hyperreal.info to największe polskie repozytorium informacji o substancjach psychoaktywnych. Aby wziąć udział w dyskusji i zobaczyć wszystkie działy, koniecznie rozważ założenie konta.
U nas możesz rozmawiać o wszystkim. Ważne, abyś przed napisaniem czegokolwiek, zapoznał się z istniejącymi tematami, w czym może pomóc wyszukiwarka, dostępna po zarejestrowaniu się w naszym portalu.
Ze względu na to, że substancje psychoaktywne są w Polsce wciąż nielegalne, lepiej załóż konto z innym nickiem niż na pozostałych portalach. Nie stosuj jednak kont jednorazowych, gdyż nie odzyskasz wtedy hasła.
Po zarejestrowaniu się
masz pełen dostęp do działów i wyszukiwarki, możesz kontaktować
się z innymi członkami społeczności, a poza tym zniknie też
irytujący baner z informacją, którą teraz właśnie czytasz ;-)
Na całym hyperrealu obowiązuje nasz
regulamin.
Nie stosując się do niego, możesz stracić konto.
Spora część forum jest moderowana, w trosce o jakość
dyskusji oraz komfort uczestników portalu.
Jeśli zauważysz jakiś post naruszający regulamin, nie wahaj
się go od razu zgłosić. Kliknij w odpowiednią ikonkę u góry
tego postu, a my zajmiemy się resztą. Nie akceptujemy zachowań,
które obrażają innych.
dziekuję darkhatter
Kochani nie czepiajcie się tej definicji szmanizmu...tytuł jest prosty i chwytliwy, a drogi duchowego rozwoju różne nazwy mają
chodzi o samą istotę sprawy, którą również szamani wykorzystywali, chodzi o to czego opisać się nie da - bo wykracza to poza nasz język i zdolności opisu naszymi kategoriami i pojęciami oraz a może przede wszystkim wykracza poza nasze zdolności poznawcze.
Czy chciałbym milion dolarów - gdybym osiągnął tzw. oświecenie? gdybym odkrył swoją druga stronę, sposób na niesmiertelność albo możliwość podróży w najdalsze zakątki wszechświata? albo leczenia każdej choroby? raczej na nic by mi sie przydały te miliony z jakiejs tam nagrody.
Mozna wiele czytać książek lub internetu ale nie zastąpi to praktyki, wejrzenia w siebie - co znajdziecie w książkach o snach - niewiele - bo nie zostały zbadane, nauka tam nie sięga, wiadomo coś o falach i rytmach ale nic poza tym, kosciół, religie, których nie kwestionuje też niewie mówia na ten temat, może poza tradycją Bon - z tybetu. Religie opierają się na wierze, nauka na dowodzie. Ale nam tak naprawdę co pozostaje? to co dzieje się po zamknięciu oczu - to wielka tajemnica każdego z Was niewielu wystarcza sił, silnej woli, energii, skupienia i odwagi aby tam świadomie dotrzeć. Niewielu wystarczy odwagi i energii ale i szleństwa - jesli sa nieprzygotowani, aby zażyć rośliny mocy.
Ludzie mi nie zalezy żeby ktoś w to wierzył, żeby dawał mi karmę na tym forum, ja niczego od ludzi nie chcę, równie dobrze mógłbym napisać poczytną książkę i na niej zarobić ale po co, co z tych pieniędzy? kupie sobie wielki TV i konsolę albo nowego smartphona? nowy samochów, poznam fajna dupę? Castaneda mógł dostać milion dolarów za prawa do filmu i czemu sie nie zgodził?
Bo poza tym światem, krótką chwilą, jest coś większego, nieprzemijaącego, do czego trzeba dojśc tutaj i w tym życiu, drugiego nie będzie - to tez jest przesłanie tych słów!
Druga strona człowieka, o niespotykanej energii i własnej świadomości, która ma dostęp do tego zcego istnienia nie zdajemy sobie sprawy, z która możemy się zintegrować, byt, którym byliśmy przez chwilkę tuż przed narodzinami i będziemy przez chwilkę po śmierci.
Stan po integracji może być kamieniem milowym w naszym rozwoju, może być ratunkiem, remedium, odtrutką na rzezywistość, przystanią wiecznności, eliksirem życia, pigułkę nieśmiertelności, TAO, umysłem buddy, lekiem na każdą przypadłość, na całe zło, itp... ale także może być tak zły jak tylko człowiek może być i jego pokretny umysł.
Druga strona nie jest ani dobra ani zła, to nam się wydaje że śmierć jest czymś złym, Ona może zdmuchnąć nasze kruche zycie -to pestka dla tej istoty, gdybyśmy tylko byli naprawdę tym czym mielismy być, gdyby nie przeszkadzały nami inne czynniki, nie licząc jeszcze komplikacji, która sami sobie robimy - naszego doskonałego wspaniałego i nowoczesnego świata - teraz w tv leci "obcy - 8 pasażer nostromo" - super bajka na dobranoc dla uczciwych i pobożnych lub wykształconych obywateli.
