31 C w cieniu, bezchmurne niebo i ciepły wiatr. Czego konopie mogą chcieć więcej?
Wziąłem ze sobą 1.5 L wody z kranu. Przygotowałem też swoją 700 ml (sportową) butelkę z piciem (sok z pomarańczy rozcieńczony wodą mineralną i dużo soku z cytryny). Jako że upał, postanowiłem wsadzić ją przed wyjściem na kwadrans do zamrażalnika. Wyszedłem, zapaliłem fajkę i pierwsza myśl - pić. Myślę sobie "nie, napijesz się, jak ogarniesz spota". Tak też zrobiłem i przyśpieszyłem kroku. Żar lał się z nieba, ale doszedłem, ogarnąłem sprawy, wyszedłem ze spota i sięgam do plecaka, a tam buteleczki nie ma. Myślę sobie, że nie chcę wracać do sklepu i jakoś wytrzymam. Był to duży błąd, bo dużo się ostatnio ruszałem i straciłem ze 2 kg - głównie z odwodnienia.
Byłem w lesie - miałem nadzieję, że jagody mnie orzeźwią. Nić bardziej mylnego - były już suche i bardzo słodkie. Mimo to zjadłem tego w ch*j...
W drodze powrotnej w markecie szybko do napojów, 1 L mineralnej gazowanej i 700 ml oshee niebieski (chyba najmniej słodki). Wypiłem haustem 500 ml wody, potem od razu pół oshee i znowu kilka łyków wody. Po kilku minutach zrobiło mi się niedobrze i prawie zwymiotowałem tam na niebiesko (jakoś udało się skasować i nie puścić pawia w sklepie).
Za to krzaki miały dziś dużo lepszy dzień (przynajmniej z mojego punktu widzenia, bo duża no name została znowu poszczypana).
Wyglądały zajebiście - dla takiego widoku chce się przychodzić na spot. Większy no name nabrał soczystej zieleni po ostatniej serii karmienia i wyglądał dziś bosko. Musiało mu brakować Azotu - muszę dokupić kolejne 0.33 L Biohumusa na koniec wegetacji i początek kwitnienia. Samo kwitnienie chciałbym jednak obsłużyć bez chemii. Szukam właśnie czegoś, co jest efektywne i nie psuje smaku. Do tego herbatka z banana i jeśli tylko słońce dopisze, to kwiatki powinny być całkiem OK.
Dostały dziś czystej wody z kranu zmieszanej z tą z rzeki. Ilości adekwatne do rozmiarów i potrzeb. A jeśli już o potrzebach, to chyba muszę zwiększyć ilość wody dla dużego no name, bo 1.5 L przy takiej pogodzie znika błyskawicznie. Myślę, że 2 L powinny być OK.
Doniczkowym wlałem dosłownie po 300 ml, bo w nocy / jutro ma padać (właśnie dostałem alert).
Podwiązałem kilka gałązek dużemu nołnejmowi, ale kwestią czasu jest wystrzelenie w górę. Coraz trudniej nad nim zapanować, a nie mogę go cały czas stresować treningami. Gałązki ma mocne - te najdłuższe mają już po 2 kolanka i udźwigną wszystko. Łodyga tuż przy ziemi ma póki co grubość grubego kciuka, ale pewnie jeszcze trochę zwiększy obwód.
W tym tygodniu chciałbym jeszcze poprawić LST u doniczkowców, bo dół zaczyna się mocno rozwijać, a krzaki zdążyły już sporo urosnąć. Chcę, żeby jak najbardziej się rozkrzaczyły, a na drugi FIM nie ma już czasu.
Chciałem się nawodnić. Piwo wypiłem 2 godziny później : ) Gdybyś był tak spragniony, ja ja wczoraj, to też byś raczej o piwie nie myślał (chyba że po wodzie).
Dziś pogoda 9/10. 28 C i dużo słońca. Niedawno przeszła szybka ulewa i znowu jest lampa.
Do poniedziałku włącznie ma być sztos - zajebiście, bo to ważne dni dla moich doniczkowców.
Poprawiłem im dziś LST - skierowałem łodygę w bok i do dołu. Śmiesznie to teraz wygląda, ale z doświadczenia wiem, że z takich dziwolągów wyrastają potem efektowne sztuki (pod względem estetycznym, ale ma to też przełożenie na zbiór).
