Szałwia wieszcza (Salvia divinorum) - dyskusja o ekstrakcji, paleniu i uprawie
Więcej informacji: Salvia Divinorum w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 1002 • Strona 79 z 101
  • 191 / 1 / 0
Szałwia to nie jest zwykły narkotyk. Nawet niewiem czy można ją wogólę ćpać w normalnym sensie. No może przyzwyczajeni DXMowcy mogą... Szałwia to substancja która nie sprawia że czuję się lepiej, nie manipuluje serotoniną/dopaminą. Jest po prostu substancją zmieniającą elementarnie przebieg wszelkich procesów w mózgu.

Po szałwii jest po pierwsze INACZEJ wszystko jest inne i nawet mnie z którego mózgu salwinoryna właśnie odpływa coraz trudniej pojąć to 'inaczej' .Inaczej biegną nasze myśli inne jest poczucie własnego siebie ale także natury wszystkiego . Konkretnie u mnie występuje rozszczepienie świadomości. Nie chodzi o rozdwojenie jaźni bo występuje pełna ciągłość między jaźnią normalną jednostkową a tą resztą która się pokazuje (dude! that's fucked up right now!) czyli chyba można powiedzieć że mnie jest na szałwii jeden x (liczba rzeczywista z przedziału [1,2] ) Inne byty też chyba się rozciągały tak że trudniej było o percepcję czegoś takiego jak jednostka ,ale nie jestem pewien - na tym się nie skupiałem. Myślicie sobie: bullshit ! przecież jesteśmy jednostką zawsze i łatwo to dowieść - choćby formułując zdanie w którym występuję ja w pierwszej osobie. Też pomyślałem że phi - rozproszę tę iluzję takim prostym trickiem - nie dam się oszukać. Potem tego wyzwania żałowałem. Otóż mój mózg naprawdę działał wtedy w trybie niejednostkowym -w trakcie jego* wygłaszania zdanie trybu jednostkowego było nie do przetworzenia! (coś jak dla komputerów zdanie w stylu "zdanie które teraz wypowiadam jest kłamstwem") Moje sygnały mózgowe znalazły się w nieskończonej pętli (dokładnie tak! widziałem te pętle i w nich uczestniczyłem) -gdybym był windowsem wywaliłbym bluescreena. Pętle te tworzyły jakby klin który rozpoławiał świat na pół. Byłem świadkiem kiedy cały mój "mózgowy" system się wali. Wydaje mi się że kiedy on się rozwalił to dane mi było odczuć obecność czegoś co było ponad nim - coś w stylu jakiegoś innego świata który tylko zawiera w sobie ten normalny. To trochę jak z hakerami - wykorzystują błąd jakiejś wtórnej funkcji aby dostać się do funkcji pierwotnej. Rzeczywiście miałem wtedy odczucie zhackowania swojego mózgu. Tamta świadomość się poskładała ale pozwoliła mi dzięki temu zobaczyć coś poza nią. Co? Trudno powiedzieć- pamięć na takich płaszczyznach działa zawodnie (po tripie nie pamiętałem tego o czym piszę - ujawniło to się dopiero po kolejnym zapaleniu). Był tam jakiś świat i co ciekawe -wydaje mi się że odczuwałem obecność jakiegoś bytu (płci żeńskiej!). Część mnie miała świadomość że może być trudno wrócić ,zakończyć zapętlanie się. Jak udało mi się z tamtąd wyjść? Tak jak wszedłem : przez to logicznie sprzeczne zdanie. Otóż ten 'error' poczułem w połowie wypowiadania tego zdania - właśnie w momencie pojawiania się błędu. Dokończywszy zdanie wyszedłem z pętli - uff!
Całość trwała tyle lub niewiele więcej niż wypowiedzenie jednego zdania (w filmie kóry leciał na kompie nie minęła jedna scena) byłem jednak mega tym zmęczony. Przy tym nie pamiętałem prawie nic. Strzępki faktów udało mi się połączyć przy kolejnym paleniu podczas którego powróciłem do świata rozciągłych bytów -tym razem bojąc się jednak prowokować swój mózg.

Napisałem że SD to nie narkotyk w normalnym znaczeniu. Paliłem 3 razy , nie zamierzam więcej a powodem była tylko ciekawość odmiennego stanu. Ten odmienny stan nie jest ani przyjemny ani niekomfortowy tam jest po prostu INACZEJ. Będąc w tym stanie właśnie słowo 'inaczej' wciąż mi się przewijało jako warte do przekazania mnie trzeźwemu.


*zdanie mogło też dotyczyć relacji świadomości jednostkowej do tej rozszczepionej ,wydaje mi się że było trochę bardziej skomplikowane...