Dobranoc
a dla darkhatter i innych którzy szukają: ! MOCY TEJ NOCY !
dreamman pisze: teraz w tv leci "obcy - 8 pasażer nostromo" - super bajka na dobranoc dla uczciwych i pobożnych lub wykształconych obywateli.
Dobranoc
„Wyżej przedstawiony i zanalizowany obraz filmowy ma tu nam uzmysłowić mechanizm i zasadę naszego postrzegania samych siebie i treści z których wszyscy pojedynczo i kolektywnie się składamy. Ten film również zawiera przekaz charakterystyczny dla kondycji poznawczej nas współczesnych. Przekaz ten można podsumować sugestią Scotta, iż za wszelką cenę należy unikać kontaktu z naszą prawdziwą naturą i poprzez technologię, poświęcenia i trzymanie się dotychczasowych norm, należy wypierać wszelkie niewygodne dla naszego ego treści, aby tylko ocalić nasze niepowtarzalne osobowości i "styl życia". Heroiczny zryw w obronie nas samych jest jedynie narzędziem do tego aby przez dalsze życie przejść w stanie komfortowego letargu i snu
Film Scotta w kapitalny sposób eksponuje strukturę naszego umysłu i sposób w jaki "radzi sobie" z tym nasze ego i świadomość"
W wątku viewtopic.php?p=87939#87939 dotyczącym Davida Icke'a, gdzie pojawiły się opinie twierdzące, że "bajki o kosmitach" głoszone przez w/w gentlemana, mają się do całości jego przekazu, jak pięść do nosa i lepiej byłoby, gdyby David zrezygnował ze swoich "reptiliańskich obsesji", a skupił się jedynie na demaskowaniu złowieszczych macek globalnej władzy, prowadzących do wszechobecnej kontroli i represji ze strony NWO, padły również opinie, że w ogóle "temat kosmitów" to jeden wielki humbug i oszustwo, mający na celu oddalenie, odseparowanie ludzi od prawdy, czyli knowań uzurpatorów zamierzających zdominować ekonomicznie i społecznie lud pracujący miast i wsi. Na co ja zwróciłem uwagę na fakt, iż nawet jeżeli "kosmici" są wymysłem, to "odpowiadają oni naszym żywotnym potrzebom" jak tytułowy miś w "Misiu" Barei, co w efekcie "zeszło" na dyskusję o tym, że "istnieje prawda czasu i prawda ekranu", też jak w "Misiu" Barei.
Poruszyłem tam dość (może zbyt) poważnie kwestię względności prawdy o istnieniu "kosmitów" i prawdy jako takiej, po to, aby zwrócić uwagę na fakt, iż teorie Davida Icke'a są w tej kwesti tyleż fascynujące i "o wysokim faktorze dziwności", co niepełne i podszyte ignorancją.
Niestety dyskusja potoczyła się - nie bez mojej winy - na ciężkostrawne tory ontologiczne, epistemlogiczne (teoriopoznawcze), toteż poczułem potrzebę wyartykułowania moich poglądów dotyczących "kosmitów" w osobnym wątku. Robię to również dlatego, iż zostałem "posądzony" o obłąkańcze propagowanie fikcji w tej kwestii, co gorąco pragnę sprostować i wyjaśnić, że moje stanowisko jest tu dalekie od propagandy i wielce odmienne od wizji samego Davida Icke'a i entuzjastów jego teorii.
SEKRET GŁUPCÓW
1. Obcy, ósmy pasażer Nostromo, czyli życie jest snem.
Jeżeli mamy mówić o kosmitach, to najpierw spójrzmy jak z nimi obchodzi się i co nam o nich mówi popkultura. Bo w popkulturze znajdujemy metaforę głębszych treści i próbkę całości kondycji poznawczej społeczeństwa, które ową popkulturę konsumuje, akceptuje i adoruje.
Na początku, kiedy już doniesienia o "latających spodkach" rozpowszechniły się w masowej świadomości, narodziło się amerykańskie kino sci-fi lat 50'tych i 60'tych, które opisywało kosmitów w różnych kontekstach, ale zazwyczaj w kontekście "zimnowojennym", czyli jako uzewnętrznienie lęków związanych z ewentualną agresją komunistycznego ZSRR na Amerykę. Spośród dziesiątek lepszych lub gorszych obrazów, wymienić w naszych rozważaniach należałoby przynajmniej dwa wybitne filmy tego nurtu: "Forbidden Planet" i "The Day, the Earth Stood Still". I może jeszcze "Invasion of the Body Snatchers" oraz "Village of the Damned".
