Luźne dyskusje na tematy związane z substancjami psychoaktywnymi.
ODPOWIEDZ
Posty: 139 • Strona 14 z 14
  • 3245 / 617 / 0
Znajomy widział u Wojewódzkiego Kuby gostka co niby to był Bodek, ja coś mi się wydaje że to mógłby być ten gostek z książką o heroinie................Bodek od heroiny zaczynał.
Uwaga! Użytkownik Verbalhologram nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 11 / 3 / 0
Młodość bez narkotyków
Witam serdecznie wszystkich zgromadzonych.
Na imię mam Bodek.
Mój życiorys wyglądał mniej więcej tak, że
przez prawie 20 lat babrałem się w dragach.
Zajmowałem się produkcją, dealowaniem
i zdarzyło się coś takiego, że dragi zeżarły mnie, całe moje życie,
zakasowały absolutnie wszystko w życiu, co miałem.
Dokładnie wszystko, DOM, rodzinę, wszystko, czego się dorobiłem wcześniej.
Absolutnie wszystko.
Myślałem, że mam silną wolę, że z dragami można się bawić,
że mam silny charakter i osobowość.
Okazało się, że odnośnie ćpania to nie działa w ogóle.
To nie są te przebiegi, zupełnie inny mechanizm.
Równolegle pracowałem w showbiznesie całe życie, do dzisiaj zresztą pracuję.
Spotykałem się z różnymi ludźmi znanymi z okładek gazet.
Słyszałem wiele różnych opinii na temat narkotyków.
Mądrych, mniej mądrych, głupich i bardziej głupich.
Chciałem właśnie o tym pogadać, o tych wszystkich rzeczach.
Nie chcę nikomu mówić, co ma robić.
Każdy w życiu decyzje podejmuje sam.
Każdy sobie takie pytanie może zadać, dokąd zmierzam
i sam sobie na nie odpowiedzieć.
Ludzie swoimi wyborami kształtują swoją przyszłość i to jest pewne,
że jak sobie narobisz gnoju w życiu, to sam sobie możesz podziękować.
Jak będziesz miał fajnie, to generalnie to jest kwestia
wyborów jakichś tam wcześniej.
Słuchajcie, w showbiznesie różni ludzie różne rzeczy gadają.
Dzisiejsza przykładowo kultura hip-hopowa promuje jaranie.
Sprzedaje to jako coś świetnego, że trzeba to legalizować.
Leroy twierdzi, że to w ogóle powinno leżeć z pożywczaku na półce
koło Majeranku i tak by było najlepiej.
Możliwe, ale nigdy tak nie było i nie wiadomo co by było za parę lat.
Widać co jest w Holandii.
Mlodowska wokalistka Manamu kiedyś powiedziała, że ona jara zielsko
i że jej to nie szkodzi i że jej dzieciaki też jarają zielsko
i że razem co jarają im to nie szkodzi, że jest świetnie.
Może i tak jest, ale to jest tylko prawdopodobieństwo, że jej nie szkodzi.
Ja wiem, że każdy człowiek, który zaczyna jarać albo jara jakiś krótki czas gada tak samo.
Wszyscy twierdzą, że im to nie szkodzi, że mogą przestać kiedy chcą
i że generalnie nie oddziaływuje to na ich życie.
Ale ja poznałem wielu ludzi z mojej ekipy, z nie mojej ekipy.
Przykładowo ja z Katowic pochodzę, miałem kolegę Magika. Kojarzycie o kim mówię?
Magik z Calibra.
Magik też stwierdził, że zioło nie szkodzi, że trzeba je legalizować
i sprzedawał takie treści na płytach wszędzie.
No i co? Miała być święta, miało być fajnie.
Wszyscy kupowali prezenty, a Magik przypikował sobie przez okno
i tyle Magika widzieli. Jak to jest?
Ma ktoś z Was może plany samobójstwa popełnić w przyszłości?
Jak skończy szkołę na przykład? Jest ktoś taki?
Nie ma takich ludzi. Ludzie nie planują odebrać sobie życia kiedyś w przyszłości.
Ja takiego kumpla miałem, Kandy'ego.
Kandy kupował sobie wora skuna raz w tygodniu, siadał weekend przy Piwsku,
siedział ze wszystkimi i se jarał. Wszyscy jarali.
I też mu to nie szkodziło. W tygodniu chodził do pracy, było wszystko dobrze
i pewnego dnia jego matka miała urodziny, zjechała się cała rodzina, takie małe dzieci,
na ich oczach wyskoczył przez balkon z 10 piętra.
Taka powtórka z Magika, tylko że 5 lat wcześniej.
Kandy przed śmiercią jakiś dziwny się zrobił, przestał ufać znajomym,
podejrzliwie traktować wszystkich znajomych. Taki nieufny się zrobił.
Po śmierci znaleziono u niego ostrą broń w chacie.
Kandy się po prostu czegoś bał, tylko on nawet nie był w stanie zlokalizować to,
czego on się boi, co go dręczy w życiu. Nie umiał nawet określić.
A ja wiem, że to samo Magik miał. Taka schizka mała mu się włączyła,
ale ta schiza wioła górę nad wszystkim.
Miałem takiego kolesia też, Szafe. Jedyny wykształcony kolo z naszej bandy.
On miał wielką firmę, zarabiał kupę kasy, jeździł drogimi wózkami.
Miał żonę dzieciaka. Wszystko mu się w życiu zgadzało.
Wszyscy mu generalnie zazdrościli. Wszyscy mieli taki plan mniej więcej,
żeby tak się ustawić w życiu jak Szafa. I Szafa kiedyś się powiesił, odebrał sobie życie.
I wszyscy zastanawiali, kurczak też, że taki człowiek sobie odbiera życie.
Jak Szafa się powiesił, to w jego chacie znaleziono listy do wszystkich,
garnitur do trumny. Okazało się, że on sobie już trumne kupił miejsce na cmentarzu,
że on napisał pełnomocnictwa na konta bankowe dla rodziny.
Dwa tygodnie zrobił imprezę, na którą zaprosił wszystkich możliwych swoich znajomych
i się żegnał. Ale jeszcze nikt nie wiedział, że on ma zamiar sobie życie odebrać.
I coś się okazało później. Dziesięć lat wcześniej ojciec Szafy chorował na raka.