P.S. Napisane na kolanie mam nadzieję że kiedyś dopracuję.
  • 1053 / 75 / 0
Hmm.. Palilem kilka razy ekstrakt 10x, ale moj mozg zdaje sie z calej sily bronic przed wplywem Salvii. Wczoraj bylo najmocniej, spalilem 180mg ekstraktu w dwoch buchach. Zmiana myslenia jest az szokujaca. Doslownie w chwili wypuszczania chmury poczulem ,ze zdania, ktore tworza sie w mojej glowie nie naleza do mojego "ja" sprzed palenia, tzn. to "ja" nie byloby w stanie (albo nie mialoby potrzeby) generowac. Moj mozg mial jakby problem z zaakceptowaniem Salvii jako przyczyny zmiany systemu funkcjonowania, z calych sil staralem sie odnalezc punkt wspolny miedzy tym, co wlasnie mi sie dzieje, a wplywem jakiejkolwiek innej uzywki jaka znam. Heh, "uzywki", wlasnie wwtedy zrozumialem, dlaczego Salvii nie mozna nazywac uzywka. Zrozumialem, ale teraz nie jestem w stanie tego wyjasnic :) W kazdym razie mozg bardzo nie chcial zaakceptowac tego wjazdu i mimo moich wczesniejszych intencji, bardzo chcial znalezc gdzies normalnosc i uwolnic sie od wplywu substancji.
Chcialbym poznac te czestotliwosc na odbior ktorej przestraja salvia, ale nie wiem, jak poradzic sobie ze sprzeciwem ze strony mozgu, ktory, w mniejszym lub wiekszym stopniu, wystapil przy kazdej probie palenia. Chyba chodzi tu o zwiekszenie mocy ekstraktu, nie?
Ostatnio zmieniony 28 lutego 2012 przez zioloziolo, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik zioloziolo jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 22 / / 0
Wczoraj odbył się mój pierwszy prawdziwy lot na tej potężnej roślinie. No, tak naprawdę był to drugi lot, bo pierwszy miał miejsce przedwczoraj, ale różniły się one znacznie.
Jestem w posiadaniu salvii 30x i po paru pytaniach w temacie dla 'początkujących' zdecydowałam się na spalenie trochę ponad 1/4 posiadanego ekstraktu. Efekty były przyjemne i bardzo delikatne (jak na to, co było następnego dnia) – wesoły nastrój, chęć wymachiwania kończynami, czy głową, do tego potężne, rytmiczne odczucie uderzania jakąś ogromną siłą w moje ciało – co ciekawe – tylko z jednej strony pokoju – od drzwi uderzały mnie jakby niewidzialne fale. Oprócz tego, mówiłam, myślałam i zachowywałam się praktycznie normalnie.

Wczoraj jednak było znacznie bardziej kosmicznie. Postanowiłam zapalić dużo więcej Pani Salvii, niż poprzednim razem – całą resztę, jaka mi została. Było to jakieś 80mg. Byłam świadoma tego, że tym razem powinno wystrzelić mnie mocno w psychodeliczny świat.
Tak się stało. W parę sekund znalazłam się w dziwnym koszmarze. Niewidzialna siła miotnęła mną o podłogę, moje ciało zaczęło rozdzielać się na równo pocięte płaty, które odpływały w stronę drzwi (znowu te nieszczęsne drzwi + pulsacje). Kiedy poczułam, że zaczyna mi siatkować mózg, dogrzebałam się do koleżanki siedzącej na łóżku i resztkami sił złapałam ją za nogę, żeby ta niewidzialna siła nie zabrała i mojej świadomości gdzieś w otchłań. W oddali słyszałam ironiczne, demoniczne śmiechy kawałków mojej pociętej lewej półkuli. Wspięłam się po nodze kumpeli na łóżko i kurczowo się jej złapałam, wciąż walcząc z potężną siłą, która chciała mnie pociągnąć ze sobą. Błagałam ją, żeby mi jakoś pomogła. Byłam wtedy przekonana, że gdybym się jej puściła, przepadłabym. Zobaczyłam na własnej skórze, jak czuje się człowiek walczący o życie.

Nareszcie poczułam, że udaje mi się sprzeciwić, że wygrywam tę walkę. Pocięte płaty mózgu wracały do mojej głowy. Przeleciała mi myśl - jak ja się tu znalazłam? co to za realny sen? czy to się skończy?
I w końcu - eureka! Sama sobie to zrobiłam, przyjmując potężną szałwię!
Zaczęłam wracać do siebie. Po jakichś 5 minutach byłam już jedną nogą w znanym mi, realnym świecie. Ulżyło mi, chociaż jeszcze kręciło mi się w głowie z emocji i byłam zgrzana, naprawdę tak, jakbym przed chwilą walczyła o życie.

