TALK - Rozmowy [H]

[FAMAS1980]

@IGotHigh909 , tak, ale to chyba chodzi o kwotę co masz na umowie. Taki mój znajomy miał komornika na wypłacie to dostawał jakiś procent ze stawki co była na umowie, a wszelkie premie itp. zabierał dla siebie.

[deadmau5]

No tak. Chodzi o umowę. Bo to, że ktoś połowę od szefa bierze pod szufladą, to nikt nie wie. Mówimy tutaj o zarobkach, które widnieją bezpośrednio na papierze.

[FAMAS1980]

Nie chodzi mi pod stołem. Chodzi mi o premie, które są normalnie na pasku, ale nie ma ich w umowie. Takie premie też komornik łyka całe. Oni liczą tylko z podstawy. Może coś się zmieniło, ale pare lat temu tak mi gość mówił i pokazywał.

[deadmau5]

Szczerze nie wiedziałem tego. Ja nigdy nie miałem sytuacji z komorasem, aby miał mi robić najazd na konto i czyścić. Ale na pewno wiem, że w kwestii zajmowania hajcu procenty, które wyżej podałem są pewnikiem.

Akurat dostałem ostatnio mandat za parkowanie, bo nie opłaciłem miejsca parkingowego. Już nie pierwszy raz, bo zapomniałem. Mój ojciec miał kiedyś podobną sytuację (ale nie wiedział, bądź zapomniał) jedyne co było przez pół roku (jak dobrze pamiętam) to tylko podniesienie stawki, zrobiła się większa suma i nic więcej (mandat wystawiony przez policję).

Także serio trzeba się postarać, aby trafić do ciupy za niepłacenie.

[FAMAS1980]

To na pewno że trzeba się grubo postarać aby pójść do paki, ale to nie znaczy że można olewać sobie długi, no może jeśli serio ktoś chce do końca na czarno gdzieś tam robić bez żadnej własności. Mnie taka perspektywa przeraża szczerze mówiąc :O Ja to się zawsze dziwiłem ludziom jak olewali mandaty czy brali chwilówki dla zabawy i tego nie spłacali. Drugi znajomy też miał sporo tych chwilówek na ćpanko i melanże. Potem jednak się ogarnął i zaczął je spłacać. Parę lat mu to zajęło przy dobrych zarobkach, ale teraz mówi że tego mocno żałuje, bo o kredycie może zapomniec, a i na raty nie chcą dawac.

[deadmau5]

Dobrym przykładem jest sytuacja, kiedy jeden gościu (kiedyś w necie było o tym pisane) nie opłacał mandatu przez dłuższy okres czasu. Okazało się, że zapomniał to raz, a dwa korespondencje ponaglające szły na stary adres zamieszkania, a on miał nowy, o którym nie poinformował. Sąd wtedy nałożył na mandat, który miał 300 zł (wtedy) 6 dni aresztu. Ale finalnie nawet zakończyło się to tym, że do aresztu nie doszło, bo gość jak tylko o tym dostał info, zrekompensował się i pojechał opłacić (wraz z odsetkami) do najbliższej placówki. Także nawet takie kwiatki były.

[FAMAS1980]

No i dobrze zrobił, bo inaczej jakby poszedł na te 7 dni do więzienia, to w papierach nasrane na długie lata.

[deadmau5]

Tak, ale to nie miałoby sensu z prawnego punktu widzenia, bo finalnie przecież sędzia delikwenta ujebać nie chciał. Łącząc ten temat z wszystkim jasno na białym mamy jedno — sąd wyznaczając karę posiłkował się tym, że ów osoba olewa temat - mogła tak sędzina/sędzia pomyśleć, bo kontaktu ani telefonicznego, ani odpisu na wiadomości czy też wpłaty nie było. Stąd jedynym słusznym rozwiązaniem był areszt. Ale jak się okazało, kwestie zostały prosto uregulowane z tego tytułu, że gość o tym nie wiedział.

Finalnie patrząc na całą perspektywę sytuacji wychodzi na to, że nawet podczas okazywania już dowodu aresztu jak chcielibyśmy opłacić mandat (?) to można od tego odejść? No w tej sytuacji się udało. Pytanie, jakie to zakończenie miałoby w innym przypadku.

[kottt behemot]

Odmowiłem przyjęcia mandaty, sad dał grzywnę(ale opłaciło się). Oczywiście 2lata później przy spisaniu przez policje, że jestem poszukiwany na x dni odsiadki. Pojechalismy na pocztę opłacić. 50zł/ dzień, tyle moją wolność warta ;/