DMT

Podchodne tryptaminy, które nie zostały rozbudowane przy pierścieniu – np. DMT, DPT, lub AMT
ODPOWIEDZ
Posty: 2120 • Strona 131 z 212
  • 241 / 6 / 0
Re: DMT
Nieprzeczytany post autor: Dewiantka »
Jeśli wezmę Moklar + DMT to otrzymam... pharmahuasca? Jak wygląda, tak mniej więcej trip na czymś takim? Też odpływam do innego świata jak po spaleniu DMT czy jest to bardziej trzeźwy, tryptaminowy trip (np. przypominający ten na homecie)? Ile czasu trwa taki trip?
Uwaga! Użytkownik Dewiantka jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3406 / 534 / 0
Re: DMT
Nieprzeczytany post autor: polymerase »
Dewiantka pisze:
Ile czasu trwa taki trip?
+1

ofc moklo + DMT
F̲O̲R̲M̲Y̲ ̲Ż̲Y̲C̲I̲A̲ ̲O̲P̲A̲R̲T̲E̲ ̲N̲A̲ ̲W̲Ę̲G̲L̲U̲.̲
  • 1 / / 0
Re: DMT
Nieprzeczytany post autor: nlackk »
Wiecie może czy DMT jest wykrywalne na poczcie przez psy/skanery?
  • 78 / 22 / 0
Re: DMT
Nieprzeczytany post autor: 0altoid1 »
Najlepsza jak dotad metoda palenia dmt w formie freebasu okazal sie taki sprzecik https://mycotopia.net/uploads/monthly_0 ... 359083.jpg
Jest dosc drogi, ale wykonanie podobnego urzadzenia w domu to zaden problem a naprawde oplaca sie. 10 razy palilem i 10 razy udalo mi sie przebic, wczesniej probowalem metody z butla i folia aluminiowa oraz w methpipie, ale ten sposob jest nieporownywalnie lepszy. 3 hity kazdy o wielkosci 4/5 pojemnosci pluc nigdy mnie nie zawiodly ;) Co do ekstrakcji mysle ze nie ma sensu bawic sie z mimosa z oczywistych, prawnych wzgledow. Duzo lepsza opcja jest Acacia Confusa. Na ebayu jest tego pelno, stezenie dmt wynosi okolo 1,15% i co najlepsze jest calkowicie legalna, a otrzymujemy z niej specyfik o takiej samej czystosci jaka mozna uzyskac z mimosy.
“The cost of sanity in this society, is a certain level of alienation”
― Terence Mckenna
  • 2652 / 382 / 0
Re: DMT
Nieprzeczytany post autor: Blue_Berry »
Obiecałam Strangled Catowi aka scatowi, że wstawię na hr opis tripu na dmt. Tak więc oto on.

Było to dość dawno, tak dawno, że nie jestem w stanie podać daty. Podczas tripu nikogo ze mną nie było. Nie jestem też w stanie określić, ile to wszystko trwało.

Dawka: 50-60mg
Doświadczenie: lsd, meskalina, ketamina, dxm, narkotyna, ibogaina, pejotl, acodmt, homet i inne psychodeliki/dysocjanty.


DMT znajdowało się we fiolce. Miało postać małych, sypkich grudek o żółtawym kolorze. Odmierzyłam ilość przy pomocy wagi jubilerskiej i przygotowałam do podania i.v. Było to ok. 50-60mg. Rozłożyłam na podłodze duże poduszki i koce, po czym usiadłam i puknęłam działkę w lewą rękę.

