Od paru lat jestem wolny od porno i masturbacji. Dopiero po odstawieniu tego gówna zacząłem wychodzić do ludzi i ogarnąłem się życiowo. Jeśli jesteś wjebany w jakiekolwiek z uzależnień, to jest prosty przepis na kiepskie życie. Najlepiej ogarnąć sobie temat erekcji psychoterapią. Warto iść na jakieś tematyczne grupy 12 krokowe i zapytać się kogoś mądrzejszego od siebie w tym temacie. Znam ludzi, którzy się dorobili problemów z erekcją przez intensywny, mechaniczny seks, który doprowadził do tego samego, co masturbacja ręką. Seks nie jest do tego żeby się łupać, aż echo będzie się kilka razy odbijało od ścian nośnych bloku, tylko żeby pielęgnować dobrą relację z kobietą. Tutaj muszą działać zdrowe emocję, bo faja też właściwie nie zadziała.

Seks z kobietą to umiejętność czytania siebie jak i jej. Spełnianie potrzeb partnerki i tego, czego ona oczekuje. Opaczny feedback po pornosach jest taki, że kobiety chcą dobrego jebanka i mocnej łupanki. Jedne tak, drugie nie. Niemniej jednak to właśnie to błędne myślenie i koło po tym sprowadza nas później do zachowań neardentalczyków bez emocji. Za porzucenie pornografii gratulację.

@Wazboadusiciel jak wyglądało u Ciebie to uzależnienie? Oglądałeś codziennie po ileś godzin?

Wyglądało różnie. Jak miałem sesję na studiach, to wpadałem w ciąg i oglądałem do oporu. Jak już się domyśliłem, że to mi szkodzi, to próbowałem ogarnąć temat i ograniczyć do jednego odpalenia w tygodniu. Nie było problemem walenie i porno samo w sobie, tylko że odreagowywałem stres, radość i inne emocję w ten sposób. Walenie jako nagroda za sukces, pocieszenie w porażce itp. W efekcie zepsułem sobie zdrowe przeżywanie emocji i dopadała mnie niemoc, zniechęcenie do życia i byłem zombie. Miałem kilka alkoholowych przygód z dziewczynami ale na trzeźwo bałem się kobiet, bo byłem zamknięty w sobie i pełny kompleksów. Jak to odstawiłem z pomocą różnych narzędzi, to cierpiałem jak młody Werter. Dogonił mnie cały ból egzystencjalny od którego uciekałem. Na starcie też jest zespół odstawienny. Po jakimś czasie już było ok. Wcześniej obsesyjnie chciałem wejść w związek i niezdrowo się zauraczałem. Teraz mogę się z kimś wiązać ale nie musze. Czasami czuję taką utrwaloną satysfakcję z życia, której przedtem nie doświadczyłem.

Ależ obejrzenie sobie jednego pornusa w tygodniu i raz machnięcie ręką to nic złego!

Nawet czytałem gdzieś kiedyś że jądra męskie potrzebują raz w miesiącu wypróżnienia.

Zależy, jak na to spojrzysz. Kwestia indywidualna. Będąc samotnikiem bez posiadania kogoś do życia - jak najbardziej, ale podczas związku może mieć to już negatywny wpływ na całokształt. Trzeba brać na to poprawkę. Już sam fakt uzależnienia od porno w związku może powodować spore zgrzyty.

raz w miesiącu? kurde polecam porządne ćwiczenia na siłce i "nie strzepanie sobie", ew. spróbuj nie złapac swojej kobiety za pupkę i zabrac ja do sypialni...

