Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 1251 • Strona 17 z 126
  • 111 / / 0
Hmmm - z tym najdalej to w sumie nic ciekawego jak na razie u mnie - za mało rzeczy próbowałem jeszcze...

Ale odnośnie najgrubiej, to nie dalej jak trzy tygodnie temu, przydarzył mi się dość ciekawy stan, który z chęcią bym powtórzył. Bo mi się podobał :) Ale do rzeczy... Rzecz działa się w 3 dniu totalnego pijaństwa na całego - czyt. w alkoholowym ciągu (o ile ile nie doprowadzanie do wytrzeźwienia przez tak krótki czas można nazwać ciągiem).

Generalnie dość ubogi w wyszukane substancje miks można określić jako alk(nie pamiętam ile)+DXM(około 4mg/kg)+nikotyna(to chyba były lm'y mentolowe)+kofeina(nie wiem, czemu naszła mnie ochota na 2xtrzyłyżeczkowe kawy)+mj(5 czystolufowych wiader) i było całkiem przyjemnie...

Aż po chwili, siedzieliśmy większą grupką w kuchni, mój mózg postanowił się bronić, po czym straciłem przytomność - ale dość nietypowo, gdyż... wszystko słyszałem i czułem ale nic nie widziałem i nie miałem kontroli nad mięśniami + nie potrafiłem wydać z siebie żadnego dźwięku.

Znajomi mnie wskrzeszali, ale po chwili zadecydowali o przeniesieniu mnie do pokoju i przytuleniu na łóżku do śpiącej już mojej dziewczyny. Tylko czemu mnie po drodze upuścili, to do dziś nie chcą zdradzić...
  • 162 / 1 / 0
Zdziwiłem się ostatnio. Trafił się haszysz. Całkiem fajny. Spaliłem jedno bongo (tak z 0.6-0.7g), w odstępie 5min drugie (podobna ilość) i wyrwało mnie z butów. Siedziałem zasłuchany w muzyce i nawet nie wiem kiedy strasznie siadła mi na bani jakaś dziwna rozkmina. Nie wiem dokładnie o czym była. Wiem, że w pewnym momencie w głowie wybuchła mi wielka petarda (coś a'la bolesne olśnienie) z ust wyrwało się głośne O JA PIERDOLE. Trochę doświadczenia z różnymi mózgowykrętami mam więc opanowałem się i dalej było git. Ale ta wybuchająca petarda to był jeden z najcięższych, najmroczniejszych momentów jakie przeżyłem. I powiem szczerze, że trochę mnie porysowało po tej masie...
  • 1290 / 7 / 0
Po dzisiejszym dniu trochę się zmieniło.

1. 20-30 mg 5-MeO-DMT
2. 20-30 mg 5-MeO-DMT

dlaczego akurat to? rozwiń wypowiedź - fdw
  • 36 / 1 / 0
Parę lat temu, na kadzidełkach za ostatnie pieniądze zdarzyła się pewna akcja, w której patrzyłem na twarz bliskiej kumpeli i nichuja nie mogłem skojarzyć "KTO TO KURWA JEST?!" Ale potem sobie przypomniałem:) Dystans - ok. 2-3m.
Myśli że otworzył zamek lecz te drzwi nie mają klamek.
  • 8103 / 906 / 0
Wczoraj poszło łącznie 300 mg kody + 3 piwa + wino ''byk'' na dwóch+0,5 g mj.Po spożyciu tego wszystkiego czułem ten opiatowy spokój,alkoholową empatię oraz lekką psychodele jaką serwuje marihuana.Obraz mi się zamazywał,totalne wyjebanie na wszystko.
Lekoman :tabletki:
Nie zapomnę pierwszy nastuk
W wieku lat piętnastu
Później zarzucanie różnych wynalazków
  • 1252 / 4 / 0
Ja pierdolę, czy to na serio jest forum cpunskie?

