Dyskusja o głównym alkaloidzie opium, oraz jego półsyntetycznej pochodnej.
Więcej informacji: Morfina w Narkopedii [H]yperreala,Heroina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 92 • Strona 4 z 10
  • 75 / 1 / 0
Przed chwilą przeczytałem cały wątek od początku do końca. Sporo pierdolenia, z którym się nie zgadzam. Stereotypy i brednie. Jednakże jest parę naprawdę wartościowych wypowiedzi. Jako, że i ja mam na tym polu niemałe doświadczenie - postanowiłem wtrącić swoje przysłowiowe trzy grosze.

@Jamaja - jak sytuacja? Jaką podjęłaś decyzję? Podziel się z nami, będzie z korzyścią dla wszystkich.

@Jujek70 - bzdury piszesz. Uzależniony jesteś do końca życia. Szczególnie po tak długim grzaniu. Dobrze, że nie bierzesz. Pogratulować. Ale pilnować się będziesz musiał już zawsze.

@Zator45 - podpisuję się pod tym co napisałeś obiema rękami. I jeszcze nogami.

@charlotteleaf - współczuję Ci. Z całego serca. Tym bardziej, że jak sama piszesz, jesteś osobą wrażliwą, o wysokim poziomie empatii. Jest Ci zapewne bardzo trudno, a będzie jeszcze trudniej. Doskonale rozumiem Twoją sytuację. Doskonale. Sam byłem i po Twojej, i po drugiej stronie barykady. Niestety (albo i -stety...) najlepszym rozwiązaniem dla Ciebie jest jak najszybsze zakończenie tego związku. Tej nierównej walki. Choćbyś była tą -naj, chciała jak najlepiej, kochała bez pamięci...nie wygrasz z miłością do heroiny. Przynajmniej nie na tym etapie. Moja narzeczona, po 5 latach związku (z czego pierwsze 2 było wspaniałe, byliśmy sobie przeznaczeni....) odeszła ode mnie. Z wiadomych powodów. I z perspektywy czasu widzę i wiem, że była to najlepsza decyzja, jaką mogła podjąć. I choć rozpaczałem przez parę miesięcy, błagałem by wróciła, w pewnym momencie nie miałem już łez by płakać - nie ugięła się....i podświadomie chciałem, by nie wracała do mnie.