Potem przyszły szalone i psychodeliczne lata 70'te, gdzie bezdyskusyjnym szczytem osiągnięć kina opowiadającego o "kosmitach" są "Bliskie spotkania trzeciego stopnia", jako ucieleśnienie, odzwierciedlenie ducha i idei które tak zrewolucjonizowały świat i życie społeczne w owych czasach.
A potem przyszedł rok 1979 i... coś się stało: na ekrany wszedł film "Alien" Ridleya Scotta. Film, który duchem i ideą wdarł się już w lata 80'te. A zrozumienie treści niesionych przez tę genialną filmową metaforę, jest kluczowe zarówno dla mojego dalszego wywodu, jak i dla pojmowania zjawisk fundamentalnych dla naszej kondycji poznawczej.
Dla wielu, "Alien" to po prostu atrakcyjna estetycznie, heroiczna opowieść science - fiction, jakich wiele. W rzeczywistości zaś Ridley Scott zawarł w tym obrazie metaforę dramatu poznania i zakodował wyraźny przekaz o charakterze społecznym.
Znacie? To posłuchajcie:
Pierwsza scena filmu pokazuje nam stalowe cielsko statku kosmicznego przemierzającego bezkresne przestrzenie Kosmosu. Już wiemy, kto jest bohaterem i podmiotem opowieści - statek kosmiczny Nostromo. Następna scena bardzo szybko przenosi nas do wnętrza statku, byśmy mogli zauważyć, iż coś się zaczyna dziać: do statku dotarł sygnał, "obcy" sygnał, którego komputer pokładowy zwany Matką nie potrafi odkodować, odczytać, zrozumieć. W następnej scenie widzimy, że załogę statku tworzy siedem osób plus kot, którzy się właśnie budzą z hibernacyjnego snu, przywołani do przytomności przez "zdezorientowany" komputer pokładowy, który wyjaśnia od razu załodze, że tak jest zaprogramowany, by obudzić załogę w razie napotkania "obcego" sygnału. Załoga "kreci nosem", trochę się kłóci, ale w końcu decyduje się postąpić zgodnie z procedurą i umową, której zobowiązali się przestrzegać i postanawia zmienić kurs frachtowca, by zbadać charakter i źródło "obcego" sygnału.
Mamy tu od samego początku filmu metaforę dramatu (wydarzenia) wewnętrznego (o charakterze psychologiczno-poznawczym), w którym Nostromo to opancerzone, stalowe i naszpikowane elektroniką, pół-technologiczne Ego, świadomość, podróżująca przez zimne i niepoznane otchłanie nieświadomości. Kiedy do świadomości dociera nowa i niepoznana treść "z zewnątrz", świadomość "budzi się" z błogiego snu, letargu, a raczej budzą się poszczególne, kluczowe i żywotne jej składowe, reprezentowane tu przez poszczególnych "członków załogi". To one podejmują, po burzliwej dyskusji decyzję wedle wcześniej przyjętych, odgórnych wytycznych i norm, by zmienić kurs i dotrzeć do źródła emitującego nowe (obce, nieznane) treści - zgodnie z zaakceptowaną na starcie podróży umową mają one obowiązek nie ignorowania takich sytuacji (sygnałów).
Kolejne sceny ukazują nam wyprawę załogi Nostromo na nieznaną planetę, gdzie znajdują oni rozbity statek kosmiczny wraz z okaleczonym śmiertelnie ciałem obcej istoty, a stan owego statku i ciała świadczą o tym, że cokolwiek się tam zdarzyło, miało miejsce w bardzo zamierzchłej przeszłości, gdyż ciało obcej istoty jest skamieniałe, a sam sygnał jest równie "stary", co wydarzenia na rozbitym statku. Podczas badania wnętrza obcego statku, jeden z członków załogi opuszcza się wgłąb otworu w podłodze i dociera do wielkiego, przypominającego wnętrze, trzewia żywej istoty pomieszczenia, w którym znajdują się dziwne organiczne twory. Podczas bliższego oglądu jednego z nich, badacz zostaje zaatakowany i pozbawiony przytomności przez obcy organizm, który ściśle przywiera mu do twarzy i głowy. W międzyczasie inna członkini załogi - Ripley - odcyfrowuje przy pomocy komputera Matki obcy sygnał i interpretuje go jako przestrogę, ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem. Po przetransportowaniu zaatakowanego członka załogi z obcego statku i planety na Nostromo, okazuje się iż jest on nieprzytomny, acz żywy, a obcego organizmu nie da się usunąć, gdyż podczas prób usunięcia tryska on kwasem z żył. Ku zaskoczeniu jednak załogi po pewnym czasie ów obcy intruz obumiera, a zaatakowany odzyskuje przytomność i będąc wedle słów lekarza perfekcyjnie zdrowym udaje się na posiłek. Podczas beztroskiej rozmowy w trakcie posiłku, pośród nagłego ataku, krzyku i chaosu i rwetesu, z trzewi zaatakowanego wcześniej członka załogi w spektakularny sposób, brutalnie i krwawo, wydziera się na zewnątrz dziwny stwór o pyszczku pełnym zębów, po czym ucieka i kryje się w zakamarkach statku Nostromo.
