Dział zawierający fachową wymianę zdań na tematy związane z substancjami psychoaktywnymi.
Regulamin forum
Uwaga!
Dyskusje w działach Psychofarmakologia i Syntezy winny mieć charakter możliwie jak najbardziej ścisły i naukowy. W trosce o realizację tego celu posty wszystkich użytkowników muszą zostać zaakceptowane przez moderację.
Moderacja zastrzega sobie prawo do usuwania/nieakceptowania postów, które nie spełniają powyższych założeń, nawet jeżeli są zgodne z regulaminem!
ODPOWIEDZ
Posty: 2608 • Strona 114 z 261
  • 2877 / 266 / 0
witam
co jest najlepsze na poprawienie sobie pamięci i koncentracji po wieloletnim paleniu praktycznie dzień w dzień? ogólnie szukam najlepiej konkretnych nazw preparatów z apteki, chyba że taniej i lepiej będzie sobie samemu zrobić jakiś mix, tylko że nie mam pojęcia co i jak. póki co biorę tabletki musujące z biedry, magnez i multiwitamina, ale one chyba niezbyt mi pomagają.
  • 1472 / 196 / 0
doctorblack pisze:
Tyler piszesz, że bzdura, ironizujesz i słabo Ci to wychodzi... Alpha GPC (czy w ogóle alfosceran choliny swoją drogą polecam włoskiego producenta) działa (bazuję na doświadczeniu) i badaniach klinicznych, które można znaleźć w internecie. Udowodniono, że stosowanie alfosceranu choliny podnosi syntezę acetylocholiny (fakt niezaprzeczalny). Masz jakiś merytoryczny argument przeciwko?
Jak dla mnie to twój post wyglądał jak jedna wielka kryptoreklama "Alpha GPC".
Jasne, że zwiększa poziom acetylocholiny, ale reklamujesz to jako świetny środek na pamięć i koncentrację, podczas gdy u większości efekty będą słabe lub żadne.
Kwestia anhedonii i braku motywacji, lecenie na stymulantach (bo ktoś czuje się zmęczony, przymulony, zdemotywowany, senny) to opcja w moim mniemaniu raz na jakiś czas, a nie permanentnie. Nie dość, że relatywnie szybko wyrabia się tolerka to dochodzi uzależnienie psychiczne (niekiedy fizyczne). Stymulanty mają wspomagać, a nie zastępować - takie jest moje zdanie.
To, że jest to twoje zdanie, nie zmienia faktu, że to bzdura.
Od dawna wiadomo, że odpowiednio zmieniając tryb życia poprzez m.in. dostarczanie organizmowi dodatkowych zasobów, stosowanie pewnych technik itp. (nie będę wchodził w szczegóły, zapraszam do przeczytania tego tematu w całości) pozwala na stosowanie odpowiednich stymulantów codziennie bez skutków ubocznych oraz budowania tolerancji.
Prowadzenie przez stymulację do depresji/anhedonii to też nietrafny zarzut. Zresztą poziom twojej wiedzy na ten temat widać po info o uzależnieniu fizycznym - od kiedy stymulanty je powodują?
Poza tym, nawet stosowanie stymulantów raz na jakiś czas powoduje uzależnienie psychiczne u wszystkich.
Na marginesie - powiedz mi jaki ma sens wrzucanie stymulantów raz na jakiś czas? Albo pracujemy na obrotach albo pracujemy normalnie, systematyczność to podstawa we wszystkim, inne metody nie sprawdzają się nigdy (np. nie zrobisz biznesu siadając do niego raz na miesiąc).
Poza tym, negujesz mnie, a twój wgląd na wiele spraw jest niekompletny - tak jak i mój. Nie da się ująć wszystkiego holistycznie. Możesz stosować psychoanalizę, psychologię pozytywną, a możesz też wrzucić eugenikę w to wszystko.
Poza tym niewiele osób wie o tym, ale depresję wywołuje stan zapalny w mózgu. Do depresji może przyczynić się wzrost stężenia cytokin zapalnych we krwi itd (przykładowo ktoś jest alergikiem i ma do czynienia z alergenem...).
Ująć jak?
W odróżnieniu od ciebie, ja jestem świadomy sfer wiedzy, w których jestem niekompetentny i nie propaguję nieprawdziwych informacji promując mity i środki, które nie działają (świetny sposób na zwiększanie wydatków).
Co do 3 kwestii nie jest to bzdura, bo każdy z leków ma inny profil działania (jedne działają aktywizująco od razu a inne działają na samopoczucie po 3-4 tygodniach w zależności od przyjmowanej dawki jednakże obraz kliniczny jest w tym sensie taki sam, że następuje poprawa samopoczucia, pacjent czuje się subiektywnie lepiej i nabiera napędu w zależności od cech indywidualnych)
Nieprawda, efekty kliniczne są inne. Każdy z wymienionych leków (citalopram, moklobemid, bupropion) działa na inne rodzaje zaburzeń i jedynie z tych trzech moklobemid jest w miarę uniwersalny (powinien przypasować większości pacjentów). Jeśli dwóch pacjentów ma ten sam rodzaj depresji i jeden bierze bupropion, a drugi citalopram, to jeden z nich nie będzie czuł poprawy (zakładając, że jeden z leków działa na ten rodzaj depresji).

