ODPOWIEDZ
Posty: 70 • Strona 6 z 7
  • 12552 / 2434 / 0
Użądlenie szerszeni jednak jest mega uciążliwe, tylko przynajmniej u mnie przyszło z opóźnieniem.
Wszystkie 3 poszły w nogę, która teraz boli, jakbym dostał 3 low kick'i od Jose Aldo w szczytowej formie. Na szczęście mam jakiś żel na ukąszenia, który łagodzi sprawę.
Nie polecam.
  • 12552 / 2434 / 0
Dziś bardzo upalny dzień i lampa. Dowlokłem się na spot, nadrabiając drogi, żeby cięgle ci samu ludzie zbyt często mnie nie widzieli. Dopada mnie coroczna schiza, bo krzaki coraz większe i zapach powoli też. Przyszedł ten antycyklon jak wybawienie.

Panny dostały czystej wody - każda adekwatnie do aktualnego zapotrzebowania.

Sezon nabrał teraz zawrotnego tempa i z dnia na dzień widać, że jest większy. Trochę mi to nie na rękę, bo jednak liczyłem na rozmiar nieco tylko większy od auto. Gdybym go trzymał w małej donicy, byłby liliput, a cokolwiek po środku powodowałoby problemy z wodą. Mogłem posiać później, albo w ogóle.

Lemon Pie zostało kilka tygodni, choć już pewnie za 2 będzie w sensownym do ścinki stanie.
Cytryna w zapachu staje się coraz bardziej dominująca.

Zkittlez auto wyglądał lepiej, niż ostatnio po zimnych nocach więc to pewnie o to mu chodziło (miał lekko opuszczone liście). On dopiero zawiązuje pałki i niestety nie należy do najszybszych.

Mazar auto zapowiada się na wyraźnie większego, niż w zeszłym sezonie (w zasadzie to już chyba jest), ale to dopiero jest początek z kwitnieniem.

Te Lemon i Amnesia Haze auto to już raczej stracona sprawa, bo tu nadal wegetacja, a kwitnienie pewnie długie. Mogłem Mazarów więcej posadzić, bo pestki były i są.

Postaram się wrzucić jakieś fotki na dniach.
  • 511 / 102 / 0
A daleko masz donice od wody? Można by zrobić taki gruby "knot", wsadzić go w doniczke, drugą strone knota wsadzić do wody i niech se ciągnie wode. Widzialem kiedyś taki patent w jednej gazetce, aczkolwiek to bylo takie prymitywne hydro, a nie uprawa glebowa.
  • 12552 / 2434 / 0
Woda jest niedaleko, ale są 2 opcja. Pierwsza to "świeża" z rzeki - dobrze natleniona, bo dużo kamieni i strumień wartki (tej używam). Druga to taka odstana, zamulona - coś jak zbiornik retencyjny.
Jakiej grubości sznurek / lina jest potrzebna do czegoś takiego? Niestety do rzeki podpiąć nie mogę, bo odkrycie przez kogoś to kwestia czasu, a potem to wiadomo - po sznurku do kłębka.
Koło tego zbiornika "retencyjnego" może znaleźć się jakiś wędkarz więc też wolałbym nie ryzykować.

Woda jest w stanie pokonać grawitację i nawadniać doniczki? (nigdy mnie fizyka nie interesowała, choć brzmi to logicznie).
Coś takiego jest do zrobienia pod warunkiem wkopania części lin w ziemię. Tylko obawiam się, że pierwsze wylanie mogłoby je odsłonić. Interesujący patent mimo wszystko - szczególnie w miejscach, gdzie właściwie deszcz nie pada.
Ciekawe, jaką ilość wody taka lina dałaby radę przetransportować w ciągu doby.

A parano zaczęło się od czytania historii na haszyszu - oczywiście wspólnym mianownikiem jest ktoś, kto znalazł i doniósł psom. Te założyły foto pułapkę i była zasadzka w lesie.
Tak na wszelki wypadek wypucowałem wczoraj wiadra wodą z mydłem i wyniosłem każdy plastik z poletka.
Stresujące jest to hobby... Niestety bez wizyt w moim przypadku to nie ma prawa wypalić. Ten sezon już na pewno będzie moim ostatnim - no chyba że dożyję legalizacji.
  • 12552 / 2434 / 0
Prognoza została zaktualizowana i teraz może czekać nas (tzn mnie i krzaki) nawet jeszcze 2 tygodnie z taką pogodą. Będzie też kolejna fala upału.