To było niesamowite! Pomimo wyjątkowo nieprzyjemnych, wręcz traumatycznych przeżyć, nie mówię szałwii nie. Właściwie to bardzo mnie zaintrygowała. Może jestem wariatką, ale już parędziesiąt minut po doświadczeniu miałam ochotę powtórzyć sesję.
Chciałabym to jednak zrobić w innym miejscu – szydercze śmiechy były tak naprawdę odgłosami rozmawiających ludzi na korytarzu. Zastanawiam się, jakby potoczył się mój mały trip, gdybym paliła w całkowitej ciszy, lub też, gdybym puściła się kumpeli.

Tymczasem przepraszam za elaborat (osobiście, bardzo lubię takowe czytać %-D) i oddaję kolejny pokłon potędze natury.
Pan Pigułka lubi swawole.
  • 1443 / 74 / 0
Nie wiem, czy ktoś już o tym pisał, ale po paleniu mocnych ekstraktów (w moim przypadku 21x spełniło swoją rolę) kilka osób opisywało analogiczne Oevy. Mój brat widział wszystko złożone z klocków lego, kumpel ze sznurków, a ja ... Wstyd przyznać oglądałem świat złożony z lufek ...
  • 4 / / 0
Bardzo zaluje, ze to juz koniec opowiesci z tego watku. Ja jestem na etapie przygotowania do prawdziwego spotkania z Queen salvia.
Na razie to byly trzy bardzo delikatne, wrecz dzieciece podejscia.
Ale poniewaz mam generalnie nature bardzo depresyjna :-(, - czekam na najlepszy moment, aby nic nie zepsuc, a juz bron boze nie miec nie milego tripa.
Wiec ja na razie czekam na swoj czas i dalsze wiesci od Was.
  • 19 / 3 / 0
Strzałka Salviści ;)

Ostatnio eksperymentuję z połączeniem szusz salvi + ociupinkę ganji + medytacja / zwykła rozkmina.
Dla mnie połączenie salvi i ganji daje ciekawe efekty. Ilość są raczej malutki, np 100-200mg suszu salvi i 10-30mg ganji, zmiksowane i wchłonięte jednym buchem z bonia. W takich ilościach nie mam CEVów, ale postrzeganie już się zmienia, a praca umysłu naprawdę odbiega od normy.

ganja działa jak szło powiększające, wyostrza koncentrację, ale uruchamia też niezłe przeskoki myślowe. Trochę praktyki medytacji pomaga mi w ogarnięciu szalonego umysłu.
salvia, wiadomo, w małych ilościach zmienia postrzeganie. U mnie ze zwykłego myślenia, myślenia zjadacze chleba, zamieniam się w marzyciela, rozkminiacza kosmicznego, psychodelicznego mistyka amatora... zajebiście uwielbiam tą odmianę.

Ostatnio po pierwszym miksie, pomedytowałem sobie troszkę. Starałem się oczyścić umysł z myśli. Prawie się to udało, ale nie do końca. Nie wyłączyłem myślenia, ale je przyciszyłem, stłumiłem. Nie było konkretnych myśli, ale ciąg strzępków, szum. Dziwny stan, raczej sprzeczny z medytacją, ale zawsze to inne doświadczenie, inny stan, kolejna okazja do obserwacji wnętrza.
Przygotowałem sobie bonio z samym suszem, ok 200mg - 2 soczyste buchy.
Tym razem postanowiłem nie zamykać oczu jak zawsze.
W pokoju paliła się świeczka. Skierowałem wzrok przed siebie.
Ale nie skupiałem się na niczym konkretnym. Nie myślałem o niczym,
bez żadnych konkretnych oczekiwań czekałem na efekty.
Na widziany obraz bardzo delikatnie nałożył się widok, nieskończonej ilości uśmiechniętych twarzy.
Bardzo subtelne, ale często tak mam, więc bez problemu rozpoznałem to.
Potem trafiłem tak jakby do pustki (oczywiście wszystko było subtelne, widok pokoju utrzymywał twardo moją świadomość w rzeczywistości), bardzo statycznej pustki, nieskończoność i cisza.. strach puścić bąka, bo uśmiechnięte twarze jeszcze skarcą.
Skomentowałem pod nosem tą sytuację, cisza zniknęła... ale coś było nie tak, coś było inaczej.
Pustka, przestały pojawiać się myśli. Patrzę, oddycham, słyszę, ale wszystko jest puste, bez znaczenia, bez emocji. Cisza. Byłem mocno rozbudzony, ale nic mi się nie chciało. Po prostu siedziałem, oddychałem.
Po chwili zaczęły napływać do umysłu spostrzeżenia,
zamieniłem się w bezuczuciowe zombi ?
znikam ?
myślę! wszystko wraca do normy.