Jednemu krzaku nie mogłem, bo skończył mi się sznurek - kupię jutro razem z czymś do obalenia małego drzewka. Z tego co pamiętam zasłania na jakieś 30 minut słońce ok 15-16, czyli o tej porze jeszcze mocne. Z tego co pamiętam, dopiero w sierpniu, ale pewnie trochę urosło. W ogóle muszę przejść się na spot popołudniu, żeby sprawdzić światło. Na pewno jest go bardzo dużo, ale ja celuję w lampę non stop (jeśli tylko jest taka możliwość).
Duża no name była dziś mega spragniona, co delikatnie widać na fotkach. Wlałem jej 1.2 L wody z rzeki z 2 nakrętkami Biohumusa (połowa dawki). Wlałbym więcej, ale zapowiadali większe opady (a te trwały 15 minut, czyli nic). Zdechnąć nie zdechnie i jutro konkretnie ją napoję oraz zrobię ściółkę z suchej trawy (widziałem patent na YT), żeby tak szybko nie wysychała.
Krzaka pilnuje jaszczurka (nie wiem, co to za gatunek - często spotykany w moich stronach), która urzęduje między kamieniami, które otaczają wiadro z ziemią.
Sama raczej szkody nie powinna robić.
W nocy był mały atak ślimaków, ale najbardziej dostało się tej najmniejszej roślince, którą już jakiś czas temu spisałem na straty. Nie uzupełniam już pułapki - póki co ma być upalnie i sucho, a to nie jest pogoda sprzyjająca ślimakom.
Na 3 FIM'y roślin w donicach na pewno w 100% udały się 2 (widać 2 stożki wzrostu, lub wyraźne rozwidlenie), a co do trzeciej jeszcze nie wiem. Tam mogłem zostawić za dużo (choć starałem się przyciąć ile się da), lub zwyczajnie roślina zareagowała tak, a nie inaczej. 4 pary nowych punktów wzrostu, które za kilka dni będą szczytami to jednak jest jakaś korzyść.
Moim zdaniem FIM + LST + super cropping to najlepsze treningi na outdoor dla sezonów.
Topping' jest dobry w boxie, kiedy trzeba radykalnie zatrzymać przyrost w górę. Na oucie ten problem załatwia się inaczej : )
Muszę jutro kupić nowy nawóz na wegetację, bo samym chemolem nie chcę karmić. Służy mi om wyłącznie jako "wzmacniacz" do Biohumus'a od czasu do czasu (średnio co drugie karmienie kilka kropel). Chyba pozostanę przy Biohumusie, bo jest tani i nie powinien już zbytnio zaszkodzić w przypadku przedobrzenia.
Cały czas przeglądam oferty nawozów na kwitnienie, czytam o karmieniu i potrzebach konopi, by jak najlepiej im dogodzić.
Znowu poprawiałem LST u doniczkowców bo poszły w górę (i w liście - są k...a wielkie szczególnie u prawdopodobnie Crystal Candy).
Wszystkie rośliny dostały dziś pić. No name 2 L wody, a doniczkowce łącznie 2 L z 2.5 nakrętki Biohumusa (czyli jakaś 1/3 zalecanego stężenia). Dostały też trochę najstarszego nawozu znanego ludzkości, czyli drobinki / kawałki węgla drzewnego i popiół - ktoś robił ognisko w okolicy i nie było w tym żadnego syfu. Jest to bardziej na kwitnienie, bo nie ma Azotu (a ma Fosfror i Potas), ale i tak dodałem, bo to plantacja eksperymentalna.
Tylko tej zacofanej roślinie nic nie wlałem, bo postanowiłem sprawdzić, jak długo wytrzyma.
Jutro ścinam 1 drzewko, które zasłania słońce ok 15-16 większemu no name'owi. Te 30-40 minut więcej na pewno wyjdzie na dobre.
Muszę też kupić 0.5 L Bihumus'a do zielonych (zakładam że tyle powinno wystarczyć na 4 sztuki do końca wegetacji).
Ów no name nabrał zajebiście soczystych kolorów po serii karmienia. Jutro nie dostanie nic, a karmienie będzie w sobotę i niedzielę.
Zrobiłem mu ściółkę z suchej trawy, jak redneck'i w USA (teraz sam jest redneckiem :)) i mam nadzieję, że to spowolni utratę wilgoci.
Od przyszłego tygodnia będę już gościem na spocie (w sensie 1 x w tygodniu roboczym i jeśli się da, to w weekend).