Wiekszosc waszych 'najgrubiej' to standardowy weekend kazdego wyjadacza.
Jak juz opisujecie to chociaz powiedzcie czemu bylo tak grubo, co smiesznego / glupiego odjebaliscie, czyjego kota wpierdoliliscie, jaka kobiete w krzakach wydymaliscie zamiast 'bylo euforycznie i spokojnie'.
  • 600 / 4 / 0
astralny proszę bardzo ;)

Ogromne postanowienie poprawy jako że dzień wcześniej zostałem zniszczony przez alkohol, przychodzę elegancko na zajęcia o dziwo wstałem bezproblemowo i o 8 rano byłem już na Poli. Od rana mnie namawiali na alkohol, twardo przy swoim NIE KURWA dziś nie piję i nie idę z wami do baru! Nawet posiedzieć! jako że zajęcia kończyły się o 16 a po poprzednim roku stwierdziłem że pierdolę i chodzę na wszystkie zajęcia to mieli czas mnie namówić... I tak też zrobili, tyle że pierwsza wersja była taka żebym posiedział i nie będę pił, a tylko i wyłącznie sobie z nimi posiedzę, myślę sobie: "ok, posiedzę z nimi godzinkę i dadzą mi spokój" i tu był mój kurwa ogromny błąd...

Siadłem i po 5 minutach zaczynają mnie namawiać, wytrwałem może z 30 minut mówię że idę do chaty jeśli nie przestaną mnie namawiać, powiedzieli że jak wypiję 1 piwko to dadzą mi spokój. Ehh... wypiłem 1, później 2, po 3 wyszliśmy do znajomej na mieszkanie, w międzyczasie kupiliśmy 0,7 Balówy wypiliśmy to w 3 (koleżanka stwierdziła gdzieś w połowie że to nie jej dzień więc kończyliśmy we 2) i mieliśmy iść do klubu. W międzyczasie wyczerpała mi się bateria w telefonie (co będzie ważne w dalszej części ;) ). Zbieramy się każdy już ubrany, łapię za klamkę i idę torami.

Idę sobie tylko zimno w chuj i deszcz nakurwia. Ej, ej zaraz co jest? Jak torami? Gdzie torami? Gdzie ja kurwa jestem?! Jako że już kilka razy wcześniej urwał mi się film (tyle że zawsze budziłem się w łóżku a nie na torach) nie byłem jakoś przesadnie tym przerażony. Dziwne było że myślałem w miarę trzeźwo (oraz oczywiście to że szedłem, nie leżałem, nie siedziałem, ale ocknąłem się idąc) - może nie panowałem nad ciałem do końca, ale myślałem w miarę trzeźwo. Jako że jak wcześniej wspomniałem myślałem w miarę trzeźwo sprawdziłem 4 najważniejsze rzeczy - portfel, klucze, telefon i szlugi. Portfel - jest, klucze - są, telefon - jest (kurwa mać, padnięty, nie dowiem się gdzie jestem, ani co się działo, nie wezwę taxy), szlugi - można było się domyślić - pusta paczka. Ok, czyli nie okradł mnie nikt tylko sam tak zawędrowałem. No ale teraz idę torami, ale jakimiś starymi nie ma trakcji zarośnięte te tory są w chuj, wszędzie ciemno, nie widać nawet świateł (dziwne mieszkając w mieście powyżej 0,5 mln mieszkańców prawda?), myślę sobie - może coś mi odjebało i wróciłem do swojego rodzinnego miasta? Ale nie, niemożliwe, nie dotarłbym, a może wyjechałem nie kupiłem biletu i wysiadłem z pociągu na jakimś zadupiu? Ale przecież nie ma trakcji. Myślę sobie: "hmm... te tory gdzieś kiedyś prowadziły tylko czy iść dalej w tym kierunku w którym szedłem czy może zawrócić?" szanse - 50/50.