Powyższe sceny i zdarzenia również odwołują się do fragmentu ludzkiego procesu poznawczego i metaforycznie go przedstawiają. Są metaforą aktywności naszego umysłu w zetknięciu z nowymi i obcymi treściami. Znamienne w tym akcie filmu są dwie kwestie: pierwsza, która sugeruje odbiorcy, iż nowa treść pojawiająca się w świadomości jest de facto bardzo stara i ma genezę w wydarzeniach prehistorycznych, ewolucyjnie pierwotnych (skamieniałość). Akt ten zawiera również scenę odwoływania się do podświadomości w procesie zejścia w głąb "organicznych" (świetnie przedstawionych przez scenografa Gigera) czeluści, gdzie świadomość napotyka i zostaje skonfrontowana z treścią o wrogim, obcym i agresywnym charakterze, która jest w stanie część tej świadomości opanować i w efekcie zniszczyć, wykorzystując ją do zainfekowania całej świadomości, całego ego, jakim jest statek Nostromo, któremu na nic zdał się pancerz odgradzający go od nie(pod)świadomości...
W następnych scenach obserwujemy heroiczną walkę załogi Nostromo z kosmicznym drapieżcą, który okazuje się być "organizmem doskonałym" - doskonałym biologicznie i mentalnie. Członkowie załogi jeden po drugim w desperackich aktach beznadziejnej walki giną w okrutnych i krwawych okolicznościach. W międzyczasie jeden z członków załogi okazuje się być androidem, który zaprogramowany jest by każdy nowy gatunek napotkany w kosmosie przetransportować na Ziemię. Załoga odkrywa ten fakt i niszczy androida, który przed "śmiercią" wyraża swój niekłamany podziw dla zabójczego, obcego gatunku. Komputer pokładowy w tym czasie analizuje wszelkie dane i informuje załogę, iż walka z "potworem" jest beznadziejna, gdyż zabicie takiego organizmu jest niemożliwe.
Mamu tu przedstawienia całej gamy zjawisk, które mają miejsce w świadomości podczas konfrontacji z nową treścią. Świadomość już zdaje sobie sprawę, że ma kontakt z treścią o charakterze zwierzęcym, bezrefleksyjnym, pierwotnym i destruktywnym dla dotychczas wyznawanych norm i przekonań. Ta część świadomości, która jest zainteresowana interakcją z ową treścią, zostaje przez inne składowe świadomości unicestwiona (android Ash). Sam tytułowy Obcy jest tu reprezentacją dzikiej, bezempatycznej, destruktywnej i zwierzęcej części naszego umysłu, która nagle ujawniona sieje spustoszenie w świadomości zdominowanej przez technologię, przyjęte normy społeczne i ustalony, nawykowy sposób pojmowania rzeczywistości. W tej sytuacji świadomość odkrywa, że owa nieakceptowana część jej samej, jest odwieczna i niezniszczalna.
Kolejne wydarzenia w filmie to walka o przetrwanie pozostałej przy życiu Ripley, która postanawia unicestwić potwora doprowadzając do autodestrukcji statek Nostromo wraz z Obcym na pokładzie. Sama Ripley zaś wcześniej zamierza ewakuować się w kapsule ratunkowej. Przezwyciężając pułapki i ataki Obcego, Ripley uruchamia w Matce procedurę samozniszczenia i ucieka do statku ratowniczego wraz z towarzyszem podróży - rudym kotem, dla uratowania którego w ostatnich momentach na Nostromo ryzykuje życie. Kiedy Ripley oddala się na bezpieczną odległość od statku Nostromo, następuje eksplozja, która unicestwia kosmiczny frachtowiec. Spokojna już Ripley nagrywa głosowy raport z wydarzeń dziejących się z jej udziałem na Nostromo i przygotowuje się do długiej podróży. Wtedy okazuje się, ze wcześniej Obcy zdołał również przeniknąć do wnętrza statku ratowniczego, w chwili kiedy Ripley ratowała z opresji swojego kota. Ripley zatem podejmuje ostatnią, desperacką próbę pozbycia się potwora i wcześniej zabezpieczając siebie i kota skafandrem kosmicznym i następnie otwierając śluzę w kapsule, powoduje wyssanie Obcego na zewnątrz statku. Po pozbyciu się intruza, Ripley wraz kotem kładą się do długiego, hibernacyjnego snu.