Już nie mogę się doczekać pierwszych topów... : D Zapach z dnia na dzień staje się mocniejszy (przynajmniej przez chwilę, bo nos szybko się przyzwyczaja), ale niesamowicie podobny czuję w okolicy w kilku miejscach. Nie mogą być to moje krzaki, a raczej jakieś chwasty (nie będące konopiami). To dobrze, bo ludzie przywykną do zapachu. Nurtuje mnie jednak, co to może być... zapach jest łudząco podobny.
Pomidorki lecą ładnie haha, zapach tej crystal candy to coś pięknego a wystarczy przejechać tylko palcem po łodyżce, przypomina właśnie ów słodycz.
Aby zapobiec narażeniu na utratę wilgotność gleby polecam po prostu użyć zerwanych chwastów ważne jest tylko żeby były zielone.
Z fartem.
Tak, to zwinka (nie wiem, jak ja mogłem wczoraj tego nie wiedzieć...) i nieco się ze mną oswoiła : D Nie ucieka już w krzaki, jak działam przy roślinie. Wychodzi z dziury między kamieniami otaczającymi wiadro z ziemią i obserwuje. Nawet jej fotkę zrobiłem.
Z tego co wiem (a właściwie to widziałem wielokrotnie), są jeszcze padalce (bez nóg) i salamandry : )
Dziś pogoda 9/10. Byłoby 10, ale do ok 11:00 było lekko zachmurzone. Teraz jest lampa i ok 27 C w cieniu. Jutro podobnie i w niedzielę też. Od poniedziałku mają być jakieś przelotne deszcze więc nie będę musiał się tam zbyt często fatygować. Martwią mnie tylko te zimne noce - 10 C na przełomie lipca i sierpnia to trochę mało...
Wlałem doniczkowym 1.5 L czystej wody (każdej po ok 450 ml, a tej przynęcie na ślimaki ze 150 ml). Ta Crystal Candy (póki co domniemana) z wielkimi liśćmi wykazuje delikatne objawy albo przelania, albo przenawożenia. Obstawiam to drugie, ale sprawdzę jutro odpływ i pogrzebię w ziemi.
Największa no name dostała ok litra z hakiem. Miałem jej nie dawać, ale korzystam z wizyt, póki mogę. Jeść dostanie albo jutro i pojutrze, albo tylko pojutrze i przez kilka dni zero wszystkiego poza słońcem i deszczem. Dziś znowu trochę ją połamałem i poprawiłem mocowania gałązek. Aktualnie wydaje mi się, że to może być AK-47. Fotki z neta są baaardzo podobne w wielu aspektach.
Drugiemu no name wlałem 1.5 L wody z połową dawki Biohumusa, który kupiłem po drodze (swoją drogą był w promocji za 2.49 PLN za 0.5 L - idealnie w temat fotorelacji :)).
Póki co nie wiem, co z nawozem na kwitnienie. Mam jeszcze ok 2 tygodnie do namysłu i prześledzenia ofert oraz opinii. Chciałbym zarówno jak najgrubsze kwiaty, jak i dobry smak i "czystość".
Ściąłem drzewko, które zasłaniało dużemu no name'owi słońce w godzinach popołudniowych (aktualnie ok 15-16 więc jeszcze dobre)... nożem (starym kuchennym). Zajęło mi to z pół godziny, ale szczęśliwie udało się nie powalić na krzaka. Ów nóż szybko zaczął wypadać z rękojeści i po kilku uderzeniach trzeba go było wbijać (budżetowe ścinanie... :) no ale bez sensu kupować piłę dla 1 drzewka o średnicy 5-6 cm).
Doniczkowcom pozgniatałem główne łodygi tak 5 cm od szczytu. Da to impuls do wzrostu wszystkiemu, co poniżej. Jutro i pojutrze poprawię. Na 1 sztuce wyszło małe pęknięcie, ale nic groźnego - ją zostawię póki co w spokoju.
Chyba wymyśliłem sposób na dobre mocowanie dla LST bez konieczności wbijania patyka w grunt. Przykleję go mocną taśmą i powinien się trzymać. To jest plan na jutro i jak tylko krzaki znajdą się łbami przy ziemi, będę mógł spokojnie je zostawić wiedząc, że dobrze się rozkrzewią.
31 lipca 2020jezus_chytrus pisze: Póki co nie wiem, co z nawozem na kwitnienie. Mam jeszcze ok 2 tygodnie do namysłu i prześledzenia ofert oraz opinii. Chciałbym zarówno jak najgrubsze kwiaty, jak i dobry smak i "czystość".
