Muszkatołowiec korzenny (Myristica fragrans) – metody podania, opisy działania, przepisy kulinarne
Więcej informacji: Gałka muszkatołowa w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 3262 • Strona 327 z 327
  • 19 / 2 / 0
Jak to jest z witaminą B6? Przeglądam posty sprzed dekady i niekiedy ktoś o niej pisze w rozrachunku z gałką, ale nic konkretnego. Rzekomo pomaga metabolizować mirystycyne do amfetaminy czy coś?

Jestem ciągle zafascynowany poznawaniem nutmega. Chce by ten temat nie poszedł na dno

Scalono — CAF

Czytałem stare posty, gdzie ktoś zauważył spadek siły fizycznej i możliwy spadek tkanki mięśniowej po częstym braniu gałki, bo rzekomo gałka tak mocno odwadnia, że spora część wody wychodzi z mięśni.
Coś w tym jest, bo ja również odnotowałem spadek siły przy ćwiczeniach - ale to akurat oczywiste, bo jest sie osłabionym. Nie wiem jednak czy spadek tkanki mięśniowej to prawda, ale wydaje mi się że moje mięśnie są bardziej luźne; mniej obfite, gdy tak gałkuje raz na tydzień lub częściej. Mam nadzieje że to tylko tymczasowo, przez gałkową suchość/odwodnienie, a nie że mirystycyna wyżera mięśnie czy coś. Nie wiem czy to przez samą gałke, czy też przez to że na zimę mniej ćwiczę.
Ktoś wie? Liczę że ktoś się wypowie, bo bardzo bym nie chciał stracić mięśni [których i tak niewiele] przez okazjonalne gałczenie.
  • 4 / 1 / 0
@NiveaForStars Moim zdaniem coś w tym jest i jeżeli mocno zależy ci na sylwetce to gałeczkę ograniczyć.
Chciałem się podzielić na szybko przed spaniem moim 3 tripem który był 4 listopada, było dużo ciekawiej niż się spodziewałem, bo miałem już wyrobione zdanie po 2 tripach, ale ten 3 był niemal na samym prymacie, a poprzednie na samym kamisie(który teraz jest słaby) 21g prymat i 2g kamisa z dna paczki się zapodziało, no to wykorzystałem, tak samo jak 1 gram z prymatu XDD. Czyli takie 23 g chociaz to na oko, bo nie ważyłem.
Postanowiłem zapodać we wtorek rano oto opis:
Zrobiłem błąd, że jadłem dokładkami, 6 rano te 3 gram, resztki, 7:40 10 gram prymat, 8:50 drugie 10g. Niekoniecznie, że źle ale dłużej się instaluje. Już o 10:30 czułem pierwsze efekty, trochę za szybko ale git, takie jakby przyjemne bycie po prostu, brak bólu takiego z niezręczności wiecie ocb, ale jeszcze ledwo zauważalne, a nie wiedziałem, że to wtedy będzie główny motyw. Bo im dalej trip się rozkręcał tym bardziej to zauważałem i jak już sobie zdałem z tego na dobre sprawę to działy się inne rzeczy i zapomniałem ale o tym potem.
O 12 można było wyczuć lekkie zmęczenie u mnie, natomiast wśród ludzi zachowywałem się normalnie, nikt nie miał absolutnie pojęcia że coś brałem, prawdopodobnie w żadnym momencie tripa aż do nwm 10 listopada kiedy już było dawno po. Nikt nic nie podejrzewał nawet, bo jedyna rzecz jaka u mnie widać to wiadomo nieco bardziej przymrużone, czasem skośnie, czerwone oczy, ale zwykle wtedy się pojawia pytanie i ja mówię że noooo zmęczenie, a oni ok spoko. Było bardzo przyjemnie, najlepsze się zaczęło właśnie 12:30 bo jechałem autobusem i było bardzo luźno, włączam sobie muzykę i od razu coś inaczej ją czuć :) zaraz jak się rozkokosiłem na youtubie to poznajdywałem sobie różne playlisty, swoje ulubione utwory i było coś niesamowitego! WOW