Patrzyłam na swoją rękę, z której zaczął się wydobywać wyjątkowo intensywny, galaretowaty, ananasowy zapach. Wyciągnęłam z niej igłę, za którą pociągnęła się seledynowo-owocowa wstęga, wyglądająca na serpentynę. Nie zdziwiło mnie to, nie wiedziałam nawet, kim jestem, dlaczego miałabym się przejmować, że jakiś obiekt wychodzi z mojego ciała? Chwilę potem ugięłam się pod naporem elektryzującej fali barwnego sopranu, który dotarł do moich uszu. Nie pamiętałam, że przed tripem włączyłam przypadkową płytę i teraz muzyka dobiegała z głośników, ale w zupełnie innej formie. Nie byłam w stanie rozpoznać w tym żadnego znanego mi utworu. Spróbowałam wstać. Ugięłam piętrowe kolana i zaczęłam wchodzić na szczeble "wstawania", które były dość mocno zakrzywione w plamistej czasoprzestrzeni. Ten nożny twór, na który patrzyłam robił dwa kroki po dywanie. a ten cholernie mocno się pętlił na porywach z muskanej zielenią szorstkiej tekstury. Mogłam smakować faktury podłoża, które przybrało postać wielowymiarowej "gąbki", która chłonęła umeblowanie mojego pokoju. Zapach sopranów wielorakich zaczął obracać się w sklejony mix owocowo-porcelanowej pleśni, która naprawdę, naprawdę miała zapach głębokiej porcelany. Robiłam parę kroków raz w tą, raz w tamtą. Przemieszczanie się było jak pływanie. Wiedziałam, że wszystko wokół mnie unosi się i faluje, a ja byłam częścią tej wielkiej, jednostajnej, upojnej fali. Byliśmy jednością. Ja i pierdolona fala. Wstęgi wystającej z żyły już nie było, a ja, zdaje się, nie stałam, ani nie siedziałam. To był zupełnie inny stan "znajdowania się". Wszystko błyszczało fioletową, podartą iskierką, która mieniła się zawracając raz po raz i wtapiając się we mnie w oryginalny sposób, który polegał na tym, że z każdym uniesieniem ręki czy nogi, a nawet poruszeniem głową, moja skóra przybierała barw wspomnianej wcześniej głębokiej, falującej już teraz porcelany.

Usiadłam. Pośród mnie żarzyły się strumienie płytkiej tafli skojarzonej z podłogą i sufitem wysokim, tętniącym brzmieniem. Dźwięk podtrzymywał teraz wszystkie ściany. Opierały się one na tonach, a przede wszystkich na basach dobiegających z odtwarzacza CD lub też może z mojej własnej głowy. Muzyka wprawiała w ruch beton. Beton wprawiał w ruch wodę, którą był wypełniony cały pokój, a woda sprawiała, że falowała każda część mojego ciała. Teraz już mogłam oddać się porywom porcelany, która przelewała się z jednego ucha do drugiego. Gdy wylała się z mojej głowy, złapałam ją i zaczęłam rozciągać palcami. Zmieszała się ze srebrnym kolorem jednej z poduszek i zniknęła. Poduszka była teraz blado-ruda i pachniała punktualnością.

Położyłam się na boku. W uszach dzwonił mi fiolet, tak silny i tak gorący, że musiałam wrócić do pozycji siedzącej. Wtedy cały fiolet zaczął schodzić w dół i w dół, aż sam wdepnął w siebie i straciłam go z oczu. Wokół mnie nadal tętniły wibrujące basy. W pewnym momencie jedna ze ścian rozlała na mnie antropogeniczny wąwóz ametystu, po czym zastygłam w przestrzeni. Wiem, że na pewno przez chwilę tak siedziałam, nie mogłam się ruszyć i nie chciałam. Byłam ametystem i wszystko było ametystem. Jedna, wielka, zajebista geoda. Zapach ananasu wciąż unosił się w powietrzu, a porcelana zasilała tętniący ton betonu. Wszystko brzmiało częstotliwością okraszoną dość ostrawym zapachem. Coś jak papryczki chilli jedzone nosem. Oczy nie widziały papryczek, ale papryczki widziały zapachy, które mogły mi przekazać i to zrobiły, tylko że za pomocą dźwięku. Dźwięk rozchodził się i napełniał kielich mojego umysłu tak długo, aż dmt przestało działać. Efekty schodziły równomiernie, wyciszały się i ustępowały bezboleśnie. Powoli wychodziłam z natłoku barw i fluorescencyjnych zapachów. Jeszcze przez jakiś czas czułam pulsowanie na całym ciele, a niektóre przedmioty myliły mi się z innymi. Kolory co jakiś czas dawały znać o swoim istnieniu i mrugały do mnie nachalnie, ale nie chciałam już zwracać na nie uwagi. Byłam zmęczona.


