...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3592 • Strona 356 z 360
  • 586 / 81 / 0
Ja ogolnie polecam osrodek krotkoterminowej terapii uzaleznien w Toruniu. To byl dla mnie bardzo edukacyjny ale rowniez wiele sie o sobie dowiedzialem i nauczylem sie rozwiazywac swoje problemy. W szczegolnosci polecam Marcina i Dorote, terapeutow.
Jestem dość trudny.
  • 20 / 1 / 0
Ośrodek w Żurawicy powinni trochę zremontować bo wygląda jak z czasów prlu i w łazienkach jeszcze pełno pleśni, masakra :/ Długo tam nie wytrzymałam bo nie byłam gotowa na pełną terapię ale jakbym się jeszcze kiedyś na to zdecydowała to stanowczo nie w tym miejscu. Ale wątpię bo w ogóle ciężko mi wytrzymać jak muszę spać w jednym pokoju z 5 innymi osobami i wszystkie chrapią tak że nie da się usnąć
  • 4 / / 0
właśnie wyszłam ze szpitala psychiatrycznego w Drewnicy bo schodziłam z benzo i miałam wszystkie objawy odstawienne, które były nie do wytrzymania i jeśli nie trafiłabym do szpitala to już by mnie tu nie było. Jestem uzależniona głownie od opio i benzo - obecnie jestem na programie substytucyjnym i biorę 14mg buprenorfiny. Psychiatrzy i terapeuci w szpitalu stwierdzili, że najlepiej będzie jak pójdę do ośrodka. Miałam tam schodzić z bupry i od razu iść do ośrodka, ale poznałam tam chłopaka i to zmieniło moją decyzję, jednak po wyjściu okazało się, że to nie to. Przeczytałam cały wątek i szczerze mówiąc jestem trochę przerażona negatywnymi opiniami o Monarze i postami typu "to obóz pracy" - nie boję się fizycznej pracy, ale bardziej zależy mi na terapii, a nie ciągłych karach i kablowaniem na innych. Przecież to nie o to chodzi.

Na razie biorę pod uwagę Monar Budy Zosine, Lipianka, Kazuń Bielany, Nowy Dworek, ale zastanawiałam się też nad prywatnymi ośrodkami typu Od-Nowa. Prosiłabym o kilka opinii na temat wyżej wymienionych ośrodków. Interesuje mnie przykładowy plan dnia, czy można używać telefonu komórkowego, ile razy dziennie jest społeczność, warunki mieszkalne itd.