co się działo, muzyka mnie wsysała, czułem jakby to była taka wiertarka i mi wierciła mózg tym rytmem tą swoją potęgą tym wszystkim, czułem piękno każdej muzyki i miłość ludzi którzy ją stworzyli, zawsze patrzyłem na rok kiedy dana była opublikowana, ale wiele też dat znałem, a gałka uwydatniła mi wspomnienia z tymi konkretnymi okresami i to idealnie się wpasowało z muzyką - czułem że każda muzyka perfekcyjnie pasowała do danego czasu kiedy powstała kiedy ją ludzie słuchali czyli np. rok po, albo przez 3 lata, zależnie co było w modzie, dla przykładu czego wtedy słuchałem: Heaven and Hell - czuć było ten klimat 2018 roku jak to wydali, wspomnienia z tego roku taką głębie, charakterystyczne dla tego roku było fascynacja kosmosem i wzniosłe uczucie, klimat, idealne to do tripa na grzybach, to może niektórych osób interpretacje tylko, ale na pewno nie że tylko moja, a widać po ludziach jak się zachowywali wtedy że to miało taki ogólny wpływ na ludzi albo to ludzie tworzyli ten klimat, ale na pewno nie tylko bo natura też zawsze matching z tym ludzkim aspektem i generalnie zawsze wszystko synchro i matching. I tak miałem z każdym rokiem i z każdą piosenką mój mózg szukał i znajdował uzupełnienie - ja wtedy robiłem to miałem taki okres w życiu - znajomi taki -ludzkość taki -muzyka jest taka - pogoda wtedy bywała taka - energia świata była taka - wszystko pasowało, kolejny przykład: 2021/2022 zima, był to okres trudny, wiele przemian, wiele też niezręczności i bólu odczuwanego właśnie w takim klasycznym autobusie i uciekanie w telefon, poczucie wstydu i zaniżona samoocena, na świecie? Covid - nie wiadomo kiedy się skończy, depresja, potem wojan na Ukrainie, piosenki? Takie jak zawsze rytm, głębią, przyjemna dla ucha melodia, ale jest ten ślad muzyka wydaje się być niedopracowana, nieprzyjemna na końcówkach, taka jakby autor przechodził podobne problemy i albo celowo czuł ten klimat i zrobił muzykę który bije jak bat i zadaje bol innym, oczywiście aby się rozwinęli i ostatecznie wykonali to co chce jedność, albo sam szukał ukojenia w muzycę a zrobił coś co mu nie wyszło i potem się tego wstydził, ale zostawił to, bo czuł by się jeszcze gorzej gdyby to skasował. A
może to tylko ja jestem psychicznie chory i dopatruje się wszędzie tego co jest oczywiste a jednocześnie marne bo takie bezsensu, co mi to da? Wszystko jest idealnie, matching, synchro... ból też
Ale w normalnym stanie świadomości jedynie odkrywasz to własnym myśleniem , rozumem, poglądami, wspomnieniami, a na różnych narkotykach to się oczywiście zmienia i często wydaje się oczywiste nic nie musisz myśleć, albo szybciej to widzisz. Na grzybach nic nie robisz - tylko fleshowo wiesz jak jest naprawdę, patrzysz na drzewo i wiesz o nim wszystko, zarówno w sensie wikipedii jak i w sensie wszechświata, ewolucji, znasz wszystkie poglądy na temat i wszystkie myśli jakie się pojawiają jak ktoś patrzy na drzewo a także jesteś jakby po długich rozkminkach ale przecież nigdy tej rozkminki nie przeprowadzałeś, a i tak wiesz. Czyli fleshowa wiedza - tak mam na ledwo 20 grzybach, a co dopiero po 100 hehe, ale to za kilka lat jak podrosnę bo na razie 20 psylocybinów to nie zasługuje, na tę potęgę......

