisze:Wiedze od Adepta w tej dziedzinie w 90% czerpałem ale generalnie w teorii tylko, w praktyce tylko mały procent jej stosowałem więc trudno powiedzieć, że on mi "bardzo" pomaga. Wygląd i głos nie przeszkodził mu w zdobywaniu mnóstwa dupeczek :-D zresztą z tego co wiem to faceci bardziej są wzrokowcami. Dla kobiet wygląd ma mniejsze znaczenie (generalnie) niż wygląd kobiet dla nas facetów.
Sam tego nie uważam za coś złego, bo każdy dyma co może. Ale zasady są proste - żeby dymać laski z wyższej półki musisz sam być na wyższej półce, albo... zapłacić ;-)
Jeśli kiepsko wyglądasz i uważasz, że na adepta i tak lecą laski to na ciebie też będą, ale nie masz nic do zaoferowania, to albo będziesz dymał laski w swojej klasie (kiepsko wyglądające i nie mające nic do zaoferowania), albo będziesz miał seks single player z Renią.
Kodeina stosowana była w celu tego aby przetrwać najgorszy okres bo człowiek z biegiem czasu sam sie odkochuje a początek najtrudniej przetrwać. Koda nie jest super na odkochiwanie sie tylko na euforie i "doła" doraźnie :). Pomaga doraźnie na stan psychiczny kiedy czujesz sie okropnie po utracie miłości. Dopiero w miare godze sie z jej stratą bo minęła taka a nie ilość czasu. Za rok bedę mógł powiedzieć ,że w pełni sie pogodziłem lub niemal w pełni.
Problemem jest twoje poczucie własnej wartości. Ty czujesz, że mając dziewczynę jesteś kimś wartościowym, masz dla kogo żyć i że w ogóle mieć dziewczynę to jakieś osiągnięcie. Gówno nie osiągnięcie. Żyjesz dla siebie, a dziewczyna może być dodatkiem do twojego życia. Możesz jej nie mieć i patrzeć na frajerów pchających wózki z ich grobowymi minami, którzy pewnie zrobiliby wszystko by tylko cofnąć czas i znów czuć się swobodnie i beztrosko.
Widzisz, ty masz taką okazję, ale jednak cierpisz i jeszcze masz zamiar cierpieć ROK!!! KURWA ROK?!?!?! Wiesz ile można zrobić przez rok? Jak bardzo się rozwinąć? Jak wiele ciekawych ludzi poznać? Jak bardzo ogarnąć swoje życie?
Ty masz wybór, ale zamiast beztroski i szczęścia wybierasz cierpienie i smutek. Twoje poczucie własnej wartości cierpi, bo ktoś zabrał ci cukierka. Straciłeś "miłość". Hah. Jeśli kochasz tą drugą osobę to nie straciłeś miłości, bo miłość jest uczuciem, które DAJESZ, a nie zabierasz. Jeśli tylko oczekujesz, że ktoś cię pokocha to nie jesteś wartościowym człowiekiem, a PASOŻYTEM, który tylko chce zabierać od innych energię i ciepło miłości.
Ktoś taki nie może mieć dziewczyny, a na pewno nie przez dłuższy czas, ona po pewnym czasie się podświadomie zorientuje i odejdzie. A jako powód poda "wiesz misiu, chcę żebyś był szczęśliwy, ale ja nie jestem dla ciebie, zasługujesz na kogoś lepszego".
Co chcesz otrzymać musisz najpierw dać. Jak to zrozumiesz, twoje życie będzie 100 razy łatwiejsze i przyjemniejsze. Chcesz być szczęśliwy to przestań szukać tego poza sobą. Jak mozesz pozwalać, żeby jakaś kobieta miała na ciebie tak wielki wpływ, że musisz ćpać miesiącami i później jeszcze rok cierpieć?
Widzisz, gdyby nie była dla ciebie całym światem to byś go teraz nie stracił. A co najciekawsze, wtedy najpewniej by nie odeszła. Kobiety odchodzą tylko od facetów, którzy dawno sami się wykastrowali i dla których kobieta jest całym światem.
Gdybyś "nabył wiedzę w dziedzinie PU" jak twierdzisz, to byś to wiedział. To podstawowa wiedza życiowa.
BTW Tyler Bierzesz miboleron :-D .?
"Hej chłopaki, jeszcze nigdy nie zamoczyłem, ale dam wam rady jak najlepiej podrywać kobiety: 1. Kup jej kwiaty, 2. ..."