To tyle.
Uwaga! Użytkownik Blue_Berry jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 13 / 1 / 0
Re: DMT
Nieprzeczytany post autor: alche »
zajebiste jest to, że MXE podnosi poziom dmt we krwrii oraz poziiom hormonów uwalniając tarczyce
...póki nie stałem się tak duży, że znikłem - moja prędkość była tak wielka, że wszystko pozostałe się zatrzymało - przypatrywałem się całemu wszechświatowi...
  • 128 / 5 / 0
warchlud123 pisze:
Co do ekstrakcji mysle ze nie ma sensu bawic sie z mimosa z oczywistych, prawnych wzgledoc nigdy mnie nie zawiodlyw. Duzo lepsza opcja jest Acacia Confusa. Na ebayu jest tego pelno, stezenie dmt wynosi okolo 1,15% i co najlepsze jest calkowicie legalna, a otrzymujemy z niej specyfik o takiej samej czystosci jaka mozna uzyskac z mimosy.

metoda ekstrakcji taka sam jak przy mimozie?
lepiej brać ten sproszkowany Acacia Confusa?

i jak kwestia dodatkowych, zbędnych substancji?
Prawda powyższych wpisów nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Witaj w Krainie Dziwów, Alicjo.
  • 78 / 22 / 0
Re: DMT
Nieprzeczytany post autor: 0altoid1 »
https://www.dmt-nexus.me/forum/default. ... ts&t=44251
Metoda jest dosc czasochlonna, ale dzieki temu otrzymuje sie produkt wysokiej jakosci. Tak, sproszkowana kora jest najlepsza, mozna oczywiscie kupic w wiekszych kawalkach i zmielic, ale nie ma to chyba zbytnio sensu ;) Co do dodatkowych substancji ktore rozpuszczaja sie w benzynie jedynym problemem okazal sie barwnik, po otworzeniu sloika w ktorym byla przeprowadzana ekstrakcja i kontakcie benzyny z powietrzem cala zmienila kolor na czerwono/bordowy. Po przelaniu jej do innego sloika zostawilem ja w temperaturze pokojowej na okolo 5-6 godzin, po tym czasie caly kolorek opadl i przykleil sie do dna naczynia natomiast benzyna zmienila kolor na przezroczysto/zoltawy. Rozpuszczalnik przelalem nastepnie do nowego sloika, po czym wlozylem do zamrazarki na 24h. Po tym czasie wykrystalizowaly sie piekne, duze, biale krysztalki.
“The cost of sanity in this society, is a certain level of alienation”
― Terence Mckenna
  • 93 / 7 / 0
Trip raport - w prawdzie changa ale wrzucam tutaj bo wątek jest bardziej aktywny :D endżoj ;)
pierwszy raz DMT - changa - lasek parę metrów od sceny main – 3 naszej ekipy, oraz 2 imprezowiczów

Festiwal psytransowy, scena main, stoimy sobie z ekipą w cieniu lasku niedaleko głównej sceny kiedy podeszło do nas dwóch imprezowiczów.

Od razu złapaliśmy dobry kontakt z nowymi znajomymi. Nasza trójka latała w tym czasie na 4-fma wiec, dobrze się wszyscy dogadywaliśmy xd (4fma to, coś podobnego do extasy – świetne się czujesz, jesteś pewny siebie, dobrze się gada z ludźmi i cieszysz się tym stanem.

