Alkaloid opium - metylowana pochodna morfiny.
Więcej informacji: Kodeina w Narkopedii [H]yperreala
Wolisz kodę z Antka czy z Thioco?
Antek
81
27%
Thioco
220
73%

Liczba głosów: 301

Zablokowany
Posty: 11545 • Strona 1133 z 1155
  • 67 / 2 / 0
Ja powiem tak. Nie wazne czy bralam czy nie depresja byla i cos tak czuje ze bedzie ode mnie odchodzic i przychodzić. Nawet jak bralam kodeine to zamiast miec motywacje o jakiej mówił @DobryWujas mialam paskudnego lenia i brak motywacyji na cokolwiek. Wkurwialo mnie to, ze musze cos robić na fazie
I'm a fan of pro-ana nation
I do them drugs to stop the f-food cravings

~Lana Del Rey "Boarding school"
  • 496 / 99 / 0
A to co piszecie to też jeszcze przed kodą, czy czymkolwiek innym się u mnie zaczęło. Generalnie byłem szczęśliwy w dzieciństwie czy nastoletnim wieku, ale już tam czułem, że aktywuje się w moim układzie nerwowym jakiś zjebany gen chujozy, ADHD i prokastynacji. Czułem się dobrze, ale piekło już się tliło, gdzieś w środku. Po okresie dojrzewania i wczesnej dorosłości zaczęło się pogarszać.

I to się tliło jeszcze przed używkami, bo generalnie ja bardzo późno zacząłem swoją przygodę z substancjami w porównaniu do innych.

Widocznie rzeczywiście jest tak, że ludzie mają jakieś wrodzone skłonności. Może wielu z nas sobie coś częściowo kompensuje i po prostu głód kody, czy innych substancji wyniknął z jakichś deficytów, albo ona je maskuje.

Generalnie to też zawsze miałem jakąś taką niechęć, awersję do roboty, wrażliwość na dyskomfort. Zawsze się śmiałem z kumplami: "Generalnie to wy wiecie chłopaki, że ciężka praca to pracuje do mnie jak pięść do nosa"

A oni: "Taaak, doskonale wiemy". No i zmierzam do tego, że być może jesteśmy po prostu bardziej wrażliwi i mocniej odczuwamy spierdolenie, meczliwosc, brak motywacji itd. Tylko, że wiemy o tym dobrze, że koda, czy cokolwiek innego to kredyt od organizmu i wszystkie te kredyty trzeba spłacać.
  • 135 / 14 / 0
@DobryWujas Niestety Cię zmartwię. Ja już przekroczyłem Twój wiek i niestety zniechęcenie do wszystkiego i brak motywacji nie mija. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że wzrasta. Wiadomo - cecha osobnicza, ale jednak.

@Ptaszyna Porównanie kody do kredytu jest imo bardzo trafne. Ja mam podobne przemyślenia do opioidów. Można na nich robić rzeczy do których mózg sam z siebie się nie może zmusić, ale nie za darmo. Prędzej czy później się to odpokutuje, bo to nie są cudowne leki zmieniające chemię mózgu, czy sposób jego pracy. On dalej będzie zjebany, ale poczujesz to dopiero jak braknie substancji.

I też uważam jak przedmówcy, że fakt ćpania tego gówna to wołanie organizmu o uzupełnienie z zewnątrz braków serotoniny, dopaminy, noradrenaliny czy innego chujstwa, którego mózg nie umie sobie wytworzyć sam. Oczywiście przy myśleniu tego typu trzeba uważać, żeby nie próbować przenosić odpowiedzialności za ćpanie na „zły świat”, „okoliczności”, „życie” czy ki chuj. Ćpanie jest z własnego wyboru. Jesteśmy dorosłymi ludźmi.
  • 1521 / 73 / 0
29 kwietnia 2025Ptaszyna pisze:
A to co piszecie to też jeszcze przed kodą, czy czymkolwiek innym się u mnie zaczęło. Generalnie byłem szczęśliwy w dzieciństwie czy nastoletnim wieku, ale już tam czułem, że aktywuje się w moim układzie nerwowym jakiś zjebany gen chujozy, ADHD i prokastynacji. Czułem się dobrze, ale piekło już się tliło, gdzieś w środku. Po okresie dojrzewania i wczesnej dorosłości zaczęło się pogarszać.

I to się tliło jeszcze przed używkami, bo generalnie ja bardzo późno zacząłem swoją przygodę z substancjami w porównaniu do innych.

