Podczas okresów kiedy palę zioło częściej i gęściej odczuwam znaczny spadek odporności, i to taki że organizm nie potrafi poradzić sobie z infekcją przez kilka tygodni. Miałem w przeszłości taki epizod że w okresie codziennego jarania dostałem gorączki chyba 38-39 C, ból mięśni, zimno itp. i po przechorowaniu największych objawów przez kilka tyg. utrzymywał się stan podgorączkowy, tak jakby organizm zapomniał że ma się wyleczyć do końca. W te święta znowu leżałem rozłożony w łóżku, przed sylwkiem zaczęło się poprawiać tak że już chodziłem, a zaraz po nim znowu doje**ło mi 39 C... Oczywiście ciągle było wapowane, bo przecież długi weekend, sylwek, święta. I do teraz mam 37 i nie może mi to przejść, chociaż jest już 18 stycznia, a zaczęło się 22 grudnia. Od nowego roku dość drastycznie odstawiam, ale efekty odstawienne nie pomagają, szczególnie bezsenność, choć robi się już znośnie. Dodam że u mnie po paleniu bardzo szybko pojawia się fizyczna zależność od THC i takie ciągi to praktycznie ciągła sinusoida typu bycie zjaranym, potem jestem "na minusie" tzn. bezsennosc, drżenia rąk, zdenerwowanie, potem znowu jaram żeby było lepiej i tak w kółko. Czekam aż układ endokannabinoidowy wróci do równowagi i wtedy może organizm weźmie się za infekcję. Jem cały czas czosnki, miody, cytryny itd. i zastanawiam się czy iść po antybiotyk czy nie, bo to przecież już to końcówka choroby, no ale nie chce przejść xD. Nie wiem czy nie robię głupoty, że jeszcze nie byłem u lekarza.

Zapraszam do podzielenia się Waszym doświadczeniem na tym polu.

Idąc tym tropem:
https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC8229290/

Konopie mają właściwości immunosupresyjne, więc wszystko się zgadza.
Jak choroba nie puszcza, polecam olejek oregano 80% w ilości 1 kropla 3 razy dziennie w odstępach 5-godzinnych. Koniecznie podany na oleju, żeby nie poparzyć błon śluzowych. Działa świetnie i jest najsilniejszym naturalnym antybiotykiem.