Końcowe przedstawienia filmu dotyczą ostatecznej rozgrywki świadomości z nieakceptowanym składnikiem jej natury. Ripley, jako najkreatywniejsza, skadowa część świadomości uznaje, że jedynym ratunkiem przed inwazyjnymi i opresyjnymi podświadomymi treściami jest zniszczenie dotychczasowego systemu ego wraz z infekującymi je zwierzęcymi i dzikimi, destruktywnymi elementami. Świadomość (ego) dokonuje aktu dezintegracji. Ocalała tylko jedna "część" świadomości wraz reprezentowanymi przez kota udomowionymi i oswojonymi (cywilizowanymi), akceptowanymi treściami związanymi z pierwotnym i zwierzęcym aspektem świadomości. Kiedy okazuje się, że jednak dbałość o owe oswojone składniki świadomości, powoduje, że do "nowego ego" jakim jest kapsuła ratunkowa jednak przenikają nieakceptowane treści, jedynym sposobem na ich pozbycie się jest wyparcie, wyrzucenie ich na zewnątrz ego, na powrót w czeluście nieświadomości. Po tym akcie wyparcia, świadomość wewnątrz ego ponownie zapada w letarg i sen wraz z opozycyjnymi do "Obcego" oswojonymi i akceptowanymi zwierzęcymi aspektami świadomości. Nota bene, statek ratowniczy nazywa się "Narcissus".
Ridley Scott w swoim "Alien'ie" zaprezentował mała rozprawkę filozoficzną, która doskonale przedstawiła ducha całych nadchodzących lat 80'tych. Duch ten realizował się poprzez hasła technologizacji, komputeryzacji, kultu geniuszu rodzaju ludzkiego, zwrotowi ku plastikowi, sztuczności i pragmatycznych acz skutecznych postaw typu "self-made man".
Scott nazywając statek kosmiczny: "Nostromo" odwołał się do powieści Josepha Conrada o tym samym tytule, do której mottem jest mniej więcej takie zdanie: "Człowiek żyje tak jak i śni - w samotności".
Godne zauważenia jest również, że kolejne filmy cyklu o Obcym w całkiem udany sposób (choć już nie tak doskonały i konsekwentny symbolicznie) obrazują ducha czasów późniejszych, kiedy w warstwie metaforycznej obce treści zostają w końcu zintegrowane ze świadomością. Znamienne jest również, że ostatnia scena ostatniego "odcinka" cyklu odbywa się "u bram" planety Ziemia, na którą zmierza statek kosmiczny wypełniony po brzegi dzikimi kosmicznymi drapieżcami.
Wyżej przedstawiony i zanalizowany obraz filmowy ma tu nam uzmysłowić mechanizm i zasadę naszego postrzegania samych siebie i treści z których wszyscy pojedynczo i kolektywnie się składamy. Ten film również zawiera przekaz charakterystyczny dla kondycji poznawczej nas współczesnych. Przekaz ten można podsumować sugestią Scotta, iż za wszelką cenę należy unikać kontaktu z naszą prawdziwą naturą i poprzez technologię, poświęcenia i trzymanie się dotychczasowych norm, należy wypierać wszelkie niewygodne dla naszego ego treści, aby tylko ocalić nasze niepowtarzalne osobowości i "styl życia". Heroiczny zryw w obronie nas samych jest jedynie narzędziem do tego aby przez dalsze życie przejść w stanie komfortowego letargu i snu.
Film Scotta w kapitalny sposób eksponuje strukturę naszego umysłu i sposób w jaki "radzi sobie" z tym nasze ego i świadomość.
Ów "sposób" jest oczywistą opozycją do "hippisowskiego" wezwania Spielberga, który w "Bliskich spotkaniach..." przedstawia wizję jakże odmienną, gdzie nowe i obce treści i sygnały pojawiające się w naszej świadomości, po początkowym strachu, przynoszą nam swoiste dary, wzbogacają nas i otwierają na życiową przygodę i pełny kontakt z nieświadomością.
W tym kontekście, nie od rzeczy jest również przypomnienie filmu Freda Wilcox'a "Forbidden Planet" z 1956 roku. Film raczej nie jest żadną wyrafinowaną metaforą, ale w świetle interesujących nas wątków, zawiera kapitalny dla "kwestii istnienia kosmitów" koncept. "Forbidden Planet" (identycznie jak "Bliskie spotkania.." lub "Alien") rozpoczyna się od pojawienia się tajemniczego sygnału o charakterze ostrzeżenia, które zostaje przez odbierającą sygnał załogę statku kosmicznego zignorowana, co prowadzi w konsekwencji do konfrontacji z demoniczną istotą terroryzująca osiadłych na pewnej planecie ludzi. Okazuje się, że owa istota, to materializacja kolektywnej pierwotnej natury, której "wyparła" się wcześniej egzystująca na planecie rasa stworzeń, które oparły swój rozwój na intelekcie i technologii. Ludzie salwują się ucieczką i opowieść się kończy.
