22 marca 2021DelicSajko pisze: Ludzie generalnie są zwykłymi hobbitami, a w znakomitej większości dopiero zrządzeniem losu stają się Bagginsami.
To jest właśnie to, że trawę, alkohol czy speeda bierze się zazwyczaj w celach rekreacyjnych, żeby milej spędzać wolny czas, żeby wyłączyć myślenie o troskach dla wygodniejszego samopoczucia. Baggins też lubił z początku swoje wygodne życie z dostatkiem wina i jedzenia i za nic w świecie nie chciał wyruszać w drogę. Nie chciał podjąć wyzwania, które ostatecznie okazało się dla niego rozwojowe. Bo wyruszenie w nieznane zawsze jest w pewien sposób rozwojowe, ale zawsze też powoduje niepokój na starcie. Często tak silny, że decydujemy się nie ruszać z miejsca. Wiadomo, że psylo czy LSD bierzemy również po to, żeby dodać trochę kolorów tej rzeczywistości, w której żyjemy, ale myślę że motywacją w dużej mierze jest też chęć samorozwoju. I nie bez powodu doświadczenia psychodeliczne nazywane są tripami. To nie jest zwykła zmiana percepcji, a właśnie coś w stylu drogi do przejścia, której nigdy nie będziemy w stanie całkiem przewidzieć, bo jej przebieg uwarunkowany jest przez naszą nieświadomość, do której przecież nie mamy swobodnego dostępu:)
Tak, za każdym razem odczuwam niepokój, gdzie im większa dawka, tym bardziej się "cykam", mimo zapewniania samego siebie, że wszystko będzie dobrze, że grzyby to sojusznicy i tak dalej. I myślę, że to wynika z faktu, iż nikt nie lubi tracić nad sobą kontroli i zdawać się na łaskę i nie łaskę kogokolwiek. A gdy mówimy tu o tak potężnych siłach, jak grzyby, to już w ogóle trudno nie czuć respektu przed ich majestatem. Ja się czasem czuję jak pies bojący się zbyt gwałtownego ruchu ręki człowieka, nawet jeżeli ten człowiek tego psa nigdy nie uderzył. Jakiś taki strach, poczucie, że może się coś, nawet nieumyślnie, zrobiło, co tym razem nie spodoba się grzybom (gdzie oczywiście to nigdy nie miało miejsca, by mnie za coś "ukarały").
Wynika z tego, że jeszcze nadal długa droga przede mną, by zupełnie pozbyć się niezrozumiałego poczucia winy za czyny, które się zrobiło lub które może się uczynić.
Ostatnio przydarzyło mi się coś dziwnego i chciałbym prosić o pomoc w ustaleniu przyczyn. Wrzuciłem około 1,4g (łysice plus cubensisy) w sok z cytryny i do dzieła. Łysice suszone sprzed 7 miesięcy, ostatnio w grudniu wystarczyło mi ich 1g do naprawdę ciekawego tripa, a tym razem postanowiłem trochę podnieść poprzeczkę. Okoliczności nie były tak idealne, jak poprzednim razem, jednak zdecydowałem się wrzucić bo nastawiłem na to już wcześniej. Chodziło przede wszystkim o to, że kolejnego dnia miałem iść do pracy, poza tym to byłem pozytywnie nastawiony. Nie zadbałem też o żołądek, zjadłem trochę zbyt obfite i tłuste śniadanie, i po kilku godzinach w momencie konsumpcji nie czułem jeszcze, że mam pusty żołądek.
Grzyby ewidentnie się ładowały, ale nie umiały się załadować. Momentami myślałem, że już wchodzi, a po chwili się okazywało że jednak nie. Ostatecznie rozczarowanie. Czy jest możliwe, że w ciągu czterech miesięcy tak drastycznie spadła moc łysic? Biorę to pod uwagę, chociaż mam mocne podejrzenie, że chodziło o s&s. Gdy po dwóch godzinach w poszukiwaniu jakiegoś środka zaradczego odpaliłem papierosa, na moment weszło nieco bardziej. Jestem w mocnym szoku, bo w zasadzie to już drugi raz gdzie (prawdopodobnie) moja głowa tak mocno się broniła, że nie dopuściła do wejścia w tripa, a dawka była o 0,4g wyższa od mojej poprzedniej wystarczającej. Jakby tego było mało, po konsumpcji miałem różne dziwne bóle narządów wewnętrznych, które ustąpiły dopiero kolejnego dnia. Co sądzicie?
Pytanie jak te grzybki były przechowywane. Aby się przekonać czy dalej posiadają swoje właściwości, możesz odczekać jeszcze jakiś czas, aż do momentu, kiedy będziesz mieć sposobność w spokoju zarzucić, przygotować się odpowiednio, dbając o s&s i żołądek. Jeśli masz obawę, że za taki stan rzeczy mogło w głównej mierze odpowiadać Twoje nastawienie, to na nie połóż największy nacisk.
Od 2019 roku trwa złota era medycyny psychodelicznej
Podróż z medyczną marihuaną samolotem – co musisz wiedzieć?
Pacjenci szukają ulgi w bólu. Jak zmienia się podejście do medycznej marihuany w Polsce
Zapomniał o marihuanie ukrytej w drewnianym wychodku
Płońscy kryminalni nie spodziewali się znaleźć narkotyki w takim miejscu. 25-latek z gminy Glinojeck postanowił ukryć torbę z marihuaną w drewnianym wychodku za domem. Z czasem o swoim „składzie” zapomniał, ale pamięć odświeżyli mu funkcjonariusze, którzy przyjechali z niezapowiedzianą wizytą. Mężczyzna usłyszał zarzut posiadania narkotyków, a wkrótce może usłyszeć kolejne.
Rewolucja w Amsterdamie? Chcą zakazać sprzedaży marihuany turystom
Władze Amsterdamu chcą ograniczyć "turystykę narkotykową" i rozważają zakaz sprzedaży marihuany osobom bez meldunku w Holandii. Pomysł budzi jednak sprzeczne reakcje wśród polityków i przedsiębiorców.
Marihuana a ciąża i płodność – badacze z UM Wrocław: „Nie ma bezpiecznej dawki”
Normalizacja marihuany w debacie publicznej idzie w parze z rosnącym przekonaniem, że to „naturalna” i mniej inwazyjna alternatywa dla farmakoterapii. Jednak najnowszy przegląd 64 badań przeprowadzony przez naukowców z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu pokazuje, że THC nie jest obojętne dla układu rozrodczego ani dla rozwijającego się płodu. Eksperci wskazują, że kannabinoidy wpływają na centralne mechanizmy płodności, a skutki ich działania mogą być długofalowe – także dla przyszłych pokoleń.
