ODPOWIEDZ
Posty: 3339 • Strona 179 z 334
  • 365 / 12 / 0
19 dzień wjechał właśnie i powiem wam że ogólnie jest coraz lepiej ale cały czas mam fatlina który zaczął się coś koło 9-10 dnia. Fatline klasyczny do bólu czyli bardzo niskie libido, rzadkie erekcje nawet rano i ogólnie obniżona motywacja, chęci do życia i nastrój.
Na plus, że laski zaczynają się podobać coraz mocniej ale wciąż mózg bardziej ciągnie do porno i fapa. Czasem częściej a czasem rzadziej pojawiają się myśli żeby coś włączyć, pooglądać "chwilkę" ulubione filmiki itd. A na drugi plus mimo fatlina więcej energi i chęci, lepszy kontakt wzrokowy i odwaga niż podczas maratonów codziennego koniobicia.

Moja rada dla robiących nofap: nigdy nie włączajcie porno i nie zaczynajcie walić konia. W 100% przypadków u mnie włączenie porno żeby chwilkę zobaczyć było początkiem końca . Za każdym jebanym razem skutkowało to nawet wielogodzinnymi sesjami edgingu i zjebania fapa ostatecznie. Czasami potrafiłem się powstrzymać po parunastu minutach czy tam godzinach edgningu ale i tak wracałem do niego tego samego czy tam następnego dnia. W każdym razie efekt jest zawsze ten sam. To zamknięte koło dla mnie, raz wejdę i zawsze kończę tak samo, zawsze. :old:
GG 51489250 %-D
  • 7 / 1 / 0
Ponad 10 miesięcy na liczniku, ale ostatnio zostałem poczęstowany na imprezie proszkiem i była potem w domu wielogodzinna masturbacja choć bez wytrysku. Jak już czułem, że niedługo może wystrzelić przestawałem. Ja pierdole, ale to chore. Porno jakieś też, ale bardzo mało. Po tej akcji całkowicie ulotniła się na tydzień energia, która mnie wręcz roznosiła, nawet ta energia do życia. Minął tydzień i zaczyna powoli wracać energia,
pewność siebie, choć pewność siebie bardzo mocno nie ucierpiała. Powiem wam tak bardzo dobrze, że tak się stało, ponieważ uświadomiło mi to jak jeszcze jestem głęboko i daleko w dupie, a do pełnego wyleczenia jeszcze daleka droga. Wystarczy kreska i cały czas te same błędy. Teraz jak to sobie uświadomiłem mogę być tylko mocniejszy, na pewno nie słabszy. Ta mała wpadka tylko mnie zmotywuje do jeszcze lepszej pracy nad sobą.
  • 8103 / 907 / 0
Dzis moge sobie pozwolic na mala masturbacje i znowu przerwa kilka dni :) .
Lekoman :tabletki:
Nie zapomnę pierwszy nastuk
W wieku lat piętnastu
Później zarzucanie różnych wynalazków
  • 86 / 1 / 0
Pytanie do użytkowników płci męskiej, którzy robili dłuższy nofap (kilka mieś +) nie mając w tym okresie partnerki seksualnej .

