Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 1258 • Strona 117 z 126
  • 835 / 253 / 0
24 listopada 2022theharewhohears pisze:
18 stycznia 2011Kurwik pisze:
1) Ujmę od innej ździebko strony: Jaki był, na czym polegał stan naćpania który dziś określilibyście jako najpotężniejszy?
2) Który moment określilibyście jako "najdalszy"? Który najbardziej różnił się od całości codziennego życia i postrzegania tegoż.
1. Surówka z mięsem nakrapiana octem (surówka należy kojarzyć z: surowy, a nie jedzeniem). Przypiekanie podrażnionych zmysłów kwaśnohometową pikantnością, kosmiczno-obrzydliwa muzyka, i bycie prześladowaną
2. Moment w którym ujrzałam, że gdy się nie rozmnożę to zostanę w piekle które zobaczyłam dosłownie jako ciasną piwniczkę na samym dole. Był to jedyny raz w życiu kiedy tak to postrzegałam - normalnie, całe życie jestem antynatalistką, czyli osobą przypisującą negatywną wartość narodzinom. Myślę, że dotarłam wtedy do jakiegoś prastarego zapisu biologicznego i rozumowałam przez moment z tego poziomu.
Ja kiedyś po dexie ujrzałem wewnątrz drewnianej ramy malunek ogrodu a w nim ogromną spirale marmurowych schodów a na schodach różne postacie. Bardzo dużo postaci i zrozumiałem, że to są moi przodkowie i jaką drogę geny które noszę musiały przebyć. Też mi to trochę zmieniło rozumowanie na temat rozmnażania.
23 października 2020Dualizm22 pisze:
CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ ? DOPAL TO CO ZOSTAŁO W BUTELCE.
:halu:
  • 3455 / 557 / 2
feta feta jeszcze raz feta. Byłem zbombiony na maxa a dalej se spałem kreski ...
Uwaga! Użytkownik Mefistofeles1945 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 24 / 1 / 0
Nie mam zbytniego doświadczenia, ale najgrubiej i najgorzej było, jak zjadłem parę gramów suszonych (ale chyba niedosuszonych) P. cubensis. Na świeżo było ich z 50 gramów. Normalnie zwymiotowałem, ale złe samopoczucie było zwielokrotnione, więc wkręciłem sobie najpierw, że umieram, potem, że jestem śmiertelnie chory, potem, że zwariowałem i nie wrócę do normalności, więc zadzwoniłem na pogotowie xD

Jak przyjechali, to musiałem otworzyć drzwi i rozmawiać z nimi, więc od razu ogarnąłem i poczułem się dobrze, nie chciałem żadnej pomocy, ciśnienie miałem w normie, ale ratownik pierdolił coś, że dawka śmiertelna grzybów to kilka gramów (może pomylił z muchomorem) i nawet wezwali policję i zawieźli mnie na izbę przyjęć. Lekarz dyżurujący po rozmowie oczywiście mnie nie przyjął, bo nie chciałem, więc wróciłem do domu. Nauczyłem się, że jestem głupszy niż myślałem i tchórzliwy, a także, że ratownicy mają małą wiedzę medyczną.

Dodano akapity / 909
  • 13 / 4 / 0
Najgrubiej wyglądały moje początki z LSD, kiedy nieświadomy co będzie później wrzuciłem karton. Po dłużej chwili kolejny, myśląc że nie działa. Wkurwiony na dilera, że sprzedał mi jakiś kawałek papieru wrzuciłem MDMA i zaczęło się przepotężna, przewykurwista mocna jazda. Dzwoniłbym po karetkę, gdybym tylko był w stanie użyć telefonu %-D
  • 168 / 26 / 0
poszedłem na spacer oglądać śnieg na drzewach, na spacer wziąłem wodorosty które nie robiły na mnie większego wrażenia, wcześniej byłem z nimi na techno (które było żenująco słabe) i wodorosty te zmuszały mnie do ciągłego dopalania, podobnie jak na tym właśnie feralnym spacerze, dopaliłem czwartą luźno nabitą lufkę i nagle poczułem się tak dalece że szalenie nieodpowiedzialnym byłoby spacerowanie na zewnątrz w takim stanie, nagle trafiłem do świata który przypominał grę komputerową a że był to Kraków to nie była to gra jakiejkolwiek wyższej półki, nie mniej jednak czułem że muszę szybko wracać do domu, ale do rzeczy!