Wiem, że jak na sally to jest to pikuś nie doświadczenie, ale dość ciekawa odmiana od tradycyjnych wyrzutni świadomości czy aktywacji paranormalnych zmysłów.

Dziś na warsztat pójdzie wspomniany miks w totalnej ciszy i ciemności.
Ostatnio cicho tutaj, więc uroczyście obiecuję, że zdam raport jak będzie ciekawie (a wiadomo jak jest z sally).
  • 43 / / 0
Antinous, nie obawiaj się złych tripów -może okaże się, że twoja depresyjne natura to jedynie trik twojego mózgu, który szałwia wyłączy? Mi szałwia (mimo moich obaw) pokazała niezwykle pogodne i szczęśliwe miejsce w samym centrum mojej duszy.
Mimo że za każdym razem mam tremę jak przed skokiem do wody, wiem na pewno, że nie ma się czego bać. Szałwia jest potężna, ale i łagodna - pokaże ci to, na co jej/sobie pozwolisz i na co jesteś gotowy.
  • 4024 / 371 / 951
Janka pisze:
pokaże ci to, na co jej/sobie pozwolisz i na co jesteś gotowy.
Niekoniecznie. Jak najbardziej potrafi pokazać też to, na co ktoś gotowy nie jest.
  • 43 / / 0
Faktycznie, każdy ma inne doświadczenia... Moje i moich przyjaciół są raczej wspierające ze strony szałwi - co nie znaczy że zawsze miłe czy spokojne - czasem szokujące i gwałtowne, jednak zawsze budujące i prowadzące gdzieś.
Słyszałam jedną historię złego tripu, ale to był przypadek kompletnego braku przygotowania - osoba nie wiedziała co pali (ekstrakt 40x) i była nietrzeźwa w momencie palenia - w efekcie przeżycie fatalne.
Z moich osobistych doświadczeń wynika, że przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa i szacunku - nie ma się czego bać, bo szałwia jedynie odkrywa prawdę.
Dla mnie największym wyzwaniem w szałwiowych doświadczeniach jest pozwolić sobie puścić rzeczywistość, myśli, zrozumienie, własne ja i pozwolić szałwi prowadzić. Bez tego zezwolenia, ona nie chce pokazać nic dalej. Więc w pewnym sensie zawsze od mojej otwartości i gotowości zależy, jak daleko zajdę i co szałwia mi pokaże.
Pytanie też co to znaczy być na coś gotowym?
  • 86 / / 0
Co robię źle? Jestem po 3 czy 4 próbie z ekstraktem 30x i wciąż się nie "przebiłem". Po spaleniu cały czas wiem gdzie jestem, żadnych oev (poza takim.. przenoszeniem kolorowych fraktali z cev), czuje się jak baaaaardzo mocno upalony. Natłok myśli, dialogu (skumałem że chyba komunikuje się z istotami stamtąd) ogólnie dziwnie ale nie to co czytałem w tr o 10x.
Przed próbą za każdym razem bardzo się ekscytuję, serce mi wali jak przed skokiem na bungy, mimo medytacji i relaksacji. Czy to przez taki 'nerwowy' stan przy paleniu? Może przez ilość? Myślałem że 30x tak mocne będzie na dłużej bo będzie trzeba mniej wypalić... Sypię na oko, ale raczej te 100mg co najmniej jest bo już nawet widzę że jest ok. połowy.
Jak przygotować się do Świętej Salvii, okazać jej szacunek aby mnie nauczała?
watch?v=E0WPEIvuLKs mózg rozjebany
ODPOWIEDZ
Posty: 1002 • Strona 79 z 101
Artykuły
Newsy
[img]
USA: Przedawkowane narkotyki zabiły mniej osób w 2024 roku

Liczba ofiar śmiertelnych związanych z przedawkowaniem narkotyków w Stanach Zjednoczonych znacząco spadła w 2024 roku, osiągając najniższy poziom od czasów sprzed pandemii COVID-19 – wynika z najnowszych, wstępnych danych opublikowanych 14 maja przez Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC).

[img]
"Bardzo lubiłem amfetaminę". Znany muzyk o narkotykach

Kazik Staszewski opowiedział o swoim doświadczeniu z narkotykami. Muzyk sporo eksperymentował z używkami.

[img]
Medyczna marihuana długoterminowo poprawia jakość życia pacjentów

Australijscy medycy mówią, że pacjenci, którym przepisano medyczną marihuanę, mogli liczyć na poprawę ogólnej jakości życia związanej ze zdrowiem, a także zmniejszenie zmęczenia i zaburzeń snu przez okres jednego roku. Lęk, depresja, bezsenność i ból również ulegały osłabieniu.