Negatywne konsekwencje przyjmowania fitokannabinoidów i sposoby im przeciwdziałania.
ODPOWIEDZ
Posty: 17 • Strona 1 z 2
  • 33 / 7 / 0
Hej, wiem, że tytuł jest bardzo chaotyczny ale nie mam pojęcia co paliłam... I chciałabym się dowiedzieć dla samego zaspokojenia ciekawości.

Żeby sytuacja stała się bardziej jasna będę przedstawiać ją z dwóch stron - z mojej, jako uczestniczki najgorszego tripa, jakiego miałam w życiu, połączonego z halucynacjami oraz dwóch moich kolegów, którzy nie wiedzieli co mają robić.

Ogólnie było to na początku w ogóle mojej zabawy z mj, jakieś 2-3 lata temu (i nie, proszę nie piszcie mi, że mogłam wcześniej pytać, nie wiedziałam, że takie forum w ogóle istnieje). Mój przyjaciel do dzisiaj, K, ogarnął jakieś palenie. Z tego co pamiętam, ten chłopak który nam to przyniósł mówił, że towar sztosik i, żebyśmy uważali.

Poszliśmy jakieś dwa kilometry za miasto, dla własnego bezpieczeństwa. Wolałam nie chichrać się na środku miasta i bardzo dobrze, że poszliśmy tak daleko.

K i D, drugi uczestnik, rozłożyli lufki, nabili jedną i podali mi, żebym zaczęła. Myślę sobie spoko, kilka razy juz paliłam, będzie okay, w końcu to tylko palenie, a jak nie będę mogła to im oddam i po prostu powiem, że już nie chcę, nie? (Była mieszanka z tyxem). Wzięłam jednego bucha, od razu mnie wzięło, wyszczerz momentalnie nawet bez trzymania w płucach. Chłopaki pytają się, czy wszystko okay, ja, że jasne, biorę jeszcze dwa buchy...

I się kurwa zaczęło. Nagle obraz zaczął mi się jakoś dziwnie rozmazywać, zaczełam na zmianę mrugać jednym i drugim okiem, żeby utrzymać się przy rzeczywistości. Nawet nie wiem kiedy poleciałam do tyłu.
Teraz uwaga - opis będzie baaardzo chaotyczny i pewnie dla większości osób niezrozumiały, ale tego nie da się opisać słowami. Otóż, kiedy otworzyłam oczy znalazłam się w jakiejś tubie złożonej z neonowych, podświetlanych kolorów, które migały mi przed oczami w momencie, kiedy sama spadałam. Nagle wpadłam do jakiegoś pudełka, które zaciskało się na moim i tak drobnym ciele (jestem bardzo szczupła i niska jakieś 45kg/155cm). Potem próbowałam się z niego uwolić, krzyczałam za kolegą, wołałam tatę i mamę, żeby mi pomogli. Czułam się jakby przykładali mi żarzące się węgle do skóry i widziałam, jak odrywam ją sobie całymi płatami. Nagle wszystko się uspokoiło, znowu byłam na polanie i wbijałam paznokcie w ziemię, żeby tylko ta huśtawka zniknęła. Błagałam, płakałam i uczepiłam się tak paznokciami gleby, licząc na to, że to się nie powtórzy. Jednak im mocniej je wbijałam tym sytuacja się powtarzała - spadałam w jakimś zaciskającym się na mnie tunelu i spadałam do momentu, kiedy znowu wszystko się uspokajało.
Obudziłam się i od razu znalazłam swój telefon, żeby sprawdzić która godzina. Mój trip nie trwał dłużej, niż dwadzieścia minut. Obok mnie leżał K, oblany potem i przerażony, najwidoczniej odleciałam zanim lufka dobiegła do nich, ponieważ oni sami uznali, że nic z niej nie zapalili (może to i lepiej, gdyby oni też mieli to samo, byłaby jakaś tragedia). Następne 10 minut tylko leżałam i w histerii przytulałam się do K bo nie mogłam wrócić do rzeczywistości i co chwila sprawdzałam ręce, czy aby na pewno nie oderwałam sobie całych płatów skóry (w końcu pamiętam ten ból i że to robiłam, jakim cudem moje ręce są całe?) Potem K pomógł mi wstać, bo sama nie potrafiłam ustać. Kolana miękły mi z każdym krokiem. W pewnym momencie nawet K podniósł mnie i niósł dobry kilometr na rękach, bo martwił się, że znowu odlecę, a ja po (dla mnie) 2 minutach poprosiłam go, żeby mnie postawił, bo się porzygam. Dopiero wtedy okazało się, że do przejścia został kilometr. Usiedliśmy, napiłam się wody i szliśmy dalej, ciągle uczepiona ramienia K, który pomógł mi dojść do autobusu. Całe szczęście, że wszystko przeszło w ciągu tego spacerku.