Reasumując jeszcze krótką wymianę poglądów w kwestii metod leczenia - tyle jest prawidłowych metod, ilu jest pacjentów. Dla każdego skuteczne może być coś innego. Jednemu pomoże ośrodek Monaru, drugiemu wystarczy szpitalny detoks i terapia, a innemu domowe cold-turkey bez żadnej terapii. Jest też grupa narkomanów, dla których jedynym rozwiązaniem jest terapia substytucyjna. Absolutny brak jakichkolwiek reguł. I nie ma co deprecjonować czegoś, co nam nie pomogło, skoro pomaga innym. Nie ma podejścia lepszego i gorszego, wszystko zależy od tego czy trafi się na podatny grunt. Jedyną, przynajmniej wg mnie, istotną kwestią, która może odnieść zamierzone i pozytywne efekty jest terapia prowadzona przez doświadczonego terapeutę/psychologa. Rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. O swoich problemach trzeba rozmawiać, żeby nie zostać z nimi samemu. A jeśli już, to warto by nasz rozmówca był profesjonalistą i wiedział, jak okazać niezbędną pomoc.
  • 401 / / 0
Mój związek z heroinistą trwał rok. To nie był zły rok ale się skończyło... w szczegóły wchodzić nie będę.
Czekamy na dalsze relacje autorko wątku...
Uwaga! Użytkownik Blair0 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 10 / / 0
Ja na odwyku związałem się z bulimiczką. Pokręcona bardziej niż cały legion ćpunów hery, ale ją kochałem i chciałem być czysty by chronić ją przed cierpieniem i rzucać róże pod nogi. Czekałem miesiąc i pół aż skończy ośrodek. Kochałem ją nawet jak wiedziałem że rzygała przed chwilą, bo trzeźwość obudziła we mnie nieznane staremu cynikowi uczucia. Tylko hera to pikuś ja miałem nielimitowany dostęp do fenty, dolarganu, benzo, oxy itp. Naprawde jak walczysz o ćwiarę za 70pln, a masz szuflade ampułek plastrów i blistrów, to jest chujoza zupełna. Nie musiałem zrywać z ćpunami, bo poza jednostkami z takimi sie nie bujałem. Obsługiwali mnie dile w białych kitlach..... I jak "spróbowałem bo po takim czasie i ilości uczynionego dobra mogę sie nagrodzić" to uczucia do mojej papużki ze złamanym skrzydełkiem i cała atencja stały się groteską, waliłem fen, dolargan po kablach w mixaxh z bdz i ch... Mnie obchodziły jej uczucia. Łgałem żem czysty, a zdradzałem ją kilka godzin przed momentem gdy szeptałem jej w łóżku najświętsze słowa. Wkońcu dowiedziała się i wpadła w ultratraumę tzn. W nocy rzygała śniadaniem, albo się głodziła, płakała,piła, niszczyła odbudowane z trudem realcje ze starymi i kapa. A ja się z tego śmiałem. Teraz jadę na DHC pół roku, z małymi przerwami na mocniejsze rozkosze, w tym hel ale uczucia wracają, bo żyje prawie normalnie i teraz ja bilansuje straty. A straciłem miłość kobiety, która dziś wygląda jakby ouściła aushwitz, te ampułki, którymi się nagrodziłem były jak kule karabinowe, które przez ten związek wpakowałem seriami jej i sobie. Ćpun zaleczony, półzaleczony, czy aktywny to zawsze bomba. Gdy wybucha lepiej być zdala. Ale dla zakochanych kobiet w kulminacji ciągów byłem bóstwem. Trzezwe studentki rozpruwały lokaty żebym miał na ołacenie doktorów i wykup recept. A ja lojalnie uprzedzałem że jestem ćpunem. Osoba, laska w szczególności trafiona grotem amora jest jak najebana i pierdoli fakty, bo inaczej autorka wątku śledziłaby posty i zdawała relacje - jest kuna anonimowa, nie? Nie chodzi mi żeby nam zgęściła telenowele, ale wykazała zainteresowanie. Najwyraźniej podjęła decyję i niech jej się wiedzie.
Uwaga! Użytkownik Il Moro 3 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1525 / 196 / 0
Problemem jest też seks i to niekoniecznie dlatego, że nie można. Opowiem historię z mojego życia, zdarzyło się to w '92 albo '93 roku. Byłem wtedy w związku z M, największą miłością mojego życia. Byliśmy razem z M. prawie 12 lat, związek właściwie jak małżeństwo, wspólne mieszkanie, wspólne gospodarstwo domowe, tylko bez papierka, klasyczny konkubinat. Grzałem wtedy i to mocno, a M. myślała że nie biorę. Wieczór, idziemy spać, działanie ostatniego strzału w znacznym stopniu już przeszło. Zachciało mi się miłości, czuję że M. też ma ochotę, zresztą zawsze lubiła seks, nigdy nie zdarzyło się, że Ją "bolała głowa". Gdy mija działanie strzału, to u zdrowego człowieka nie ma problemu ze wzwodem, wiecie jak to jest, problemem jest finisz. Zaczęliśmy się kochać, ja zachowuję się jak maszyna, po prostu - przepraszam za wyrażenie - rżnę M. mechanicznie, właśnie jak maszyna. Ne mogę dojść a M. ma jeden, drugi, trzeci orgazm. Kondycję miałem wtedy znakomitą, bo mimo grzania intensywnie się wtedy wspinałem w skałach. M. ma czwarty orgazm, potworny, ma drgawki, cała się trzęsie, przez pół minuty zero kontaktu z Nią, a ja chcę dalej, bo mam wrażenie że mi się uda. Nagle M. zaczyna płakać, wręcz szlochać, pytam o co chodzi. Najpierw mówi że Ją boli, ale widzę, ze to nie to, więc drążę temat, wobec tego dostaję odpowiedź, że Ona nie może piąty raz dojść, czuje że to tuż - tuż, zaraz za zakrętem, ale się nie uda. Widzę po Jej oczach - a na tyle dobrze się znaliśmy - że to też nie jest ta odpowiedź. W końcu słyszę - "znowu bierzesz", a mnie jest tak przykro, taki niewyobrażalny wstyd i żal....
Zaczynam płakać i szlochać tak jak Ona...
Dlaczego wtedy nie przestałem z herą...
Ostatnio zmieniony 28 kwietnia 2013 przez stary dziad, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 1111 / 17 / 0
Il Moro 3 pisze:
Ale dla zakochanych kobiet w kulminacji ciągów byłem bóstwem.
I myślisz, że to Twoja zasługa? Zwykle to przypadek, zakochana (czyt. chora) kobieta nie będzie potrafiła uzasadnić dlaczego ten a nie inny. Często trafiona oksytocyną osoba jest tym bardziej zaangażowana, im gorzej się ją traktuje. Bogu dzięki prędzej czy później ten haj przechodzi, oby u autorki wątku też tak się stało i oby potrafiła oddzielić ziarna od plwocin.
  • 989 / 35 / 0
BYŁY heroinista jest normalnym człowiekiem. Sam jestem byłym heroinistą i nie mam problemu by tworzyć udane związki z kobietami trzeźwymi.

