Pochodne aminocykloheksanu, oddziałujące jako antagonisty receptora NMDA. M.in. fencyklidyna, ketamina i metoksetamina.
Więcej informacji: Arylcykloheksaminy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 861 • Strona 59 z 87
  • 1660 / 301 / 0
Spałem jak kamień ^_^
Wybaczcie, ale nie odpowiadam na PMy nowych użytkowników w sprawie lekarzy, którzy wystawiają mi recki na IV-P. Ruszcie głową, panowie z komendy. A jak macie mniej niż 18 lat, to wypierdalać do szkoły, a nie bierzecie się za benzo za kasę starych.
  • 2278 / 278 / 3
Jak jest u was po tym z agresją? Ciężko opanować? Czym się objawia?
Fenetylamina@tutanota.com
Karny jeżyk: SŁABO OGARNIAM ANATOMIĘ!
  • 1857 / 70 / 80
Nie ma żadnej agresji u mnie po tym. Jest kompletny spokój i czilaucik.
  • 4807 / 268 / 0
Trochę to się kłóci z relacjami np. z forum Bluelight gdzie ćpuny się przestraszały maniakalnych myśli o zabiciu kogoś, ogólnie chyba to zależy od charakteru i sytuacji, kilka razy przeżyłem dość ryjące tripy z kilkugodzinnymi krwawymi obrazami po zamknięciu oczu, na mieście też sytuacja wyglądała niewesoło, wśród ludzi dość mocno ryło czerep, choć nie zawsze. To mocny dysocjant, jak coś się wkręci nie opanujesz. Zresztą sam fakt że to jest analog PCP powinien skłaniać do ostrożności jak ktoś się po tym czuje nieswojo. Mania może być katastrofalna, choć u nas brak zgłoszeń jest tego trochę na zagranicznych forach. Chyba nie myślicie że chińczyk robi dla nas inną temperametnie wersję.
Ostatnio zmieniony 14 stycznia 2015 przez TheLight, łącznie zmieniany 1 raz.
Ja otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
  • 123 / 1 / 0
Ponoć właśnie MXE, ketamina w tym lepsze, że od pewnego momentu wciągają do hole'a i się leży zamiast iść odpierdzielać. Przynajmniej na zagranicznym forum tak czytałem. Czytanie o PCP to badtrip sam w sobie.

3-MeO-PCP może powodować poczucie terroru na początku. Taki dokładnie był mój pierwszy trip na tak na prawdę małej ilości. Poczucie nieuchronnie zbliżającej się zagłady. Siedzisz i umierasz, tu i teraz. Ciało raczej nie okazywało tego co działo się w głowie, a było mega nieprzyjemnie.
Jeden kumpel relacjonował, że po małej ilości za pierwszym razem miał ostry badtrip. I bardzo dziwne lęki. A był świeży ogólnie w temacie rc.

Potem już raczej nie ma badtripów. Wręcz rajcuje na kolejną fazę, moc, boskość i oświecenie. Tak się wydaje... Każdy, kto bliżej i częściej zapoznawał się z 3-MeO-PCP, musiał coś odpierniczać. Rzeczy, które z późniejszej perspektywy wydają się raczej dziwne, jak nie żenujące. Pokroju tego co można odwalać jak się odjedzie na miksie stimsy+alko. Ja na szczęście jakoś nie byłem za bardzo aktywny na tym, z czego się cieszę :D Mimo wszystko i tak mam poczucie, że miesza coś w receptorach i trochę rysuje beret.

Doświadczenie, wiedza nie pomogą, nie ma opcji, tylko ograniczenie użycia. Doświadczyłem tego sam i widzę po innych. Dwa, może trzy tripy, i dać sobie spokój. Albo potem jak na tym tripować, to bardzo rzadko, może raz na 2 miesiące. Swoje 3-MeO-PCP wywaliłem.
Nie warto się napalać na ten związek. Na żadne ćpańsko nie warto się napalać.
  • 1660 / 301 / 0
No nie wiem. Z tą agresją to raczej mit, to chyba tylko możliwe przy ostrym zatruciu. Ludzie się doszukują podobieństw do PCP które swoją drogą, samo jest owiane legendą. Jechałem 5 dni, 30mg dziennie i było po prostu przyjemnie. Fajnie, wyluzowujące dzialanie i lekki nieogar przy peaku :cheesy: Żadnego strachu, chyba, że ktoś się po prostu boi nieznanego na początku. Takie są moje obserwacje, na pewno jeszcze trochu zamówię. Do mixów będzie przednie ^_^