W powyższych przykładach ważne jest to, że uwidaczniają one aż nadto wyraźnie, że w obecnych czasach, człowiek "ma problem" ze swoją nieświadomością i nieakceptowanymi, wypartymi ze świadomości w nieświadomość treściami. Ważne jest również to, iż obecnie ludzka kondycja poznawcza w tej kwestii charakteryzuje się postrzeganiem owych nieświadomych treści jako "czegoś obcego", czegoś "z zewnątrz", zaś sama nieświadomość obierana jest jako zewnętrzna i niezależna od umysłu, obiektywna rzeczywistość. "Dziwnym trafem" również wszelkie dotyczące ściśle tego tematu obrazy popkultury, wiążą się z kosmitami, nieziemskimi istotami, gośćmi lub agresorami z kosmosu.
nasze umysły lubią często dawać obszerne wyjaśnienia dla banalnych rzeczy .. ot takie folgowanie sobie ...co chciał przekazć autor filmu??? a może chciał zrobic straszny, realistyczny film...po prostu...
Obcego też mamy w sobie, castanseda wspominał o tym, rówież mity i legendy, wspomnijmy tylko o nommo, - cos w tym jest... zastanawiało Was czemu ludzie czasem mają dziwne zmiany nastroju - nie wiadomo skad, robią straszne rzeczy?
może mamy w sobie cos jeszcze ? :)
mocy tej nocy!
Jestem pozytywnie zaskoczony i wraca mi wiara wludzi,
Przyjaciele zza internetowej kurtyny - podażający wspólną - jak się okazuje drogą
Jaka szkoda, że trzeba było zejść do podziemia i nie można sie spotkać w grupie - jak się okazuje - nawet całkiem okazałej!
Jest na to rada - SŁOWACJA! może kiedyś, zupełnie niekomercyjnie i prywatnie! i nie koniecznie o tripach i zazywaniu, raczej szerzej niż tylko o szamaniźmie
you tube:
"abre tus ojos: el poder que mata la muerte"
Witam ponownie
ktoś zarzucił mi na tym forum, że nie powołuję sie na źródła, przypisy, książki, publikacje... itp
No jak widać "Źródło wszechrzeczy", Duch, Absolut, itp nie wystarcza dla niektórych (nie mam na mysli tych kilkunastu osób, które do mnie napisały w ciągu miesiaca od założenia posta i same miały podobne co ja doświadczenia i wiedzę wprost chyba ze "Źródła" - bo wszystko co wykracza poza czas i nasz rozum z Tamtąd prawdopodobnie pochodzi.
A więc będzie teraz z książkowego źródła, a nie wyssane z liścia szałwi czy z palca - jak sądza niektórzy:
Trochę inaczej bo czysto farmaceutycznie a raczej poruszę kontekst leczniczy tego potężnego zioła, które tutaj niniejszym wychwalam pod niebiosa (dzieki S.D. te niebiosa sa troche bliżej ale o tym już wspominałem).
Publikacja autorstwa Luis M. Solana Y Sentis tytuł oryginalny hiszp. "Plantas ancestrales de poder" podaje zastosowania lecznicze salvi div:
tłumaczenie własne i duckduckgo: "Pole działania terapeutycznego:
Zaburzenia widzenia, zaburzenia czynności wątroby, jaskr, kamienie nerkowe i pęcherza moczowego, zapalenie gruczołu krokowego, zapalenie pęcherza moczowego, krwiomocz, atonia pęcherza, zatrzymanie moczu, mimowolne oddawanie moczu, nietrzymanie moczu, halucynacje, choróby mózgu, migreny, porażenie somatyczne, reguluje dużą część funkcji układu pokarmowego, trzustki, problemy z trawieniem, vesfculo? wątroby i dróg żółciowych oraz hamuje procesy nowotworowe, leczy wysypki skórne, atopowe zapalenie skóry, omamy, choroby w współczulnego układu nerwowego, zapalenie stawów, ekstremalne i niekontrolowane emocje, dysfunkcje zatok, nosa, koszmary, brak koncentracji, kończac na wzmacnianiu potencji.
Ciągle mnie zastanawia dlaczego chcac praktykować przy pomocy tych roslin trzeba jeździć bardzo daleko, na druga strone globu. Dla zainteresowanych link do strony oficjalnego instytutu posiadajacego status jednostki badawczej/medycznej w peru https://www.facebook.com/EtnikasShamanicCenter
Dyskusja ostatnio zeszła na tryb mail-owy ale cięzko jest z każdym z osobna pisać w sumie na ten sam temat. Jedni chcą mieć moc, przewagę nad innymi inni wygrać w totka, a jeszcze inni postapić zgodnie z don-juan-owską zasada życia i śmierci.