A teraz relacja K:

K ogólnie jak tylko zobaczył, że jakoś dziwnie mrugam wstał i podał dalej podpaloną lufkę do D, który patrzył na mnie z takim "Ha, kurwa, gówniara się ujebała jednym buchem". (ogólnie do dzisiaj się z nim średnio lubię, ale to bez różnicy; to nie jest tematem). Przez następne dwadzieścia minut krzyczałam, płakałam, klęłam i wołałam jego, rodziców i wszystkich świętych na pomoc w 7 językach. (Dzisiaj mówię biegle japońskim i angielskim, pomijając ojczysty polski, ale... kurwa? 7? Jakim cudem?) Najpierw próbowali mnie ocucić, D ciągle sprawdzał palcami na szyi, czy mam tętno i nie trzeba dzwonić po pogotowie. Kuba trzymał mi głowę i próbował wyciągać palce z ziemi (zdarłam sobie wtedy opuszki palców do czystego mięsa, zresztą jak 3/4 wewnętrznych części dłoni), ogólnie mówił, że w pewnym momencie podniosłam się, zapytałam się, gdzie jestem i znowu odleciałam. Kilka razy też próbowałam mu przypierdolić w jakimś chorym szale, którego nie umiał opisać, po prostu wstałam i rzuciłam się na niego z tą krwią na rękach. A potem odlatywałam i zaczynało się na nowo - błaganie, które sama słyszałam, klęcie i szukanie pomocy gdziekolwiek bym mogła. Potem, to co się ze mną działo po przebudzeniu opisałam wyżej - nie będę się powtarzać, ponieważ mojego dojścia na autobus do domu nie pamiętam w ogóle, jakby ktoś uciął mi pamięć. K powiedział jeszcze, że nie krzyczałam jak ja, tylko jakby obdzierali mnie ze skóry, czy robili gorsze rzeczy.

I jakoż, że w końcu istnieje forum, gdzie pewnie ktoś ma większą wiedzę na temat mj i dopalaczy, szukam u Was pomocy. Czy ktoś miał coś podobnego, albo ma jakieś podejrzenia co to mogło być? Czy taka reakcja była wywołana niską tolerancją? Nie wiem. Żeby może was jakoś naprowadzić powiem wam o drugim przykładzie:

Ja po tym tripie przez tydzień nie wychodziłam z domu, tak przerażona byłam. Ale kiedy wróciłam do szkoły, pogadałam z K na przerwie w szkole i okazało się, że podał to naszemu wspólnemu koledze - T. T dzisiaj jest już starym, poczciwym ćpunem, który nie odmawia największemu ścierwu, jeżeli zawiera to jakieś substancje psychoaktywne, ale to w sumie też nie o tym wątek. Otóż T, po zapaleniu może 3-4 buchów opadł na kolana, założył ręce na tył głowy i w pozycji jak na rozstrzelanie przesiedział 3 godziny, czy 4, nie pamiętam dokładnie. Sam T opowiadał, że był na spotkaniu z Diabłem i Lucyfer przybijał mu piąteczkę jak u starego ziomka itd, ogólnie on miał w miarę dobrego tripa, w porównaniu do mnie, ale dalej stało się z nim coś dziwnego, co nigdy później mu się nie powtórzyło.