Widocznie rzeczywiście jest tak, że ludzie mają jakieś wrodzone skłonności. Może wielu z nas sobie coś częściowo kompensuje i po prostu głód kody, czy innych substancji wyniknął z jakichś deficytów, albo ona je maskuje.

Generalnie to też zawsze miałem jakąś taką niechęć, awersję do roboty, wrażliwość na dyskomfort. Zawsze się śmiałem z kumplami: "Generalnie to wy wiecie chłopaki, że ciężka praca to pracuje do mnie jak pięść do nosa"

A oni: "Taaak, doskonale wiemy". No i zmierzam do tego, że być może jesteśmy po prostu bardziej wrażliwi i mocniej odczuwamy spierdolenie, meczliwosc, brak motywacji itd. Tylko, że wiemy o tym dobrze, że koda, czy cokolwiek innego to kredyt od organizmu i wszystkie te kredyty trzeba spłacać.
Żyjemy w niewolniczym systemie, tutaj nawet nie chodzi o żadne opiaty jak dla mnie. Po prostu w niektórych ludziach coś odżywa i widzą jaki ten świat wokół jest spierdolony. Możemy się śmiać przypalając mrówki lupą dzięki światło słonecznemu, ale czy sami nie jesteśmy takimi mrówkami?
tekst powyżej =/= prawda
  • 288 / 85 / 0
Poniekąd tak, ale bez zajecia, co do ktorego szeroko rozumianego sensu (a w zasadzie da sie to sprowadzic do pozytecznosci _nie_ tylko dla siebie), czlowiekowi zaczyna odpierdalac. Motto "ora et labora" znikad sie nie wzielo.

Problem widzisz @Ptaszyna polega na tym, ze im bardziej "przyziemna" i niewdzieczna robota, tym najczesciej bardziej potrzebna a wlasciwie niezastapiona. Chetnie poczytam przemyslenia twoje odnosnie kwestii co cie konkretnie w wykonywanej pracy wkurwia. Ogolnie widzisz w niej jakis sens, (poza wyplata) tylko wspolpracownicy chuje a szef sknera, czy nie bardzo?

@castlecastle nikt sie jako dorosly nie urodzil, krotko mowiac w wiadomej scenie z Ojca Chrzestnego tez dorosly czlowiek podjal swiadoma decyzje ze jednak moze lepiej podpisac...
Przekonanie ze wszystko zalezy od ciebie jest dobre*. Masz poczucie sprawczosci, bardziej sie starasz (np lepiej zapierdalasz w robocie bo przeciez rezultaty zaleza od wlozonych wysilkow) etc.

Tylko ze cos po drodze twoj sposob postrzegania uksztaltowalo, Determinizmu i okreslonych predyspozycji nie wyzerujesz ot tak, zgrabna formulka na melodie "jak sobie poscielesz. tak sie wyspisz".

Wolnosc to nie tylko iluzja, to pulapka.

Z tym kredytem tez sie nie zgodze, bardziej wyludzenie by pasowalo. Dostajesz w sowitym nadmiarze, cos na co normalnie trzeba by sie bylo troche napocic, a i nagroda nie az tak intensywna. Zreszta uzywanie opiatow zeby miec motywacje do pracy, ktorej sie nie chce wykonywac, to IMO marnowanie potencjalu. One sa znakomite do tego by rozjebac w drobny mak kazdemu system wartosci. zamiesc na szufelke i... odbuduj sobie jak taki cwany :) Po co? Bo wszystko sie kiedys nudzi i powszechnieje. Grzanie nie jest wyjatkiem.

*dla ciebie dobre, dla kogos innego nawet lepsze.
  • 496 / 99 / 0
No generalnie nie chciałem wam tego mówić chłopaki, bo to są zbyt brutalne rzeczy, ale generalnie to sytuacja z tym deficytami i kredytami od organizmu wygląda w sposób następujący:

Jest to wszystko losowe i generalnie to syty głodnego nie zrozumie, ale życie moim zdaniem powinno wyglądać tak(chociaż ja mam świadomość, że tak nie wygląda), że to jest w równowadze, bo wiele razy mówi się, że ćpun zgotował sobie los na własne życzenie, bo naruszył równowagę i teraz musi płacić, ale problem w tym, że nie ma równowagi.

Gdyby było tak, że jest 50 na 50 tzn, że jak przez połowę czasu w życiu masz przejebane, czujesz się do dupy to drugą połowę dla równowagi stanowią okresy względnie szczęśliwe i tak intensywnie dobre, jak złe były okresy chujozy. Tymczasem to jest tak, że od początku nie ma sprawiedliwego podziału, bo są szczęściarze i pechowce.