(lubie grzyby okej?)

wracając do gałki i autobusu: a to wszystko się wydawało idealne, idealne jak ten cały świat funkcjonuje, miałem takie większe zrozumienie ogólne i bardzo rozbudowane rozkminki, takie że pamiętam jakbym zawsze dochodził o krok dalej lub 2-3 czyli na trzeźwo myśle aha... ahaaaa.. ahaaaa... aaa... i tu się zatrzymuje - tak to jest, aha ok, kolejne myśli, a teraz zawsze było kolejne uświadomienie i to trwało tylko 3 sekundy ale przez to i tak odkrywałem wielkie tajemnice wszechświata - no może nie aż tak, ale dochodziłem do bardziej prawdziwych podświadomych prawd, prawdziwych z czasem widzę głównie dla mnie, albo takie uniwersalne jak to że wszechświat może być zarówno symulacją, snem, dziełem Boga, czystą ewolucją lub czymś jeszcze i każda z opcja była taka piękna dla siebie i jednocześnie wszystko było możliwe. Zauważyłem też że mniej odczuwam emocje, mniej w ogóle czuje że coś niesamowitego się dzieje a powinienem. Upajałem się muzyką także w sposób specjalny do każdej muzyki czyli po prostu jak jakiś kawałek lubiłem w przeszłości to teraz wydawał jeszcze większą ambrozją dla ucha, chociażby hardstyle muzyki klasycznej był po prostu przyjemny, ale taka Newtonia to zaś inaczej! doznawałem olśnienia, potęgi dźwięku, olbrzymiej rozkminki, wiercenia w mózgu. Czyli zaś takie aspekty, zwłaszcza gdzies tam w 3 minucie jest taki jakby nie refren ale takie mocne zawirowanie, nie znam się na muzycę, ale wiadomo o co chodzi.

A podziwianie krajobrazów było dziwne, jak się patrzyłem na jakiś obiekt to tak jakby zamyślałem się i orientuje się po 3 sekundach, chwila! ale on był tam a już jest tu! Niby oczywiste ale taki wgląd, zaraz przecież ten świat jest taki 3 wymiarowy! WOW to było niezłe chociaż nie tyle co przyjemne a dziwne i myśle że to z tego że się naczytałem o tripach na grzybach, a gałka myśle że ona szkodzi tej części mózgu w której znajduje się filtr postrzegania przestrzennego, filtr który sprawia że niby widzimy 3 wymiarowość ale nie wydaje się taka głęboka - taka jaka jest naprawdę co możemy z kolei na grzybach psylocybinowych poczuć. Ale ja to to właśnie czułem tylko w inny sposób hehe. O jakiejś 13:15 wysiadłem z autobusa sobie niedaleko domu ale pomyślałem, że spędze w końcu trip na polu trochę, nie bałem się że gdzieś zejdę ale miałem takie że w naturze trip będzie lepszy i zdrowszy! No dobra idę na spacer, ale postanowiłem iść na taki dłuższy spacer jeszcze pod górkę, no nieważne ale idę i bardzo ciekawie się czułem, a o 14 spocząłem sobie gdzieś na szlaku pod świerkami, jodłami i podziwiałem drzewa po prostu. Postanowiłem sobie z 10 minut poleżeć, tyle ile będę chciał. 20 minut leżałem i poczułem przy wstawaniu ten charakterystyczny ból leciutki w głowie przy zamułce i takiej dezorientacji i takie ograniczenie widzenia, ale wszystko git, idę dalej na tę górę gdzie zawsze robię zdjęcia przyrody i teraz też robie i przy okazji swoje źrenice patrzę, właśnie aparatem zdjęcia , ale w normie są źrenice, gałki są od gałki czerwone ale źrenice normalne. Jak patrzę na filmik który nagrałem z tego stanu to widzę że to naprawdę mocno trzymało i byłem na ogromnym haju ale tak tego nie odczuwałem wtedy! Oglądam jak patrze w zamyśleniu na drzewa przez 10 sekund i potem na aparat taki przyjemnie spizgany. Cały czas miałem wtedy rozkminki, ale zmiana otoczenia wcale tam mocno nie wpływa na tripa, gałka robi i tak nam to co chce i wszystko zależnie od tego kto ma co w głowie i z jakim nastawieniem brał, mi dała fajną fazę ale także zmieniła całkowicie podejście do życia aż do teraz, nie w taki negatywny sposób, myśle że coś innego tak samo by mnie zmieniło lub ja po prostu prędzej czy później zmieniłbym patrzenie na świat tak czy siak, a gałka ewentualnie przyspieszyła mi ten proces.