To jak? Ktoś pomoże?
Rzucić narkotyki? Okay. Ale co potem?
  • 12007 / 2344 / 0
Czy to, co paliliście wyglądało, pachniało i smakowało jak marihuana? Po przeczytaniu opisu jedyne, co mi przychodzi do głowy, to salvia.
Paliłem raz (ekstrakt - nie pamiętam jak mocny) i to, co się działo, było nie do opisania. Straciłem kompletnie poczucie rzeczywistości. Kiedy minął "pierwszy szok" dopadł mnie histeryczny śmiech, którego nie mogłem w żaden sposób opanować. Pamiętam też poczucie obecności jakiejś nadnaturalnej formy bytu (nie umiem tego inaczej określić). Na początku mnie to przeraziło, potem uspokoiło.
Nijak to pasuje do Twojego opisu, ale jazdy po Salvii potrafią być nieprzewidywalne i indywidualne.
  • 33 / 7 / 0
06 maja 2018jezus_chytrus pisze:
Czy to, co paliliście wyglądało, pachniało i smakowało jak marihuana? Po przeczytaniu opisu jedyne, co mi przychodzi do głowy, to salvia.
Paliłem raz (ekstrakt - nie pamiętam jak mocny) i to, co się działo, było nie do opisania. Straciłem kompletnie poczucie rzeczywistości. Kiedy minął "pierwszy szok" dopadł mnie histeryczny śmiech, którego nie mogłem w żaden sposób opanować. Pamiętam też poczucie obecności jakiejś nadnaturalnej formy bytu (nie umiem tego inaczej określić). Na początku mnie to przeraziło, potem uspokoiło.
Nijak to pasuje do Twojego opisu, ale jazdy po Salvii potrafią być nieprzewidywalne i indywidualne.
Ogólnie nie pamiętam. Jak pisałam - działo się to ze 2-3 lata temu a ja wtedy tak naprawdę byłam szczeniakiem w tych sprawach i (poważnie) nie umiałam odróżnić majeranku od mj, więc pewnie dla mnie wyglądało to jak zwykły krzak. Ogólnie to pogadałam o tej akcji z K i powiedział, że z tego co kojarzy to było takie mega, mega ciemne że prawie aż brązowe a nie zielone :/ Nie wiem czy to coś pomoże?
Rzucić narkotyki? Okay. Ale co potem?
  • 427 / 44 / 0
mi taka wywrotka na plecy przypomina co się działo z ludźmi po wiadrze z mocarza. do tego co opisałaś dochodziła jeszcze sztywność ciała delikwenta. co do przeżyć wewnętrznych to pewnie też by się zgadzało.

w mocarzu była ab-chimnaca o ile dobrze pamiętam, niech ktoś poprawi jak się mylę.
  • 33 / 7 / 0
06 maja 2018overandout pisze:
mi taka wywrotka na plecy przypomina co się działo z ludźmi po wiadrze z mocarza. do tego co opisałaś dochodziła jeszcze sztywność ciała delikwenta. co do przeżyć wewnętrznych to pewnie też by się zgadzało.

w mocarzu była ab-chimnaca o ile dobrze pamiętam, niech ktoś poprawi jak się mylę.

Akurat sztywna nie byłam. Dałam im się łatwo przenieść ze słońca na bardziej zaciemnione miejsce i nie czuli się przy tym jak przy noszeniu martwych, zimnych zwłok. Kiedy podnosił mi głowę, którą trzepałam na wszystkie strony, leciała do tyłu... Ale popatrzę o co chodzi z mocarzem (na dopach to już w ogóle się nie znam, bo to gowno i ścierwo i tym plujemy blebleble)
Dzięki <3
Rzucić narkotyki? Okay. Ale co potem?
  • 365 / 12 / 0
@jezus_chytrus
A mi przychodzi do głowy coś innego: syntetyczne kannabinoidy.
3 lata temu sam paliłem maczanę z lufy gdzie po 1 buchu wyszły dość podobne efekty co u koleżanki. Potężna dysocjacja, wizuale na bardzo silnym poziomie - przy otwartych oczach nic nie widziałem oprócz fraktali. Myślę że w tym przypadku było podobnie, typowe przepalenie po syntetykach + wrażliwość na nie i mamy kare.
GG 51489250 %-D
  • 904 / 173 / 0
Zwyczajna kara po syntetykach. Jak ktoś bez znajomości tematu ściągnie zbyt łapczywie to tak się kończy. Słyszałem o takich akcjach. Widziałem podobne. Sam też przeżyłem. Nie polecam.
Uwaga! Użytkownik acodinhejabanana nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 427 / 44 / 0
06 maja 2018ziomek455 pisze:
06 maja 2018overandout pisze:
mi taka wywrotka na plecy przypomina co się działo z ludźmi po wiadrze z mocarza. do tego co opisałaś dochodziła jeszcze sztywność ciała delikwenta. co do przeżyć wewnętrznych to pewnie też by się zgadzało.