Nie pominę też faktu hujowego działania SSRI (dosłownie). Nawet, jeśli pacjent wyjdzie z myśli samobójczych to i tak nie będzie zdolny do normalnego funkcjonowania. Czy to jest leczenie? Każdy z tych leków ma inne skutki uboczne, każdy z pacjentów będzie zachowywał się inaczej.
Kłóciłbym się też, że każdy z tych leków poprawia samopoczucie.
Nie chce mi się pisać komunałów, ale zrobię to:
Oczywiście, żeby stale podnosić zdolności intelektualne trzeba ćwiczyć mózg jak i ciało.Można uprawiać sport, jogę czytać książki, rozwiązywać zadania, trenować myślenie dywergencyjne etc etc... Można tworzyć sobie super warunki, nasłoneczniać pokój, wietrzyć go, nawilżać i trzymać się tych wszystkich kazuistycznych reguł włączając w to dietę i suplementację. Można testować wspomagacze i kręcić w kurku z neuroprzekaźnikami, robić badania i szukać przyczyn. Przekłada się to w jakiś sensowny sposób na życie ? Czy tylko spełnia się hedonistyczne potrzeby ? A może jeszcze inaczej, chodzi o to by kontemplować się samemu? Gratulacje...

Nie chodzi o to by moralizować kogoś, bo przecież moralizuje się przez to siebie tylko wymieniać poglądy, piszesz w płaszczyźnie liberate więc argumentuj.
Nie muszę argumentować czegoś, co jest oczywiste lub czegoś, co zostało potwierdzone we wcześniejszych postach. Wymaganie tego ode mnie to tylko oznaka idiotyzmu. Nie ma to jak Alpha GPC :)

