Luźne dyskusje na tematy związane z substancjami psychoaktywnymi.
ODPOWIEDZ
Posty: 6 • Strona 1 z 1
  • 59 / 1 / 0
Na wstępie chcę przeprosić strudzonych moderatorów, jeśli temat założyłem nie tu, gdzie trzeba.

Chciałbym pokrótce omówić moją sytuację. Zdecydowałem się pójść do psychiatry. Powinienem zrobić to 5 lat temu, kiedy to zacząłem dostrzegać objawy zachwiania homeostazy w moim głupim łbie. Patrząc na ten wczesny okres z perspektywy dnia dzisiejszego widzę, że głupstwem było oszukiwanie siebie, że wszystko jest w porządku.

Chory najczęściej nie widzi problemu, jednak 2 lata życia w ciasnej kawalerce z kobietą mego serca rzuciły nieco światła...

Czuję, że nie zawsze jestem sobą, że moje funkcjonowanie i zachowanie uzależnione jest od pewnych okresów, nie zdeterminowanych całkowicie czynnikami zewnętrznymi. W ciągu 5 lat przebyłem parę poważnych epizodów depresji, przeplatanych okresami względej normalności oraz okresami zwiększonej energii i podwyższonego nastroju. Bywało, że przez kilka tygodni (najdłuższy okres, jaki sobie przypominam, wynosił około 3 miesięcy) nie odczuwałem żadnego "pociągu" do życia, istna anhedonia, nic nie sprawiało mi radości, większość czasu spałem wymuszonym, ale ciągłym snem. Sen-praca-sen,sen-studia-sen, nothin' more. Narastała we mnie wrogość do ludzi i do świata, odkryłem wtedy u siebie wiele cech, które wywoływały u mnie obrzydzenie - natręctwa, podejrzliwość, cynizm, niezdolność do koncentracji, powolność, gonitwa czasami naprawdę paskudnych myśli. Nie mogłem wytrzymywać towarzystwa innych ludzi, gdzie kiedyś byłem dosyć towarzyskim, choć nieśmiałym człowiekiem. Sukcesywnie urywałem wszystkie kontakty z przyjaciółmi, potem ze znajomymi, a na końcu zacząłem unikać ludzi którzy mogą mnie kojarzyć "z kiedyś". Było to możliwe, gdyż zacząłem studia i przeprowadziłem się do innego miasta. Nie mniej, wracając do miasta rodzinnego włączał mi się "ninja mode", unikałem wszystkich którzy mogą mnie kojarzyć i chcieć ze mną rozmawiać. Najbardziej na świecie balem się pytania "co u ciebie". Nie miałem na to odpowiedzi ponad wzruszenie ramionami. Dało to początek fobii społecznej o wymiarze gigantycznym. Nie jeżdże transportem publicznym ani windami, nie umiem small talk czasami nawet z dziewczyną,telefon mam tylko służbowy z 10 numerami, i wiele innych takich.. sami wiecie...

Zdarzało się kilku(nasto?)krotnie, że z tego niemal agonalnego stanu zawieszenia w smętnych rozmyślaniach i chronicznego braku energii wyrywała mnie jakaś nieokreślona siła. Wnet pojawiał się optymizm (przesadny, skrajnie nierealistyczny ogląd), masa energii, chęć przebywania z ludźmi. W takich okresach popełniałem największe błędy - zerwałem z dobrą kobietą uważając, że na mnie nie zasluguje - gdzie wcześniej uważałem zupełnie odwrotnie; wydawałem wszystkie pieniądze kilka dni po wypłacie, idąc na pierwszy lepszy koncert czy imprezę z kieszeniami pełnymi trawy i kasy i szukając wrażeń, emocji, kontaktu. Później takie stany bywały tylko gorsze - potrafiłem wziąć 1000 zł pożyczki, bo miałem taki kaprys, jednocześnie wpadając na jakieś żałosne pomysły, jak to spłacić. Wtedy te pomysły wydawały się genialne. Były na maxa chujowe, popadałem w konflikty z prawem. Czy nie jest żałosne wydawanie ogromnych pieniedzy (nie swoich w dodatku), zakładając, że potem przejdę na freeganizm albo zrobię deal życia? Serio, to wydawało się takie proste, czytałem książki o freeganizmie i w ogóle wielka podjara... a nigdy nie otrworzyłem kosza za sklepem. Kompetna irracjonalność czynów.