Bardzo taki dramatyczny przebieg miał, a ta choroba w końcu zmarł.
Szafa był jedynakiem, oglądał to z bliska. I Szafa zaczął nowe życie po tej śmierci.
Zaczął robić firmę, firma zaczęła się kręcić, zaczął zarabiać dużo pieniądze.
I w tym momencie swojego życia stwierdził, że teraz się może wyluzować, może zacząć bawić, zaczął zielsko jarać.
I nagle w jego głowie pojawiło się coś, czego nie mógł przewidzieć.
Taka schiza zaczęła go dręczyć, że nowotwory są pokoleniowe, że przechodzą z ojca na syna.
I okazało się, że to jest taka... Na początku to była taka schiza, która gdzieś mu tam w głowie świtała,
ale po krótkim czasie to tak urosło w jego głowie, że on na tym nie miał kontroli.
On to próbował zapić wódą, zalać, zaćpać. Nie dało się. Okazało się, że tymi używkami on to tylko podlewał,
że to rosło coraz większe i w końcu to wziął górę nad wszystkim w jego życiu.
Nad wszystkimi czynnikami w jego życiu. Nad rodziną, nad kumplami, nad firmą.
Nie umiał wytrzymać tego ciśnienia i się wydyndał. Takich ludzi jest wielu. Ja znam więcej takich osób.
W wyniku tak zwanej psychozy po prostu skaczą z okien, strzelają se w łeb, robią rzeczy, o które by się nigdy w życiu nie podejrzewali.
To jest jeden z takich aspektów ćpania, których nikt raczej nie przewiduje ani nie wie.
Hej, to jest składowa twojego całego życia. Tego kim jesteś, do jakiej szkoły chodzić, jakie masz zainteresowania, jakie środowicho i tak dalej.
I to zostaje spotęgowane albo zdołowane. Tak samo jak magik nigdy nie miał w planach popełnić samobójstwa czy kandii.
Ta kora nigdy nie mogła przewidzieć tego, że w wieku 40 tam iluś lat będzie wygadywać takie głupoty do mikrofonu i będzie myśleć, że jest mądra.
W szczególności ludzie, którzy jarają. Mają takiego matrixa. Im się wydaje, że cały czas jest wszystko w porządku,
cały czas mogą przestać kiedy chcą, że nic się nie dzieje, a tak naprawdę w mózgu zachodzą zmiany i inna rzeczywistość się pojawia.
Ona się cały czas powoli wykrzywia, że ten, kto ćpa nie potrafi tego zaobserwować, ale otoczenie z zewnątrz to widzi.
Bardzo czytelnie, że coś się zmienia w jego życiu, że koleś innymi kategoriami zaczyna myśleć, inaczej świat widzieć.
To jest bardzo częste i bardzo czytelne. Dragi zmieniają życiorysy wszystkim ludziom, wszystkim, którzy ćpają.
Ja nie znam człowieka, który by zaczął ćpać, nie znam ludzi, którzy by się zetknęli z dragami, zaczęli wrzucać i nie zmienił im się życiorys.
Wszyscy. Takiego kumpla miałem, Paulosa. Paulos całe życie ćpał, pił i twierdził, że dragi go nie są w stanie niczym zaskoczyć,
że nic mu nie mogą zrobić, bo on jest znany na wylot. I kiedyś ktoś przywiózł z całego wora grzybów, wszyscy wrzucili grzyby
i Paulos się zawiesił na osiem lat. No kurde, co za niefard. Nikt się nie zawiesił, tylko Paulos.
Przecież jego nie mogły dragi zaskoczyć. Wiecie, co to jest za hajp o grzybach? Taka kreskówka się włącza, że szok,
że nie wiesz, co jest rzeczywistością, a co fikcją. Widzisz wszystko tak realnie, jak w nie teraz. A tego nie ma. Inni tego nie widzą.
Może to jest fajne przez dwa dni, ale po tygodniu, jak on się budzi, a tu asteryk z myszką, miki mu po chacie szaleją
i on na to nie ma wpływu w ogóle, no to już jest trochę inaczej, nie?
Jak rzeczywistość zaczyna być jakaś skonfliktowana z tym, co on ma w głowie, jak wyjście do sklepu zaczyna sprawiać problem,
zaczęło się chodzenie po psychiatrach, do świrowni trafił, finalnie ma 500 złotych renty, prawo jazdy mu zabrali, ma 35 lat teraz.
Po ośmiu latach zaczął wracać powoli, wygląda na zdrowego, ale wełbie ma kisiel. Ma kisiel totalny.
Do roboty nie pójdzie, nikt mu nie da pracy, on ma zakaz wykonywania jakiejkolwiek pracy jak na razie,
bo on ma takie psychozy, że on się czegoś zaczyna bać, czegoś urojonego, jest nieprzewidywalny w swoich zachowaniach.
Takie korpki, pojawiają mu się w głowie, nie wiadomo kiedy i nie wiadomo w jakim kierunku, nie wiadomo co go wystraszy,
często jakaś myśl przeleci przez jego łeb i on się jej wystraszy, i ty nie masz na to wpływu.
Zmiana planów życiowych totalna, drugi mój kumpel dziki, Max też fajny friend, połowę życia żeśmy pili i ćpali,
też mówił, że dragi go nie zaskoczą i pojechał w Bieszczady na żarsie biellunia czy jakiegoś innego świnstwa i reset.
Zmiana planowała mu łeb, totalnie. W rozwoju cofnął się do dwuletniego dziecka, totalnie skasowała mu twardy dysk we łbie.
Zjadł ciom mówić tak jak dziecko, tak myślę, z takimi kategoriami takiego jasia małego.
Nie wiedział co jest dobre, a nie coś złe. Mówił, że wszystko zmieś jak dobre mkielonko.
Dziki mówił, że przyznali koledzi do domu, przynieśli wlaźkę i była super fajna impreza.
A matka dzikiego mówi, że nikogo nie było, że narobił herbat, gadał do siebie i puszczał muzę przez całą noc.
Fajnie, nie? On tak miał przez dwa lata taki odjazd. Rzeczywistość wirtualna mu się włączyła, nikt jej nie widział oprócz niego.
Zmienił plany życiowe swoje, swojej matce na Maxa. On po dwóch latach wrócił, cud, ale on ma zdefektowany procesor we łbie, z nim gadasz to jest inaczej.