Wracałem sobie do domu nie pamiętam już raczej nic takiego się nie działo, musiała być jakoś 15/15:30 na pewno coś jadłem na obiad i wtedy zauważyłem znowu że nie czuje tak naprawdę bólu, to samo co w autobusie silnie czułem ale potem muzyka odwróciła od tego uwagę. Mocniej zauważam że emocje zniknęły. Zaczynam pojmować że nie tylko wspomniane nawyki kierują naszymi działaniami ale także emocje które powodują kolejne pętle myślowe kończące się na tym samym. Co ciekawe dalej wszystkie ruchy robiłem tak jak zawsze - dziwne obserwowałem co robię i mimo zdziwienia nie czułem potrzeby wydawania dźwięków wow ani jednego, co najwyżej takie głosy żeby tylko sprawdzić czy, mogę mówić. Chociaż dużo gadałem z rodzicami nawet, ale totalnie nic nie było po nie widać, nawet lepiej przez brak emocji i autopilot zachowywałem się najnormalniej jak się tylko dało w danym momencie i odpowiadałem zawsze to co albo chcieli usłyszeć albo ja chciałem usłyszeć, nie było takich ataków emocji i poddawanie się im lub wychodzenie im na przekór, albo przewidywaniu emocji innych ludzi i żartowanie kiedy jest dobry moment - a było żartowanie bez tego czucia, automatycznie, tak samo jak unikanie wzroku mimo że nie czuje się niezręczności to z przyzwyczajenia nie gapi się kilkanaście sekund jak to bywa na niektórych narkotykach, wręcz na gałce zachowujesz się totalnie normalnie, ale nie odczuwasz podstawowych rzeczy tylko ewentualnie udzielają się one od innych ludzi i sam już nie musisz nic przetwarzać albo dzieje się to poza świadomością, więc zastanawiam się teraz co tak naprawdę wpływa na to jak się zachowujemy, już nie ogólnie, ale dlaczego akurat robimy w danym momencie coś a nie coś innego, to emocje, nawyki, schematy, myśli, umysł, rozum, mózg, psychika, nieświadomość, świadomość, podświadomość, wolna wola, samodyscyplina, a może wszystko naraz jednocześnie? gałka odcina część rzeczy i taka schiza że niektóre rzeczy nie powinienem był w stanie robić - a one działały poprawnie... - nie było emocji i byłem najnormalniejsza osobą, dodatkowo z obciętymi złymi cechami naturalnej rozmowy, a ja sam nie czułem bólu co było świetnym połączeniem żeby w ogóle z kimś gadać, wręcz zwiększenie empatii. Chociaż ja jestem introwertykiem a ekstrawertyk mógłby mieć odwrotnie. Ale nie chciałem gadać bo oczywiście chciałem się zaszyć w pokoju i cieszyć się tripem.