Obecnie od jakiegoś pół roku czuje, że jestem w dołku, mam wyrzuty do siebie, sądzę, że nienawidzę świata i często nie mogę się pozbyć myśli natrędnych, takich jak te, że ginę w wypadku i przynajmniej mój motyw jest zatuszowany.... nie popełnił samobójstwa, zginął w wypadku, ot przypadek. Ciągnie mnie do mrocznych konceptów, dystopii, czytam Ciorana, Sartre'a, ale nie potrafie czytać nic innego. Całą beletrystykę uważam za chłam, jeśli nie ma w niej smutnych aforyzmów i śmierci. Nie zawsze tak miałem...

______________

WIĘC TERAZ TAK, skoro juz przedstawiłem swój przypadek.
Za dwa dni idę pierwszy raz do psychiatry. Jako, że mam obsesje na punkcie wiedzy, przeczytałem dwa polskie podręczniki psychiatrii oraz wypełniłem i przeanalizowałem test MMPI-2, czego interpretacja zabrała mi kolejne dwa dni życia. Lubię znać sztuczki i wczuwać się w sposób myślenia rozmówcy, czyli tej biednej Pani psycholog, która będzie się ze mną użerać.

Wyszło mi, że jestem cynikiem (abstrahując, wyszła też depresja jawna, osobowość schizotypowa i aspołeczna). I faktycznie, boje się że wizyta będzie efektem chłodnej kalkulacji, że Pani doktor protekcjonalnie przepisze mi najsłabsze SSRI i ze strachu przed utratą pracy będzie bardzo ostrożna w diagnozach.. wtedy ja będę ostrożny w szczerości, wyczuwając takie podejście u lekarza.

:arrow: Od 10 lat mam zdiagnozowane HCV. Czy mówić o tym Pani doktor? Nie chcę, żeby z ostrożności przepisała mi coś, co nie zrobi roboty. Nie stać mnie będzie prędko na kolejną wizytę, i kolejną receptę. 15k samo się nie spłaci.. (btw, wyczytałem ze HCV to jeden z czynników ryzyka w zaburzeniach bipolarnych.. gdyby dodać do tego, że mój dziadek 2 lata temu zmarł na Alzheimera, a brat mojej matki ma ChaD typu I.. może jednak warto to powiedzieć)

:arrow: Jakiś rok temu wpadłem w posiadanie 10 tabletek metylofenidatu, 7,5 czy 10mg/tabs, nie pamiętam. Będąc pod jego subtelnym wpływem lęk przed ludźmi znikał, powracała energia, mam pracę chodzoną i pierwszy raz wtedy zrobiłem ustawową przerwę, a nie 3-godzinną. Po prostu miałem energię i chęć do działania. Czułem się normalnie, jak za czasów technikum.

:arrow: Raz na psylocybinie i parokrotnie po LSD miałem terapeutyczne tripy, gdzie z łzami w oczach byłem zalewany obrazami osób, od których się odwróciłem. Przeżywałem te złe chwile życia, miałem je przed oczami. Uświadomiłem sobie wiele. W ogóle wielu rzeczy jestem świadom.. i po prawdzie boje się, że pani psychiatra jednak bedzie próbowała mnie przekonać do swoich terapii.. czy wtedy powiedzieć jej o tych osobistych bad tripach?

WIem, że piszę chaotycznie, więc podsumuję: czy być szczerym z psychiatrą, czy przyjmować sugerowane leczenie czy może najpierw wytłumaczyć swoje subiektywne odczucia i samemu zaproponować "pani doktor, wydaje mi się, że mam niedobór dopaminy..."?