Nie mieliście problemów po dłuższej abstynencji z powrotem do formy, jak, powiedzmy, znaleźliście sobie kogoś?
  • 3 / / 0
Czesc wszystkim dzisiaj mija 22 dzien jak jestem na nofapie i dam wam wszystkim jedna najwazniejsza rade - nie wolno nawet przez sekunde wlaczac porno, teraz sie o tym doskonale przekonalem i gdy wyzbylem sie pokus jest mi duzo latwiej. Potrzebuje waszej pomocy, za kilka dni widze sie z przyjaciolka, umowilismy sie na seks i z racji, ze dlugo nie spalem z nikim + nie masturbuje sie od tylu dni troche sie stresuje tym, ze za szybko skoncze, a chcialbym ja ostro wyruchac, kiedys bylem bardzo aktywny seksualnie, ale zawsze robilem to bez gumki, czytalem o tych z lidokaina, ale przeraza mnie fakt, ze bardzo ogranicza przyjemnosc, czy macie jakies rady, ktore moglbym zastosowac przed lub w trakcie stosunku, zeby go wydluzyc? Pozdrawiam wszystkich i zycze wytrwalosci!
  • 365 / 12 / 0
[mention]polskiczech[/mention]
Ja mam rady:
1.Nie wal konia do spotkania z tą laską
2.Jak za szybko dojdziesz to się nie przejmuj, powiedz jej że to przez to że ona jest tak zajebista i w ogóle rozpierdala ci łeb jak bardzo jest seksowna, zajmij się nią porządnie przez te parę minut po 1 strzale a potem bierz ją jeszcze raz ziom, powiedz jej że żadna laska tak na ciebie nie działała dotąd.
3.Jak będziesz miał siłe zrób to 3 i kolejny raz.
Nic się tu nie da spierdolić, tym bardziej jak masz pewną akcje na sex. pozdro i z fartem !
GG 51489250 %-D
  • 698 / 171 / 0
Popieram powyższe rady :) Dodam tylko, że spokojnie możesz powiedzieć partnerce o swoim długim okresie wstrzemięźliwości, jeśli jest normalna to nie będzie miała z tym problemu, a może nawet ją to dodatkowo podjarać, że ma do czynienia z takim wypowszczonym osobnikiem ;)
  • 0 / / 0
Witajcie.
Ja jestem nałogowym masturbatorem od jakichś 15 lat, codziennie po 10-20x.
Swój problem dopiero zauważyłem gdy nawet przy porno stawał chwilowo.
Obecnie na odwyku od 20 grudnia, przy kobiecie miałem słabe libido, słabą erekcję i chwilową, po jakichś 2 miesiącach już było lepiej, trwalsze erekcje i większa ochota. Jestem prawiczkiem i mam 22 lata.
No i teraz pytanie, czy to możliwe że po jednej wpadce (miałem wpadkę po 2,5 miesiąca odwyku) która miała miejsce 3 tygodnie temu, no i jakby wszystko wróciło do punktu startu? Praktycznie zerowa erekcja przy kobiecie. Czy to możliwe że zjebałem cały reset? Bez porno jakoś sobie radze bo nawet mnie nie ciągnie, ale nie chce zawodzić mojej dziewczyny. Najgorsze to mam jazdy w głowie, to jest po prostu tragedia, takie wahania nastrojów, raz mam ochotę nawet się zabić a na drugi dzień już jest lepiej, chociaz więćej jest tych chujowych dni.
Kolejna sprawa to polucje, czy to dobry znak? Miałem dwie polucje w ciągu 4 nocy i to były moje pierwsze polucje od 15 lat. Polucja była bez erekcji.
Najwazniejsze pytanie do Was: Czy ja będe kiedyś normalny? Nie tak negatywnie nastawiony, narzekam i co najwazniejsze czy odzyskam pełną erekcję? Kiedyś jeszcze 2 lata temu sama myśl robiła z niego kamień.
Libido mam słabe, robiłem badania teścia to mam za wysokie.. Więc nie rozumiem, teść wysoki, tylko mózg się jeszcze resetuje? Czy wszystko z moim penisem wróci do normy?
  • 1 / / 0
Siemka ziomki!

Czytanie tego tematu dało mi dużo radochy. Trochę śmiechu, trochę smutku, wielkie upadki i wielkie wzloty. Poezja

Ale do rzeczy. Nie czytam tego tematu tylko dla zabawy, bo problem tutaj omawiany jest i moim problemem. Pierwszy raz zwaliłem się w wieku +/- lat 13 i przeczytawszy 175 stron tego tematu (szczerze - treści tutaj zamieszczane zlały mi się w jedno), dochodzę do wniosku, że jestem średnio-przegrywem, bo masturbuję się codziennie, 1-3 razy na dzień. Gdy ostatnio miałem kobietę, to dochodziły do tego jeszcze 2-3 spółkowania na dzień. Gdy w grę wchodzą jeszcze jakieś stymulanty, to łamię wszelką normę i wznoszę się do poziomu 6-8 razy na dzień.
Oczywiście, dochodzi(ła) do tego pornografia. Moje zainteresowania krążyły zawsze wokół bezgranicznej uległości kobiety względem mężczyzny. Mam to szczęście (?), że zawsze pociągał mnie obraz naturalnego ciała kobiety, wraz z jego defekcikami, więc wymuskane ciała aktorek porno nigdy mnie nie kręciły, więc spora część ładnych kobiet spotkanych na ulicy mogła spełnić moje wymagania cd. wyglądu. I jak teraz o tym myślę, to dobrze, że w wieku lat 19-stu zaruchałem, bo miałem zadatki na przestępcę seksualnego.