chcąc przejść jak najszybciej przez pasy szalenie szybko przejechał przede mną samochód, dostałem od niego niezłego stracha i idąc dalej myślałem że samochód mnie potrącił i zginąłem, trafiłem więc do innej rzeczywistości w której mojej duszy pozostało z nią rezonować, to zdumiewające jak mocno w to wierzyłem, na kilka sekund po zajściu na pasach moje pole widzenia zaczęło się wypiętrzać, linie horyzontalne zaczęły się fraktalizować i całość wyglądała jak z okładki innerspeaker tame impali, robiąc w tej sytuacji kilka kroków naprzód czułem się jakbym wracał do momentu sprzed kilku kroków, aby uciec z tych pętli myślowych starałem się uporczywie znajdować nowe elementy krajobrazu, mowa o prostych rzeczach typu hydrant lub samochód, ale kiedy skupiałem się na owych przedmiotach w mojej głowie rozkwitała klarowna artystyczna interpretacja tychże przedmiotów, wyglądały nieintencyjnie jak skończone dzieła sztuki, dlatego cieszyłem się tym jak wygląda śmierć, nabrałem wielkiej harmonii wobec myśli o niej, nie potrafiłem czuć jakiegokolwiek lęku w kwestii umierania.

Wybrałem pójście przejściem podziemnym niżeli podwójnymi oświetlonymi zazwyczaj czerwonym światłem pasami, czułem że stanie w miejscu w takim stanie świadomości musi być czymś nieprzyjemnym i na ten moment nie chciałem się na to skazywać, w ciągu tego pietnasto minutowego powrotu do domu ciągle sluchalem reggae które brzmiało całkowicie mi obco, jednak gdyby nie ta muzyka czułbym że byłoby to mniej znośne doświadczenie, wielki jednak miałem problem z tym jak mocno moje słuchawki wygłuszają świat dookoła, budziło to jakaś dziwną niepewność jednak wolałem to niż brak muzyki, kiedy chciałem ją zmienić zauważyłem niepokojąco mocne falowanie obrazu co zniechęciło mnie do zmiany muzyki na bardziej komfortową, kiedy już wróciłem do domu wpadłem na pomysł zażycia kąpieli w której finalnie czułem się jak w czyścu, czułem jakbym gorącą wodą oczyszczał duszę, podczas gdy z głośnika słuchałem mindflowers od ultimate spinach, czułem synestezyjnie jakby klawisze hammonda masowały moje ciało, czułem ich ciężkość na całym ciele, były one czymś wielkim w tym momencie, czego nigdy nie potrafiłem zrozumieć na trzeźwo, tak i teraz nie potrafię do końca przekazać potęgi tego dźwięku jaki wtedy poczułem, na prawo ode mnie znajdowała się zasłona prysznicowa na której znajdowały się kwadraty ułożone w większy kwadrat, wszystkie te kwadraty biegły w poziomej linii w prawą stronę pola widzenia, którego obrzeża były najmocniej zniekształcone we fraktalne formy a ja zmieniając ciągle temperaturę wody czułem się jak kapitan statku kosmicznego z filmu dark star.

Kiedy wreszcie wyszedłem z wanny nieustannie towarzyszył mi efekt rozmazującego się obrazu, tak jakby mój mózg w psychodeliczny sposób nie nadążał za rejestracją obrazu, niedługo potem doświadczenie bardzo wyraźnie straciło na sile, całe te doświadczenie było bardzo pozytywne choć czuję że przekazałem jedynie mały ułamek mocy tego doświadczenia.

czuję się bardzo dzielnie z faktem że pływałem w tak jak na moje standardy głębokiej wodzie.
potem na dobry sen dopaliłem na drugie płuco.