Losujemy określone zestawy genów i organizm nas sprowadza do naszych skłonności..można tylko wyciskać z tego co mamy. Ja już dawno zrozumiałem to, gdy się przyglądałem jak np leżałem sobie latem na basenie odkrytym i wyluzowany dres z mięśniami, brzuchem i tribalem oraz kupą kasy z przekrętów na granicy leżał se z żonką i dzieckiem, popijał piwko. No i jego wyjściowy dobrostan w codzienności będzie przez większość czasu lepszy niż mój. Ma kasę, zaspokaja se potrzeby fizjologiczne, tłuszczyk jest, rozluźnione mięśnie są, ciepło w ciele i poczucie pewności siebie jest i brak złożonych rozkminek w mózgu, bo to jest jego stan wyjściowy i takie przystosowanie genetyczne. Czuję się po prostu dobrze. Nie czuje tej takiej dziwnej chujozy, nieprzyjemnego, trudnego do nazwania smyranka w układzie nerwowym, ciele i psychice.

No, ale jak to mówią pies nie zobaczy tęczy, więc większość ludzi, która czuje się normalnie nie zrozumie tych co wylosowali inaczej. Tak jak np. ja miałem tak całe życie, że długo zasypiałem i miałem dlugą latencję snu, bo tak mam genetycznie. Taka skłonność. Mogę na to wpływać, ale chuja prawda, że najważniejszy jest tryb, a geny są drugorzędne. Jest odwrotne. Geny to top 1 i jak nie wylosujesz dobrostanu, dobrej puli receptorow, sprawnej produkcji czegoś to możesz coś zrobić, ale generalnie raczej masz przesrane na grubo, tak jak ja miałem wtedy, gdy mnie najgrubszą igłą kłuli w dupsko i miałem przejebane.

No i mój stary, który ma takie geny, że zasypia w minutę, na siedząco, stojąco, przy ryczącej muzyce i telewizorze mówi, że sam sobie to zrobiłem, że mam problemy ze snem, bo oglądałem kiedys horrory, że powinienem się mleka ciepłego napić: No napij się zobaczysz jak zaśniesz. Po prostu syty głodnego nie zrozumie.

No i to tak samo jak takie pozytywne chłopaki z bananem na ryju powiedzą ci: "aj tam pierdolisz, będzie dobrze hehe" bo wylewają na zewnątrz to co mają w mózgu. Ich układ endokrynologiczny kipi hormonami. Mózg zalewają neuroprzekaźniki i oni czują, że "będzie hehe dobrze" i dla nich to, że wy możecie czuć się źle to jakaś abstrakcja.

I dużo jest takich osób, które sobie na lajcie przez życie przechodzi, ponieważ po pierwsze wylosowali taki organizm, zdrowo funkcjonujące ciało, układ nerwowy i są całe życie wyluzowani, zadowoleni. Wiadomo, że z wiekiem to spada, bo jest neurodegeneracja, starzenie, ale mocny wyjściowy poziom trzyma ich na powierzchni. Do tego sprzyjają czynniki środowiskowe( tak to też ma znaczenie) bo są bananami, oskarkami i w życiu żadnych traumatycznych i ciężkich chwil nie mieli, a jak mieli to nie za dużo.

I oni są pierwsi, żeby wam pierdolić, że nie potrzebujecie tego, po co brać ten syf, że oni już od teraz na czysto lecą, zero alko, siłka, sport, bo znaleźli równowagę, ale ta równowaga wynika z tego, że mają zdrowy mózg. Jeszcze może im się odkręcić.

No i właśnie dlatego jest tak, że ja np zacząłem walić, bo jakby była równowaga, że jest 50 procent dobrze, a chuj tam nawet 30 procent dobrego smurania to byłoby ok, no ale jak 99 procent życia jest chujowe i czara cierpienia się przelała już dwudziestokrotnie to stwierdziłem, że sam przywrócę równowagę i kodeina posmyra receptorki. Ojjj posmyra Panowie moi szanowni.
  • 5 / 3 / 0
Siemano, wcześniej siedziałem tutaj pod nickiem slodkapszczolka ale straciłem dostęp do konta więc witam znowu.

Przychodze z pytaniem, jest możliwy w przypadku kody nagły reset tolerki poniżej poziomu początkowego, albo coś w rodzaju tolerancji odwrotnej? Już mówię o co chodzi.