Z gory dzięki
  • 91 / 4 / 0
W monarze nie byłem ale jebać, wiadomo. 10 lat temu byłem w różewcu, ośrodek "DOREN" tam było całkiem lekko. To taka samowystarczalna wioska, jest pole, obora, padok więc latem zajebista zajawka warzywka se sadzić a potem zbierać bo terapia trwa rok. Albo karmisz świniaki, wyrzucasz gówno, potem walisz go młotem na łeb, topisz se smalec itd itp. Zasady takie raczej komunistyczne czerpnięte z monaru. Ale warunki bytowe bez zastrzeżeń. Jedzenia opór, jest siłka, tylko pacjenci z podwójną diagnozą więc uzeleżnienie + choroba psychiczna. I to z tym elementem najciężej było się zmagać. Więc moge polecić wytrzymałem 3 miechy ale to właśnie społeczność mnie wygnała. Jak nie trudny ci los rolnika i dogadujesz się z chorymi ludźmi to chyba naprawde całkiem spoko.
  • 788 / 446 / 0
Tydzień temu wyrzucili mnie po godzinie z nowego dworka. Pojechałem nieodtruty od pregabaliny i znaleźli u mnie 5 paczek. Miałem kipisz wszystkich rzeczy łącznie z kieszeniami. Chłopak przede mną ta sama procedura, więc sprawdzają wszystkich.
Najgorsze jest to, że mimo iż poinformowałem że może wystąpić u mnie padaczka nie oddali mi tych opakowań i kazali opuścić ośrodek. Do tego był weekend majowy i nie miałem recept, skończyło się dzwonieniem po pogotowie i stanem przedpadaczkowym.
Moje pytanie brzmi - czy mimo, iż informowałem o swoim stanie zdrowia i fakcie, że posiadam recepty i dokumentacje medyczną na te leki mieli takie prawo, żeby mi je zarekwirować i pozostawić mnie w stanie zagrażąjącym mojemu zdrowiu?
  • 1205 / 327 / 2
@tosieniedzieje kurwa nawet sobie tego nie mogę wyobrazić... uderzaj do rzecznika praw pacjenta jak najszybciej.
helpnew.png
prace nad nową platformą trwają, może i do końca tyg wyrobię się z wersją 1.0
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Wspomóż edycję narkopedii - https://narkopedia.org/
"Narkotyki to syf i mega biznes czaisz? ktoś żyje z Ciebie i Twoich ziomali"
  • 1534 / 205 / 0
Pierdolić Monar. Kotański, w sumie dobry człowiek zapatrzył się w Synanon, a tam metody były czysto faszystowskie, to zniszczenie pierwotnej psychiki i budowa nowej dawała człowieka po prostu chorego psychicznie. Znam sporo osób, które przeszły ten cały cykl w Monarze i o ile przed Monarem były to w zasadzie normalne osoby z jednym defektem psychicznym - uzależnienie, to po wyjściu z Monaru, były to osoby po prostu chore psychicznie.
Tak, że nie tędy droga, wymazanie pierwotnej psychiki to jedno, ale budowa nowej, to na pewno nie jest łatwe, zwłaszcza metodami monarowskimi czyt. faszystowskimi. Zresztą doświadczenia związane z Synanonem mówią, że ta metoda wyprodukowała wielu morderców i osób totalnie skrzywionych psychicznie.
Tak więc omijajcie Monar - metody z faszystowskich obozów koncentracyjnych, to nie jest sposób na walkę z uzależnieniem. Zniszczenie pierwotnej psychiki jest w miarę proste, ale budowa nowej i nie zwichniętej, to nie w kij dmuchał, a jeśli ma to zrobić stado zebranych w ośrodku cpunów, to jest to po prostu nie do zrealizowania, człowiek po takim zabiegu na psychice, przeprowadzonym przez stado ćpunów na różnych etapach terapii po prostu niewykonalne, 95% wychodzi z ośrodka bardziej skrzywionych, niż przed tą terapią. Zresztą procenty mówią same za siebie, tylko 10, max 15% przestało trwale ćpać, a ci którzy nie przestali, stali się gorszymi ludźmi, niż przed tą "terapią".
Tak więc omijajcie Monar, bo was totalnie skrzywi, szukajcie ośrodków z innymi metodami, a nie rodem z faszystowskich obozów koncentracyjnych.
Heja! I powodzenia!.
  • 3574 / 582 / 1
Ciekawe co by na to @Blu powiedział
"Które dragi brać, żeby nie musieć brać żadnych dragów?"