Tyler Durden pisze: Nie widać. Teorią możesz sobie tylko więcej zaszkodzić niż pomóc. Niestety potrzebne są jeszcze jaja, żeby na tym nie poprzestać i zacząć działać.
Nie pytałem Cie o Twoją opinie na temat PUA. Nie chce być uwodzicielem.
Tyler Durden pisze: Wygląd baaardzo pomaga i można zrobić dużo, żeby go polepszyć. Jasne, że adeptowi wygląd i głos przeszkadzał, tyle że on wiele lat pracował nad tym, żeby i tak wyciągnąć z siebie więcej i nadrobić te kwestie innymi rzeczami. To, że adept potrafi podrywać jakieś tam laski to nie dlatego, że one nie patrzą na wygląd, tylko dlatego, że on potrafił je zainteresować czymś innym. A to nie jest proste. Co do liczby kobiet to też nie jest duży wyznacznik, wiele PUAsów dyma wszystko co się rusza bez większych kryteriów :D
Sam tego nie uważam za coś złego, bo każdy dyma co może. Ale zasady są proste - żeby dymać laski z wyższej półki musisz sam być na wyższej półce, albo... zapłacić ;-)
Jeśli kiepsko wyglądasz i uważasz, że na adepta i tak lecą laski to na ciebie też będą, ale nie masz nic do zaoferowania, to albo będziesz dymał laski w swojej klasie (kiepsko wyglądające i nie mające nic do zaoferowania), albo będziesz miał seks single player z Renią.
Generalnie jak wspomniałem mało interesuje mnie co tam sie domyślasz na temat tego co Adept robi,robił czy ja robie robiłem czy będę robił.
Tyler Durden pisze: To, że czujesz się okropnie po "utracie" miłości jest tylko twoim subiektywnym odczuciem. Wiele ludzi po związkach czuje ulgę i cieszą się z bycia samemu, co jest praktycznie rzecz biorąc dużo ciekawszą opcją niż bycie w związku.
Problemem jest twoje poczucie własnej wartości. Ty czujesz, że mając dziewczynę jesteś kimś wartościowym, masz dla kogo żyć i że w ogóle mieć dziewczynę to jakieś osiągnięcie. Gówno nie osiągnięcie. Żyjesz dla siebie, a dziewczyna może być dodatkiem do twojego życia. Możesz jej nie mieć i patrzeć na frajerów pchających wózki z ich grobowymi minami, którzy pewnie zrobiliby wszystko by tylko cofnąć czas i znów czuć się swobodnie i beztrosko.
Widzisz, ty masz taką okazję, ale jednak cierpisz i jeszcze masz zamiar cierpieć ROK!!! KURWA ROK?!?!?! Wiesz ile można zrobić przez rok? Jak bardzo się rozwinąć? Jak wiele ciekawych ludzi poznać? Jak bardzo ogarnąć swoje życie?
Ty masz wybór, ale zamiast beztroski i szczęścia wybierasz cierpienie i smutek. Twoje poczucie własnej wartości cierpi, bo ktoś zabrał ci cukierka. Straciłeś "miłość". Hah. Jeśli kochasz tą drugą osobę to nie straciłeś miłości, bo miłość jest uczuciem, które DAJESZ, a nie zabierasz. Jeśli tylko oczekujesz, że ktoś cię pokocha to nie jesteś wartościowym człowiekiem, a PASOŻYTEM, który tylko chce zabierać od innych energię i ciepło miłości.
Ktoś taki nie może mieć dziewczyny, a na pewno nie przez dłuższy czas, ona po pewnym czasie się podświadomie zorientuje i odejdzie. A jako powód poda "wiesz misiu, chcę żebyś był szczęśliwy, ale ja nie jestem dla ciebie, zasługujesz na kogoś lepszego".
Co chcesz otrzymać musisz najpierw dać. Jak to zrozumiesz, twoje życie będzie 100 razy łatwiejsze i przyjemniejsze. Chcesz być szczęśliwy to przestań szukać tego poza sobą. Jak mozesz pozwalać, żeby jakaś kobieta miała na ciebie tak wielki wpływ, że musisz ćpać miesiącami i później jeszcze rok cierpieć?
Widzisz, gdyby nie była dla ciebie całym światem to byś go teraz nie stracił. A co najciekawsze, wtedy najpewniej by nie odeszła. Kobiety odchodzą tylko od facetów, którzy dawno sami się wykastrowali i dla których kobieta jest całym światem.