Po gadce szmatce zaproponowana została Changa. Wytłumaczony sposób inhalacji - wciągać dym tak długo jak tylko potrafię :D

Wciągałem dym do płuc jednym i długim pociągnięciem, aż nie miałem już miejsc w płucach, chciałem odkaszlnąć, ale spiąłem się i trzymałem dym w płucach. Dym był w ogóle nie gryzący wchodził gładko, wydawał się coraz lżejszy jakby znikał kiedy go wciągałem. W trakcie jak wciągnąłem dym, a potem trzymałem go w płucach pamiętam, że zaczynało się wejście, coś się działo, jakieś zawroty głowy, jakby ekran zaczynał się rozmazywać, albo zadymiać, stan wpadania w sen efekt nasilał się z czasem, pamiętam, że czułem jak moje płuca są prostokątnym naczyniem i widziałem jak prostokątny dym wpada do niego kręci się w nim w koło, kaszlnąłem bez otwierania ust - organizm domagał się wydechu - wypuściłem dym z płuc.

Siedzieliśmy grupką na trawie między drzewami. Pamiętam, że to co widziałem na oczy, ograniczone do paru metrów, zamieniło się w takie jakby zdjęcie, czy ekran od telewizora - trzymałem przed sobą fajkę, a ekran stanął, pomniejszył się i oddalił w białą kropkę. Efekt wyglądał podobnie do wyłączania starych telewizorów gdzie obraz znika do małego punktu na środku ekranu. Dookoła ekranu była czarna przestrzeń, może jakaś galaktyka, w każdym razie ciemny ekran czy wymiar, a takich ekranów było kilka po sobie i znikały podobnie jak pierwszy, na końcu poczułem jak ja jako osoba jestem też wciągany do środka. Wiedziałem i wiedziałem, że zniknąłem ja, nasz świat (pierwszy ekran), a potem wszystkie kolejne światy czy galaktyki zamieniały się po kolei w ekrany i były po kolei wciągane, aż nastąpiła totalna czerń.

Do momentu jak to zobaczyłem, nie mogłem uwierzyć że widzę coś takiego i jednocześnie tak trzeźwo myślę i interpretuję to co widzę, zdziwiła mnie trzeźwość umysłu podczas tego przedstawienia i to że wiem, że jestem właśnie pod wpływem substancji, że widzę wszystko tak wyraźnie i że tak łatwo i przyjemnie można osiągnąć taki efekt i go po prostu spokojnie oglądać. Byłem czystą myślą, mimo tego, że nie było ciała i świata najzwyklej myślałem. Generalnie wszystko działo się w ułamkach sekund, czułem, że te myśli którymi byłem, były trzeźwe i płynęły normalnym tempem, po prostu jakbym z czystym i trzeźwym umysłem przyglądał się temu jako obserwator (coś w rodzaju swobodnego obserwatora w grach multiplayer).

Nie czułem żadnego zamulenia jak na zwykłych psychodelikach, po prostu wiedziałem, że to bomba od DMT i cieszyłem się tym patrzeniem jak znika świat, pozostaje czarny niebyt, a ja jako swobodna myśl poruszam się w tym. Tylko w momencie gdzie zniknął ostatni ekran - zniknęło moje ja – było to coś w rodzaju resetu, wtedy po prostu na ułamek sekundy nie byłem nawet tą myślą (już chwilę wcześniej nie miałem ciała, a wtedy zniknęło też to uczucie bycia tym stanem myśli, pozostała tylko czerń, niebyt i jakieś zdziwienie (wydaje mi się, że to jest to uczucie dotknięcia cząstki boga, o której często ludzie piszą – będąc swobodną myślą czułem wszystko w pierwszej osobie, gdy i to zniknęło; to uczucie niebytu było takie jakby trzecioosobowe – jakby to ktoś inny się temu przyglądał - widz, bóg, coś w tym stylu)). Po kolejnej krótkiej chwili myślenie wróciło, czułem, że to już jestem ja, że to dalszy element fazy, wszystko wydawało się normalne, jakby podążało w dobrym kierunku, że kontynuujemy zabawę, a po kolejnej chwili wszystko zostało wyrzucone z tej dziury z powrotem w przeciwnej kolejności jak zostało wessane.