Il moro, Ty żyjesz :) Dawno się nie widzieliśmy ;]
  • 4 / / 0
Cześć. U nas ok, jesteśmy razem, on jest czysty jak łza. Rozmawialiśmy wielokrotnie. Wniosek jest taki, że w jego towarzystwie nie mogę palić. Trochę szkoda, ale czego się nie robi...czasem nawet zastanawiam się kto jest tu bardziej uzależniony. pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi.
  • 171 / / 0
BYŁY heroinista czy były-cokolwiek- nie istnieje.. Chyba TY drogi WC wiesz o tym najlepiej.. :retarded: Poza tym- czyżbyś miał jakiś związek, o którym nie wiem? Chyba, że nazywasz trzeźwością to, że co tydzień pukamy stymsy, chlejemy giebla, a niebawem pewnie i H zagości :rolleyes: Jednak ogólnie jest wspaniale :) Nie można zaprzeczyć
Il Moro- tykająca bomba- doskonale to ująłeś - do dziś nie daje mi spokoju wizja tego, że jedno przygrzanie mego mężczyzny może doprowadzić do zrujnowania tego, co tak niedawno zaczęło się budować.. Po miesiącach cierpień, picia metadonu, wycieczek zarobkowych, detoksach.... Plus to, że taki sam los może czekać mnie. Ale to raczej nieprędko..
Ostatnio zmieniony 30 maja 2013 przez Mnc, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 840 / 26 / 0
I tak to jest jak 2 osoby w związku poćpywają razem , życzę oczywiście trzeźwego stanu bycia bo wiem jakie to kurestwo jest z jednej strony najlepsza kochanka a z drugiej najgorsza kurwa. Ale @Mnc uwierz na słowo ze nie pomagasz WC w tej drodze trzeźwości do której i tak daleko doszedł ( ile czasu nie tyka brązu ? )
Sam wiem po sobie ze ciężkie życie jest byłego (nie ma takiego) ćpuna , pomimo że wyszedłem z ciągu z półtorej roku temu to nie potrafię ( chyba bardziej sam nie chce tylko sobie wmawiam że chce to rzucić i nigdy nie wracać ) nie grzać max 2-3 tygodnie po takiej przerwie muszę przygrzać chociaż z dzień albo dwa najlepiej . Tyle że później znowu robię jakaś przerwe i tak już trzymam się półtorej roku z jednym czy dwoma dłuższymi epizodami na koncie.
p.s - a jak już macie grzać to pośpieszcie się bo dobry towar jest na mieście %-D hehe .
Uwaga! Użytkownik czarny3211 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 171 / / 0
Jednak co do H to my już od [chyba] ponad 3 miesięcy nie tykamy:) Zdarzyły się jakieś pojedyncze paczki kody,zaś X po swojej stwierdził, że nawet gdyby chciał to nie może jeszcze helupki. Więc jeśli chodzi o opiaty, to przerwa trwa ciut dłużej niż 2-3 tygodnie;) No i Ty czarny, zdaje się, aktualnie masz o wiele lepsze dojścia. Jak pomyślę o naszym, to aż się odechciewa.... Na szczęście :-)
I fakt, nie pomagam mojemu mężczyźnie w stu procentowym rzuceniu dragów. Jakże bym mogła skoro sama zanim Go poznałam lubiłam ćpać i dążyłam do mocniejszych 'doznań'.. A dostałam i to i miłość mojego życia, (mija rok, ćpanko jest od czasu do czasu, czyli nie jesteśmy ciągle na haju, gdzie pożądanie ćpania i stworzona z niego bliskość mogłyby przesłaniać rzeczywistość). Chyba każdy wie jak działa umysł narkomana zanim się porządnie wpierdoli i zacznie namacalnie tracić......
Z pewnością jednak nie nie chcę by X znów miał skręta, a On ze swoją pamięcią neuronalną (?) nie musiał by nań długo pracować..
czarny3211 pisze:
p.s - a jak już macie grzać to pośpieszcie się bo dobry towar jest na mieście %-D hehe .
Nie kuś ;] Odliczając, że samo wchodzenie tutaj robi ciśnienie..
Ostatnio zmieniony 02 czerwca 2013 przez Mnc, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ
Posty: 92 • Strona 4 z 10
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Newsy
[img]
To nie zgniłe mandarynki. 24-latek niósł w torbie tak zapakowane narkotyki. Wpadł, bo spanikował

"Dzięki czujności, doświadczeniu i doskonałemu rozpoznaniu terenu, policjanci z Wydziału Wywiadowczego Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie kolejny raz skutecznie uderzyli w przestępczość narkotykową."

[img]
Zamiast paneli podłogowych narkotyki. KAS zatrzymała kontener z marihuaną

Funkcjonariusze Pomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Gdyni skontrolowali kontener, który przypłynął z Kanady do portu w Gdańsku. Zgodnie z deklaracją, w kontenerze miały być drewniane ekologiczne panele podłogowe, a odbiorcą była firma w Polsce.

[img]
Przemytnicy kokainy z Kolumbii skazani. Pachnące mentolem narkotyki przylatywały na Śląsk

Gliwicki sąd skazał sześciu członków grupy przestępczej, która drogą lotniczą przemyciła na Śląsk kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Przewożona ją w paczkach z napisem "Rolls Royce".