Ale do rzeczy vol.2. Od lat zauważam u siebie pogłębiający się regres sprawności intelektualnych. Koncentracja leży, szyk zdania leży, kojarzenie faktów leży, pamięć też. Klasyczny brain-f(r)og. Co akurat nie jest niczym niezwykłym, bo otóż w wieku lat 15-stu, gdy już zacząłem zauważać, że mogę wyrosnąć na słabą jednostkę, dysfunkcyjną pod względem poruszania się w społeczeństwie, znalezienia sobie samicy i ogólnego zadowolenia z siebie samego, skonstatowałem (mając pewnie nasienie na ręku i w pośpiechu wyłączając porno, aby mama nie zobaczyła), że skoro "co cię nie zabije, to cię wzmocni", to pomysłem jest podjęcie zakładu z życiem i wrzucenie się w wir jego najgorszych przejawów; zacząłem determinować jak najbardziej stresogenne sytuacje, wierząc, że albo wypadnę z nurtu życia, albo stanę się osobą silną. Także przeżyłem sporo chorych akcji, często okraszonych dużą ilością narkotyków (zacząłem je brać aby sprawdzić, cz się od nich uzależnię), stojąc czasami na granicy życia i śmierci. Co poskutkowało przestraszną fobią społeczną, depresję i lękami, a złe myśli rodzą tylko złe myśli. W pewnym momencie nawet zwątpiłem w moją metodę umacniania się i poszedłem do psychiatry po jakieś proszki, które dostałem (nie pamiętam już jakie). Ale po dwóch miesiącach stosowania, gdy w sumie nieźle na mnie działały, zacząłem je popijać alkoholem i po kolejnym miesiącu, gdy proszki mi się już kończyły, zdecydowałem się, że picie tylko alkoholu będzie lepszym pomysłem. Każdy ma swój los, a żaden los nie jest lekki.

Ale do rzeczy vol.3. Moim głównym problemem jest właśnie ten regres intelektualny. Bagażu życiowego mam już trochę i na chwil parę zaprzestanę go poszukiwać, bo a) chwilowo nie mam na to siły, a jednak wolę być silną jednostką, niż martwą jednostką, b) jest go na tyle dużo, że warto byłoby przysiąść na chwilę, podeprzeć swoją głowę na pięści i podumać o wydarzeniach minionych, najlepiej wyciągając z nich jakieś ogólno-życiowe wnioski. Tylko właśnie wyciąganie wniosków u mnie kuleje. Zawsze uważałem się za osobę nieprzeciętnie inteligentną, mimo ciągłego zwątpienia, czy ten poziom mojej inteligencji jest poziomem mnie satysfakcjonującym i inteligencja stanowiła zawsze trzon mojego poczucia własnej wartości, które to poczucie zawsze było chybotliwe. Ale ostatnio to się po prostu jak debil czuję. I do momentu, gdy natknąłem się na ten temat, uważałem, że jest to kwestia przekonania. "Ambicja zabija myśl", jak to stwierdził Wittgenstein. Po przeczytaniu tego tematu i przypomnieniu sobie jak bardzo wydolny umysłowo jestem pod wpływem fety, doszedłem do wniosku, że moje przekonanie nt. przekonań to tylko półprawda i należy zająć się również hormonami, a przede wszystkim dopaminą. I po przeczytaniu paru sprawozdań ludzi, którym udało się nie bawić swoim wackiem przez 3 lub więcej miesięcy, zdecydowałem się, że też spróbuję.
Jeszcze jedno - nie łudzę się, że zaprzestanie walenia konia będzie cudownym lekiem i po paromiesięcznej przerwie od dogadzania sobie stanę się nadczłowiekiem. Traktuję mój problem (czy też zagadkę do rozwiązania) holistycznie i nofap jest jedynie kolejną cegiełką w budowie gmachu, który nazywa się "Ja". Od paru miesięcy regularnie medytuję, od przeszło 2 miesięcy trenuję 5 razy w tygodniu, staram się suplementować i jeść regularnie, od dwóch miesięcy nie biorę już narkotyków. Za jakiś czas zacznę przymierzać się do rzucenia fajków. I oczywiście badania hormonów. Aby nałożyć na swoje myślenie sprawdzone ramy, zacząłem uczyć się logiki. I nawet jeżeli nofap nie przyniesie mi oczekiwanych zmian kognitywnych, to zawsze jest to niezłe ćwiczenie siły woli, a wytrzymanie tych 90 dni bez czynności, która wcześniej była powszednia w moim życiu, zawsze jest plusem dodatnim. Jeżeli po tych 90 dniach bez fapania nie poprawi mi się i nie będę akurat w trakcie jakiegoś ciężkiego flatlina, to z ciężkim sercem pójdę do neurologa, czego bardzo nie chcę.