Gdy już czułem się spełniony, że byłem tam gdzie miałem być to zająłem się znowu oglądaniem filmów rozkminkowych, ale głównie to była dalej muzyka i odczuwanie jej było potężne, dalej wiercenie, jakby odczuwanie tego obok ale przez to dosadniej. Czułem się jakbym nie słyszał muzyki od miesiąca i to dla mnie jest dużo bardzo więc była naprawdę piękna i skupiająca uwagę, a jednocześnie była idealnym kreatorem schematu myśli, przyjemnie się po prostu myślało, wiecie ocb muzyka ma takie przeważnie rozkręcanie, potem jest główny rytm, potem refren, potem może być znowu ten główny rytm i potem znowu na maksa rozkręcony refren, a potem końcówka i to było takie jak przewodnik po świecie, po moim mózgu, po rozkminkach, rozkminki były na smyczy muzyki ale w takim pozytywnym sensie. Następnie miałem myśli w stylu że może pójdę spać, ale wytrzymałem gdzieś do 17-19 dłużej nie, ale nie pamiętam dokładnie. I tak długo wytrzymałem bo chęć spania była duża i w cale się tego nie bałem, chociaż wiem że po 4 tripie bym się bał. 4 mój trip to bad-trip chwilowy ale bardzo mocny, opowiem o tym niebawem. 3 mnie bardzo pozytywnie zaskoczył i był jednym z najważniejszych wydarzeń/doświadczeń w moim życiu od 2 miesięcy, tylko i aż bo całą jesień się u mnie dużo działo, do przodu, z rozwojem, ale też dużo chaosu i wiele bólu, przechodziłem można powiedzieć przez piekło, ale to minęło. Lato też do przodu, z rozwojem , więcej szczęścia, bardzo przyjemny czas ale też się tyle działo że no nie mogę tego 3 tripu na gałce wywyższać, ale gdyby w moim życiu działo się tyle co w 2023 i 2024 (mniej ) to bym uznał to za prawdopodobnie 2 najważniejsze wydarzenie, bardzo przełomowe było. Przede wszystkim ten brak bólu, bo zrozumiałem że ból jest tylko iluzją lub prawdą na pewnym poziomie ale tych poziomów jest nieskończoność więc to fraszka a nie ból! :D I to nie chodzi mi już o te niezręczności typowe dla autobusu, że każdy umysł człowieka chce w telefon się wpatrzeć żeby uciekać przed innymi oceniającymi spojrzeniami, a sam ocenia innych - z tego ani ksztyny bólu i niezręczności, to samo co grzyby psylocybinowe oferują ale na o wiele głębszym poziomie, bo wtedy zaś widzisz że wszyscy ludzie należą do jedności, nie ma nas jest tylko jedność, nawet hitler jest jego częścią, ale przede wszystkim to nam się kojarzy z pięknością świata, naturą wiadomo. Ale na gałce dalej jesteś w swoim umyśle rozgoszczony, masz pełno myśli wręcz więcej, ale nie martwi cię to że o jezu mam złe nawyki i schematy myślowe, powinienem teraz zrobić to i to żeby być bardziej produktywnym, nie poszedłem na siłownie a miałem iść! Spóźniłem się tak wiele razy do tej pracy i to jeszcze przez swoje pasje! Pasje? to w sumie dobrze że nie przez np. tiktoka, ale co z tego jak oglądałem go wczoraj godzinę a już miałem przestać! (nie oglądam ale taki przykład) wiecznie coś za mało, coś nie pasuje, kolejne 10 celi do zrealizowani i ból, że to dopiero przede mną wysiłek... itp. albo: ale nie mogę bo cośtam! Co jest niesprawiedliwe bo przecież zły system chce nas truć w każdej sekundzie ahhh!!! Ja bym był najlepszy w tym i w tym gdyby nie on i ona!!

Na gałce wreszcie pozbyłem się tego co mi sprawiało ból, oczywiście to potem całkowicie przeszło, ale ja już miałem uświadomienie i to zostało do teraz. Niekoniecznie gałka sama to z siebie przysłała, ale bardziej wydusiła ze mnie, z mojej podświadomości, bo to przecież oczywiste każdy to wie i słyszal, ale na różnych etapach życia inaczej postrzegasz to i najpierw możesz być wdzięczny za każdy listek a zaraz narzekać że masz złą sytuacje życiową i to nie twoja wina i czujesz nienawiść do kogoś.