"Rutyna to rzecz zgubna "
  • 3189 / 373 / 0
Zapytałbym starego dziada kiedy i czy wogóle kiedykolwiek był w monarze. Bo to co napisał jest dosyć różne od tego co piszą forumowicze, którzy niedawno zaliczyli kurację. Generalnie brzmi to jak standardowa gadka zatwardziałego ćpuna, który obraz monaru wyrobił sobie na podstwie mniej lub bardziej prawdziwych historii z lat 80tych i już go nie zmienił mimo upływu 30 lat.
  • 1534 / 205 / 0
Ja w monarze @blu nigdy nie byłem i nigdy nie będę. Przez 45 lat grzania opiatów miałem całkiem spore przerwy, czasami po 3lata z incydentalnymi przygrzaniami przez dzień - dwa. Zawsze wychodziłem sam, na sucho, bez użalania się nad sobą, znajomi twierdzą, że jestem dziwnym człowiekiem, miękkim dla innych, twardym dla siebie. Coś chyba w tym jest.
Co do osób które były w Monarze, to ostatnie z którymi rozmawiałem, to były te, które wyszły z Monaru pod koniec lat '10 i schemat " leczenia" mało co się zmienił.
Jeśli ktoś sam nie chce wyjść z grzania, to nic mu nie pomoże, zwłaszcz osoby z deficytem neuroprzekaźników, tak jak ja. Skąd to wiem, ano jako nastolatek czasami budziłem się rano w dziwnym, paskudnym stanie. Gdy pierwszy raz przeżywałem skręta to objawy były bardzo podobne, tylko silniejsze. Gdy pierwszy raz przygrzałem majkę, to było to dla mnie odkrycie na miarę przewrotu kopernikańskiego. Nagle świat stał się lepszy, miałem ochotę do życia, zniknęła często dokuczająca mi anhedonia, zwiększył się napęd - no niby same plusy. Potem zaczął się dlugi okres produkcji i handlu odpałem, nigdy nie miałem problemów z prawem. Z drugiej strony nigdy nie doprowadzałem się do stanu tzw. narciarza, nie potrafiłem zrozumieć jak można tak się upodlić i zbeszcześcić. Mnie hera nie tylko dawała euforię, ale napęd i chęć do życia, jakby spidowała, z drugiej strony nie lubię spidów. Nawet obecnie, w tym wieloletnim ciągu na fnt, było podobnie, branie dawek, które powodowały odcięcie, było bez sensu. Tak, że zobaczymy jak wyjdzie mój obecny detox, zwłaszcza, że zmieniam pracę na taką w której jak na warunki polskie można dobrze, a nawet bardzo dobrze zarobić, tylko trzeba się starać.
Tak to wygląda z mojej strony, a nie jestem człowiekiem całkowicie normalnym, biorąc pod uwagę mój deficyt neuroprzekaźników. Z drugiej strony opiaty nie dają mi już żadnej euforii, tylko pozwalały żyć bez skręta.
Możesz więc @blu to skomentować jak chcesz, ale ja wiem swoje, tyle lat grzanie czegoś mnie nauczyło, jeśli nie chcesz, to nie wyjdziesz. I nie będę się zarzekał, że już nigdy nie przygrzeję, na pewno zdarzą się jedno - dwu dniowe incydenty, lecz do ciągu na pewno nie wrócę.
Pozdrowienia dla wszystkich walczących ze sobą i aby Wam się udało.
Heja! Dziad.
ODPOWIEDZ
Posty: 3592 • Strona 356 z 360
Newsy
[img]
Palenie marihuany trzykrotnie zwiększa ryzyko raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat

Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pokazują, że osoby z zaburzeniami związanymi z używaniem marihuany (CUD) mają ponad trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat. Związek ten utrzymuje się nawet po uwzględnieniu takich czynników jak palenie tytoniu czy wiek. Wyniki rzucają nowe światło na potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z długotrwałym i intensywnym używaniem konopi.

[img]
Ogromne ilości narkotyków przejęte na Śląsku. Za procederem mieli stać obywatele Ukrainy

Na ponad milion złotych oszacowana została czarnorynkowa wartość narkotyków przejętych przez mundurowych ze Śląska. W ich rękach znalazły się ponad 43 kilogramy pseudoefedryny. - Z zabezpieczonej ilości, można było uzyskać ponad 32 tysiące działek dilerskich metamfetaminy - wskazują policjanci. Za nielegalnym procederem stała 51-letnia obywatelka Ukrainy i jej 17-letni syn.

[img]
Marihuanoholik – nowa definicja dla nowego języka debaty o uzależnieniu

W świecie, w którym alkoholik nie jest „ćpunem”, tylko „osobą z chorobą alkoholową”, a osoby uzależnione od leków otrzymują wsparcie zamiast pogardy i aresztów – czas również na zmianę języka wokół marihuany, która prędzej niż później zostanie w Polsce zdepenalizowana. Dlatego proponujemy wprowadzenie nienaukowego terminu „marihuanoholik” – jako neutralnego określenia osoby, która straciła kontrolę nad swoim używaniem marihuany i odczuwa tego konsekwencje w codziennym życiu. Zaznaczamy, że definicja ta nie ma zastąpić klasyfikacji medycznej, a jedynie usunąć stygmantyzację.