Wizji to ja po tym nie miałem, tylko abstrakcyjne, bezkształtne CEVy. Za to świetnie się grało i oglądało filmy.
Wybaczcie, ale nie odpowiadam na PMy nowych użytkowników w sprawie lekarzy, którzy wystawiają mi recki na IV-P. Ruszcie głową, panowie z komendy. A jak macie mniej niż 18 lat, to wypierdalać do szkoły, a nie bierzecie się za benzo za kasę starych.
  • 2466 / 15 / 0
Po ostrym zatruciu to raczej nie będziesz trafiał tego co napierdalasz. Do agresji muszą być specyficzne warunki
Ćpający kaszlodyn ponad dacz dachami
Wpychając na siłę tjokodin do mordy
Debatujący - Palikot, czy Korwin?
Ooo! Święty kaszlodynie - O! Święta makiwaro
Święty gieblu i święta maczano
  • 680 / 43 / 0
Dla mnie 3meopcp jest bardzo fajne, określenie trzeźwy dysocjant imo bardzo pasuje. Bralam 15mg. Ja ogólnie średnio przepadam za dysocjantami, zazwyczaj większości fazy nie pamiętam jak wezmę średnią dawke (np 50mg DOBREGO MXE) a w mniejszych czuje sie jakaś niedojebana tylko. Za to na 3meo wszystko bylo ciekawe, inne, czuc dysocjacje ale bez tego wrazenia ze dostało sie czyms ciezkim w łeb. I widze duzy potencjal do miksow, ja po peaku wzielam pol kartona 25i i bylo ciekawie.
I have only two emotions
careful fear and dead devotion
I can't get the balance right
with all my marbles in the fight
I see all the ones I went for
all the things I had it in for
I won't cry until I hear
because I was not supposed to be here.
  • 703 / 40 / 0
Ponad rok temu jechałam przez kilka tygodni na 3-MeO-PCP w miksach z metoksą i 2C-B, biorąc średnie dawki praktycznie co wieczór i wszystko było si. Teraz zrobiłam sobie ciąg kilkudniowy, przerywany tylko na tyle, żeby być w miarę trzeźwą w pracy; chyba przez trzy dni brałam codziennie od popołudnia do nocy dorzucając co kilka godzin po 15mg, a na zjazdy (które z każdą dorzutką masakrycznie się wydłużały) piłam sporo alkoholu (po kilka piw plus wódka). Już po jednym dniu zarzucania substancja zaczęła działać źle - dawała chwilę przyjemnego otępienia, a poza tym tylko mocny nieogar w głowie, zaburzenia błędnika, szum w uszach, powidoki. Ciąg skończył się ostrą paranoją. Nie mogłam spać w nocy więc wstałam koło szóstej rano, jakieś trzy godziny po ostatniej dorzutce. W pracy miałam wolne więc siedziałam sama w domu. Z każdą kolejną godziną narastało we mnie uczucie, że za chwilę umrę. Miałam lekko podwyższone ciśnienie i puls, uczucie palenia w sercu, migotanie obrazu (szczególnie męczące były kolorowe rozwarstwiające się wzorki przy zamkniętych oczach), ogólne wrażenie oddzielenia od rzeczywistości. W jakimś sensie rozumiałam, że to na 99% tylko wkrętka i nie dzwoniłam po pomoc. Zamiast tego poszłam się przejść nad jeziorko, myślałam, że jak tak z godzinę połażę to przekonam samą siebie, że nie jestem bliska śmierci skoro moje serce wytrzymuje intensywny spacer, ale po powrocie czułam się tak samo źle. Na automacie ugotowałam obiad i na zmianę leżałam, włączałam i wyłączałam komputer i chodziłam w kółko po mieszkaniu, aż w końcu po południu dopadło mnie zmęczenie i zasnęłam.
Wstałam następnego dnia i przez moment było mi lepiej, a po chwili wszystko wróciło, choć z nieco mniejszym natężeniem. Koło południa napiłam się trochę wina; dwa kieliszki uśpiły mnie na godzinę czy dwie. Obudziłam się, wypiłam jeszcze jeden kieliszek i zasnęłam na kolejną godzinę; po wstaniu było już nieco lepiej. Po południu na szczęście potrzebowali mnie w pracy i przy ludziach poczułam się od razu nieco lepiej.
Generalnie przez cały czas kiedy to trwało czułam się strasznie samotna. Miałam wrażenie, że ludzie, których widzę są jak żywe trupy; że ja jestem martwa i wszystko inne też; wrażenie to spotęgował widok wyschniętych drzew i krzaków w drodze nad jeziorko i brak słońca przez cały pierwszy dzień. Drugiego dnia była lepsza pogoda i sam fakt, że świeciło słońce jakby trochę pomagał. Poza tym myślałam przez cały czas o problemach ludzi dookoła mnie, a akurat parę bliskich osób ma poważne problemy, i wydawało mi się, że teraz chyba nikt nigdzie na świecie nie jest szczęśliwy.