Co stało się dalej – wróciłem do siebie, byłem już w swoim ciele jednak było ono tylko pojemnikiem którym mogę poruszać, byłem w środku tą płynącą myśl – po prostu nadal nie patrzyłem jeszcze wtedy oczami.

Wróciłem do siebie ale moje ciało i znajomi byliśmy w innym wymiarze albo świecie. Zamiast na trawie siedziałem na kawałku czegoś w rodzaju podłogi zbudowanej z sześciokątnych, przeźroczystych elementów jakby ze szkła, (boki elementów były białe) ułożone w plaster miodu. Przede mną siedzieli znajomi tak jak wcześniej siedzieli na trawie, dokładnie w takich samych pozycjach. Kawałek podłogi razem ze mną i znajomymi leciał w czymś rodzaju tunelu – widziałem masy przecinanego powietrza całość była otoczona jakąś niewidzialną bańką, bo nie czułem wiatru czy ruchów powietrza na ciele, ale czułem, że bardzo szybko lecimy.

Byłem pewny, że się poruszamy ponieważ dostrzegałem efekt taki jak przy wchodzeniu satelity w atmosferę, po prostu lecieliśmy jak na jakimś magicznym latającym dywanie, a smugi pokonywanego powietrza były widoczne na ścianie tunelu.

Potem coś w rodzaju teleportacji, chwilę leciałem tym tunelem w naszym normalnym świecie widać - było widać masy przecinanego powietrza między drzewami, a za chwilę tunelem siedząc na kryształowej podłodze. Następowały takie przeskoki z jednego wymiaru do drugiego (naszły mnie podobieństwa do filmu matrix – przechodzenie z jednego świata do drugiego), potem światy zaczęły się mieszać. Pamiętam jak trawa leżała na tej podłodze w kształcie plastra miodu, przed nami była scena główna dj-ka – taki mix świata prawdziwego i tamtego drugiego. Pamiętam dziwny efekt – wydaje mi się, że to był ten efekt 4D o którym słyszałem – patrzyłem pod trawę i widziałem wszystko jakby wklęsłe jakby z drugiej strony – poszarzałe ale świecące się, zbudowane jakby z takiego gładkiego plastiku albo metalu, świeciło się delikatnie jak przeźroczyste szkło, czasem światło się od tego odbijało. Wszystko wyglądało jakby miało drugie wcielenie takie – jakby po dodaniu lakieru metalicznego albo stworzone przez jakiegoś dobrego grafika w programie graficznym.

Efekt podobny do tego co dzieje się w grze wideo gdy wychodzimy poza tekstury (link -http://img7.gram.pl/20081209133754.jpg ). Różnica jest taka, że za tą granicą było widać tą drugą metaliczno-plastikowo-szklaną formę drzew trawy itp., widać było ich wypukłą formę, ale wszystko nie było wywrócone na drugą (lewą) stronę tylko miało jakby normalną prostą formę w tej graficznej odmianie z efektem odbicia lustrzanego.

Nie pamiętam jak to się stało - czy dolecieliśmy, czy się zatrzymaliśmy, czułem, że się już nie poruszamy, i że siedzę na trawie przed znajomymi, ale ten drugi wymiar czy świat zmieszał się z naszym realnym światem, przecięte to było takimi jakby płaszczyznami, dzięki którym można było patrzeć na świat trochę inaczej, jakby każda rzecz była zrobiona i z naszej realnej masy, i tej takiej graficznej (być może była to ta podłoga w plaster miodu bo pamiętam, że mogłem zajrzeć pod trawę jak pod dywan i widziałem tą drugą formę drzew). Ciężko to opisać prosto, sam nie do końca to rozumiem.

Czasem to wyglądało jakby przedmioty, drzewa, wszystko było wykonane z przeźroczystego materiału i wypełnione jakąś masą - raz realną, że był tylko efekt błyszczenia się na korze drzewa, a raz tą taką krystaliczną – graficzną widziane jakby przez przekrój tej magicznej płaszczyzny, albo wszystko było z takiego magicznego pryzmatu czy chuj wie jakiegoś alien gówna świecącego xD

Był też taki moment kiedy siedząc na trawie cały świat zmienił się nagle w taki jakby pokój zabaw, jakby świat stał się jakąś zabawką – plastikową, świecącą, grającą, skrzynią ograniczoną przez kilkadziesiąt metrów, a ja byłem tam w środku.