gałka jest jak budowlaniec która wchodzi pewna siebie,"Dobra robimy tu robotę!" Najpierw rozgaszcza się kilka godzin a potem patrzy i wie co by tu zmienić w tym człowieku. I taka wizja przyszła mi właśnie podczas tego tripa, a na gałce właśnie znika iluzja tego że to ty coś robisz, że masz wolną wolę, to też jest niesamowity banger który najbardziej się uaktywnił rano i cały następny dzień 5 listopada a potem 6,7,8, trzymało to jak cholera, byłem pewien cały czas że oglądam siebie z boku i widzę wszystkie swoje schematy myślowe nawyki i jak one się wykonują automatycznie, miałem niby kontrolę mogłem poruszać losowo palcami a także podejmować ważne decyzje na przyszłość ale doskonale zdawałem sobie sprawę że przecież i tak podejmę taką decyzję jaka jest mi przeznaczona przez wszystkie automatyczne programy, byłem na takim autopilocie ale obserwowałem to, miałem wrażenie że świadomość mi się przesunęła kilka cm w lewo ze środka mózgu na gdzieś obok, ale może to tylko nic nie znaczące wyobrażenie a wyglądało to po prostu inaczej. Po prostu gałka zadziałała tak jak miała zadziałać , co o tym myślicie? Czy miałem bardziej odmiennego tripa? Myślę że wyjątkowego dla siebie i każdy będzie miał wyjątkowego dla siebie, ale fakt że gałka jest delirantem powoduje to że jest także w pewnym sensie dysocjantem i dysocjowała tak jak inne rzeczy na mnie dysocjowały a więc, raczej uznaje to za normalny fajny trip podsumowując, ale co ważne to naprawdę przełomowy w życiu! Chociaż nawet aż tak nie koniecznie to się wydawało podczas samego tripa, bo cały czas gałka przez swoje działanie tak jakby negowała sama siebie - paradoks, zauważyłem to jak leżałem w lesie wtedy a może nawet jeszcze wcześniej, ale tam w lesie to było takie oczywiste! Dziękowałem gałce za to co zrobiła, a jednocześnie przez to jak działało to powodowała u mnie myśli że to co mi ona pokazuje należy mi się i jest oczywistą fraszką, w cale ta gałka nic takiego nie robi. Bo tak jakby ta moja świadomość i umysł, rozum wiedziały że wowowow to naprawdę mocne doświadczenie! Ale nie robiłem ciągle czegoś takiego jak skandowanie gałki, modlenie się, śpiewanie wywyższanie a w pewnym momencie tak powinno być, ale gałka sama siebie znegowała i nie czułem chęci potrzeby, moje ciało nie chciało wykonywać tych ruchów, robiłem tylko to co musiałem, nawet uświadomiłem sobie że to nie ja ani nie gałka podjęła decyzje o wyjściu na spacer czy pójściu spać o 17-19 tamtego dnia ani nawet! słuchajcie nawet tego żeby włączyć akurat tę muzykę jaką ostatecznie słuchałem ANI NAWET, NAWET TO ŻE TĘ gałkę ZAPODAŁEM. Bo wszystko co doprowadziło mnie do tego momentu to nie ja ale przypadek, ewolucja, bóg, symulacja, zły system który mnie zmanipulował, sen, jedność czy czymkolwiek jest ta rzeczywistość sterowana i czym jest tak ostatecznie - to nie ma znaczenia wszystko jest możliwe więc mniejsza o to, ale na pewno to nie ja! To chyba oczywiste że zawsze można znaleźć wcześniejszą przyczynę czegokolwiek i jeszcze wcześniejszą aż dojdziemy do początku istnienia świata... Na gałce to się wydało oczywiste, ale też oczywiste, że narazie nie wyjdę z tego matrixa i trzeba po prostu tu dalej żyć, dalej być na tripie, dalej odczuwać że każdy ruch jaki robię to nie ja i nie muszę do tego żadnego wysiłku. Chociaż może być coś w tym tak naprawdę, ale na pewno nie do końca, bo były też takie myśli że gałka po prostu ogranicza, wręcz blokuje samodyscyplinę, wolną wolę, emocje, a zostawia autopilota - ale nie takiego że jak bym miał robić coś nowego to bym się skompromitował i byłoby widać że naćpany jestem tylko bardziej nawet taki autopilot że może się czegoś uczyć i robić tak naprawdę wszystko tak jak żyłem. Potrzeby jedzenia, wydalania, przynależności itp. itd. Nawet to co mówiłem że w autobusie koniec z niezręcznymi spojrzeniami, to i tak byłem tym dalej, automatycznie oceniałem innych i widziałem jak inni mnie oceniają, włączałem muzykę i uciekałem do telefonu tak jak inni, ale nie czułem faktycznej potrzeby tylko robiłem to bo nie miałem wyboru - to było automatyczne, nawyki, schematy, wszystko, ale już pozbawione bólu

i moja świadomość tak jakby powinna się zapaść i zniknąć, coś jak po alkoholu, miałem takie wrażenie że gałka nie równomiernie to ogarnia bo niby właśnie wiele odcina rzeczy i zostaje autopilot, ale świadomość jako taką zostawia nienaturalnie na wysokim poziomie, na tym samym co zwykle ale przesuwa ją tez kilka cm to jest ważne, bo na grzybach to zaś rozszerza ją, a tu powinna gasić ale ją zostawia, kochana gałeczka ;) Oczywiście pojawiały się też myśli że już nie wróci mi ból i ten stan pozostanie mi do końca życia - tak jak niektórzy opisują, na tripie zwłaszcza po obudzeniu 5 listopada zrozumiałem to doskonale, bo gałka nie dość że długo schodzi to jeszcze uświadamiają ci się pewne rzeczy i to zostaje, sam byś doszedł do tego w pewnym etapie życia, ale skoro trip gałki to spowodował o przyznajesz zasługę gałce - to ok, właśnie może tak być ale gałka jest tylko pośrednikiem w tejże relacji rozkminka człowiek rozwój, prowadzi to ale sama nie daje od siebie czegoś konkretnego jak Muchomor czerwony , który czujesz naprawdę jakbyś połknął jego duszę i on przekazuje ci mądrość. Gałeczka robi to inaczej choć ma pewne podobieństwa do amanita muscaria bo jest też wiadomo delirantem.