On ma takie opóźnienie dwusekundowe. Znacie to, co? Niektórzy tak fabrycznie mają.
Ale w Waszym wieku takie defekty fabryczne mijają. A jeśli to jest defekt mechaniczny, to on już nie mija.
I to jest ta różnica właśnie, że pracodawca jak będzie gadał z tym moim kolegom, to on widzi, że coś jest nie tak, że on jest lekko biały.
Nie będzie wnikał, co mu jest, ale widzi, że jest trochę inaczej niż powinno być. Dragi potrafią zmienić rzeczywistość ludziom czasami w tak nieprzewidywalny sposób,
że nikt nie jest w stanie przewidzieć czegoś takiego, że coś takiego może się wydarzyć. Mój kolega był wirtuozem w wieku lat 16. Grał na wiośle po prostu jak Satriani.
I też się wydarzyło coś nieprzewidywalnego w jego życiu. Sadził sobie zielsko i sobie jarał. I to nie był żaden skum, tylko normalne ziele, które se tam gdzieś sadził na ogródku.
Eko, mówił Eko Stafik, jara. W jego głowie pojawiła się jakaś też taka drobna schiza. On się zaczął ludzi bać. Taka psychoza. On stał na przystanku, były cztery osoby, to on już miał problem.
Bo on się ich bał, bo oni jego myśli znali, oni wszyscy na niego patrzeli cały czas. Pojawiał się gigantyczny problem. On się ich bał, normalnie on się musiał schować.
Może dla przeciętnego człowieka by to nie był problem, ale dla gitarzysty to jest gigantyczny problem. Bo jak on wychodzi na scenę i widzi pełną salę ludzi,
to on ma pełno w gaciach. On zapomina co on ma grać. On paraliżu dostawał ze strachu. Koledzy mu podziękowali w końcu. Co parę lat jakiś znajomy optymista bierze mu do kapeli.
Bo on jest dalej świetnym gitarzystą. I na próbach jest wszystko ok, ale on wychodzi na scenę i dalej ma nawalone w pory i nie wie co grać. I koniec. I on ma sprzęt, on ma wiosło, on jest wirtuozem, on coraz lepiej gra.
On w tej chwili ma ponad trzy dychy. On coraz lepiej gra. Jest wymiataczem i nie może grać. Kompletnie nie mógł czegoś takiego przewidzieć. Kurcze, co za niefart.
Wszystkie warunki spełnia, żeby robić to, co potrafi, kocha i lubi. I nie idzie. Takich ludzi naprawdę jest wielu. Takie okoliczności mogą się pojawić, których nikt nie jest w stanie przewidzieć.
Thomas, nasz kolega, sadził sezielsko. Też ekostafik zaznaczam. Świetny. Nietoksyczny. Parę razy wrzucił grzyby jakiegoś w Bielunie, ale tomu akurat nie zagrało i zrezygnował z tego.
I jarał tak przez półtorej roku i kiedy się obudził w szpitalu i lekarz się pyta, wie pan co się stało? Nie wiem. A wie pan jaki dzień dzisiaj mamy? Nie wiem. Nic nie wiedział.
Okazało się, że lekarz mówi, ma pan padaczkę. Ma pan wredną padaczkę. I to jeszcze tak szpetną, która mu wyłącza funkcje życiowe. Dostaje ataku, serce przestaje działać, płuca wszystko.
Trzeba go odpalać od nowa do życia. Za każdym razem potrzebuje anioła stróża cały czas przy sobie, praktycznie. Jeżeli kogoś przy nim nie będzie, jak dostanie takiego ataku, to koniec bajki będzie.
Jak na razie zawsze ktoś był przy nim. I to samo, klient miał ambicję zostać samochodziarzem. Uczył się, prawo jazdy robił i tak dalej. I wszystko stracił, bo padaczka nie pozwala na to, żeby był kierowcą. Nie może w nim być, bo nie dostaje klasyfikacji lekarskiej.
I wszystkie jego plany życiowe wzięły w głowie. Jakbyście go dzisiaj zobaczyli, to jest mega kumaty gość i w ogóle nie wygląda na chorego.
Ale taka zmiana planów życiowych. Kompletnie nikt tego nie był w stanie przewidzieć. I wcale nie ćpał długo, i wcale nigdy się nie uzależnił. Nigdy się nie stoczył, nigdy w żyłę nie walił.
A tu takie rzeczy. No kurde, co za niefart, no. Takich ludzi naprawdę jest bardzo wielu. Od korzenia koleżanka Karolina. Ona już w przedszkolu potrafiła czytać. Całą szkołę miała świadectwa z Paskiem, najlepsza w szkole.
Poszła do liceum to samo. W drugiej klasie liceum spotkała taką koleżankę z takim wystrzelonym ego w kosmos, która to stwierdziła, że wszystko wie najlepiej. Na wszystko miała receptę.
I też jej powiedziała, że dragi nie szkodzą, że wpieprzają się debile, że wystarczy mieć trochę silnej woli, trochę rozumu w głowie i da się ćpać bezpiecznie.
I tak se jara łysku na raz w tygodniu. Czasami jakąś krechę amfy. Cały czas pełna kontrola. I nagle coś się zaczęło chrzańć w jej organizmie.
Poszła do lekarza, ateljom wysłał na badania i lekarz mówi, pani przekwitła, pani jest przekwitnięta, w wieku lat 18 pani przekwitła. Co się dzieje?
Pani nigdy dzieci nie będzie miała. Tak zegar biologiczny przyspieszył u niej na maksa. Ale to się okazało, że to nie jest największy problem w jej przypadku.
Ona później maturę zdawała. Nie zdała żadnego przedmiotu. Genialne dziecko. Okazało się, że ośrodek pamięci w mózgu sobie uszkodziła. Że nie rejestruje, jest jak magnetofon bez głowicy.
Cały rok się uczyła, kuła, korepetytorów rodzice zatrudniali. Kolejna matura znowu. No way. 3 razy już podchodziła do matury i jej nie ma. Totalna zmiana planów życiowych.
Defekt mózgu. Nie wiadomo co będzie robić w przyszłości. Czasem nie będzie na garnku rodziców całe życie. Nie wiadomo co przyszłość przyniesie.
Takich ludzi jest wielu, tylko że tacy nie lubią gadać o tym. Takie czasy. Ludzie mają być coraz lepsi, na fali, cały czas na górze. Nie lubią gadać o swoich defektach, bo to jest zła CV-ka już w tej chwili. Takich ludzi jest mnóstwo.