Po chwili zastanowienia stwierdziłem: "kontynuuje tripa" i szedłem sobie, nie wiem na pewno ile szedłem, ale po około 45 minutach przedzierania się po chaszczach zarastających tory zobaczyłem zardzewiałą tabliczkę Poznań. Zacząłem skakać jak pojebany i cieszyć się, oczywiście się wypierdoliłem w tym gąszczu, miałem pecha bo miałem jasną kurtkę i trafiłem akurat w błoto. Szedłem dalej, zobaczyłem światła tylko jakoś tak mało ich, po około 15 minutach doszedłem do skrzyżowania które wygląda jak w moim mieście (chyba znów mi weszła pizda bo zapomniałem o tabliczce), szedłem tą uliczką byłem na 100% pewien że, wylądowałem u siebie i zacząłem układać historyjkę co powiedzieć rodzicom jak otworzą mi w środku nocy drzwi i zobaczą najebanego, ujebanego w błocie, przemoczonego syna. Wkręta na maxa :D. Aż w końcu sobie przypomniałem że przecież w Poznaniu jestem i kamień spadł z serca. Doszedłem do jakichś magazynów, a że były to naprawdę kolosy i obejście ich zajęłoby wieki, a po drugiej stronie była droga to stwierdziłem że pójdę na skróty... najebany... przez około 3-4 metrowe ogrodzenie... no nic, wspiąłem się, zeskoczyłem, a że najebany to wylądowałem na dupie (oj przez 3 tygodnie przypominało mi się lądowanie podczas siadania), niestety wpadłem na kolejny głupi pomysł, bo widząc światło w budce chciałem podejść i zapytać gdzie w ogóle jestem. Podchodzę do szyby a koleś zza szyby momentalnie zbladł i zaczął krzyczeć:
- Kim pan jest? Co pan tu robi? To teren strzeżony! Wzywam policję!
- yyy... Przechodzę - odpowiedziałem błyskotliwie i zacząłem uciekać. Patrzę - no ja pierdolę, znów 3-4 metrowe ogrodzenie, tym razem zszedłem ;).
Nie wiem czy mnie ścigał czy nie, nie oglądałem się za siebie, biegnę sobie i patrzę: "O kurwa! Przystanki! Jestem uratowany!" No i wylądowałem na znanej już ulicy, czekam na autobus aż w końcu dołączył do mnie jakiś ziomuś zapytałem go o godzinę... 3.30. Myślę sobie
- No nie zajebiście 22-3.30 trip + urwany film - tyle że myślałem głośno.
- Co się stało? - zapytał koleś.
Opowiadałem mu historię, akurat podjechał autobus, wsiadłem (a że byłem w trakcie opowiadania, to nie przywiązywałem zbyt dużej wagi do reszty rzeczy).

Po pewnym czasie zorientowałem się że to nie ten, STOP! Wysiadam - drę mordę do kierowcy. Kurwa! Nogi mnie napierdalają, palce w butach spuchnięte od ciągłego zahaczania o deski na torach, a mnie czeka znów około kilometra do przystanku z którego miałem bezpośredni do domu. Niepomny na poprzednie doświadczenie znów poszedłem na skróty... zamiast iść 15min, na przystanku wylądowałem po około 45 minutach. Niesamowite bo o 4.30 na przystanku spotkałem mojego współlokatora wraz z dawnym sąsiadem (!), opowiedziałem im oczywiście historię, a po drodze przypomniałem sobie co zawsze chciałem zrobić - ogolić się na łyso, żeby zobaczyć jak wyglądam w takim wydaniu.

Więc gdy o 5 otworzyliśmy drzwi powiedziałem:
- Szymon chodź szybko! Patrz!
Wbiegłem do łazienki i jebnąłem sobie przez środek pasek maszynką co by się nie rozmyślić. No i skończyło się na tym że maszynka do włosów się spaliła i dokończyliśmy maszynką do golenia, a na końcu jeszcze jednorazówką do gładkiego (a że byliśmy najebani obaj to pozacinał mnie trochę). O 5.30 podłączyłem telefon do ładowarki ustawiłem budzik ambitnie na 6.30 (na zajęcia trzeba było wstać) i położyłem się do łóżka. Dziwne, bo budzik mnie obudził bez problemów, wstaję, patrzę - O KURWA, poduszka ujebana od krwi, drapie się po głowie - ja pierdole łysy jestem! Szybko do łazienki, a na głowie kilkanaście zacięć. No nic, trzeba kawę jebnąć co by się obudzić, w drodze do kuchni puściłem soczystego bąka, a po wejściu... Rodzice współlokatora wcinają śniadanie, matka - "O kurwa G. co Ty ze sobą zrobiłeś? Ojciec - "dobra armata". Pogadałem trochę z nimi (oczywiście nie opowiadałem im tripa, mimo że już wiedzieli do czego byłem zdolny po wcześniejszych wizytach ;D). Po wejściu na uczelnię dowiedziałem się że po wyjściu poszliśmy jeszcze do krecika i zakupiliśmy 0,5l cytrynki i wypiliśmy w 10min z gwinta we 2, po czym stwierdziłem że idę do domu i nie dałem się namówić, ani na pójście do klubu, ani na nocleg u koleżanki, ani nawet na taxę czy odprowadzenie.