pozdrawiam i dzięki za wsparcie
<-- idź w prawo<--
  • 585 / 62 / 0
Nieprzeczytany post autor: sidik »
opowiedz wszystko. inaczej dostaniesz leczenie dla innej osoby, wykreowanej przez lekarza z twoich slow, ktore niekoniecznie ci pomoze, a byc moze i zaszkodzi. pamietaj, ze lekarz jest zobowiazany dotrzymac tajemnicy.
  • 59 / 1 / 0
A czy pójście na pierwszą wizytę z notesem i czytanie swoich przemyśleń i obserwacji odnośnie różnych aspektów życia nie jest nietakowne i nie zostanie wzięte za symulowanie? Nigdy w życiu się nie uzewnetrznialem i nastawiam się trochę jak na egzamin, do którego sumiennie się przygotowuje. Inaczej boję się, że stres mnie zezre i nie powiem wszystkiego..
<-- idź w prawo<--
  • 585 / 62 / 0
Nieprzeczytany post autor: sidik »
nie. tylko skup sie na przedstawieniu swoich problemow, a nie sugerowanych rozwiazan.
  • 0 / / 0
skup się na przedstawieniu swoich problemów, jeśli nie powiesz jak jest lekarz może podjąć nieodpowiednie leczenie co mija się z celem
  • 34 / 8 / 0
Podstawowym narzędziem diagnostycznym lekarza psychiatry jest wywiad od pacjenta (autoanamneza) – jest to rozmowa polegająca na zbieraniu informacji od pacjenta. Psychiatryczne badanie lekarskie zdecydowanie różni się od innych działów medycznych, ponieważ dla celów diagnostycznych – poznania aktualnego stanu zdrowia – konieczne jest rzetelne poznanie historii życia pacjenta, jego rozwoju, począwszy od dzieciństwa z uwzględnieniem klimatu i problemów rodziny generacyjnej, przebiegu edukacji i pracy zawodowej, cech osobowości, zdolności intelektualnych i uzdolnień, zainteresowań, planów, ambicji, analiza przebiegu linii życiowej i zasobów odpornościowych. Tylko szczegółowe poznanie pacjenta, jego cech osobowościowych i poziomu funkcji poznawczych, stylu funkcjonowania społecznego i radzenia sobie z wyzwaniami codziennego życia, wypracowanych mechanizmów obronnych, pozwala uzyskać wgląd w przyczyny i rozwój zaburzeń psychicznych, zrozumieć i zdiagnozować problemy natury psychicznej.
ODPOWIEDZ
Posty: 6 • Strona 1 z 1
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Exception when calling VideoApi->videos_get: (500) Reason: Internal Server Error HTTP response headers: HTTPHeaderDict({'Access-Control-Allow-Credentials': 'true', 'Access-Control-Allow-Origin': '*', 'Access-Control-Expose-Headers': 'Retry-After', 'Alt-Svc': 'h3=":443"; ma=2592000', 'Content-Length': '291', 'Content-Type': 'application/problem+json; charset=utf-8', 'Date': 'Thu, 26 Jun 2025 21:26:09 GMT', 'Etag': 'W/"123-TljUAQ8boCPNg67GD97qdEr8r9I"', 'Server': 'nginx', 'Tk': 'N', 'X-Frame-Options': 'DENY', 'X-Powered-By': 'PeerTube', 'X-Ratelimit-Limit': '50', 'X-Ratelimit-Remaining': '49', 'X-Ratelimit-Reset': '1750973120'}) HTTP response body: {"type":"https://docs.joinpeertube.org/api-rest-reference.html#section/Errors/SequelizeConnectionAcquireTimeoutError","detail":"Operation timeout","status":500,"docs":"https://docs.joinpeertube.org/api-rest-reference.html#operation/getVideos","code":"SequelizeConnectionAcquireTimeoutError"}
Artykuły
Newsy
[img]
Marynarka wojenna Salwadoru skonfiskowała ponad 6 ton kokainy

Prezydent Salwadoru, Nayib Bukele, ogłosił w piątek przejęcie 6,3 tony kokainy i aresztowanie 17 podejrzanych handlarzy narkotyków podczas czterech „bezprecedensowych” operacji marynarki wojennej kraju na Oceanie Spokojnym.

[img]
policjanci zabezpieczyli ponad 100 kg kokainy ukrytej w naczepie ciężarówki

Policjanci z Wałcza przejęli ponad 100 kilogramów narkotyków. Nielegalny towar przemycany był w ładunku, w którym były części samochodowe. W związku ze sprawą zatrzymane zostały dwie osoby. Są już po zarzutach i może grozić im nawet 20 lat pozbawienia wolności.

[img]
Cudowne "koktajle" i narkotyki. Nieznane oblicze złotej ery Hollywood

Narkotyki, używki i magiczne koktajle, które miały utrzymać największe gwiazdy ekranu w dobrej kondycji, zdolne pracować na planie przez trzy doby bez przerwy, były w Hollywood na porządku dziennym...