Gratuluję abstynencji i dbajcie o zdrówko psychiczne!
Co masz na myśli pisząc ze smierć już po Ciebie była ?
Zaintrygowałes mnie tym
Z tydzień temu poleciałam trochę i się najebałam. Pokićkało się w życiu trochę. Niby jednorazowa akcja a czuje jakbym miała startować od nowa. Od nowa nachodzą mnie demony jak to fajnie tak polecieć i nie myśleć o konsekwencjach.
W miarę się stopuje i niby nic nie brałam ale i dla narkomana alkohol jest dużym wyzwalaczem. Niby wszystko w głowie gra ale nie wiem czy życie znowu mnie nie wystawiło na pokusy piekielne…
Mam swoje własne piekło Dantego i powolutku znowu się staczam, jak to rozkminić? Ja wiem,że życie trzeźwe jest po prostu bezpieczniejsze dla takich skrajności jak ja ale z drugiej strony tak pierdolnąć wszystko…no kusi.
Mam 27 lat i czuje,że już mi się nie chce nigdzie od nowa zaczynać ani nic nowego tworzyć,za dużo to kosztuje. Mam jakieś tam swoje zobowiązania i chyba tylko poczucie dziwnej odpowiedzialności trzyma mnie w ryzach.
Jak się życie pokićka to u mnie od razu jest ochota na alko, ale powiedzmy, że ja tego się spodziewam po sobie w takich sytuacjach, więc już wiem, jak się zachować, na co się nie wystawiać, że potrzebuję siły mentalnej aby walczyć z pokusą. Dla mnie gorsze jest to, że chwile radości też mam zepsute przez chęć napicia się. Mały sukces? "Trzeba to opić" - od razu taka myśl. I siła potrzebna na zwalczenie tej myśli natychmiast zabiera całą radość. Łapałem się na tym, że miałem ochotę sabotować czynności mogące prowadzić do czegoś pozytywnego.
Czytałem trochę wyznań byłych alkoholików i prawie wszystkie, na które trafiłem, były cukierkowe pod tym względem, że wychwalały trzeźwość. A ja na to w myślach, że no u mnie to tak nie działa. Jeśli po roku bycia absolutnie czystym, w sensie absolutnie żadnych używek poza kawą, nagle łapie mnie taka ochota na alko, że mam wrażenie, jakby moje ciało samo ubierało się po to, aby pójść do sklepu, a ja czuję się tylko pasażerem, to nie jest to wspaniały stan, a zwalczenie takiej pokusy wymaga ode mnie ogromnego wysiłku mentalnego.
Więc tak sobie trwam jakby w zawieszeniu i tak to ma wyglądać? U lekarzy byłem, zbyt chętnie przepisują xanaxy i inne takie, to nie na moją słabą wolę.
Niedawno ponownie przeczytałem powieść Shantaram, jest tam bardzo sugestywnie opisane wychodzenie z uzależnienia od heroiny, takie przypomnienie sobie zrobiłem, żeby nie pakować się także w te sprawy. Swoją drogą w tej książce to tylko epizod, poza nim to jest niezwykła opowieść, którą warto przeczytać.
Pozostaje więc chyba życie w tej szarości ze świadomością, że cena za jej pokolorowanie jest zbyt wysoka. Być może to jest cena za to, że kiedyś sobie niczego nie odmawiałem, tylko te optymistyczne opowieści ludzi, którzy wyszli z nałogów mnie zastanawiają, nie ma wśród nich takich z konkluzją, że jest "chujowo ale stabilnie", a więc tak jak u mnie.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.