Dodano akapity / 909
  • 4954 / 868 / 0
Ciekawe. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem na mj choć przepaliem z 1kg luźno. Brzmi jak jakiś potezny trip na grzybach lub LSD.
  • 690 / 310 / 0
Najgorzej wspominam czasy, gdy otrzymałem receptę na lek Nasen (zolpidem). Lekarz mi powiedział abym tylko nie pił alkoholu przy tym bo to niebezpieczne. (od razu pomyślałem, co on pierdoli, jak ja piłem wtedy codziennie po 6 browarów. Pamiętam tylko pierwsze 3 piwa i 10 mg zolpidemu przed snem. Obudziłem się rano, cały we krwi, zdezelowane mieszkanie, wszędzie potłuczone szkło, a ja nie wiem nic kompletnie co się działo po tych 3 piwach. Następnego dnia rano się okazało że zniknęły 4 tabletki Nasen i 4 pak. Dzwoniłem po ludziach w nocy (nagrywają mi się wszystkie rozmowy ponieważ miewam zaniki pamięci). Było grubo na tyle, że więcej zolpidemu nie ruszyłem nawet na trzeźwo. Było grubo ale nie było przyjemnie na następny dzień. Wyrzuty sumienia, rany na całym ciele, poobijany jakbym z wojny wrócił. Mieszkanie moje wyglądało jakbym kogoś zamordował tyle krwi. Nigdy tego nie zapomnę. Nie polecam nikomu mieszania zolpidemu z alkoholem.
Bóg rozdaje karty.. diabeł je miesza...
  • 168 / 26 / 0
13 grudnia 2022serotoninowy pisze:
Ciekawe. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem na mj choć przepaliem z 1kg luźno. Brzmi jak jakiś potezny trip na grzybach lub LSD.
Jestem niezwykle wrażliwy na marihuanę, lata stosowania psychodelików też podbiły w pewien sposób działanie ganji, odkąd pamiętam wprawiam w konsternację nawet najstarszych palaczy
  • 359 / 99 / 0
Najgrubiej miałem po nieznanym mi syntetycznym kannabinoidzie w postaci gotowego suszu roślinnego. Być może już o tym pisałem, jeśli kogoś to ciekawi niech da znać. Nie ma za bardzo o czym pisać, ale "utrata przytomności", trwająca góra 1-2 min. przełożyła się na traumatyczne, niezapomniane doświadczenie z otwartymi mimo wszystko oczami, które ciągnęło się w moim odczuciu przez 2-4 lata. Kompresja fazy niczym przy dożylnym podaniu DMT.

Na drugim miejscu była jazda po klefedronie, który coś mi się wydaje, że chyba nie do końca nim był. Jak to miałem w zwyczaju, znając swoje możliwości załadowałem blisko 0,5 g oralnie (nie pamiętam za bardzo całości doświadczenia, całkiem możliwe, że miało w tym udział jakieś rc benzo, w którym również w owym czasie lubiłem się zanurzać), po czym doświadczyłem najsilniejszego w życiu tzw. nieogaru, strasznie silnego klatkowania obrazu i chyba wywalonego pod sufit libido, bo pamiętam że leciał na monitorze jakiś pornol, a ja nie byłem w stanie zamknąć okna tak mnie poniewierało xd

Po położeniu się spać miałem koszmarne zwidy jeszcze zanim zasnąłem. Patrząc na górną część futryny od drzwi pokoju widziałem jak wdziera się tam mrok, drzwi jakby odginają się wgłąb korytarza by zza nich zaczęła wyłaniać się twarz rodem z serii filmów "Krzyk". Nie miałem wtedy nawet siły by krzyczeć, ale miałem taką ochotę ze strachu.
Było grubo.

Fuzja postów / 909

Ok, wariat dostał łyżkę karmy więc odbiera to jako sygnał do rozwinięcia pierwszego akapitu poprzedniego postu xd oraz nagrodę za sam post.

Otóż, jak na syntetyczne kanna (nie badałem składu, nie jestem pewien w 100% co tam było, ale sklep był wiarygodny i stołowałem się tam przez dłuższy czas) bad trip ten był bardzo nietypowy, a przeżyłem ich kilka. Od silnego bólu głowy i uczucia nadchodzącej zagłady po krótkotrwałe urwanie filmu, rzucanie się po ścianach, wymiotowanie krwią, wzywanie szatana i walenia głową w szyby (powtórzyło się to dwukrotnie i wtedy rzuciłem na dobre moją ulubioną grupę dragów).

Nie pamiętam ile tego suszu zużyłem, ale używałem lufy więc nie więcej niż jedno nabicie, bo wjazd był zawsze natychmiastowy i nie w głowie mi było dobijanie, chyba że towar był naprawdę lajtowy. Nie był to też mój pierwszy raz z tą konkretną maczaną, bo miałem w zwyczaju najpierw stopniowo badać temat od najmniejszych ilości. Po prostu nic nie zapowiadało, że gdzieś za rogiem czai się tak potężna w konsekwencjach granica.