Te dziwne efekty ciągu niby nie sprawiły, że nie mogłam normalnie funkcjonować, odczuwałam je bardziej "w środku siebie" - nie wiem jak to lepiej określić - ale i tak dopisuję to do listy swoich najgorszych przeżyć związanych z dragami. Może się wydawać, że te wszystkie nowe dysocjanty to lekkie zabawki, ale przy nadużywaniu bardzo szybko potrafią pokazać ciemną stronę, a tam lepiej nie zaglądać, szczególnie jak się ma skłonności do przedłużania zabawy z narkotykiem "do końca worka". Ja resztę zapasów musiałam wyrzucić.
  • 1987 / 108 / 0
Selfish pisze:
Ponoć właśnie mxe, ketamina w tym lepsze, że od pewnego momentu wciągają do hole'a i się leży zamiast iść odpierdzielać. Przynajmniej na zagranicznym forum tak czytałem. Czytanie o pcp to badtrip sam w sobie.
Ja tam na hole'u po MXE parę razy naodpierdzielałem i nic nie pamietałem, znaczy pamiętałem tripa i na przykład nawet nie wiedziałem, że sygnały z zewnątrz do mnie docierają i go kształtują. Dopiero po powrocie do żywych zobaczyłem, że czasami wstawałem z łóżka, odbijałem się od ścian, przewróciłem stolik którego nie widziałem, wylądowałem na ziemi na rzeczach które z niego spadły i ogólnie zrobiłem borutę na chacie, parę rzeczy zniszczyłem raczej celowo w jakimś urojeniu.


@son.of.the.blue.sky (subiektywnie) Za duże dawki na dorzutkach. Bazując na moim małym doświadczeniu z tą substancją - powinny być one 2-3-krotnie mniejsze od pierwszej dawki (o ile pierwsza była odpowiednia). Jak dorzucałem tyle co na początku albo zbyt często, to kończyło się to ciężko. Poza tym ta substancja jest średnia na ciągi, za szybko pojawia się dyskomfort i brak tego pierwszego super-efektu.

Do tego alkohol w sporych ilościach to zły wybór. Czy Twoja paranoja i problemy ze snem nie były mocno podkręcone przez alkohol i zjazd po nim? 3-MeO-PCP samo w sobie jest o tyle specyficzne, że zdarzyło mi się kilkukrotnie zastosować na uspokojenie przed snem. Skutecznie.
son.of.the.blue.sky pisze:
Zamiast tego poszłam się przejść nad jeziorko, myślałam, że jak tak z godzinę połażę to przekonam samą siebie, że nie jestem bliska śmierci skoro moje serce wytrzymuje intensywny spacer, ale po powrocie czułam się tak samo źle. Na automacie ugotowałam obiad i na zmianę leżałam, włączałam i wyłączałam komputer i chodziłam w kółko po mieszkaniu, aż w końcu po południu dopadło mnie zmęczenie i zasnęłam.
Po stymulantach jest podobnie. Najgorzej jak się samemu siedzi w domu przez długi czas, pojawi się zmęczenie, a zasnąć nie idzie. Można zwariować.
son.of.the.blue.sky pisze:
Te dziwne efekty ciągu niby nie sprawiły, że nie mogłam normalnie funkcjonować, odczuwałam je bardziej "w środku siebie"
Nie bez powodu te substancje nazywają się dysocjantami.
Uwaga! Użytkownik scr nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 861 • Strona 59 z 87
Newsy
[img]
Mieli podawać własnemu synowi narkotyki. Sąd Apelacyjny w Legnicy nie miał dla nich litości

Historia niespełna trzymiesięcznego Arturka z Legnicy na Dolnym Śląsku wstrząsnęła opinią publiczną w Polsce. Dorian G. i Katarzyna K. mieli poić malca narkotykami. W trakcie procesu wzajemnie obarczali się odpowiedzialnością. W czwartek (9 października) Sąd Okręgowy w Legnicy rozpatrzył apelację oskarżonych. — Tylko oni byli odpowiedzialni za to, że w organizmie dziecka znalazły się substancje psychoaktywne i w takim stężeniu, że zagrażały życiu i zdrowiu tegoż niemowlęcia — mówił sędzia Lech Mużyło podczas ustnego uzasadnienia wyroku.

[img]
Badania nad grzybami zaskoczyły naukowców. Odkrycie może pomóc wielu ludziom

Amerykańscy naukowcy przeprowadzili badania na temat działania psylocybiny, zawartej w niektórych gatunkach grzybów psychoaktywnych. Wnioski opublikowane zostały w "Nature Neuroscience". Jak się okazuje, związek ten może zmniejszać przewlekły ból i związane z nim ryzyko rozwoju depresji. Eksperymenty przeprowadzono na modelach zwierzęcych.

[img]
Niemowlę pod wpływem kokainy. Szokujące odkrycie na terenie ogródków działkowych

Krakowscy policjanci od dłuższego czasu rozpracowywali grupy wyłudzające pieniądze od starszych osób metodą "na legendę". Przestępcy podszywali się pod funkcjonariuszy lub pracowników instytucji publicznych, by zdobyć zaufanie swoich ofiar.