Ta ja na poczatku tez tak mialem, pierw nawet na urwanym filmie bylo wszystko ok. Pozniej zaczolem odpierdalac na urwanym filmie, pozniej zaczolem odpierdalac majac film, a teraz moge odpierdalac nawet na trzezwo. Wiec powoli alkohol zatrze granice, wiec lepiej uwazaj, najwyzej skonczysz tak jak ja, majac wyrok za rozboj bedziesz siedzial w domu i bal sie wyjsc popic ze znajomymi bojac sie ze znow bedzie boruta i jeszcze zamkna.

ja jestem strasznie agresywny po vodzie dlatego juz nie pije (tak duzo) ;)

To dobra decyzja. Nienawidzę osobników, którzy trochę za dużo wypiją i potem się rzucają na każdego. Oczywiście głównie jak są w grupie. Albo demolują przystanki, ławki w parku itp. Wszystko jest dla ludzi, etanol także. Jednak twierdzę, że jak ktoś nie potrafi pić i np. traci nad sobą kontrolę, to powinien trzymać się od alkoholu z daleka.

Ja kiedyś lubiłem po alkoholu uderzać pięścią w martwe, niewinne, nachalne przedmioty (nigdy w ludzi). Niestety w końcu natrafiłem na coś twardszego od moich kości, czyli żelazny hydrant, który mi je połamał. Mocno bolało, byłem tak nawalony, a i tak nie mogłem usnąć z tego cierpienia. Musiałem później chodzić przez miesiąc w bandażach usztywniających i trudniej mi było klikać myszką.

Teraz mieszkam z takim koleżką. Piłem z nim trzy razy (na imprezie, w większej grupie ludzi). Zawsze coś odpierdoli, zawsze go trzeba kurwa trzymać żeby czegoś nie odpierdolił, wychodzi na ulicę i pokrzykuje hasła kibicowskie itp. Ostatnio musieliśmy go trzymać, żeby nie poszedł sam na miasto odpierdalać - uciekł nam (gość ma 22 lata).
Na drugi dzień albo nic nie pamięta, albo się śmieje ze swoich wybryków. Raz mu zrobiłem zdjęcia jak odpierdalał, na drugi dzień mu pokazuję, myślałem, że mu się głupio zrobi, zawstydzi się... Gdzie tam. Poprosił mnie, żebym mu je zrzucił, wrzucił do siebie na fb by kręcić beczkę.

Jak coś odpierdoli agresywnego, to jak mu się o tym mówi, wzrusza ramionami i mówi: wiesz, pijany byłem. I czuje się rozgrzeszony . Alk to jest naprawdę straszny patogen, to jest przerażające, że jesteśmy kulturą alkoholu.*

Ja tam niby jestem strasznym ćpunem i też mi się zdarza odpierdolić coś (nie tak, ale...), ale przynajmniej mam świadomość własnej aspołeczności i wyciągam wnioski :old:.

_____________
* Swoją drogą, do tych, co w temacie: co byście powiedzieli na taką modyfikację teorii kręgów kulturowych Huntingtona, by zamiast przeprowadzać podział ze względu na religię / pochodzenie etniczne, brać się za najpopularniejszą legalną używkę? Chyba założę taki temat dzisiaj. Na początek zajawka (potem przeniosę do tematu):

[ external image ]

http://pl.wikipedia.org/wiki/Samuel_Hun ... publikacje
Liczę na to, że parę osób się wkręci w dysputę ;)

Też nie przepadam za takimi pijanymi agresorami. Jeszcze spoko, jeżeli jedynie wyzywają czy coś odwalają pół żartem(walka na miotły, czy oblewanie się piwami), wtedy można się pośmiać z tej patologii. Człowiek najebany wygląda żałośnie, bełkocze coś, wzrok zagubiony, śmierdzi. Z niektórych moich kumpli mam niesamowitą bekę jak się porządnie zalkoholizują :) Chociaż czasem jest smutnie, można się poważnie pokłócić, ale też zbliżyć do siebie w takim stopniu jaki nie byłby możliwy bez alkoholu, czy dragów. Mnóstwo ludzi poznałem będąc pijanym.