Mój stan na dzisiaj:
Jestem na "odwyku" od 7 lub 8 dni (najlepszy mój wynik od 11 lat (raz udało mi się wytrzymać tydzień i to było zaraz po pierwszym zwaleniu)). Obecnie lecę na antybiotyku (zapalenie zatok), przez co mam mocno obniżone libido, co pomaga mi w postanowieniu. Aczkolwiek lwią część niewalenia przez te 7 dni przypisuję uczynieniu medytacji stałym punktem mojego dnia. Bałem się, że przez brak sportu w ostatnich dniach i nudę chorego człowieka, będę dążył do zabawy ze sobą, co o dziwo się nie dzieje, mimo że jestem w stanie się podniecić, przywołując w pamięci moją byłą (pięknie się wpisywała w moje zainteresowania seksualne - mogłem z nią zrobić na co tylko miałem ochotę). Ale gdy wyobraźnia zaczyna stawiać na baczność mojego wacka, potrafię opanować te myśli i ręce zostają grzecznie na kołdrze. Mam zamiar dobić do tych 90 dni i jeżeli nawiedzi mnie wtedy jakiś flatline, to i ten flatline przeczekać. Jeżeli potknę się w trakcie tego okresu (bo wiele niesprzyjających sytuacji może mnie spotkać podczas tych 83 dni), to po prostu zacznę od początku.

Myślę, że post mój może nie zawierać wielu istotnych informacji, a informacje zawarte mogły zostać przedstawione w sposób chaotyczny. Mam problemy z dłuższą formą wypowiedzi pisemnych. Ogółem, popełniłem tego posta po trochu, aby się przywitać z ludźmi z tego forum, a po trochu, aby dać tipa wszystkim tutaj walczącym ze swoim nałogiem - zacznijcie medytować. Na początku będzie to czynność bardzo Wam nieodpowiadająca, szczególnie jeżeli macie problem ze skupieniem uwagi, ale jeżeli zaciśniecie zwieracze i będziecie kontynuować praktykę, to za jakiś czas zobaczycie jakie to może Wam profity przynieść. I to nie tylko w sferze nie masturbowania się. Ja, mimo dosyć niedużego wyniku (bo co to jest raptem tydzień niewalenia?), wiem, że będę ten challenge kontynuował i nawet jeżeli raz się potknę i zaleję klawiaturę plemnikami, to wreszcie uda mi się dotrzeć do tych legendarnych 3 miesięcy i moja praktyka będzie miała w tym pokonaniu własnego popędu niemałe znaczenie. Będę co jakiś czas pisał jak mi idzie.

Trzymajcie się i nie poddawajcie!
  • 0 / / 0
Aha no i zapomniałem dodać, że jarałem bardzo dużo i jarałem tylko po to żeby robić sobie noc masturbacji, waliłem wiadro a potem szukałem róznych pornoli które mnie jarały, potrafiłem ściągnać 10 z torrentów i szukać odpowiedniego.
ODPOWIEDZ
Posty: 3339 • Strona 179 z 334
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
USA: Przedawkowane narkotyki zabiły mniej osób w 2024 roku

Liczba ofiar śmiertelnych związanych z przedawkowaniem narkotyków w Stanach Zjednoczonych znacząco spadła w 2024 roku, osiągając najniższy poziom od czasów sprzed pandemii COVID-19 – wynika z najnowszych, wstępnych danych opublikowanych 14 maja przez Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC).

[img]
Marihuana zmniejsza pragnienie alkoholu u osób pijących dużo – Nowe badania finansowane przez rząd

Czy marihuana może pomóc osobom pijącym dużo alkoholu pić mniej? Nowe badanie przeprowadzone w USA sugeruje, że tak – i to z zaskakująco prostego powodu. Osoby, które sięgały po marihuanę tuż przed alkoholem, piły wyraźnie mniej i miały mniejsze łaknienie.

[img]
Turcja: Całe miasto na haju po spaleniu 20 ton marihuany przez policję w centrum miasta

W tureckim mieście Lice 25 000 mieszkańców zostało nieumyślnie odurzonych dymem z marihuany po nieprofesjonalnej akcji spalania 20 ton marihuany. Sprawdź, co się wydarzyło.