Może już nie odpisuj na tego posta, bo z każdym kolejnym coraz bardziej strzelasz sobie w kolano. Moralizować sobie możesz, moralizowania na temat dragów nigdy za wiele, ale też najpierw je na czymś oprzyj (np. ja wiele razy pisałem co stymulanty zmieniły w moim życiu, jak wygląda kontrast przed/po, co pomagają osiągnąć i jakie z tego aktywo).
Rzucanie się w bitwę bez robienia wywiadu to kolejna oznaka idiotyzmu - jak sam teraz zauważyłeś (powinieneś), rzucasz "argumentami" w stronę dyskusji, która nie istnieje (odnosisz się do "faktów" na temat mój i stymulacji, których nie ma).
Askero pisze:
Tyler Durden pisze:
Moklobemid działa cały czas :)
Czy ja wiem... kiedyś czytałem o moklo opinie i przeważały takie, że wszystko fajnie i cudownie ale po miesiącu powrót do punktu wyjściowego :P W każdym razie spróbować nie zaszkodzi, jednym efekt zniknie po tygodniu innym się utrzyma... uznaję mimo wszystko wyższość IMAO nad SSRI/SNRI (chociaż zdarzają się wyjątki i nie radzę skreślać tych leków)
Ja też czytałem i to były opinie ludzi, którym bardziej podobało się działanie moklobemidu w pierwszym tygodniu. Według mnie jest ono gorsze i po tym czasie jak już organizm się przyzwyczai do tego iMAO, działanie jest dużo lepsze i bardziej stabilne. Po prostu moklobemid początkowo aż usypia serotoniną (co w przypadku osób z depresją może być OK). Efekt ten zanika, kiedy organizm przestawia receptory tak, by normalnie funkcjonować.
Zanik tego efektu u osób z depresją można wyeliminować kuracją łączoną moklobemidu z SSRE lub SSRI (istnieją takie kuracje przeprowadzane bezpiecznie, bez ryzyka zespołu serotoninowego, pod okiem lekarza). Pytanie tylko - skoro u takich osób w momencie, gdy organizm zmniejsza efekty wzrostu serotoniny, depresja wraca, to czemu mózg w ogóle to robi? Mózg nawet u osób chorych zachowuje się zawsze logicznie. Może w takich przypadkach nie tędy droga i podwyższanie poziomu serotoniny w synapsach to nie rozwiązanie?
krzeslo pisze:
Moklobemidu samego nie brałem, ale tylko w połączeniu z ssri i była lipa. Może za krótko brałem, albo niepotrzebnie za często używałem stymulantów wtedy.
krzeslo, ostatnio zaczynasz dużo wprowadzać zamętu na forum (benzo na wjazd na serce na stimach, stymulanty obniżające humor przy depresji, negowanie sprawdzonych rzeczy). Będę cię miał na oku :)
Widzę, że dużo osób ma tutaj problem z motywacją, prokrastynacją. Ja także i jak narazie nie udało mi się jej pokonać, ale mam dobry pomysł. To co pisałeś o cierpieniu to nie jest dobry pomysł, bo każdy prokrastynator za wszelką cenę unika cierpienia.
Właśnie się przyznałeś, że nie sprawdziłeś nigdy tego sposobu. To nie jest pomysł tylko prosta zasada wykorzystująca ewolucyjne mechanizmy zaadaptowane w naszym konsumpcyjnym społeczeństwie.
Tutaj nie ma opcji, że mój "pomysł" nie działa na prokrastynatorów (sam nim byłem). Pomijam, że to nie jest mój pomysł, tylko szeroko stosowana technika u WSZYSTKICH ludzi sukcesu na świecie (a piszą o niej też wszyscy, m.in. Kiyosaki, Robbins).

Zanim zaczniesz znowu ze swojej prokrastynacji zniechęcać siebie i innych do podjęcia działania, zmuś się i sprawdź wpierw coś sam. Siedzieć i wymyślać rozwiązania potrafi każdy głupi, ale sukces odnoszą tylko ci, którzy je wdrażają w życie.

Domyślam się, że może zżerać cię też strach przed stratą - w końcu zwiększenie cierpienia wymaga poświęceń i doprowadzenia do chwilowych, celowych strat. Niestety, bez tego nie wywołasz odpowiedniego cierpienia. Zaufaj mi, że się zdziwisz, kiedy zmienisz swoje przekonania, a dopiero wtedy dowalisz stymulanty.
IMO rozwiązaniem może być noradrenalina. Etkat działał na mnie bardziej motywująco niż etylo. Kiedyś brałem duże dawki kwetiapiny(która działa też lekko na noradrenalinę), i przez 2-3 dni miałem w ogóle odmienny stan - robiłem wszystko o czym pomyślałem (normalnie zabierałbym się za coś kilka dni), czułem przy tym wyraźny wpływ noradrenaliny, potem to przeszło. Myślę, że reboksetyna lub bupropion byłby dobry, zwłaszcza ta pierwsza pozycja, ale na razie jeszcze jej nie próbowałem (brak dostępu i siana). Niedługo zaczynam brać esci, potem spróbuję dodać rebo. Jak pomoże to dam znać, naprawdę bardzo się zdziwiłem, że wtedy na kwetia (która nie jest rozwiązaniem, bo zadziałała na mnie nietypowo i krótko, poza tym za mocno usypia bez tolerki i to lek przeciwpsychotyczny) tak szybko wszystko ogarniałem, bo próbowałem wielu sposobów i środków wcześniej, i nic nie pomogło. Do tego jakaś dobra psychoterapia może się przydać.
Ewentualnie ogarnę metylofenidat, ale wątpię, że się uda, jak coś dam znać.
Przecież pisaliśmy wcześniej (ja i inni prokrastynatorzy), że nawet silniejsze stymulanty nie dają rady. Możesz sobie załatwić nawet kokainę i będziesz sprzątał pokój lub czytał książki, ale możesz nadal nie mieć motywacji do tego, co naprawdę musisz zrobić.