Przyznam że nie czuję pełnej satysfakcji jak to piszę bo wiem że i tak już bardzo późno, najlepiej jakbym to opisał tak gdzieś 10-15 listopada po zejściu takim faktycznym ale na świeżo. Teraz mogę mieć już inne zdanie niż było wtedy, ale przede wszystkim wiele aspektów mogłem zapomnieć. Napisałem więc to co mi przychodziło do głowy i tyle, bez nadmiernego perfekcjonizmu. Dzisiaj już się trochę wypaliłem na pięknym napisaniu "TRIPA NA SNACH" obczajcie sobie wątek Też macie ćpuńskie sny? Albo Sny - wątek ogólny, wpiszcie w wyszukiwarkę trip na snach. gałka zostawiła mi na pewno ślad na psychice ale nie uważam żeby był jakiś mocny i szkodliwy, bo to że ją wziąłem to jedno a to że mogłem robić coś gorszego to drugie np. mogłem zamiast tego 2 tygodnie spędzić na paleniu a po gałce przez 2 tygodnie żyjesz i nie bierzesz niczego. W ogóle nie brałem prawie niczego od roku ale teraz na jesień były psylocyby, gałka 4 razy i DXM aha i jeszcze alkohol ale to nie ważne bo to 20ml. gałka mi też uświadomiło że wiele stanów jakie często doświadczam nie są normalnym stanem świadomości bez dragów, zobaczyłem, że niektóre posiłki albo niektóre zachowania powodują u mnie na tyle mocne odchylenie od tego stanu że można to spokojnie nazwać tripem. Zrozumiałem że w przeszłości wiele szkodliwych, ale także wręcz przeciwnie zdrowych rzeczy mocno wpływających na mnie mózg filtrował albo uznawał za całkowicie normalną część życia - "to tylko nastrój, on minie" "To musi się dziać nic w tym złego" "to co się dzieje to skutek tego" a najczęściej okazywało się potem 15 listopada - teraz że to są wszystko różne stany i naprawdę niekoniecznie muszą być normalne. Poznałem podsumowując swój prawdziwy naturalny stan i zrozumiałem też że nie trzeba do niego ani dążyć ani jego unikać, ale nie przesadzać w obie strony, można robić w życiu co się chce, nie ma zasad, jest ten normalny nasz stan punktem odniesienia.
ODPOWIEDZ
Posty: 3262 • Strona 327 z 327
Newsy
[img]
Ekstrakty z konopi poprawiają funkcje poznawcze u chorych na Alzheimera – nowe badanie kliniczne

Według nowych danych z kontrolowanego placebo badania klinicznego, opublikowanego w „Journal of Alzheimer’s Disease”, długotrwałe stosowanie roślinnych ekstraktów kannabinoidowych poprawia funkcje poznawcze u pacjentów z demencją związaną z chorobą Alzheimera (AD).

[img]
Joint przed badaniem. Lider Lewicy zachęca młodych do unikania poboru do wojska

Młodzi mężczyźni, którzy chcą uniknąć poboru, powinni zapalić jointa przed wojskowym badaniem lekarskim – poradził współprzewodniczący partii Lewica (Die Linke) Jan van Aken. Ugrupowanie przygotowuje poradnik, jak uniknąć służby wojskowej.

[img]
Rewolucja w Amsterdamie? Chcą zakazać sprzedaży marihuany turystom

Władze Amsterdamu chcą ograniczyć "turystykę narkotykową" i rozważają zakaz sprzedaży marihuany osobom bez meldunku w Holandii. Pomysł budzi jednak sprzeczne reakcje wśród polityków i przedsiębiorców.