Drogi potrafią zmienić życiorys otoczeniu. Potrafią zmienić życie ludziom, którzy są wokół ciebie.
Moi kumple kiedyś znaleźli ziemię obiecaną. Jeździli do Taszkentu, do Uzbekistanu, bo tam zielsko rośnie na ulicach. Tam to jest chwast, tak jak u nas pokrzywa. I stwierdzili, że to jest ziemia obiecana.
I latali radzieckimi liniami za 100 dolców na drugi koniec świata, a tam za 300 dolarów szło się bawić cały rok, bo tam wszystko było tak tanie. Wuda tania, ludzie fajni, zielsko rośnie wszędzie.
I siedzieli tam po rok, po pół roku. I mój kumpel jeden wrócił stamtąd. Półtorej roku później urodził mu się syn. Syn ma defekt, nie ma dłoni. Ma takie ręce, ciach, i tu coś wyrasta takiego dziwnego. Po prostu koszmarny widok.
Kurczę, o co chodzi? Co jest grane? Ten chłopak na pewno sobie zadaje pytanie codziennie. Czemu on? Czemu on nie ma dłoni, skoro wszyscy mają?
Żona tego mojego kumpla jest analitykiem medycznym. Robi badania organów, które idą do przeszczepów. Zbadała go, mówi facet, ty się zdefektował na poziomie DNA. Ty se kod genetyczny po chrzaniu. Rozumiecie?
Jego dzieciak do końca życia będzie chodził z takim gównem po prostu. I nic za to nie może. Ja nawet nie chcę myśleć, co ten mój kumpel nosi za ciężar teraz, całe życie chodząc ze świadomością, że zaserwował taką przyszłość swojemu dzieciakowi.
No po prostu fakalna sprawa. Teraz już nie ma co szukać winnych, nie ma sensu gadać, czy ja winę, bo to jest bez sensu. To by tylko pogorszyło sprawę.
Ludzie nie mają świadomości, co mogą spowodować. Defekty po dragach często nie wychodzą od razu. Czasami wychodzą za 20 lat. Ludzie o tym nie wiedzą często.
Dzisiejsze dragi nie zabijają tak jak heroina, tylko defektują. Defektują łeb, mózg, defektują flaki. Ludzie się starcami stają w krótkim czasie.
A wyglądają normalnie. Wygląda na to, że nic się nie zmieniło. Jak ja zaczynałem ćpać, ja akurat od heroiny zaczynałem. Mój najlepszy friend, który ze mną zaczynał ćpać, trzy razy przywalił hery, trzy razy się zawalił.
Trzy razy z rzędu dostał zapaści po bardzo słabym towarze. Okazało się, że jego serducho nie toleruje opiatów. Uratowało mu to życie akurat.
Ja poleciałem w dół po prostu, równią puchyłem się, potoczyłem jak kulka. Pojawiły się ekstazy. Wszyscy wrzucali ekstazy, Grabek wrzucił raz tylko. Zapalenie osierdzia.
To jest taka błona, w której serce funkcjonuje. Pół roku w szpitalu o mało się nie wykręcił. Do dzisiaj jest inwalidą. Totalny. Wygląda na zdrowego.
Nie może sportu uprawiać. Jak stary dziadek musi dbać o siebie. Serce ma skasowane. Co pół roku na kardiologię podłączają go, badają go całego. I leżą po żyje, diagnozują kolesia.
To wcale nie wygląda na chorego. Takich ludzi jest mnóstwo, naprawdę. W Olsztynie był taki sportowiec, taki chłopak, 17 lat miał czy 18. Lekka atleta, całe życie trzeźwy jak bąk.
Były jakieś zawody, które go tam klasyfikowały do zawodów wyższej rangi. Pojawił się jakiś kolega, mówi wciągaj krechę stary, to przelecisz to jak odżytowiec.
On wciągnął krechę i przeleciał, ale do połowy. Nie wiedział, że ma wadę serca. Sport tego nie wykazywał. A hampa go zabiła, jedna mała krecha.
Nigdy nie był ćpunem. Cóż za niefart. W Pomaszowie dwie dziewczyny na przykład. Też dobre uczennice. Ktoś im sprzedał info, że po amfie człowiek się może lepiej uczyć.
Kupiły sewora, wciągnęły po kresce, jedna sobie zdefektowała serducho, zmarła tego samego dnia. Druga zdefektowała seł łeb, do dzisiaj leży, patrzy w sufit od paru lat już.
Jest całkowicie sparaliżowana. Nigdy nie był ćpunkami. Nigdy nie wiesz, co w tym wozie jest, co kupujesz. Takich ludzi jest mnóstwo, tylko oni już często nie mają możliwości, żeby mówić, że pewne rzeczy się nie opłaca.
Za duży stopień ryzyka, żeby pewne rzeczy robić. I tutaj silna wola, a nie silna osobowość, nie mają nic wspólnego z tym. Z narkotykami jest tak, że one się nie wydalają w 100% z organizmu.
Dlatego często defektują po czasie. Dragi są tylko po części wydalane z organizmu. alkoholem się nawalisz, na drugi dzień walić kloca, spuszczasz wodę, zjesz obiad, prysznic i heja, zdrowy. Dragi tylko po części są wypłukiwane z organizmu.
Nie metabolizują się w 100%. THC przykładowo wiąże się z tłuszczem, który jest wszędzie, w całym organizmie. Montuje się w osłonkach mielinowych mózgu i kumuluje się tam, jest tego coraz więcej. I dlatego ludzie często jak ćpają, jak jarają, mają zmiany postrzegania rzeczywistości, innymi kategoriami zaczynają myśleć.
Inaczej świat widzą, inna logika się włącza. W Łodzi było młode małżeństwo, mieli małe dziecko, takie 4-5 tygodniowe. Poszli na technoparty, nawrzucali się kwasów, ekstaz, przyszli do chaty, do piekarnika coś wrzucili, zjedli.
Rano się budzą, okazało się, że własne dziecko wmucili. I co? I to się nie chce wierzyć w taką bajkę, bo to brzmi jak dowcip, nie? Jak bajka, ale to było, to było 2 lata temu w Łodzi, siedzą w pierdlu. Wiecie co mają we łbie, codziennie jak idą na obiad?