Często pomaga też dodatkowa organizacja - rozpisanie rzeczy do zrobienia na mniejsze punkty na kartce i branie się za pierwszy punkt z brzegu. Wykreślanie kolejnych punktów zwiększa motywację.
To coś podobnego jak motywacja na zasadzie realizacji. Wszelkie zakłady ze znajomymi kto więcej zarobi danego dnia/miesiąca/kto zrobi większy dochód pasywny itp. są lepsze od pustej stymulacji jeśli chodzi o motywowanie do ruszenia dupska.
Glodnyminy pisze:
Nie wiem jak mam wam dziękować. Zaczęłam ćwiczyć jest lepiej. Postanowienie rób tak by Mama była z Ciebie dumna uświadomiło mnie że nie ma co żyć tym co było tylko skupić się na tym co będzie. Jesteście geniuszami, niezliczona liczba psychologów nie pomogła by mi tak. :-)
Cieszę się, że jest lepiej.
Z psychologami to jest tak, że 95% leci teorią ze studiów (która paradoksalnie jest oparta na prawdziwych, ludzkich schematach, ale już błędnie wykorzystywana w praktyce przez tych psychologów). Pozostałe 5% to hobbyści lub ludzie z talentem/wyrobionymi umiejętnościami do czytania innych ludzi (to trzeba lubić, samo studiowanie jest gówno warte i nigdy nie da takich umiejętności).
Kiedy nie możesz trafić na hobbystę (ciężka sprawa), fora internetowe to lepsza opcja - tutaj większość z nas miała problemy z motywacją, realizacją celów itp. A nic tak nie przyspiesza rozwoju i szukania rozwiązań, jak motywacja osób mających z czymś takim problem samemu.

Dobrze, że postanowienie "dumna mama" się sprawdza, ale z czasem musisz odejść od tego przekonania. Spełnianie oczekiwań rodziców jest jednym z najbardziej ograniczających opcji, które nigdy nie prowadzą do szczęścia (przykładów jest niezliczona liczba).
Żyjesz dla siebie, masz być dumny z siebie, wtedy też inni będą cię podziwiać. Twoja mama miała już swoje 5 minut, niech nie oczekuje, że dzieci zrobią za nią to, czego sama nie miała odwagi w życiu zrobić, bo właśnie tym sposobem ogranicza możliwości swoich dzieci (nieświadomie).
Widzę, że błednie założyliśmy, że jesteś mężczyzną (chyba, że literówka w słwoie "zaczęłam"