Ale tak dla podsumowania- Efekty uboczne blisko dziesięcioletniego obcowania z salvią:
(najpierw trochę przygotowania gruntu, bo do pewnych działań ważne jest nastawienie ogólny ogląd rzeczywisości):
Wiem że to nie forum filozoficzne ale:
Każdy chyba się zastanawiał czym naprawdę jest? i zadawał sobie to pytanie.
Czy umysł to tylko kłębowisko mysli? ego ? co to w ogóle jest?
Czy jest coś jeszcze? oprócz przykładowo tej osoby (z centrum zawiadowczym - jak by się wydawało w głowie) tej osoby, która teraz siedzi przed kompem i pisze te słowa - czyli "MNIE", a może wymyśla co by tu napisać? z potrzeby wysłuchania, kontaktu z innymi lub popisania się, wzbudzenia zazdrości, podziwu ...długo by jeszcze wymyslać. Umysł dyktuje szybko aż ręce nie nadąrzają... własnie umysł...czy jest coś oprócz niego.
Czy ktoś próbował rozsupłać to kłębowisko myśli, popędów, ambicji, wyobrażeń ... itp i co znalazło sie pod spodem?
I własnie tutaj może pomóc ta roslina - prawdziwy dar niebios! nie truje - jak grzyby, nie uzależnia, nie trzyma długo w uścisku, a potrafi rzucić na głębiny - pod to kłębowisko mysli, zatrzymać i zawiesić umysł, ukazuje nam świat i nas takimi jak sa naprawdę - dla nie wprawionych jest to szok i wolą często zapomniec co widzieli, mówia potem salvia - bad trip! A to przez umysł, pomieszany i pokręcony...ten ciągle gadający złodziej czasau i energii, co każe nam nucić jakiś przebój z radia...przypominac sobie film z telewizji albo co gorsza kreować nasze zachowania z tych bzdur, które mozna zobaczyc, usłyszeć. Dochodzi do tego że nie jesteśmy juz soba - prawdziwymi ludźmi - tylko produktami, hybrydami pop-kultury, tv, mass mediów; dziwna mieszanką lęków, obaw, spazmatycznych powtórzeń, zwyczajów a wszystko to przyporzadkowane do naszego imienia, z którym sie identyfikujemy...jestem Ziutek Kowalski, jestem taki i owaki i lubie to i tamto a nienawidze tego lub gdy... :kotz: długo by pisać a tu tak naprawdę trzeba płakać nad naszym losem! niekończacych się powtarzających cyklów, niby chcemy czegos nowego, lepszego ale cenimy "tradycję" zwyczaje, święta bo chcemy.... z drugiej strony rzeby było tak samo - czyli dobrze - chcemy żyć - wychodzi, że nie wiemy czego chcemy - tak na dłuższa metę.
Druga sprawa - poznajemy że "coś" jest jeszcze w nas oprócz poznanej osoby, którą nazywamy JA. Jak TO cos jak sie objawia to może wystraszyc, zabić, uzdrowić, dać wiedzę- wprost ze źródła, które blokuje nasz szalony umysł - było powyżej o umysle.
i teraz objawy tego "Coś-ia": przy zamkniętych oczach czuc że coś (znowu) jest tuz przed nami - jakaś obecność. Ale to i tak małe piwo bo jak usłyszymy piszczenie w uszach - każdy chyba to kiedyś słyszał. To jesli w tym czasie jesteśmy wkurzeni; a może zdenerwowanie wywołuje wilka z lasu to może stać sie coś dziwnego: mi zdarzyło się że wkur.. zdenerwowałem się na gości - kierowców przedemną, skutek tego był taki, że najpierw usłyszałem piszczenie w lewym uchu a potem zgasł mój samochód i samochód tych memej przedemną. Oczywiście piszczenie czesto też ostrzega o niebezpieczeństwie - wiele razy uratowało moje 4 litery. Czesto jak "Cos" wychodzi czuc też w brzuchu strach - a może to nasz umysł się kurczy i wtedy to "Coś" automatycznie wychodzi. Według Castanedy i Jego Nauczyciela - to drugie Ja i ja (jako ja) sie z tym zgadzam. Drugim Ja ale nie w pełni jestesmy podczas snu i świadomego śnienia, trochę przypomina to znak Jin-yang, im sen bardziej pogmatwany tym więcej naszego zwyczajowego umysłu.