Ja bym nie umiał żyć z takim obciążeniem, przypuszczam, że bym sobie w łeb strzelił. Nie umiał bym z czymś takim żyć. Nawet nie wiedzieli, kompletnie nie rozróżniali, co musiało w ich głowach się pojawić. I nie chce się wierzyć w takie historie, one są, one są wszędzie.
Powiem wam historię, o której żeście zapewne słyszeli. Miesiąc temu w Szczecinie, co się działo, jak ojciec przyniósł dzieciaka siedmiomiesięcznego na pogotowie pobitego. Słyszeliście o tym? W wiadomościach o tym gadali. Dziecko zmarło. Okazało się, że jest zgwałcony do tego wszystkiego jeszcze. Sąsiedzi mówią, że w chacie cały czas była techniawka i dragi.
No to powiedzcie mi, co on musiał w głowie mieć ten facet? Co on musiał zobaczyć? Co za projekcje musiał mieć, żeby do takiej tragedii doszło? I to jeszcze widziała rodzina. Ludzie z bliska na to patrzeli i nie reagowali. Co się musiało wydarzyć w ich umysłach, po prostu, że dopuścili do czegoś takiego? Szok. Takie rzeczy są. To nie jest żadna bajka. To jest rzeczywistość. Dragi zmieniają postrzeganie rzeczywistości i to bardzo poważnie.
Ja wiem po sobie, że ja ćpając już x lat, często mi się włączały takie schizy w wełbie, nad którymi ja kompletnie nie umiałem zapanować. I też, ja znałem wszystkie możliwe rodzaje dragów. Ja jeździłem do Holandii, przywoziłem tego tony.
Śpałem taki towar, jakiego jeszcze ludzie w Polsce nie znali w ogóle, nie wiedzieli co to jest. I pojawiały mi się takie schizy, że ja po prostu wariowałem. Manie prześladowcze. Ja miałem wrażenie, że chodzą za mną, szpiegują mnie. Mi się wydawało, że mam podsłuchy w telefonie, w gniazdkach, wszędzie. Takie schizy, których nie idzie unieść, które powodują obłęd.
Ja zauważyłem, że wystarczy tydzień trzeźwości i mi to mijało, ale niektórzy nie potrafią sobie zaserwować tygodnia trzeźwości, bo już mają taki etap. I później się zaczyna skakanie z okna, różne dziwne historie. Jak to jest, że dragi, które kurczy nie szkodzą, są miękkie, a ludzie takie rzeczy robią. O co chodzi?
Ja wam powiem, kiedyś w latach 60., tam na pograniu czy lat 70., jak się zielsko pojawiło w Stanach na szeroką skalę, rząd amerykański zaczął badać, co to jest. I okazało się, że to ma tam od trzechdziesiątych do czterech procent THC, że to jest mniej uzależniające od wody, od papierochów, że na upartego to można jeszcze leczyć świrów w tym, albo deliryków. I to była prawda.
Ale ludzie, którzy wyniuchali na tym dobry biznes, zmutowali tę roślinę i zrobili z tego skuna. Kiedyś zielsko to była roślina, która miała do trzech metrów wysokości albo i wyżej. Potrzebowała całego sezonu, żeby urosła konkretnych warunków atmosferycznych i konkretnej gleby. Byle gdzie to nie urosło.
Dzisiejszy skunt to jest taki chęch mały. To ma w porywach do metra. To rośnie w zamkniętych pomieszczeniach, nie widzi w ogóle słońca. Pod lampami rośnie. Elektronika reguluje temperaturę i wilgotność powietrza. Nie widzi ziemi, nie zna ziemi. Rośnie w granulacie plastikowym, in vitro. I tam się wlewa stuprocentową chemię do tego, którą już się kupuje gotowo. I to są związki amfy, związki LSD, tam pakowane wszystko. Wszelki gnój, jaki ludzie tylko są w stanie wymyśleć, który czepie w łeb.
Fosforany różnego typu. No taki syf, że palucha tam nie zanurzysz, bo ci może paznokieć wytrawić. A ludzie są przekonani, że to jest nie nieszkodliwe, że to nieuzależnia, że to jest ziele pokoju. Głupoty.
A pakują w siebie chemię taką, że szok. Zielsko jest dzisiaj tylko nośnikiem do serwowania ludziom twardych dragów. O czym mało kto wie. I ćpają wszyscy i się cieszą, że nic się nie dzieje. A później takie defekty i rosną debile i nawet niczego nie widzą.
Kiedyś zielsko miało w porywach do 5% THC najlepsze krzaki. Dziś standardowy skór ma 20% THC. To nie jest ten sam materiał, co był 20 lat temu. A informacja sprzed 20 lat jest wam serwowana dzisiaj jako standard.
To nie jest ta sama roślina. Skór nie jest rośliną. Skór to jest cyber. Każda roślina, żeby rosnąć, potrzebuje słońca. Skór nie potrzebuje.
W skónie jest tyle chemii, że więcej być nie może. To jest sama chemia. Bo to ziemi nie widzi. Nie wiem, czy wiecie, że amfetamina, wychodząca od producenta, jest mieszana ze strychniną.
Strychnina to jest trutka na szczury. Bardzo silna trucizna. Zabija w ten sposób, że powoduje rozerwania naczyń krwionośnych i wylewy wewnętrzne. Krew się wylewa do środka organizmu.
Szczur potrafi zdychać parę dni, zanim skona. Organizacje Ochrony Zwierząt protestują przeciwko temu, żeby strychniną zwierzęta truć. Bo to jest niehumanitarna śmierć. Strychnina jest w każdej amfie.
Po co? Po to, że strychnina jest takim katalizatorem, że pomimo kilkukrotnego zwiększenia masy amfy, poprzez dosypanie tam różnych środków, konsument ma złudzenie tego samego kopa cały czas.
Że ten koleś, który kupuje wora, pomimo tego, że tam jest tylko 20% amfy, on ma złudzenie, jakby to był czysty towar. Taki sam kobiec. Taka ścienka, nieszkodliwa.
Mówię o amfie, która wychodzi z laboratorium, bo to ona przechodzi jeszcze przez las rąk i każdy dosypuje od siebie coś, żeby zwiększyć masę tego towaru. I trafiają tam najróżniejsze rzeczy. Wystarczy, że są białe i gorzkie. To jest jedyny warunek, który one muszą spełniać.