Bilans? Rozjebane buty, zgubiona New Era ze specjalnej edycji Vans'a ;(, no i łysa, pozacinana głowa w październiku, a po 2-3 dniach zaczęły się przymrozki :/.
Doświadczenie to to co osiągasz, kiedy nie osiągasz tego czego się spodziewałeś
  • 1290 / 7 / 0
fdw sorry, że akurat teraz, ale dopiero teraz zauważyłem to co podpisałeś. Dlaczego 5-MeO-DMT?
Nigdy się tak nie czułem jak wtedy. Byłem i najdalej, zero kontaktu z jakąkolwiek rzeczywistością, oczy otwarte, uszy zdrowe, a sam doznałem "hyperrealu". Moje zmysły stworzyły swoją indywidualną rzeczywistość. No i ujebanie było tak duże, jakbym zeżarł 150 acodinów, wykręcało mi ciało, myśli o śmierci.
Proszę o scalenie z poprzednim postem. :)
  • 452 / 2 / 0
najgrubiej miałem zdecydowanie po 1350mg DXM i paczce aviomarinu.
parę godzin wcześniej 600mg kodeiny.
w sumie to po przyjęciu drugiej dawki deksa (rozłożyłem na dwie) urwał mi się film.
z relacji kolegów wiem tylko, że dzwoniłem do paru osób i coś tam bełkotałem.
poza tym w pokoju miałem pozrywane wszystkie plakaty.

bardzo ciekawie było też po 450mg dxm i 25mg 4-aco-dmt.
nie byłem wtedy jakoś strasznie ujebany ale mój mózg był na zupełnie innych torach.
tamten trip najbardziej wpłynął na moje myślenie.

jednak zdecydowanie największą psychodelą w moim życiu był pierwszy trip na psychodeliku.
było to 2c-p zażyte na afterglowie DXM.
trip był w środku miasta co było trochę niebezpieczne.
dobrze, że byłem z osobami bardziej ogarniętymi.
zapętlanie, kompletne oderwanie od rzeczywistości.
podejrzewam, że mogła to byś sigma.
Opis tripa

z innej beczki to PST z kilograma maku + 6 piw + 600mg kodeiny.
stwierdzam, że fizycznie czułem się wtedy najlepiej.
kompletne rozanielenie ciała + wyluzowanie spowodowane alkoholem.
poza tym obok kilku kumpli, muzyka z winyli, cygara.
wspaniały klimacik.
Ostatnio zmieniony 03 czerwca 2012 przez ponololo, łącznie zmieniany 1 raz.
The Smiths - Pretty girls make graves

kontakt tylko i wyłącznie przez gg - 5306912
  • 327 / 4 / 0
30mg hometa + 2,6mg 25C-NBO + 4mg DOI, rozjebany wzrok, dziwne kolory, 0 myslenia, 0 mozliwosci skupienia uwagi, szybko bijace serce, 10 litrow potu, spawanie pustym zoladkiem, najgrubiej z tego wzgledu ze po tym poszedlem pobiegac sobie i chyba to nie byl najlepszy pomysl bo nic nie jadlem ani nie pilem przez kilka ladnych godzin, myslalem ze serce mi wypierdoli, ale zasnolem tego samego wieczoru tylko troszke pozniej %-D
ODPOWIEDZ
Posty: 1251 • Strona 17 z 126
Artykuły
Newsy
[img]
To nie zgniłe mandarynki. 24-latek niósł w torbie tak zapakowane narkotyki. Wpadł, bo spanikował

"Dzięki czujności, doświadczeniu i doskonałemu rozpoznaniu terenu, policjanci z Wydziału Wywiadowczego Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie kolejny raz skutecznie uderzyli w przestępczość narkotykową."

[img]
Prof. Marcin Wojnar o alkoholach 0%: Piwo bezalkoholowe podtrzymuje mechanizmy uzależnienia

Coraz więcej osób sięga po piwo bezalkoholowe, wierząc, że to zdrowy wybór. Czy na pewno? Prof. Marcin Wojnar tłumaczy, dlaczego „zerówki” mogą być poważnym zagrożeniem – zapraszamy do przeczytania wywiadu.

[img]
Przemytnicy kokainy z Kolumbii skazani. Pachnące mentolem narkotyki przylatywały na Śląsk

Gliwicki sąd skazał sześciu członków grupy przestępczej, która drogą lotniczą przemyciła na Śląsk kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Przewożona ją w paczkach z napisem "Rolls Royce".