Drzewa ludzie, scena, trawa, która stała się kolorową mrygającą podłogą wszytko zmieniało kolory, mieniło się tęczowe, zmieniało się w grafikę komiksową, raz wszystko było jakby z plasteliny. Wszystko się co chwile zmieniało jak w jakiejś kolorowej reklamie dla dzieci. – generalnie był totalny rozpierdol. Inne charakterystyczne rzeczy które zapamiętałem – drzewa raz ułożone były tak równiutko, były takimi czarnymi równymi kolumnami, innym razem były normalne tylko kora zmieniała kolor z zielonego na czerwony i fioletowy.

Muzyka w tle przyspieszyła i nabrała idealnie równego szybkiego tępa, trochę jakby była przygotowana na to moje przyjście i zaczęła grać jak tylko pojawiłem się tam, słyszałem uderzenia basu (wydaje mi się, że były to okolice 180 może 200 bpm), był to jakiś zwykły prosty bit który był jakby tłem dla wydarzeń w tym małym ograniczonym świecie i brzmiał naprawdę dobrze i dochodziły kolejne dźwięki kiedy się na nim skupiałem.

Kiedy siedzieliśmy w lesie, znajomi opowiadali nam cały czas o tym co to jest świadomość, czym jest ten inny wymiar, jak działa to dmt. Ja pytałem czy oni widzą to co ja ale mówili w większości przypadków, że nie. Co ciekawe raz czułem jak odpowiadali mi znajomi „normalni”, a raz z tego innego wymiaru

Pamiętam też moment, kiedy poczułem, że zaraz stanie się coś złego, włączyła się jakby scena z filmu, straszna muzyka, zacząłem słyszeć jakieś krzyki czy inne jęki, patrzę na moich znajomy – widać po nich było, że tego nie widzą co ja co było normalne, ale czułem, że dzieje się coś złego i zaczynam do nich powoli mówić: „Zaczynam – odczuwać – strach” i nagle wtedy kiedy miałem powiedzieć „strach” oni nagle jakby się obudzili w tym samym momencie wszyscy obrócili głowi i wzrok na mnie i razem dokończyli takim demonicznym głosem – „straaaaaachhhhhhhhhh” – w momencie ich twarze przybrały bardziej diabelskich rysów, każdy miał rogi, po chwili ich głowy takim ruchem poklatkowym wleciały we mnie. Trochę się wystraszyłem ale wszystko w momencie się skończyło

Pamiętam, że 2 albo 3 razy powiedziałem jakieś życzenia było to hasło typu teraz ma zniknąć ta muzyka czy kolor ma się zmienić (nie pamiętam dokładnie o co chodziło ale podziałało w każdym przypadku tylko, że z każdym następnym życzenie było spełniane z większymi oporami tak jakby magia się męczyła i przez to się spowalniała), a potem jakby zrozumiałem, że wyczerpał się limit i więcej nie mogłem zmieniać nic samymi myślami.

Drzewa mieniły się jak gdyby były jakimiś rombami na obracającymi się na animowanym wygaszaczu ekranu w telefonie, lśniły do tego takim ładnym światłem.
Za chwile się zmieniały jakby były wykonane z papieru – takie papierowe pudełka normalnie w 3d albo jakby były wykonane z klocków jakby z maincraftu tylko mniejszych.

Był też moment kiedy popatrzyłem na scene muzyczną i ona nagle została wciągnięta w taki jakby wir – po prostu zniknęła na chwilę, razem z nią przestała grać muzyka, patrzyłem na innych ludzi – dalej tańczyli, zrobiło się cicho, a po chwilu cały niewielki budynek wrócił na swoje miejsce razem z muzyką.