Spotkałem dealerów, którzy dosypywali środków farmakologicznych, które działały w drugą stronę niż amfy, a na przykład uspokajające środki. Koleś wciągał krechę i zrobił się zielony, pijana z dzioba, fioletowe usta i go wywozili.
Lekarze głupieli, mówią, że on jest przyspieszony czymś na maksa, a serce mu puka, jakby spał. I nie wiadomo, co mu dać, czy w lewo, czy w prawo, bo to i to go zabije. I naprawdę, ludzie głupieli, a koleś się przekręcał na ich oczach, nie wiedzieli, co robić.
Wyobraźnia dealerów jest po prostu maksymalna. Często ludzie w swojej nieświadomce, w głupocie tam pakują różne rzeczy, nie zdające sprawy z tego, jak to może podziałać na konsumenta.
Ale dealer o tym nie myśli, bo on to sprzedaje, a nie kurczę testuje. Dlatego jego to za bardzo nie interesuje. On patrzy, żeby jak najszybciej pozbyć się towaru.
Nie wiem, czy wiecie, kto produkuje dragi. 80% hery na całym świecie, ponad 80% pochodzi z Afganistanu. Cała ekipa Bin Ladena swoją wojnę prowadzi za herę. Oni nie chodzą na usłom do roboty. To nie są fajni kolesie. Oni nie biorą wypłaty 15.
Cały Afganistan to jest jedno wielkie pole makowe. Cały świat im płaci. Tak to działa niestety. Mało kto o tym wie. Drugie źródło, międzynarodowa przestępczość. Oni słyszycie w telewizji.
Tacy kolesie później chodzą i proponują na przykład sprzedaż wystawy rządowej. Wszystko idzie kupić. Bandziory wiedzą, że wszystko idzie kupić i każdego tylko licz bazerię zróżna. I tak się dzieje. Wymiary sprawiedliwości są korumpowane.
Bandziory chodzą z rękami w kieszeni i się śmieją w twarz całemu światu. A dzieją się takie rzeczy, że sądy wydają tak absurdalne wyroki, że ludzie są w szoku.
Kurczę, że nie wiadomo o co chodzi. Że prawo broni bandziora. Nie wiem czy wiecie w Polsce już w tej chwili. Że ludzie niewinni dostają wyroki za to, że palcami pokazują. A tych ludzi mówią, nie zgadzam się. Często trafiają za to do pierdla.
Tak działa międzynarodowa przestępczość. Po prostu szok. I to będzie coraz bardziej. Coraz bardziej będzie. Tam wędruje szmal z dragów. Ludzie jak zaczynają ćpać potrzebują szmal. Dragi tanią, ale działy rosną. I na to samo wychodzi.
Jedni są z bogatych domów, potrafią starych kręcić przez długi czas. Mają dużo kasy, co się finalnie okazuje dla nich po prostu pułapką na maksa. Inni kradną, sprzedają to co mają. Dziewczyny na ulicach lądują często finalnie. Może któraś z Was ma w planie zostanie prostytutką w przyszłości? Niech podniesie rączkę.
Nie widzę. Nikt nie ma takich planów. Facenci z pedrylami się zaczynają zadawać, ze zbokolami różnymi. Tak się dzieje. 75% prostytucji na świecie to są ludzie, którzy na ćpanie zarabiają. Wiecie o tym. W Polsce tego nie widać jeszcze tak, ale do Berlina macie blisko. Rzut beretem, tam to jest bardzo czytelne.
Nie znam faceta, który miał w planie zostać jakimś bojem sadomacho w gumowych ciuchach z cwekami na smyczy chodzić. Ale takie rzeczy się dzieją. Dragi tak zmieniają łeb i tak okoliczności życiowe się zmieniają, że takie zaułki prowadzą. Naprawdę. I to nie są żarty, to nie jest żadna bajka.
Ja znam bardzo wiele takich osób, które dokładnie takie życiorysy miały. Wylądowali gdzieś na dobiegiem końcu świata i robią rzeczy, o które nigdy by się wcześniej nie podejrzewali. Tak jest, dzieci kochane. Niektórzy ludzie, żeby zdobywać kasę zaczynają dealować. I co? Ja miałem takich dealerów mnóstwo swoich i powiem wam, że kariery zawodowe ich są w 80% identyczne.
Że koleś bierze towar, takiemu klientowi się daje na krechę towar. Zaczyna dealować, zaczyna ćpać coraz więcej. Nie da się nie ćpać, mając w kieszeni towar. I w pewnym momencie się pojawia problem, bo klient więcej konsumuje niż zarabia. Nie umie się rozliczyć, zaczyna ściemniać. Działy mu wskoczyły już tak na wysoki pułap, że po prostu więcej konsumuje niż sprzedaje. Dostaje żółtą kartkę, ma się rozliczyć, nie potrafi.
Parę razy tak. W końcu go biorą do bagażnika, karki wywożą, tłuką go bejsbolami, dostaje termin, ale taki koleś nie umie się już rozliczyć, bo jest zamotany na maksa. Nie mu się szybciej włącza ucieczka przed tymi ludźmi niż rozliczanie. I zaczyna się ukrywać. I finalnie po jakimś czasie go znowu łapią, znowu go wywożą, tłuką go dwa razy bardziej, bo on się musi zacząć bandziorów bać bardziej niż policji, żeby u policji nie zaczął szukać ochrony.
Ale on jest dalej wpieprzony po uszy, dalej musi ćpać, szuka innego źródła. Znajduje sobie inne źródło, zaczyna dealować i finalnie jest tak, że ci co mu dawali wcześniej go wystawiają policji, bo taki jest układ, że od czasu do czasu trzeba kogoś wystawić. Policja też musi mieć wykazywalność.
Oni z tego często robią telewizyjną szopkę, później oglądasz w teleekspresie. Jest Wilk City i Kansas City, ci się pozbyli w żoda i ci też, telewizja nagłośniła, ci mają wykazywalność w papierach, wszystko się zgadza, interes kręci się dalej. Tak jest, niestety. Na dealowaniu nie da się zarobić. Wielu ludzi tak myślało.