Zagadka lekko opadniętych liści u Zkittlez'a auto została już raczej na pewno rozwiązana. Robiłem dziś małe modyfikacje na poletku i doniczka z nim była lekka, jak piórko. Ta jego mieszanka ziemi jest czarna i było złudzenie, że wierzch jest ciągle wilgotny. Jak wsadziłem palec, to sucho ile sięgnął. Dlatego preferują taką najtańszą brązową, bo od razu widać, czy mokro / sucho.
Ale że wczoraj dostał większą dawkę, to dziś wyglądał kozacko. Zmyliło mnie to, że wcześniej gdy miewałem problemy z niedolaniem, to liście były opadnięte dużo bardziej.

Wszystkie dostały papu i silicon. 2 kwitnące auto PK, reszta Biohumus'a do zielonych / kwitnących.

Mazar auto przez ostatnie dni wystrzelił w górę jak sprężyna. Jego gałązki są dobrze oświetlone więc już go zostawiam bez trenowania.

Lemon Pie auto ma już wyraźną strukturę kwiatów, a kielichy puchną i pojawiają się pierwsze brązowe pręciki. Szronu też jest raczej "standardowo" - nie ma się czym zachwycać. Myślę, że to geny, albo mogło się "zaprogramować" na początku kwitnienia, kiedy pogoda była słabawa. Kiedyś słyszałem takową teorię i jeśli się zastanowić, to brzmi przekonywująco.
Zktillez auto ma dużo bardziej "kudłate" kwiaty i może u niego będzie inaczej. Z pewnością będzie dochodził dłużej.

Sezonowi ten problem jednak trochę postąpił. Tzn pojawił się na kolejnych 2-3 liściach. Nie pasuje mi w 100% nic, co znalazłem na necie. Najbardziej pasują mi Potas i Magnez, ale nie widzę żadnych plamek / popalonych końcówek liści. Wypatrzyłem podobny problem u jednego z "wiodących" użytkowników na haszyszu, ale chciał blika za info, co to jest...

Amnesia pokazała cyce, a LH chyba dalej nie, choć w sumie to nie pamiętam, czy sprawdzałem :) Stresujące są teraz te wizyty.
Ciekawy jestem, czy w okolicy ktoś jeszcze ma podobne hobby. Na pewno są tacy, którzy gotowym krzakiem nie pogardzą.
  • 12552 / 2434 / 0
Dziś idealna pogoda. Bezchmurne niebo, bardzo ciepło i niska wilgotność (aktualnie 40%).
Dziewuchy dostały nieco więcej wody, niż ostatnio (łącznie o 1.5L). 2 najbardziej zaawansowane czystą, a reszta z Biohumusem do zielonych / kwitnących.

Zoptymalizowałem jeszcze nieco układ kilku doniczek i zabiłem sporo miniarek / małych muszek. Zawsze kilka lata w powietrzu, ale kiedy siądą na liściu, łatwo je zgnieść palcami, bo z jakiegoś powodu nie uciekają.

Niestety sezonowi problem nadal się rozwija (choć wolno), jednak nie powstrzymuje go to przed rozrastaniem się na potęgę. Jemu zwiększyłem racje najbardziej, bo to już prawie małe drzewko.
Jutro zapodam siarczan magnezu. Mam nadzieję, że nie pogorszę. Dałbym oprysk, ale raczej na pewno będzie lampa.

Jutro Lemon Pie auto dostanie ostatni raz PK. Topy jak widać na fotce takie nie za duże.

Zkittlez ma w ch*j liści i kilka usunąłem, bo totalnie topy zasłaniały. Temu wyżej 2 (lepiej ostrożnie).
Koniec końców niezły krzak i spory

Mazar auto wystrzelił w górę, zanim zdążyłem się zorientować. Ten w poprzednim roku miał identycznie - nagły wzrost w mniej niż tydzień. Nie naginam go już, bo łodyga twarda.

LH auto nadal nie kwitnie, co jest jakimś fenomenem. Mazar cyce pokazał ze 2 tygodnie temu, a są w tym samym wieku.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
  • 511 / 102 / 0
Sezon ruszył z kwitnieniem?
Może ten LH to pojebane pestki i to sezon sie trafił?
Mocno czuć Lemon Pie i Skitlesa?


Miałem wiosną Super Lemon Haze, jebał tak, że po otworzeniu słoika po pół minucie śmierdziało całe mieszkanie, strach to było palić z obawy o przypał %-D
  • 12552 / 2434 / 0
Sezon ma póki co pojedyncze preflowery to tu to tam. Brak zalążków, ale to kwestia myślę jeszcze max tygodnia.
LH jest od PP jako gratis, więc to może być wszystko. Wygląda na auto, choć miałem też takie maleńkie sezony po dużych przejściach. Wygląda, jakby lada dzień miał pokazać cyce więc raczej auto.