codziennie bzykanko to samo zdrowie, zwł. kiedy partnerce też się podoba i spełniacie się oboje w tej czynności

a co do porno... wszystko zależy, zwł od tego czy partnerka jest czy właśnie jej nie ma albo macie "przerwę"
ogólnie życie bardzo kręci się w pobliżu "relacji męsko damskiej"
jedni sobie radzą z tym nowymi partnerami
drudzy idą w łatwiejszą stronę, pomagając sobie jeszcze do tego przeróżnymi stimami dla podbicia funu z tego
... a potem płaczą, że mózg woli to, od zwykłego,czystego, prawdziwego sexu.
... a z uzaleznieniem, pomimo np znalezienia nowego partnera, bardzo trudno .
No chyba, że się "zakochasz" w każdym tego słowa znaczeniu i jedyne co chcesz to zajrzeć partnerce w majtki nie myśląc o ...porno
a w tych czasach, wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy chyba z uczuć, bo sa zabijane przeróznej maści ... narkotykami
od głupiego piwka / wódeczki / po wszelakiej maści palenie i kryształy/prochy dostepne na wyciągniecie ręki

Jak ma się partnerkę, zdecydowanie radziłbym zając się nią. Co do codziennego bzykania to bym odpuścił, bo strzelanie spermą to duży wysiłek dla organizmu, więc radziłbym to robić rozsądnie, bo to jak z treningiem, regeneracja oraz umiar jest potrzebny we wszystkim.

Z ważniejszych — jeżeli partnerki się nie ma i mówimy tutaj o "biciu Niemca po kasku" raz w miesiącu, to jest spory sukces, bo niestety wszechobecne porno dostępne nawet w social mediach (strony na facebooku z dziewczynami w rajstopach, praktycznie nagie etc) - także nawet nie trzeba wchodzić na strony porno, aby Niemca zbić!

Radziłbym się tego przestrzegać, bo kompulsywna mania i walenie codziennie może przerodzić się w problemy łóżkowe, a co najgorsze — problem w kontaktowaniu się z kobietami. Im mocniejsze bodźce, tym gorzej potem wrócić do stosunku z kobietą, miałbym to na uwadzę podczas planowania długich sesji. Już pomijam całkowicie fakt walenia gruchy na ketonach.

codziennie bzykanie radzisz odpuścić? na jakiej podstawie i komu? no chyba nie mi ;) heh
może komuś kto ma albo problemy z "jajami", albo z ... partnerką... zdrowy chłop to i po kilka razy dziennie ogarnie system albo sobie "dupnie" albo strzepie, zwł taki, który ćwiczy i prowadzi bardzo aktywny tryb życia... o czym ty w ogóle piszesz.

Regeneracja? no jasne przyda sie... zwł po 16 godzinach trzepania na ketonach, ale nie po szybkim numerku z ... ukochaną, czy tam koleżanką z pracy jak kto woli. lol .... czego ja sie na tym forum jeszcze dowiem

najlepsze że prawimy o sexie...
co innego codziennie sobie przypierdolić wafla do pornola, no tutaj trzeba się ogarnąć, serio...

Gdybyś doczytał, wszystko wiedziałbyś, że napisałem:
Nie powiedziałem, że nie powinno się tego robić, tylko bym odpuścił, ze względu na zwiększony wysiłek. Nie mówię, że nie płynie dużo korzyści z codziennego stosunku seksualnego. Na pewno jest więcej plusów niż minusów, chociażby: jakość plemników czy częstych stosunkach rośnie nierównomiernie (wzwyż i to wysoko), w przypadku osoby, która to robi raz na tydzień.

Mowa tutaj o prostej rzeczy. Solidnie trenujesz, masz zajazd na treningach i jeszcze codziennie się kochasz. No to ciężko będzie pogodzić to z np. regeneracją po treningach. Jedyne, w co jestem w stanie uwierzyć, to taką możliwość wtedy, kiedy treningi są bardzo lekkie i nie wymagają jakiejś większej (wzmożonej) regeneracji.

W każdym powyższym jednak się zgadzam. Codzienny seks ma korzyści, ale nadal mówię i pisałem — duży wysiłek dla organizmu - słabsza regeneracja.