Znałem kupę dealerów. Każdy z nich, kto była góra czy w porywach do trzech lat dealowali i się powalali, wskakiwali na takie działy, z których już wyskoczyć nie umieli albo szli siedzieć. I w pierdlu im nikt nie pomaga. Takich ludzi w pierdlach jest mnóstwo, takich 16, 17, 18 lat, w którym się wydawało, że na ćpaniu idzie zarobić.
Bajka. Z dragami nikt nie wygrał. Dragi kasują wszystkich. Kasują dealerów, tzw. odbytów, to są ci uliczni dealerzy, kasują grubych dealerów, kasują producentów, wszystkich. Nie ma kozaków. Kozaki umierają pierwsze.
Dzisiejsza filozofia, dzisiejszego świata mówi, że wszystkiego trzeba spróbować w życiu. Że wszystko jest dla ludzi. A ja twierdzę inaczej, że nie wszystko jest dla ludzi.
Może ktoś z was konsumował kiedyś kubsko? Nie jedliście kupę nigdy? No co wy, jacyś dziwni? Przecież miliardy much nie mogą się mylić, no co wy?
I nawet gdyby ci ktoś to zaserwował w kryształowym pucharku z waflem, z bitą śmietaną i z ananasem, nie ruszysz tego.
Ale gdyby była taka sytuacja, że przez x lat by ci ktoś serwował informacje, że kubsko pomimo niezbyt dobrego smaku jest bardzo zdrowe, dobrze robi na cerę i na włosy, lepiej się możesz uczyć po kubsku, trądzik znika i jest świetny haj na imprezie, to wiecie co by się działo, nie?
Od razu by się pojawiło kubsko w proszku, kubsko w kochach, kubsko w kremie. I dokładnie analogicznie ta sama sytuacja jest z dragami, że to jest chemia, która nie jest środkiem żadnym, konsumpcyjnym.
Nie pomaga nikomu amfa w nauce, to jest skid sprzedawany przez producentów. Gdyby amfa pomagała w nauce, to byś w każdej bibliotece szkolnej miał wory z amfą, przychodzisz, robisz sobie krechę, wciągasz i jesteś mądry.
Książkę łykasz w 15 minut i pasuje i wszyscy by na to mówili Amen, jest świetnie. Ale tak nie jest. To jest skid. Są rzeczy, które nie są dla ludzi, tylko są towarem, który trzeba sprzedać.
I machina marketingowa rusza. I serwuje się informacje, która ma trafić na twój twardy dysk i się tam zalogować. I tak się dzieje z zielskiem, że informacja sprzed 40 lat jest podawana dzisiaj, że zielsko nieuzależnia, nie jest toksyczny, że jest ekostafik w ogóle i super.
A tak naprawdę jest nośnikiem do serwowania twardych dragów ludziom. I ludzie o tym nie wiedzą. I potem się zdarzają takie przypadki jak magiki, jak taka nieszczęsna kora biedna i wiele innych. Ludziom się całe życiorysy ruinują.
Tacy ludzie, którzy produkują dragi, płacą za artykuły, które w poczytnych magazynach polskich czytasz na temat trawska, zielska, na cztery szpalty artykuł na temat zielska, ale motto tego artykułu jest, że wszyscy palą i nikomu to nie szkodzi.
O amfie, gigantyczne artykuły w dużych gazetach. To są kupione artykuły. To jest normalna procedura marketingowa. Za to się płaci. I to robią konkretni ludzie, którzy za tym stoją. To nie są żadni fajni kolesie, którzy chcą Wam imprezę umylić.
To są kolesie, którzy chcą Was złupić, którzy potrzebują Twojego szmalu. Oni chcą, żeby każdy, kto raz kupi wora, do końca życia szmal w zębach przynosił. I to jest cała filozofia.
Producenci mają jeden cel. Żeby drug, który uchodzi za nieszkodliwy, uzależniał od pierwszego razu. Dokładnie po to, żeby taki koleś się od razu stawał dostawcą kasę. Tego się nie da zrobić od razu. To potrzebuje czasu.
Ale dlatego narkotyki przechodzą ewolucję. Cały czas się zmienia ich działanie. Cały czas się zmieniają formy. Zmieniają się znaki handlowe tych drugów. To jest poważna maszyna. To jest bardzo poważna maszyna.
Jedno jest pewne, że wszystkim dragi życie rujnują. Że ci ludzie, którzy twierdzą, że nie szkodzi, że mogą przestać kiedy chcą itd., to jeszcze za krótko ćpają. Tak wszyscy gadają na początku.
Ale to się zmienia. I to zmienia się w takim tempie, że Ty nawet tego nie zauważysz. Człowiek, który jara nie zauważy pewnych rzeczy. Człowiek, który wali amfę też nie zauważy. Człowiek, który wali ekstazy nie zauważy kiedy się zrobi debilem.
Ale to jest bardzo czytelne dla otoczenia, że jemu się coś w de klucz poprzestawiało, że inaczej gada, inaczej się zachowuje i myśli kategoriami po prostu wirtualnymi.
Wiecie co jest największym problemem dla narkomana, żeby wrócić? Ja jestem jedynym człowiekiem z ekipy, która zaczęła here grzać, który wzięcił do normalnego życia.
Żyje może jeszcze cztery osoby żyją z tej ekipy, z którą zaczynałem heroinę walić. Wyglądałem jak zombie, jak stare dziady w tej chwili. Naprawdę, mają po 35 lat, wyglądają jak 70-latki.
Nie da się wygrać z heroiną. Ja jestem jedynym człowiekiem, jakiego znam. Największy problem z powrotem do rzeczywistości nie jest przestać ćpać, tylko zaaklimatyzować się w rzeczywistości.
Zatrybić z rzeczywistością, zacząć myśleć normalnymi kategoriami. Ludzie, którzy zaczynają ćpać, przestają się rozwijać. Masz 17 lat, zaczynasz ćpać, kończysz jak masz 30, myślisz kategoriami 17-latka.
Niestety, nic nie zmienisz, tak się dzieje. Mózg przestaje się rozwijać, jak człowiek zaczyna ćpać. I to jest największy problem.
Ludzie po ośrodkach czasami są pół roku, trzeci rok i wracają do ćpania, bo nie umieją kompletnie zatrybić w rzeczywistości.
Dragi bardzo wiele powodują defektów, takich niekojarzonych z dragami. Dziury w mózgu, utrata pamięci. Ludzie mają rozkojarzki, nie potrafią się uczyć.