Jeśli dialog wewnętrzny się zatrzymmuje podczas snu - dochodzi do uświadomienia sobie że śnimy i świadomego śnienia, jesli dialog zamyka się podczas jawy - dochodzi do bardziej doniosłego wydarzenia - widzenia świata i siebie w prawdziwej, nieprzetworzonej postaci, zaczyna sie od tego że znowu coś w brzuchu jakby strach. Wygląda to tak jakbyśmy coś widzieli i prubujemy sobie niejako przypomnieć co widzieliśmy - jednoczesnie... no i tutaj pułapka! ta sama gdy patrzymy na litery w słowie, ten sam mechanizm .... gdy sobie próbujemy uswiadomić co widzimy - normalny umysł wraca i przejmuje nasze oczy i kontrolę. Trudo wyjaśnić jak to utrzymać, trzeba jeszcze jednej cechy, która w sobie trzeba wyrobić - czytaj poniżej:
Trzecia sprawa: pojawia się jakas obojetność i surowość, człowiek jest spokojny, chłodny, ale wychodzi poza swoje popędy, konsumpcjonizm. W sumie nie szuka juz niczego w ludziach - może staje się wielkim leniem. A wszelka aktywność w stosunku do ludzi wynika z jego dobroci lub złośliwości.
Czwarta sprawa "drugie ja" - ze snów ma ciągłą świadomość, poza czasem i przestrzenią ...i można pamiętać dzięki niemu przyszłość, można w snach przezyc chocby sto naszych lat i prawie nic nie pamiętać tutaj, kilka snów może tworzyc zwartą historię, chocby o nas - tutaj o naszej osobie, która teraz czyta/pisze te słowa.
Salvia jest tylko narzędziem bo tak naprawdę wszystko co potrzeba mamy już w sobie, być może mozna było by dojśc do tych samych "efektów" ale ile by to zajęło lat?
Dla mojego przyjaciela, któremu miałem podac procedurę: Do świadomych snów wystarczy jeden duży liść ! tuz przed zaśnięciem i obserwacja siebie, oddechu, mysli tego co jest między nimi, wsłuchiwania się w ciszę i wpatrywania w ciemność. Może na poczatku skupiac się na jednej lub dwóch aspektach... wiadomo każdy jest inny.
Nie ma zadnych skomplikowanych procedur, zaklęc pentagramów, magia zaczyna się sama wtedy gdy cześć naszego umysłu zasypia a cześć pozostaje aktywna - co jest zasługą salvi....wtedy w miejsce uśpionego umysłu i zatrzymanego dialogu wewnętrznego wskakuje to "Coś" - drugie Ja.
dreamman pisze:nasze umysły lubią często dawać obszerne wyjaśnienia dla banalnych rzeczy .. ot takie folgowanie sobie ...co chciał przekazć autor filmu??? a może chciał zrobic straszny, realistyczny film...po prostu...
;-)
Jest to oczywiście ocena opierająca się na ... czym? Intuicji? Szałwiowych wizjach? Doświadczeniu, czy braku lepszego wytłumaczenia? Twoje obserwacje są skrajnie "poglądowe", a "argumenty" zamykają się w "a może" i "po prostu", natomiast zarzuty wobec nakreślonej przez ciebie grupy odbiorców tego filmu są do nich wprost proporcjonalnie nieadekwatne.
Jak się okazuje "alien" również dla myślących ;-)
Z rozmachem.
Meksyk! to było życie, miejsce gdzie codzienność i prostota łączy się z tajemnicą i magią, gdzie halucyny rosna na każdym kroku, pare moich fotek z szamańskich poszukiwań:
Cos dla miłośników Castaned-owskiego stylu zycia i bycia, tej ławki w Oaxaca nie trzeba chyba przedstawiać:
Fenomen euforii biegacza – to nie endorfiny, tylko naturalna marihuana
Tajemniczy stan euforii, którego doświadcza blisko 75% biegaczy. Tak zwana „euforia biegacza” redukuje ból, wyostrza zmysły i daje uczucie podobne do działania marihuany. Najnowsze badania naukowe tłumaczą, dlaczego „runner’s high” to nie mit, a ewolucyjny mechanizm przetrwania – i jak go uruchomić nawet początkującym. W tym artykule dowiesz się, co to jest runner’s high, jak działa i jak go wywołać nawet jeśli dopiero zaczynasz biegać.
Aresztowano kobietę, która częstowała dzieci czekoladkami z marihuaną w parku w Wheeling
Aresztowano kobietę, która częstowała dzieci słodyczami z THC – psychoaktywnym składnikiem marihuany – w niedzielę po południu w parku w Wheeling na północno-zachodnich przedmieściach Chicago. Dzieci trafiły do szpitala.
Duda: prezydent nie może mieć nałogów, które wpływają na jego świadomość
Zwierzchnik sił zbrojnych nie może mieć nałogów, które powodują, że nie w pełni świadomie będzie podejmował decyzje w najważniejszych sprawach - powiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda. Dodał, że całkiem byłoby rozsądne, gdyby rzeczywiście taka kwestia była sprawdzana.