Od samego początku z kodą grzałem 390mg w górę, rekordowo dochodziłem nawet do dawek typu 1350mg jednak nie dawno grzałem od dłuższego czasu po 480mg. Pod koniec ciągu już w zasadzie przestałem czuć jakiekolwiek działanie na tej dawce, ale miałem 5 dni przerwy ze względu na to że miałem zabieg i chwilkę poleżałem w szpitalu. Po wyjściu ze szpitala z braku kasy kupiłem jedną dużą paczkę (480mg), zjadłem, i co? Faza taka jakiej już od dawna nie miałem, 240mg robiło mnie na granicy placebo nawet na początku opio przygody a tu nagle takie coś? I co ciekawe nie był to jednorazowy przypadek, grzałem to 240mg z takim samym efektem jakieś 3 tygodnie i cały czas byłem zadowolony. Jest ktoś to w stanie wyjaśnić?

Aktualnie przerwa bo nie długo maturki, ale po maturkach 480mg żeby przypomnieć sobie jak to kiedyś było hehe. Może porobi jak za pierwszym razem 5 lat temu? :trollface:
Na szczycie jesteś swój - wsparty, spadek w dół jest prywatny
  • 288 / 85 / 0
Dres podjal wysilek i te pare (domniemane) przekretow zrobil.

W zyciu jest tak ze grasz takimi kartami jakie dostales. I ciagnac te paralelle - albo mowisz "pas" albo grasz czym masz, Najlepiej umiiejetnie kantujac. C'est la vie. Jaka masz korzysc z narzekania "ej bo do dupy karty dostalem"? Poza usprawiedliwieniem prob zrekompensowania sobie tego, ktorych wcale przeciez nie musisz usprawiedliwiac?

"...jak chcesz sie licytowac, kto ma, kurwa, najgorzej..." nie tedy droga.

A jakbys wylosowal fajny set tylko czyjsc blad by ci to "troche" spierdolil?

50/50 moze i dziala ale nie w skali jednostki. Gdy dodasz ww. dresa to juz sie wg twojego punktu widzenia da sie jakos ten dualizm i dazenie do equilibrium obronic - Ty wiekszosc czasu bedziesz mial chujowo, dres fajnie. Chociaz? Kto wie, moze stara mu sprzeda syfa zlapanego od huehue bialego inaczej a dzieciak wstapi do policji. Bedzie chociaz jakas sprawiedliwosc co nie? :)

Cos poza wpierdalaniem tabletek na kaszel w odstepach 2 tygodniowych cie cieszy?

Sorry za ton, niewyspany troche jestem, nie bierz do siebie,

A z tym ze kazdy wali bo w jakis sposob jest mu zle i jak umie tak sie "leczy" to ci powiem ze Ameryki nie odkryles. Chyba ze wchodnia.

PS. ja bym moderacje tylko prosil o nienadinterpretowanie owego "pas" na wstepie. Po prostu karty jak byly chujowe, tak dalej sa. tylko odlozone na stol a nie w reku, a gosc siedzi cala kolejke i patrzy jak inni graja, Mozna i tak. Ale mozna sprobowac sprzedac dobry blef dla odmiany, chocby z ciekawosci jaki bedzie rezultat. Jaki by nie byl, najprawdopodobniej bedzie inny.

PPS. Pies tecze widzi, w odcieniach szarosci, Kolorow moze i malo ale jaka rozpietosc tonalna!

scalono - nv13

A jak chcesz brutalnej prawdy to ci powiem co widze. Od razu wychodzac z zalozenia ze moge sie grubo mylic, a ciebie moze to nie interesowac. I ok

Calkiem spoko goscia z rozwijajaca sie depresja, ktorego nieuswiadomiona jeszcze tragedia, polega na tym ze mu koda jeszcze niezle "smyra receptorki". To ta nr1. Tragedia nie koda. Nr2... Calkiem trafne masz spostrzezenia, co stawia cie wyzej niz spory odsetek psychologow z bozej laski, co podobne to przeczytali w podrecznikach. pytanie czy ze zrozumieniem. No, tylko wjebales sie "chlopak" w przedzial dla niepalacych, a wiecej sensu byloby isc pogadac z psychiatra. Bo tak to w chuj czasu stracisz w najlepszym razie. A podobno do farciarzy nie nalezysz.
  • 5106 / 884 / 0
30 kwietnia 2025slodszapszczolka pisze:
Siemano, wcześniej siedziałem tutaj pod nickiem slodkapszczolka ale straciłem dostęp do konta więc witam znowu.