Po wypuszczeniu dymu poczułem mocno w kościach, że coś jest nie tak i zacząłem wychodzić z pokoju, by zaraz za drzwiami wyłożyć się na korytarzu, całkowicie sparaliżowany, lecz z otwartymi oczami. Pamiętam widok na schody z drzwiami na poddasze, wszystko było jednak rozmazane i miałem nieodparte, fizyczne wręcz uczucie jakbym był w jakiegoś rodzaju kokonie, mocno skrępowany. Po chwili zacząłem widzieć z oddali ogromne, sięgające chmur drzewo, od którego korony, przez pień i korzenie, aż po ziemię na której "stałem" przepływało mnóstwo pulsujących czerwonym światłem żył. To była część wizualna tego doświadczenia.
Towarzyszyły mu dźwięki, które bardzo przypominają 17-sekundowe nagranie rzekomo zarejestrowane w Supergłębokim Odwiercie Kolskim (ponad 12 km pod ziemią), tylko takich głosów ludzi, jakby żywcem obdzieranych ze skóry były setki. To wszystko byłoby całkiem do zniesienia gdyby nie uczucie, które można teoretycznie nazwać trwającym niemal w nieskończoność silnym atakiem paniki. Jeśli miałbym to jednak ubrać w jakieś słowo, był to istny, niewyobrażalny, psychiczny terror + ta całkowita bezsilność, brak możliwości ucieczki. Każda sekunda nieobecności w "normalnej" rzeczywistości przekładała się na tygodnie, jeśli nie miesiące w tym chorym, pojebanym świecie.

Trwało to z mojej perspektywy tak długo, że stopniowo zapominałem iż istnieje cokolwiek poza tym, czego doświadczam. W pewnym momencie straciłem całkowicie nadzieję, że to się kiedyś skończy. Nagle jednak wszystko ustało, a ja odzyskałem władzę nad ciałem i zobaczyłem twarz matki wyglądającej zza schodów prowadzących w dół mieszkania. Musiało więc to w rzeczywistości trwać naprawdę krótko. W życiu nie poczułem większej ulgi (no może nie licząc wjazdu U-47700) i radości z tego, że żyję. Ogólnie poza tym krótkim incydentem myślałem, że jestem w całkowicie beznadziejnej sytuacji, ale od tamtej pory zacząłem mocno doceniać to, co mam.

Brałem w życiu różne rc tryptaminy, lizergamidy, ogólnie dysocjanty, stimy, euforyki, inne kanna, opio, benzo, lecz nic nie dało mi tak popalić jak to coś. Najlepiej wspominam czasy (5+lat) z serią JWH i THJ, które zaczęły mieszać się z wychodzącymi w tamtym czasie coraz gorszymi truciznami, ze względu na kolejne delegalizacje, oraz stopniową zmianą zażywanych substancji spowodowaną gratisem w postaci 4-CMC xD

Był to najgrubszy bad trip jakiego doświadczyłem.
https://www.youtube.com/watch?v=IvGHyxyqHXo
Ten kawałek oddaje namiastkę klimatu.
  • 33 / 4 / 0
Kilka lat temu pewnego wieczoru, na początku feta, potem parę sniffów mef zmieszanych z rozkruszoną pixą bo nie było już tego pierwszego i do tego wszystkiego co chwile browar i jakiś bimberek smakowy. Gdy wróciłem do domu koło 4-5 położyłem się do łóżka spać. Przymróżyłem oczy, po chwile je otworzyłem i widziałem zjawe, jakiegoś starszego człowieka który siedzi przy biurku, którego wcale nie miałem w pokoju, następnie starsza kobieta wymachuje do mnie rękoma, żebym wstał, a nie leżał. Tragedia
ODPOWIEDZ
Posty: 1258 • Strona 117 z 126
Artykuły
Newsy
[img]
CBŚP rozbija narkotykowy gang z Podlasia. 22 podejrzanych, ponad 130 kg zabezpieczonych narkotyków

CBŚP rozbija narkotykowy gang z Podlasia. 22 podejrzanych, ponad 130 kg zabezpieczonych narkotyków Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji, działając pod nadzorem Pomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Gdańsku, przeprowadzili trzy skoordynowane uderzenia w zorganizowaną grupę przestępczą z Podlasia. Grupa miała zajmować się produkcją oraz wprowadzaniem do obrotu znacznych ilości narkotyków. Łącznie zatrzymano 19 osób, a zabezpieczone mienie przekroczyło wartość 625 tys. zł.

[img]
Ekstrakty z konopi poprawiają funkcje poznawcze u chorych na Alzheimera – nowe badanie kliniczne

Według nowych danych z kontrolowanego placebo badania klinicznego, opublikowanego w „Journal of Alzheimer’s Disease”, długotrwałe stosowanie roślinnych ekstraktów kannabinoidowych poprawia funkcje poznawcze u pacjentów z demencją związaną z chorobą Alzheimera (AD).

[img]
Parlamentarny Zespół ds. Depenalizacji Marihuany zawiesza prace

Rok temu politycy obozu rządzącego ogłosili wielki, historyczny projekt: pierwszy w Polsce Parlamentarny Zespół ds. Depenalizacji Marihuany. Miało być nowocześnie, postępowo, europejsko. Miał być projekt, miał być progres, miało być „po wyborach ruszamy pełną parą”.