Dział służący informacji na temat zmian w prawie – proponowanych, jak i wprowadzonych w życie.
ODPOWIEDZ
Posty: 13 • Strona 2 z 2
  • 50 / / 0
"Ja na dziś preferowałbym depenalizację Marihuany, sprawa innych narkotyków jest dyskusyjna "
Ta sama głupia postawa jak u osób chlejących wódę, a gardzących paleniem marihuany.
  • 4 / / 0
No stereotypy rządzą.
To fantastyczne jak słowo 'dyskusyjna' zostaje zamienione od tak na słowo 'gardzić'.
Widzisz jakiś związek?

Sprawa jest dyskusyjna, bo całkowita depenalizacja lub legalizacja to krok, który ciężko cofnąć.
Wyobraź sobie prohibicję w Holandii teraz.
Heroina jest bardzo niebezpieczna - nie tyle dla narkomana co dla wszystkich w jego otoczeniu np rodziny.
Napisać można wszystko - gorzej się później zmierzyć z realiami.
Zresztą - heroina jest niemodna.

Problem jednak bardziej tkwi w tym jak ewentualnie rozwiązać kwestię "twardych", jeśli już.
I nie wzorujmy się na rozwiązaniach państw, które mają 100-krotnie większy budżet od naszego.
Nie jesteśmy Szwajcarią.
Dobrze jest zrobić jakikolwiek krok, uzasadniony parciem społecznym (przynajmniej części społeczeństwa). Zobaczyć skutki - zdecydować co dalej, szczególnie kiedy minie okres euforii.
stratyfikator bitów się zawiesił
  • 429 / / 0
Podchwyciłem pomysł. :-p Swoją drogą bardzo dobry. ;-) Oczywiście, że powinniśmy się (NA RAZIE) skupić na tym co jest realne- czyli na ganji i substancjach nieuzależniających fizycznie.

No więc, również zacznę od siebie:

Tutaj jestem znany jako Hipo. Wieku nie podam, gdyż nie uważam, żeby było to istotne, mogę jednak zdradzić, że „młoda dupa” ze mnie. :-p Pierwszy kontakt z narkotykami miałem zdaje się w wieku ~12 lat. Kolega podkradł od swojego ojca trochę papierosów (bo mój nie palił) i poszliśmy za administracje je spalić. W tamtym czasie bardzo dużo osób paliło papierosy i były one „na topie” więc nasza grupka przyjaciół chcąc zaimponować rówieśnikom i rówieśniczkom zdecydowała się nauczyć palić. Mi osobiście zaciąganie się nie podobało (same przykre efekty), ale za to wyglądałem na dojrzalszego więc jakoś się przyzwyczaiłem.
Potem zaczęły się rozpijania piw dla zabicia czasu, a gdy tylko przyszedł sylwester cała nasza paczka miała okazję się po raz pierwszy porządnie naj*bać. To było zabawne, jak z każdym (takim małym xD) kieliszkiem wódki każdy z nas coraz śmieszniej się zachowywał (~13 lat). W sumie żałuję, że wtedy poznałem ten paskudny specyfik jakim jest alkohol bo jak się w dalszej przyszłości okazało bardzo kiepsko działa na moją psychikę i robiłem po nim bardzo głupie rzeczy. Gdybym od początku zdecydował się zostać alkoholowym abstynentem łatwiej było by mi odmawiać na namowy kolegów i nie doszło by do wielu przykrych incydentów w tym również mojego konfliktu z prawem. Ale skąd wtedy mogłem wiedzieć jak to będzie na mnie działać po pewnym okresie czasu i ilości przeżytych (czasami cudem) alkoholowych libacji.
Kolejnym co mnie zainteresowało była ganja. Z opisów kolegów wydawała mi się pozytywna bo nie generowała agresywnych zachowań i nie truła organizmu (z tego co się dowiedziałem). Po pierwszym z nią kontakcie nie byłem zachwycony (zrobiłem się biały i przestałem gadać- tylko obserwowałem otoczenie), ale bardziej obeznani koledzy wyjaśnili mi, że tak jest jak ktoś nie przezwyczajony/nowy zapali dobrej jakości ziółko. A wtedy znajomi mieli naprawdę świetne palonko. Do tej pory wspominam te czasy. Więc za radą kolegi „jeżeli chcesz wiedzieć jak to jest naprawdę- spróbuj jeszcze raz i wtedy stwierdzisz, czy będziesz chciał to palić czy nie”. I do tej pory jestem szczęśliwy, że posłuchałem się jego rady (mimo, że mam uraz do „polskiej ganji”) bo po kolejnym spróbowaniu tego samego zioła z dobrym przyjacielem czułem się po prostu wspaniale i spędziłem jedne z najlepszych chwil jakie pamiętam. Palę ganje po dziś dzień i bardzo mi pomaga w wielu sprawach takich jak: poradzenie sobie z kacem jeżeli czasem się napije ; w odpoczynku po zarwanej nocce w klubie lub w pracy ; w ogóle w zrelaksowaniu się po stresach niektórych dni ; w ochłonięciu po bardzo denerwujących i emocjonalnych sytuacjach ; w zaśnięciu w bezsenne noce ; w wyregulowaniu cyklu sen/dzień po okresie w którym pracowałem na nocną zmianę i pewnie jeszcze w wielu innych mniej ważnych sprawach których nie chcę mi się wymieniać/nie pamiętam. Ogólnie uważam ganje za wspaniałą rzecz, przydatną i pomocną w niezliczonych sytuacjach której zastąpić po prostu się nie da! I bardzo mnie wkurzają raporty w mediach o tym jak to CBŚ zlikwidowało kolejną profesjonalną uprawę tego cudownego krzewu co skazuje nas palaczy marihuany na korzystanie z produktów amatorskich upraw liściastego gówna którego ilość chlorofilu drapie nam gardła i osmala na zawsze płuca! Albo jeszcze gorzej z brak porządnej marihuany zmusza do zakupu podejrzanego, bliżej niezidentyfikowanego chrustu śmierdzącego chemią przy paleniu. Ja i moi znajomi już wiele razy natknęliśmy się na ziela (może i jakąś ganje) przy paleniu śmierdzącą opiatami, albo jakimiś innymi specyfikami. I to musi zadowolić przeciętnego chłopaka z mniejszych miast gdy nie ma nic innego! STRASZNE! I młode (i nie tylko) społeczeństwo się truje chemią i zajeżdża sobie płuca sianem. Między innymi dlatego mam uraz do tak zwanej „Polskiej ganji”, którą to jestem zmuszony palić od czasu do czasu i tylko kiedy sytuacja tego bezwzględnie wymaga, bo nie mogę już sobie tak jak za starych dobrych czasów zapalić od tak, bez powodu gdyż muli mnie to strasznie i skutki tego czuję jeszcze na drugi dzień w pracy (jeżeli pracuję) na co nie mogę sobie pozwolić (znużenie, ospałość). Skutki te również cholernie utrudniły mi skończenie szkoły co uczyniłem nie tak dawno temu, przez co kategorycznie powiedziałem sobie, że ograniczę palenie naszej pseudo ganji do minimum. Ale nie wyobrażam sobie przez co muszą przechodzić dzisiejsi uczniowie gimnazjów, (a wiadomo, że wtedy najczęściej lubi się palić), a muszą jeszcze dobrze napisać te test kwalifikujące ich do wyższych szkół. KOSZMAR.
Nie wiem, czy tylko mnie osiedlowe konopie tak zamulają, czy po prostu się przepaliłem ale jak pracowałem w Holandii to co dziennie (czasami nawet dużo) paliłem „Jack’a Herrer’a” (75%sativa- odmiana ganji) i jakoś nie przeszkodziło mi to w żaden sposób w wykonywaniu swoich obowiązków, co więcej nie uświadczyłem żadnych negatywnych efektów wspomnianych powyżej. Więc uważam, że coś w jakości musi być. A palić będę i tak, bo nie wyobrażam sobie świata bez zapalenia ganji od święta do święta.
ODPOWIEDZ
Posty: 13 • Strona 2 z 2
Newsy
[img]
Medyczna marihuana kolejnym krokiem rozwoju karaibskiej Dominiki?

Dominika to niewielka karaibska wyspa, często mylona ze względu na podobną nazwę z o innym, większym państwem – Republiką Dominikany. Niemniej jednak, w obszarze legislacji konopnej to właśnie Wspólnota Dominiki zdaje się wytyczać kierunek dla wielu okolicznych państw.

[img]
Największa europejska imprezownia tonie. Karetki błagają o pomoc – jeżdżą tylko do nocnych klubów

Ibiza – symbol beztroskiej zabawy, dźwięków techno i drinków za 25 euro – pęka w szwach. Ale, co ciekawe, nie z powodu tłumu turystów. Pęka system ratownictwa medycznego. Jak podaje lokalny związek zawodowy służby zdrowia, nawet jedna trzecia wszystkich interwencji karetek dotyczy klubów nocnych, gdzie dochodzi do… „bad tripów” po wiadomych zakazanych używkach.

[img]
Trzech mężczyzn oskarżonych o przemyt kokainy promem Norræna

Trzej mężczyźni w wieku 60–70 lat zostali oskarżeni o próbę przemytu ponad trzech kilogramów kokainy z Hiszpanii do Islandii promem Norræna. Grozi im do 12 lat więzienia.