Przychodze z pytaniem, jest możliwy w przypadku kody nagły reset tolerki poniżej poziomu początkowego, albo coś w rodzaju tolerancji odwrotnej? Już mówię o co chodzi.

Od samego początku z kodą grzałem 390mg w górę, rekordowo dochodziłem nawet do dawek typu 1350mg jednak nie dawno grzałem od dłuższego czasu po 480mg. Pod koniec ciągu już w zasadzie przestałem czuć jakiekolwiek działanie na tej dawce, ale miałem 5 dni przerwy ze względu na to że miałem zabieg i chwilkę poleżałem w szpitalu. Po wyjściu ze szpitala z braku kasy kupiłem jedną dużą paczkę (480mg), zjadłem, i co? Faza taka jakiej już od dawna nie miałem, 240mg robiło mnie na granicy placebo nawet na początku opio przygody a tu nagle takie coś? I co ciekawe nie był to jednorazowy przypadek, grzałem to 240mg z takim samym efektem jakieś 3 tygodnie i cały czas byłem zadowolony. Jest ktoś to w stanie wyjaśnić?

Aktualnie przerwa bo nie długo maturki, ale po maturkach 480mg żeby przypomnieć sobie jak to kiedyś było hehe. Może porobi jak za pierwszym razem 5 lat temu? :trollface:
Wiele razy na forum było pisane, że mniejsza dawka potrafi lepiej poklepać' ale czy to mniejsza dawka ?
480 to dalej sporo a podobno więcej niż 600 mg nie ma co brać bo to jest już granica ze więcej enzymy nie przerobią.
The beautiful thing about DMT is that it makes no sense at all, but everything makes sense at the same time!
The methapor of Life

ledzeppelin2@safe-mail.net
  • 796 / 187 / 0
@Poluska

Tobie być może chodzi o dawki stricte upierdalające? Wtedy to i mi się nie chce nic robić poza pisaniem na hajpie. Najczęściej jednak biorę dawki takie chillujące. Wiesz, że nogi nie bolą od długiego spaceru, wzrasta mi nastrój, jestem miły i empatyczny dla innych. Upierdolony to jestem teraz. 390mg rozpuszczonego thiocodinu i leżę jak ziaba na łóżku. Nie mam ochoty na nic. Ale jak wezmę 300mg bądź nawet te biedne 240mg to lecę robić róźne rzeczy. :)

@castlecastle

Cóż, jedyne co mogę napisać to to, że mi przykro i masz przejebane. Może spróbuj kratomu? Próbowałeś? Może by Ci poprawiło nastrój i zmotywowało do życia.

@Ptaszyna

+1 Ty potrafisz pisać dobre posty. Tylko nie wiem dlaczego podświadomie czasami piszesz za dużo o sobie i o tym jak Ci źle. Pamiętaj że te działy nie są od tego i dlatego nas to wkurwia.
Pozdro! I czekam na kolejne takie posty.

@ledzeppelin2

To było pisane o 800mg, ale uważam, że spokojnie można i zaryzykować 1000mg. A tak naprawdę, każdy ma tę granicę ustawioną gdzie indziej.
Zablokowany
Posty: 11545 • Strona 1133 z 1155
Newsy
[img]
Marihuana tylko na receptę. Tajlandia zmienia politykę dotyczącą "miękkich" narkotyków

Marihuana w Tajlandii jest dostępna już tylko na receptę; w życie wszedł dekret zmieniający wprowadzone trzy lata wcześniej liberalne zasady sprzedaży specyfiku - podała w piątek agencja AP, przypominając, że Tajlandia była pierwszym azjatyckim państwem, które zdekryminalizowało obrót marihuaną.

[img]
Kurier Uber Eats myślał, że wiezie burrito. W środku była marihuana

Wyobraź sobie, że realizujesz zwykłe zamówienie jako kurier. Odbierasz paczkę z jedzeniem i ruszasz w drogę. Nagle czujesz dziwny, bardzo intensywny zapach marihuany. Dokładnie to spotkało kuriera Uber Eats w New Jersey, który zamiast meksykańskiego przysmaku, nieświadomie transportował zioło.

[img]
Ekspertka: nikotyna ma większy potencjał uzależnieniowy niż heroina

Nikotyna ma bardzo duży potencjał uzależnieniowy, jest on nawet większy niż w przypadku heroiny - powiedziała PAP prof. Dominika Dudek, psychiatra. Dodała, że jej używanie ma niekorzystne skutki zdrowotne. Wskazała też, że nikotyna działa silnie na układ nagrody powodując wydzielanie się dopaminy.