Jak mi znajomi opowiadają po jakiejś grubszej imprezie jak się zachowywałem, co odpierdalałem to często czuję mega kaca moralnego, nawet gorszego od tego fizycznego. Całowanie się z najgrubszą dziewczyną na imprezie, wyzywanie od cweli profesora wykładowcy(dobrze, że on też był pijany) to jedne z najbardziej patologicznych. Czasem jest też fajnie, np. raz po pijaku znalazłem jeża w trawie :cheesy: Zdecydowanie mniej było tych pozytywnych akcji.
Jakiś szatan narkotyczny wchodzi we mnie jak wypiję więcej niż 3 piwa :cheesy: Ogromne, niedopowstrzymania ciśnienie by się naćpać czymś.

Alks to plugastwo, jeden z top5 mojej listy najgorszych dragów EVER.

/taka klasyfikacja by była ciekawa, ale wydaje mi się, że można by ją zrobić jedynie dla starszego pokolenia. Teraz młodzież w każdym kraju preferuje dragi od alkoholowego upodlenia.

przestałem tak pic bo dobijały mnie moralniaki własnie. Co ciekawe pracuje nad soba od jakiegos czasu: silownia dobre odrzywianie troche w zyciu zaczynam układać pale więcej mj jakoś nie mam juz po niej shiz i dolow jak kiedys teraz po prostu na tym panuje a do sedna zaczelo sie od tripu na DXM wszystko przemyślałem itp za tydzien byla Impreza nawet nie wiedzialem ze tam bede ;) no i wypilem troche vody a potem zaczelsimy pic bimber skur*** mocne jak nie wiem po 3 kielonach juz miałem teleport do domu .Rano budze sie i babcia do mnie oooo popiles
a ja ale bylem zly czy cos? a ona nie tylko sie ciągle śmiałeś i mówiłeś ze jesteś pijany. Następnie podpytałem sie czy nic nie odjebalem i 3 osoby z rożnych kręgów mówiły ze bylem spokojny.Ale to nie zmienia faktu ze i tka już nie chlam jestem na cyklu heheh ;D

Na początku napiszę, że nie mam problemu alkoholowego i nigdy nie miałam. Tak naprawdę piję bardzo rzadko, więcej piłam "za gówniarza", bo wiadomo jak to jest, gdy ma się te naście lat. alkohol wydaje się być po prostu cool, a dodatkowo był wtedy najłatwiej dostępnym środkiem wyskokowym ;-)

Gdy miałam 16 lat na nowotwór zmarła moja babcia, nigdy nie byłyśmy specjalnie zżyte (ona raczej za mną nie przepadała, w ogóle wolała swoich wnuków niż wnuczki) Szykując się na pogrzeb, razem z moimi braćmi ciotecznymi postanowiliśmy sobie jakoś umilić życie i wypiliśmy małe co nieco (wino marki Cavalier) Ja dodatkowo odkryłam w pudełku z lekarstwami babci relanium (o radości!) no i zjadłam kilka (nie pamiętam dokładnie ile) Troszkę mnie przymuliło, jednak w ogólnym rozgardiaszu nikt nie zwrócił na to uwagi.

Po odprawieniu wszelakich czarów w kaplicy, później w kościele ruszyliśmy na cmentarz. Tam panowie grabarze zaczęli otwierać pomnik, co by trumnę z babką dołożyć. Jako istota ciekawska podeszłam i patrzę. Pech chciał, że było troszkę ślisko, ja straciłam wspaniały zmysł równowagi i orientacji, no i wślizgnęłam się do tego grobu :D Od pasa w dół siedziałam w grobie, a górna połowa ciała sterczała na zewnątrz. Oczywiście zaczęłam ryczeć ze śmiechu, a grabarze zaczęli mnie wyciągać. Ubaw po pachy i ogólna wesołość.

Na szczęście większość rodziny jeszcze nie dotarła do grobu (wyminęliśmy z braćmi karawan z trumną i poszliśmy szybciej) tym samym nie musiałam słuchać lamentów i upomnień matki, ciotki i kogo tam jeszcze.

.

Uuu, kosztowne to Twoje pijaństwo. Żal zwłaszcza okularów. (sama noszę, więc wiem, że bywają przydatne ;-) )