Lemon Pie czuć tak średnio (ale zapach bardzo ładny), a Zkittlez zapowiada się na większego śmierdziela (zapach zgodny z nazwą).

Ja kiedyś kupiłem SSH w chile, który walił z plecaka będąc zamknięty w 2 woreczkach i słoiku... nieprawdopodobnie wręcz. Cena 20000 CLP za 2g, czyli jakieś 38zł za 1g.
Nigdy nie paliłem niczego tak mocarnego. Działanie było na granicy LSD (w sensie kwasa, nie odmiany). Jak pierwszy raz go przetestowałem w parku po zmroku, to nie wiem, jakim cudem zdołałem wrócić do mieszkania. Pamiętam, że przez godzinę gapiłem się na ludzi grających w kosza i nie mogłem się ruszyć. Po wyjściu z parku nagabywała mnie jakaś stara k***a z Haiti xD A noc to jak po DXM (raz testowałem i więcej nie chciałem). Odgłosy metropolii tworzyły obrazy i wydawały się, niczym muzyka. Zero spania chyba do 2-3, a po przebudzeniu "ja p***le, co to było???"
Koleżka, od którego kupiłem okazał się dzielić ze mną hobby (kosza i konopie), tylko on pod lampami. Potem wysyłałem mu fotki z outdoor'u, to dziwił się, że w PL jest w ogóle lato.
Swoją drogą kiedy tam byłem ostatnio, status konopi był już pełen legal, ale nie było żadnych oficjalnych sklepów. Tak od strzała można było coś kupić bliżej centrum na jakiś "straganach" od Haitańców, ale odradzano mi to. Inna opcja - bardzo popularna, to appka randkowa dla gejów, która była używana przez dilerów. Widziałem to tylko na cudzym telefonie, jak to z grubsza wygląda. Przeglądasz sobie profile i każdy miał przykładowo listek koniczyny (zioło), tabletka (MDMA), albo szerszy asortyment. Można było wyszukać najbliższe opcje, sortować po cenie... Z tego co wiem, rząd ją zbanował.
Ja zwyczajnie poszedłem do parku i pytałem jarających, czy mają coś sprzedać. 2 mi powiedziało, że nie sprzedają, a koleżkę namierzyłem przypadkiem, bo grałem z nimi trochę.
W ogóle inny świat pod tym względem - idziesz sobie ruchliwą ulicą w samo południe, a tu robotnicy robią sobie przerwę, każdy skręca i wali zielskiem w całej okolicy. W ogóle wszędzie tam wali zielskiem.
Pamiętam, że (lata) wcześniej dominowało tam zioło, na które mówili "Paragua" (import), albo "Chilena" (miejscowe). Nikt nigdy nie wiedział, co to konkretnie jest. Takie typowe, outdoorowe sativy. Nomenklatura jak u nas "fiolet" i "skun" za dawnych czasów. Cena jeśli dobrze pamiętam to 5k CLP za 1g, czyli 19PLN.

U mnie w słoikach największym śmierdzielem jest bezapelacyjnie Gelato auto #2 (w sensie krzak numer 2 z zeszłego). Otwarcie słoika momentalnie zasmradza mieszkanie słodkim zapachem.
Mega też pachnie AK-47 auto - jak drzem wiśniowy. Świetnie mi się te zapachy "zakonserwowały".
  • 12552 / 2434 / 0
Szybki UP.

Zaczęły się upały, ale największe dopiero przed. Najbliższy deszcz szykuje się dopiero za 9 dni więc czeka mnie jeszcze sporo biegania.

Dziewczyny dostały dziś nieco więcej - konkretnie sezon, Zkittlez auto i Mazar auto, bo one aktualnie najwięcej zużywają.
Lemon Pie leję ostrożnie, bo kwiaty coraz bardziej gęste i nie chcę stale mokrej ziemi. Ma też bodaj 4 duże wiatraki, które powoli się zużywają i w niedzielę je zetnę, bo powinny już być "zjedzone". Chcę zrobić więcej światła i przewiewu, a to na pewno pomoże.