Zapominają o oczywistych rzeczach. Ludzie, którzy jarają są bardzo niepunktualni, niekonkretni. Może się z nimi 5 razy umawiać, a on zawsze gdzieś zapomni.
To dotyczy nie tylko ludzi, którzy jarają, wszystkich, którzy ćpają, którzy piją. To dotyka wszystkich. Zdebilowa cenie, tak jak powiedziałem, to jest drugi taki czynnik.
Wtedy na dwie zęby się sypią. Wiecie, jak się fajnie wygląda bez zębów, bez jedynek szczególnie, nie? Dziewczęta szczególnie fajnie wyglądają.
Nie wiem, czy wiecie, koleżanki, ale to też się łączy ze zmianami planów życiowych, bo dziewczyna bez jedynki musi szukać niestety innego księcia, z innej bajki, nie tego, co miał być już.
Zespoły amotywacyjne, że taki koleś się rano budzi i on nie umie odpalić, on nie umie sobie napędu znaleźć, on nie widzi sensu w niczym.
Depresje jakieś. Mnóstwo ludzi w świrowniach siedzi, którym dragi zdefektowały łeb, schizofrenie, takie zapętlenia, że już do końca życia wyskoczyć z tego nie idzie.
To wszystko robią dragi, niestety. Często to nie jest w ogóle kojarzone, często po ilu latach to wychodzi.
Wielu moich kumpli zaczęło nowe życie, rodziny przestali ćpać 10 lat temu czy tam ileś i stała się dziwna rzecz w zeszłym roku.
Dwóch z nich zmarło. Lekarze mówią, że zmarli śmiercią naturalną. Jak to jest? W wieku 35 lat naturalną śmiercią?
Dragi też tak potrafią życie ciachnąć z drugiej strony, nieprzewidywalnie dla ciebie. O połowę ci skrócić na przykład.
A ty myślisz, że już wyszedłeś i jest wszystko w porządku. Nic nie jest w porządku. Jest 100 km od porządku.
Człowiek, który wychodzi z dragów nigdy już nie będzie normalny. Już będzie takim kiszonym ogórem do końca życia, nigdy nie będzie zielonym ogórem.
I tak się dzieje. Życzę wam dobrych wyborów w życiu. Dzięki serdecznie.
Dzięki za oglądanie.
  • 3245 / 617 / 0
Sam pisałeś ze słuchu?
Uwaga! Użytkownik Verbalhologram nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 11 / 3 / 0
Nie, ten tekst został wygenerowany za pomocą modelu sztucznej inteligencji Whisper AI. Końcowy efekt był całkiem niezły, dlatego postanowiłem umieścić go tutaj bardziej w celach ostrzegawczych, aby pokazać niekompetentnego terapeutę.
  • 2608 / 543 / 0
Wszystko co Bodek mówi to prawda, kto nie podlewał konopii roztworem LSD niech pierwszy rzuci kamieniem. Spotkałem go raz na mieście po latach od tego nagrania, w krótkiej rozmowie wyjawił mi, że poza świętej pamięci Magikiem znał również Tupaca (nagrał z nim parę kawałków, na jednym był feat Magika) i on również zginął przez zioło. Ponoć tak się chłopak poschizował, że uwierzył że jest Szatanem i musiał sam się odjebać, ale upozorował morderstwo żeby nie było że z niego pizduś samobójca.
19 lutego 2025london5 pisze:
Dobrze że tego topka już nie ma, wkurwiał mnie ten chujek.
  • 1291 / 329 / 12
Z tym Magikiem to nie do końca prawda, że on tylko zioło jarał.

Wujek Samo Zło w którymś z wywiadów potwierdził, że Magik zażywał również amfetaminę, co sugerują jego zdjęcia pod koniec kariery na których ewidentnie widać, że jest zezwałowany. Starsi użytkownicy forum pewnie pamiętają jakiej jakości było ścierwo pod koniec 90’ i jakie spustoszenie robiło w bani.
16 października 2023Stteetart pisze:
"mam wyjebane na wszystkich i pierdole też Famasa".
  • 3245 / 617 / 0
Też mi się obiło z tą fetą, plus że psychotropami się leczył, a u Bodka na oczach dzieci wyskoczył przez balkon, a w tym całym filmie o Paktofonice przez okno swojego pokoju po zostawieniu listu bardziej chyba.
Uwaga! Użytkownik Verbalhologram nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2394 / 653 / 0
Bodkiem to mnie kurwa straszyli niczym BabaJagą albo Buką z Muminków kiedy byłem małym chłystkiem.... xD Nie wierzę że jego mit żyje dalej po tylu latach - chociaż tyle dobrze że teraz w formie żartu a nie chujowej creepy-pasty hahah :P
  • 3245 / 617 / 0
Ciekawe czemu nie znał Ryśka Riedla, tylko jakiegoś blokersa Magika, Bodek przykładowo z Katowic pochodzi.
Uwaga! Użytkownik Verbalhologram nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 139 • Strona 14 z 14
Artykuły
Newsy
[img]
Fenomen euforii biegacza – to nie endorfiny, tylko naturalna marihuana

Tajemniczy stan euforii, którego doświadcza blisko 75% biegaczy. Tak zwana „euforia biegacza” redukuje ból, wyostrza zmysły i daje uczucie podobne do działania marihuany. Najnowsze badania naukowe tłumaczą, dlaczego „runner’s high” to nie mit, a ewolucyjny mechanizm przetrwania – i jak go uruchomić nawet początkującym. W tym artykule dowiesz się, co to jest runner’s high, jak działa i jak go wywołać nawet jeśli dopiero zaczynasz biegać.

[img]
1 na 50 przewoźników był karany za narkotyki – nietypowe badanie z Holandii

Holenderski urząd statystyczny CBS (Centraal Bureau voor de Statistiek) opublikował wyniki nietypowego badania, mogącego wskazywać na powiązania między branża narkotykową a innymi, legalnymi sektorami gospodarki. Skupiono się przy tym na właścicielach firm oraz prezesach, a na szczycie rankingu pojawili się między innymi przewoźnicy.

[img]
Żeby nie dostać mandatu za piwo, próbował przekupić policjantów 70 euro i kokainą

Przyłapany na piciu piwa na peronie sopockiego dworca 33-latek, by nie dostać mandatu, zaoferował policjantom łapówkę: 70 euro i... kokainę.