Czytaj więcej na: http://talk.hyperreal.info/doping-mozgu ... z2T7t0lsrX
Ja stawiam na literówkę. Mimo, że ciężko się pomylić i napisać "zaczęłam" (takie pisanie oznacza podświadome przyznanie się do płci częściej niż literówkę), to jednak jedno słowo jest nadal niższym prawdopodobieństwem, że to kobieta.
Podając mnie jako login polecający ekspertowi JohnyHa, otrzymujecie zniżki na konsultacje :)
  • 992 / 17 / 0
Tyler w pełni zgadzam się z Tobą w kwesti leków SSRI, próbowałem chyba kurwa wszystkich. Które działają? Trójcykliki! Lub SNRI! Tylko trójcykliki mogą wywołać skurwiałe skutki uboczne, u mnie powodowały okropne zatrzymywanie moczu, w sumie do dziś sikam na siedząco. I trudno mi pasuje. Wiem, że inhibitory MAO pięknie działają i jak mówisz są uniwersalne. Jednak cpanko na nich musi być jeszcze bardziej skomplikowane niż na SNRI które biore. U mnie od zawsze brakowało noradrenaliny oraz hormonów tarczycy, dopiero po ich uzupełnieniu zacząłem "żyć". Fakt nie łączymy ćpania z lekami, ale jak się dba się o siebie to można bez szkody. Tylko jest to trudniejsze. I naprawdę jak żrecie SSRI to zmieńcie je na coś innego... Co prawda moja ukochana wenlafaksyna da mi przy odstawianiu niezłe piekło ale przeżyje. Odpowiednia suplementacja, aktywne życie, miłość. I się żyje! NIedługo znowu dołączam do diety noopept, ponieważ stabilizuje nastrój oraz uspokaja w bardzo dobry sposób, w taki, że można się na nich uczyć, pracować, robić wszystko z lepszą wydajnością. Do tego dojdzie zapas etylofenidatu (mam nadzieje, że wreszczie to będzie sort umysłowy bez tego rozjebania fizycznego! [mimo dobrego poziomu minerałów dawało mi straszny niepokój]). Przez długi czas nawalałem kodeine, kochałem to ciepełko na wejściu. Dzięki Johnemu znalazłem ciekawą pierdółkę która na początku działania daje coś na wzór wejścia kody (bez euforii samo ciepełko ale mi to wystarcza) pieprz cayenne! Dwie kopczaste łychy z kieliszkiem oleju lnianego na pusty żołądek. Sądze, że regularne branie etylofenitadu, podniesie mi poziom motywacji bo dopy też nadal ciusieńke brakuje. Zauważyłem też ciekawą rzecz związaną z synth kanna, otóż przez ciągi na nich usunęły mi się fobie. Mimo warzywienia na nich, i dosyć mocnego uzależnienie, to te 40-50 dni paranoji nonstop wyrobi mi tolerke na lęk. Nie jest to złoty środek co prawda, nie na każdego podziała, ale potrafii takie coś wyjebać lęki! O ile ma się w sobie zawzięcie by mimo ich skutków ubocznych (UR-144) nonstop je palić a potem ODSTAWIĆ, bo bez odstawienia nic to nam nie da. Wadą jest to, że wyjęły ze mnie ze strasznego lenia, ale powoli i to mija. Żryjta pany przyprawy, to naprawdę działa.
SHHHHHEEEEEEEEIIIITT
  • 185 / 3 / 0
Tyler nigdy nie pisałem że stymulanty obniżają humor nawet w depresji, jedynie chodziło mi o to, że mogły one zaburzać albo raczej przesłaniać działanie leków; a później powodować zjazd. A benzo może nie jest najlepszym rozwiązaniem przy stymulantach, ale wolę mieć je przy sobie na wszelki wypadek, bo kiedyś chyba uratowały mi życie jak miałem sytuację awaryjną.
Możesz podać jakieś linki do sposobów na tą prokrastynację? Organizacja typy wypisywanie questów próbowałem już lata temu. Wegetuję już zbyt długo. Są jakieś materiały w języku polskim, bo z angielskim u mnie tak średnio?
  • 904 / 175 / 0
Spinasz dupe i jedziesz. Nie ma czegoś takiego że nie mozesz czegoś zrobić. Też znam ten problem i przeważnie zostawiam wszystko na ostatnią chwilę. Jednak niczego nei zawalam bo wiem że i tak trzeba to ogarnąć. Mnie najbardziej motywuje brak czasu. Branie jakiegoś chujstwa to tylko rozwiązanie doraźne a i tak wszystko zależy od Ciebie i Twojego podejścia.
Uwaga! Użytkownik acodinhejabanana nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 196 / 7 / 0
Johny apropo tej soli potasowej.Jak szukałem w googlach to wszędzie o nawozie... Znalazłem jedynie informacje o soli "Salvita" czy o to tą chodzi ? Jak nie to co to dokładnie za sól i gdzie ją kupujesz ?
Juz mi sie niechce zarzerać wagonami bananów i asparginów :P
Never give up !
  • 181 / 3 / 0
Czy jest sens mixować etylofenidat z piracetamem i miłorzębem lekarskim (podobno iMAO)? jak tak to w jakim stosunku? I jaką do tego dorzucić suplementacje? Chodzi mi o mix do nauki.
  • 144 / 1 / 0
Tyler Durden pisze:

Przecież pisaliśmy wcześniej (ja i inni prokrastynatorzy), że nawet silniejsze stymulanty nie dają rady. Możesz sobie załatwić nawet kokainę i będziesz sprzątał pokój lub czytał książki, ale możesz nadal nie mieć motywacji do tego, co naprawdę musisz zrobić.
Święta prawda - stymulanty, nawet najlepsze, nie uleczą prawdziwej prokrastynacji bezpośrednio - dlatego radzenie sobie z nią jest takie trudne! Niekiedy wręcz komplikują sprawę, bo po zażyciu stymulantów mamy większą przyjemność z robienia tego, co lubimy i chcemy trwać w tym stanie, wiec odkładamy znowu na później czynności, które skojarzyliśmy z "nieprzyjemnością". Wiem coś o tym, bo prokrastynację znam z introspekcji na wylot ;)
Niestety jak dotąd nie udało mi się z niej wyleczyć i wele rzeczy nadal zaprzepaszczam :(
Askero pisze:
Nie jestem jakimś alkoholikiem z wielkim stażem ale przez ostatnie dwa lata (do tego sylwestra) waliłem dośc mocno i wiem jak to niszczy wszystko co jesteś w stanie zbudować suplementami, dietą, lekami itp. Najlepsze jest to, że alkohol nie jest wgl potrzebny do życia i to jedna z najbardziej zawężających horyzonty używek. Tylko przy odstawianiu przez miesiąc, dwa go cholernie brakuję, jednak po czasie widzisz ten cały syf jaki robił i odzyskujesz siły.
No właśnie to jest zabawne. Ja też po całkowitym odstawieniu alkoholu z powodu choroby i z przymusu stwierdziłem z ogromnym zaskoczeniem, że walce go ni potrzebuje i że lepiej mi bez niego. Teraz już wiem, że jak wyzdrowieję, to i tak do niego nie wrócę ;)

scalone - JohnyHa
  • 103 / 1 / 0
Spotkał się ktoś z was z sennością po kwasach omega 3? Od czasu do czasu staram się włączyć jako uzupełnienie, natomiast nawet przy zalecanych przez producenta dawkach pojawia się senność i obniżony nastrój. Alternatywnie korzystałem z diety budwigowej uwzględniającej olej lniany i tutaj problem nie występował. Przejrzałem różne strony, u niektórych problem ten występował i związane to było z blokowaniem noradrenaliny - ile w tym prawdy? Mile widziane sugestie w jaki sposób zniwelować senność. Nawet kawa nie przebija tej senności, yerba mate również. Próbowałem kofeiny w tabletkach i też problem występuje ten sam. Mam wiele rzeczy na głowie wymagające studia, praca i działalność społeczna, a jeszcze chcę znaleźć czas rozwój intelektualny. Od jakiś dwóch lat borykam się z depresją (taka była diagnoza), obecnie przyjmuję escitalopram.

Staram się jeść dużo warzyw, umiarkowanie owoców (uzupełniająco stosuję jako suplementację naturalne ekstrakty roślinne, magnez (cytrynian), zincas - na noc, a z rana na czczo spirulina). Dodatkowo wrzucam w to antyoksydanty. Za jakiś czas przymierzam się do noopep'tu. Wiadomo podstawa dla pracy mózgu to aminokwasy - więc mięsko w diecie też jest.

Ruch umiarkowany, teraz zwiększyłem częstotliwość (bieganie, piłka, rower) bo miałem "zastój biurkowy" i trochę się zrobił ze mnie tv potato.