Raz jak gadałem z R to zniknęła mu cała twarz, miał głowę ale miał taką czarną dziurę jakby czarny cień zasłaniał mu twarz, akurat wtedy mówił coś o świadomości i umyśle.

Księżyc był jakby małą lamką raz między drzewami tak, że inne drzewa stały za nim

A był taki moment że nie było nieba a zamiast tego była druga ziemia – patrzyłem na drzewa i widziałem ich korzenie przy ziemi, po czym podążałem wzrokiem po ich pniu w górę i na górze zamiast korony były też korzenie i ziemia – chyba najlepszy wizual ever jak widziałem.

Fraktale jakie widziałem były mega wyraźne, jakby były plastikowe, albo metalowe, takie np. na homecie wydają się takie lekkie, jakby pływały, kołysały się, zdecydowanie takie bardziej psychodeliczne, tutaj w sumie było mało fraktali, ale były takie gładkie, wyraźne, takie jakby dobrej jakości takie trochę jakby bardziej wyniosłe :D

Wiem, że trochę długie, ale ten trip zrobił na mnie mega wrażenie, z tego wszystkiego aż tyle zapamiętałem i postanowiłem się tym podzielić :)
- Chcesz zobaczyć coś fajnego? To zamknij oczy ;)
  • 78 / 22 / 0
Re: DMT
Nieprzeczytany post autor: 0altoid1 »
Bardzo ciekawy trip raport, chociaz wydaje mi sie ze nie bylo to pelne przebicie sie. Ja sam po ponad 10 ostatnich tripach myslalem ze kazdy z nich byl wlasnie tym, maksymalnym do osiagniecia doswiadczeniem, lecz po ostatnim tripie stwiedzam ze nie wiedzialem doslownie niczego o tej substancji. To gdzie sie znalazlem i jaka moc to osiagnelo jest poza jakimkolwiek opisem, chocbym chcial nie jestem w stanie ujac ani jednego elementu tej podrozy w jakimkolwiek znanym mi slowie/zdaniu. Inna sprawa jest to ze do osiagniecia tego poziomu (przynajmniej tak mi sie wydaje) konieczne sa odpowiednie warunki, powinno sie byc calkowicie samemu oraz w pelnej trzezwosci umyslu, nawet lekkie ubakanie wplywa negatywnie na intensywnosc calej podrozy. Nigdy nie probowalem changi, ale w przypadku czystego materialu powinno sie sciagnac 3 machy, w przeciwienstwie do tego co mowil McKenna, pierwszy powinien byc monstrualnie duzy, drugi podobnie i trzeci na tyle duzy na ile to mozliwe, co w przypadku wziecia odpowiednio duzych dwoch pierwszych hitow tak naprawde nie ma juz zbyt wielkiego znaczenia ;)
“The cost of sanity in this society, is a certain level of alienation”
― Terence Mckenna
ODPOWIEDZ
Posty: 2120 • Strona 131 z 212
Artykuły
Newsy
[img]
W Sejmie dyskutowano o depenalizacji marihuany. Co wynika z najnowszego raportu?

W Sejmie odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany. Podczas spotkania zaprezentowano raport „Między potrzebą a kontrolą” dotyczący aktywnych użytkowników marihuany w Polsce. Temat wywołał sporo emocji.

[img]
Nowa nadzieja dla pacjentów ze schizofrenią. Opracowano przełomowy lek inspirowany LSD

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis stworzyli nową cząsteczkę o nazwie JRT, która może zrewolucjonizować leczenie schizofrenii i innych chorób mózgu. Lek działa podobnie do LSD, ale nie wywołuje halucynacji. Dodatkowo, wykazuje silniejsze działanie niż stosowana obecnie ketamina.

[img]
Jak zwiększyć moc i profil sensoryczny kawy z przelewu? Fizycy opisali prosty sposób

Czy jest sposób, by – nie zmieniając ilości kawy w przelewie – zwiększyć jej moc i uwypuklić profil sensoryczny? Otóż jest. I został on opisany na łamach pisma Physics of Fluids wydawanego przez Amerykański Instytut Fizyki (AIP).