w mocarzu była ab-chimnaca o ile dobrze pamiętam, niech ktoś poprawi jak się mylę.

Akurat sztywna nie byłam. Dałam im się łatwo przenieść ze słońca na bardziej zaciemnione miejsce i nie czuli się przy tym jak przy noszeniu martwych, zimnych zwłok. Kiedy podnosił mi głowę, którą trzepałam na wszystkie strony, leciała do tyłu... Ale popatrzę o co chodzi z mocarzem (na dopach to już w ogóle się nie znam, bo to gowno i ścierwo i tym plujemy blebleble)
Dzięki <3
współczuje serio. ale powinnaś poczuć inny smak. jesteś pewna, że to był skun? może po prostu podkład z maczaną? ciężko to pomylić. powinnaś poczuć w smaku od razu.
  • 33 / 7 / 0
Znaczy wiesz, teraz pewnie jakby ktoś dałby mi to do powąchania i obczajenia to od razu bym wiedziała, czy to jakiś dop, czy zielsko czy zakrapiane czy inne chore coś, o czym już chyba nie chcę słuchać... Też niestety ale prawda była taka, że jak miałam 15-16 lat to w ogóle to, że ktoś miał palenie było czymś mega niewyobrażalnym (ciii, młoda, głupia, nikt nie musi wiedzieć) a jak jeszcze dostał to za darmo, to już w ogóle. Po prostu ja z tamtej akcji naprawdę mało pamiętam. Mój film kończy się w momencie kiedy usiadłam i dostałam lufę do ręki, potem całe te chore wizje które mi wjechały i startuje kiedy siedzę w autobusie i wracam do domu. A też na siłę z K nie będę tego wyciągać, bo on chyba wolał o tym zapomnieć czy coś.
A swoją drogą - co do mocarza. Jak gadałam z K (chyba to już gdzieś wspominałam) i on mówił coś o Amnezji, nie wiem czy to koniec końców dop, bo przecież Amnezja Haze (przepraszam za literówkę) jest Holenderska jak się nie mylę i no dobra, jest mocna jak wszystko, ale to nie są dopalacze. (jezu i teraz się okaże, że się mylę i w ogóle, że się nie znam ale dobra) ale oglądałam jak ludzie się zachowują po mocarzu i to chyba nie to...

Wiesz, dodając ten temat liczyłam po prostu na to, że pojawi się ktoś z tekstem "Miałem dokładnie to samo! To jest "to", "to" i "to" pochodna "tego" i "tamtego". Ale chyba nie ma co liczyć na cud?
Rzucić narkotyki? Okay. Ale co potem?
  • 33 / 7 / 0
06 maja 2018Inglesssss pisze:
@jezus_chytrus
A mi przychodzi do głowy coś innego: syntetyczne kannabinoidy.
3 lata temu sam paliłem maczanę z lufy gdzie po 1 buchu wyszły dość podobne efekty co u koleżanki. Potężna dysocjacja, wizuale na bardzo silnym poziomie - przy otwartych oczach nic nie widziałem oprócz fraktali. Myślę że w tym przypadku było podobnie, typowe przepalenie po syntetykach + wrażliwość na nie i mamy kare.
No i chyba w końcu wiem co to było...
Rzucić narkotyki? Okay. Ale co potem?
ODPOWIEDZ
Posty: 17 • Strona 1 z 2
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.