Jeżeli chodzi o środki to stosowałem swojego czasu ALC (na pamięć nie działało w ogóle, na koncentrację również, a stosowałem różne konfiguracje), po którym źle się czułem (złe samopoczucie, nerwowość etc). L tyrozynę - i acetylo l tyrozynę też stosowałem, ale obecnie przy antydepresantach w ogóle nie działa (acetylo l tyrozyna w ciągu 2 pierwszych godzin działała pobudzająco, a później dochodził lekki niepokój). Pojawiła się też lecytyna nieutleniona i też przy dawkach powyżej 6 g dawała znakomite efekty - myślę, że bardziej inozytol - teraz również działanie słabe. Łączyłem też z piracetamem bo bez lecytyny pojawiał się ból głowy. Sam piracetam też wywoływał senność - wrzucałem w do kawę. Była krótko selegilina (jako mao-b), ale totalnie nie działała no chyba, tyle, że czułem się lekko wyobcowany (zlękniony), odrealniony i miałem krótki problem z zaśnięciem. Przy gotu cola - prze-okrutna senność. Sama bakopa monniera - super - tak jak to jest opisane - działała pobudzająco i energetyzująco, działa na receptory cholinergiczne. Ale teraz odstawiłem, bo też nie działa (subiektywnie). Między czasie pojawiły się adaptogeny (testowane osobno i kumulatywnie). Ale jakiś zadowalających efektów nie było, tylko różaniec górski zasługuje na uwagę.

alkohol - rzadko. Czasami jak jest jakaś ważne impreza - piwo. Rzuciłem papierosy, ale właśnie sęk w tym, że co jakiś czas wracam do palenia po 3;5;8 miesiącach wtedy kiedy pojawia się jakiś dead line (zwiększa się motywacja, lekko niweluje senność, a prokrastynacja też poniekąd odchodzi w zapomnienie, znika też to "przymulenie" jakby "odrealnienie"). Macie pomysł dlaczego?

Jakieś sugestie?
  • 185 / 3 / 0
Spinasz dupe i jedziesz. Nie ma czegoś takiego że nie mozesz czegoś zrobić. Też znam ten problem i przeważnie zostawiam wszystko na ostatnią chwilę. Jednak niczego nei zawalam bo wiem że i tak trzeba to ogarnąć. Mnie najbardziej motywuje brak czasu. Branie jakiegoś chujstwa to tylko rozwiązanie doraźne a i tak wszystko zależy od Ciebie i Twojego podejścia.
Prokrstynacja prokrstynacji nierówna. Ja mam takie nasilenie że samo zmuszanie się, brak czasu, czy spinanie dupy nic nie pomaga. Poprostu nie można się przełamać w moim przypadku; jak tylko odkładasz rzeczy na później to nie wiesz z czym ja mam do czynienia, nie lubię jak ktoś się tak wymądrza. Stymulanty mogą pomóc, ale tylko troszkę i doraźnie, no i nie wszystkie. Na EPH siedziałem i się opierdalałem, na etkacie potrafiłem już pod presją zmusić się do nauki, czego normalnie bym nie zrobił. Tutaj moim zdaniem jest problem w wydzielaniu noradrenaliny, którego ty nie masz. Kiedyś przeżyłem duży stres z powodu zmuszania się i teraz bardzo ciężko jest się zmusić, albo czasem w ogóle się nie da, co nie znaczy, że nie próbuję. Będę szukał jakiś materiałów na ten temat, ale wkurwia mnie jak piszą artyków w którym podają rozwiązanie typu "trzeba się zmusić". :nuts:
Ostatnio zmieniony 14 maja 2013 przez krzeslo, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ
Posty: 2608 • Strona 114 z 261
Newsy
[img]
Prezes giganta zamieszany w narkotykową aferę. Myślał, że to legalne

Takeshi Niinami — prezes koncernu Suntory Holdings, słynącego z produkcji napojów alkoholowych, m.in. whisky — zrezygnował 1 września ze swojego stanowiska. Ten jeden z najbardziej znanych japońskich liderów biznesu podjął taką decyzję po tym, jak policja wszczęła związane z nim śledztwo w sprawie narkotyków — informuje Agencja Reutera.

[img]
Marihuana może być substytutem alkoholu – wyniki nowego badania

Nowe badanie opublikowane w czasopiśmie "Drug and Alcohol Dependence" (2025) dostarcza pierwszych w historii laboratoryjnych dowodów na to, że używanie marihuany może zmniejszać spożycie alkoholu.

[img]
Dziewczęta piją ryzykowniej niż chłopcy

Raport informuje o rosnących problemach z alkoholem i marihuaną wśród młodzieży.