Kusi mnie kupić coś w stylu PK-13-14 i tym nawozić. Na 3 tygodnie przed planowaną kosą przejść na bananówkę i melasę i ostatni tydzień zrobić konkretny flush. 3-4 ostatnie dni będą już bez niczego i postaram się konkretnie postresować krzaki. U dużego no name zostawiłem 2 gałązki, które można by zakwalifikować jako sucker branche, ale posłużą mi do symulacji ataku sarny.
Do tego zetnę wszystkie wiatraki i kwiatki powinno dobrze obsypać szronem.
W podobnej cenie jest ten Biobloombastic, ale za... 50 ml. Jest jednak tak wydajny, że wystarczyłby na całe kwitnienie dla wszystkich krzaków.
Bardzo chciałbym poznać pełen skład tego cuda. Znam gościa, z którym chodziłem do 1 klasy w liceum i on już wtedy był maniakiem biochemii. Robił wg. własnej (tak przynajmniej twierdził) receptury nawozy dla innego kolegi, który zajmował się już wtedy uprawą (jeden z pionierów w moich stronach). Podobno robiły zajebistą robotę i chętnie bym z nim na ten temat podyskutował, tylko kontakt urwał się już lata temu... Aktualnie jest specjalistą w dużej firmie produkującej właśnie nawozy (przeróżne).
Nie chodzi mi tutaj absolutnie o wydanie śmiesznych 40 zł na nawóz, bo to żaden koszt dla uprawy (szczególnie, że w tym miesiącu wpadła niemała premia), która potencjalnie ma dać zapas na minimum rok.
Jestem fanem DIY oraz budżetowych rozwiązań : )
Dziś oglądałem urywki Strain Huters (tych prawdziwych, a nie rodzimych) Maroco i tam pokazywali właśnie krzaki, które rosły jak moja panna, którą podejrzewałem o chamstwo.
łodyga, liście i żadnych gałązek. Jest to podobno jakaś wada / deformacja / mutacja genetyczna (dość często spotykana).
Zazdroszczę chłopom pracy - serio... jeździć sobie po świecie, oglądać miejscowe krzaki, jarać miejscowe zioło z miejscowymi i jeszcze na tym zarabiać... czego chcieć więcej? : D
Znalazłem też film o uprawie "medycznego" zioła w Chile. Tam bynajmniej nie eksportują tego z Kanady, tylko uprawiają na miejscu - na terenie bardzo dobrze zabezpieczonym i chronionym.
Zastanawiałem się, jakie krzaki można osiągnąć w tym klimacie (bardzo ciepło, brak opadów, bardzo niska wilgotność powietrza) i okazuje się, że takie jak w Kalifornii. Ogromne "drzewa" z pałami wielkości ręki. Plantacja jest jednak kilkaset km na południe od Santiago w bardzo żyznej dolinie środkowochilijskiej (gleby wulkaniczne) i nieco już innym klimatem (przede wszystkim więcej wilgoci).
Pacjenci szukają ulgi w bólu. Jak zmienia się podejście do medycznej marihuany w Polsce
Historyczna zmiana w globalnej polityce narkotykowej
Ekstaza i ekstaza: jak patrzyliśmy i patrzymy na narkotyki
Przemycali narkotyki z Hiszpanii w sklepach i automatach paczkowych. Rozpoczął się proces
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces przeciwko trzem zatrzymanym i aresztowanym mężczyznom z Gdyni, Suszu i Bochni oskarżonym o przemyt narkotyków z Hiszpanii. Trafiały one do Polski za pośrednictwem firm kurierskich.
Koniec hurraoptymizmu? Brakuje dowodów na skuteczność medycznej marihuany przy większości schorzeń
Złe wieści dla osób, które widzą w medycznej marihuanie remedium na całe zło świata – nawet na nowotwory. Analiza 2500 badań wykazała, że jej skuteczność można potwierdzić zaledwie w ułamku schorzeń, na które jest stosowana. Czy kannabinoidy czeka podobna przyszłość co opioidy?
Jak wygląda Luksemburg 2 lata po dekryminalizacji marihuany? Bilans zysków i strat
Kiedy myślimy o luźnym podejściu do marihuany w Europie, przed oczami stają nam holenderskie Coffee Shopy lub portugalska dekryminalizacja. Jednak to Malta i Luksemburg dokonały prawdziwego przełomu legislacyjnego. Latem 2023 roku Luksemburg stał się drugim krajem UE, który oficjalnie wpisał prawo do uprawy konopi w ustawy.