Jutro muszę koniecznie wziąć siarczan magnezu, bo sezonowi ten problem postępuje, Potas to to raczej nie jest więc spróbuję z Magnezem. Lepszy byłby oprysk, ale nie ma opcji. Niestety nadal się rozrasta i ani myśli jeszcze kwitnąć.
Na haszyszu widziałem ciekawego fasta quick strawberry, który aktualnie ma już wyraźne kuleczki. Bardzo wczesne kwitnienie okupione rozmiarem, ale dla mnie to akurat plus. Nie mam pojęcia, po jakie licho sadziłem tą GG... W termin koniec września nie wierzę.

LH nadal nie kwitnie, a posadzony albo pod sam koniec czerwca, albo na samym początku lipca. Jak mi na dniach nie zakwitnie, to go zlikwiduję.
  • 12552 / 2434 / 0
Kolejny szybki UP.

Dziś jeszcze goręcej, ale że już jestem wprawiony w boju, to taki spacer na spot to nic.

Dziewczyny dostały tym razem wody z siarczanem magnezu, bo dawno nie było. Przygotowałem też wodę na jutro i schowałem w cieniu. Jutro może ktoś się tam napatoczyć, bo ludzie pewnie tłumnie wyjdą nad rzekę.

Sezon w końcu ma już maleńkie zalążki kwiatów i nieco już przystopował z rozciąganiem. Podgoliłem go jeszcze nieco i wyciąłem kilka dolnych węzłów.
Ten problem dotyka liście w środku, tak jak deficyt Magnezu, ale tu wygląda to nieco inaczej.
Myślałem o rozregulowaniu mu pH przez ten silikon i cytrynę do zbicia laną na "oko", ale dostają wszystkie.
Azot wygląda inaczej i zaczyna się na dole u największych wiatraków. Nie ma też żadnej martwicy / podwijania liści. Zapytałbym chatgpt, ale nie wiem, na ile to rozsądne. Obstawiam, że nie pierwszy na to wpadłem.

Lemon Pie jest już blisko. Kielichy puchną, a brązowych pręcików przybywa. Nie wiem, na ile to realne, ale chętnie ściąłbym ją 23 sierpnia, bo potem kolejny tydzień już z deszczem, choć niewielkim,
Zapaszek nadal umiarkowany, co akurat mi pasuje. 2 lata temu stosowałem Nirvanę od AN na kwitnienie i wtedy waliły potężnie i na dużą odległość.

Zkittlez nabrał różowych pręcików (ma tak pół na pół z białymi) - kwitnienie w pełni i progres też wyraźny.

Mazar wyrósł idealnie. Wprawdzie choinkowaty z jednym, wyraźnie głównym szczytem, ale boczne są duże i jest ich dużo. Mało liści, i dość spore odległości między piętrami (nieco rozproszone światło, bo jest na krawędzi poletka), co będzie bardzo korzystne w kontekście grzyba.

LH nadal nie kwitnie i zaczyna mnie już wk*****ć. Jest wprawdzie po przejściach, ale ileż można wegetować.
Zlikwidowałbym ją, ale chyba nie muszę pisać, że to trudne :)

Codziennie muszę zbierać trochę pajęczyny i wybijać te muszki / miniarki. Jest ich wyraźnie mniej. Kilka złapało się też w pajęczyny na krzakach, ale nie chcę jej z powodu pleśni.
ODPOWIEDZ
Posty: 70 • Strona 6 z 7
Artykuły
Newsy
[img]
Palenie marihuany trzykrotnie zwiększa ryzyko raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat

Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pokazują, że osoby z zaburzeniami związanymi z używaniem marihuany (CUD) mają ponad trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat. Związek ten utrzymuje się nawet po uwzględnieniu takich czynników jak palenie tytoniu czy wiek. Wyniki rzucają nowe światło na potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z długotrwałym i intensywnym używaniem konopi.

[img]
Milion dawek heroiny w jednym bagażu na lotnisku w Lizbonie. "Niezwykle starannie ukryte"

Milion indywidualnych dawek heroiny zarekwirowali funkcjonariusze portugalskiej policji w porcie lotniczym im. Humberto Delgado w Lizbonie. Narkotyki znaleziono w bagażu jednej z pasażerek.

[img]
Właściciele sklepów z marihuaną pozywają stan. Urzędnicy pomylili się przyznając im licencję

Grupa kilkunastu punktów sprzedaży marihuany w Nowym Jorku wniosła w piątek pozew przeciwko stanowi. Właściciele domagają się uznania, że lokalizacje ich sklepów są zgodne z prawem pomimo błędu urzędników, którzy przyznali, że przez lata źle interpretowali przepisy dotyczące minimalnej odległości od szkół. Sprawa trafiła do stanowego sądu najwyższego w Albany.