Gdybyś "nabył wiedzę w dziedzinie PU" jak twierdzisz, to byś to wiedział. To podstawowa wiedza życiowa.
Tyler Durden pisze: Nie, mam po prostu alergię na idiotów, którzy dają rady w tematach, w których sami sobie nie radzą.
A swoją drogą znów przekręcasz wszystko. Chłopak sie pytał jak farmakologicznie tłumić zranione uczuciowo serducho więc mu odpisałem. Jak zwykle szukasz kogoś do kogo sie można dopierdolic ? Tobie chyba ego od tego rośnie
Tyler Durden pisze: "Hej chłopaki, jeszcze nigdy nie zamoczyłem, ale dam wam rady jak najlepiej podrywać kobiety: 1. Kup jej kwiaty, 2. ..."
BTW jak masz zamiar dalej mnie oceniać pisać co tam o mnie sobie wyobrażasz to pisz mi na priv bo wątpie ,że ludzi czytających temat doping mózgu interesuje to - poprostu zaśmiecasz temat Tyler :-) .
mózgoćpuny
Chciałbym i ja mózgoćpunem zostać. Prosiłbym Was, abyście odnieśli się do poniższej suplementacji, uwzględniając własne doświadczenie - tak, wiem, że temat ma 437 stron i jest w nim zawarte całe mnóstwo pożywnych informacji, aczkolwiek ciężko mi jest podjąć odpowiednią decyzję i czuję, że dobrym wyjściem byłoby skonsultowanie się bezpośrednio z osobami, które mają w tym wszystkim jakąś wiedzę. Tyler Durden albo JohnnyHa, cóż... byłbym zaszczycony.
Przeszedłem w swoim życiu trzyletni nałóg marihuanowy, obecnie detox od 2.5 miesięcy. Do czynienia miałem również z wieloma różnymi substancjami (RC) aczkolwiek bez żadnych ciągów i można by rzec że stosunkowo rzadko (no, bynajmniej w odniesieniu do częstototliwości palenia weedu :D). Palę również szlugi. Wątpię że kogoś to interesuje, aczkolwiek powiem tak: Tak jak dragi były kiedyś całym moim światem, moim priorytetem i jedynym zainteresowaniem, tak teraz bardzo płynnie przerodziło się w chęć odwetu. Coś jak Bitwa Warszawska, niby Ruscy tacy potężni, ale jak się Polacy wkurwili i zebrali w końcu do kupy, to Piłsudski aż do Moskwy chciał skurwieli gonić. Podobnie jest ze mną - tak, jak kiedyś potrafiłem wyniszczać siebie i swój umysł, tak teraz chcę przekraczać jego granice i nieustannie go rozwijać. Najfajniejsze jest to, że w dragach w końcu umrzemy, albo dostaniemy wylewu i neurony zginął - a w drugą stronę chyba nie ma tej granicy.. ;) No, wybaczcie, zbytnio się rozkręciłem. Jeden z moich pierwszych postów. :) Zaznaczam od razu, iż na razie nie mam zbytnio zasobów finansowych na tworzenie drogich suplementacji, aczkolwiek myślę, że efektywną nauką i samorozwojem prędzej czy później to zmienię. ;)
Dobra, do sedna:
1. Ćwiczenia sportowe. Sport to zdrowie i to wzięło się już od czasów, gdy nasi przodkowie zapierdalali z dzidami za mamutami (jakoś nie chce mi się wierzyć, że rzut oszczepem rozpowszechnił się dopiero podczas pierwszych igrzysk olimpijskich... ;)). Także ruch mamy we krwi.
Codziennie rano rozciąganie, do tego jedna partia podciągnięć, brzuszków i hantli - cóż, czasu mało bo do szkoły trzeba. :D Wieczorem już porządniej, do tego rozciąganie.
Trzy razy w tygodniu bieganie - wtorek, czwartek i sobota.
Celem jest nie tylko zdobywanie większej siły, lecz także swobody i kontroli koordynacyjno-ruchowej, lekkości ciała, odpowiedniego dotlenienia mózgu i - dobrego samopoczucia, oczywiście. W zdrowym ciele, zdrowa świadomość.
2. Dieta. Różnorodność pokarmów, wszystkie produkty tylko i wyłącznie zdrowe. Zero jakichkolwiek słodyczy, cukrów w herbacie, czy jakiegokolwiek niezdrowego jedzenia. Codziennie owoce jako przekąski, ale również jogurty, activie - jednym słowem, jeśli zachce mi się coś przekąsić, będzie to coś bardzo odżywczego i zdrowego. No i smacznego, ale na szczęście mam tą cechę że jak wiem, że coś ma właściwości robiące organizmowi dobrze, to smakuje mi bez względu na smak. :D
3. Rzucenie szlugów. To prawda, że rozpuszczają systematycznie delikatne tłuszcze w naszym mózgu, i czy to prawda podwójna że dotyczy to kwasów omega? Byłoby słabo. Mam nadzieję że wszystko da się jeszcze zregenerować.
4. Suplementacja kwasami omega 3 albo omega 3/6/9. Nie wiem które lepsze dla mózgu, z jakiej firmy najlepiej zakupić.
Osobiście uważam, że omega 3 to fundament całego "Wieżowca Limitless".
5. Noopept. :D
6. CDP Cholina, Alpha GPC. Tu mam pytanie - słyszałem, że zbytnie podrasowanie nauroprzekaźnika acetylocholiny powoduje po suplementacji jego downregulację. Nie wiem czy to prawda czy nie, powiem jedno - mi zależy na długotrwałym, prawdopodobnie trwającym przez całe życie inwestowaniem w zwoje mózgowe. Nie chciałbym czegoś spierdolić, jak kiedyś poprzez dragi.
5. Bacopa Monnieri - tu wystarczy mi wpływ na hipokamp. Jak wiadomo, marihuana i hipokamp nie pałają do siebie przyjaźnią.
6. Gotu Kola
7. Lions Mane Extract
8. Macuna Prureins
9. Ginko Biloba
10. Prozac - fluoteksyna. Została mi przepisana 2.5 miesiąca temu na aktywizację. W sumie fajnego kopa daje, podoba mi się. Zwyczajnie, po prostu. Zastanawiam się czy kiedyś z niej zrezygnować, albo przejść na inny rodzaj antydepresantów.
11. Kurkuma
12. Zapomniałem. W sumie to najważniejsze. Rozwój. Nauka. Ćwiczenia umysłowe, matematyczne... no i w zasadzie dynamika życiowa, nakierowana właśnie na poznawanie świata.
Bo to jest właściwie najważniejsze. Po co brać suplementy na mięśnie, skoro nie chodzimy na siłownię? Po co brać suplementy na mózg, skoro go nie ćwiczymy?
Tak, to oczywiste, wiem.
Dziękuję za przeczytanie posta, jak i również za chęć pomocy/porady.
Mam nadzieję że będzie nam się miło wspinać na wyżyny transhumanizmu.
EDIT: Odnośnie jeszcze zakupu, co uważacie o polskich stronach, typu zdrowy/allchemy? Albo o PowderCity?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/otwarcie-punktow-sprzedazy-marihuany-1038x1038.png)
Analiza danych: Otwarcie legalnych sklepów z marihuaną powiązane ze spadkiem zgonów opioidowych
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/weedatwork.jpg)
Jeden na dziesięciu trzydziestolatków pracuje pod wpływem. Naukowcy biją na alarm
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eudrugs-markets-key-insights_0.jpg)
Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marijuana-smoking_0.jpg)
Palenie marihuany trzykrotnie zwiększa ryzyko raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat
Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pokazują, że osoby z zaburzeniami związanymi z używaniem marihuany (CUD) mają ponad trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat. Związek ten utrzymuje się nawet po uwzględnieniu takich czynników jak palenie tytoniu czy wiek. Wyniki rzucają nowe światło na potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z długotrwałym i intensywnym używaniem konopi.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/lisbon_international_airport-scaled.jpg)
Milion dawek heroiny w jednym bagażu na lotnisku w Lizbonie. "Niezwykle starannie ukryte"
Milion indywidualnych dawek heroiny zarekwirowali funkcjonariusze portugalskiej policji w porcie lotniczym im. Humberto Delgado w Lizbonie. Narkotyki znaleziono w bagażu jednej z pasażerek.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaworld.jpg)
Właściciele sklepów z marihuaną pozywają stan. Urzędnicy pomylili się przyznając im licencję
Grupa kilkunastu punktów sprzedaży marihuany w Nowym Jorku wniosła w piątek pozew przeciwko stanowi. Właściciele domagają się uznania, że lokalizacje ich sklepów są zgodne z prawem pomimo błędu urzędników, którzy przyznali, że przez lata źle interpretowali przepisy dotyczące minimalnej odległości od szkół. Sprawa trafiła do stanowego sądu najwyższego w Albany.