Znamy się nie od dziś Verbalhologram, Czajnikof.

Przyznacie sami że teraz aktualnie najważniejsze jest brać lekarstwa regularnie a używki świadomie.

Dla mnie dojście do świadomości brania było najczęstsze i najgorsze zarazem: najbardziej odbił się na mnie ciąg na 3mmc który otworzył mi oczy na różne sprawy i sprawił że moje podejście do świata narkotyków w końcu przejrzało na oczy, po ciągu na 3mmc zacząłem spożywać narkotyki bardziej świadomie. Wiedziałem że sypie sobie tę amfę i odpowiednio równe 120mg a nie jak kiedyś na oko 200mg.

Swoje podejście do narkotyków zamienić na świadome podejście i wybór własnego podejścia krecha drink dziękuję czy furanie do rana i obolała makówka.

Oczywiście, że tak. Świadomość ponad wszystkim i tutaj trzeba zawsze myśleć o tym co się robi. Świadome podejście do czegokolwiek, a zwłaszcza brania narkotyków być może uchroni nas przed szybkim i zgubnym wjebaniem. Kontrola ponad wszystko, bo tylko dzięki niej mamy jakiekolwiek możliwości wyjścia.

Napiszę swoje:

1 Opioidy na początku piękny stan dający ci to czego w życiu ci tak bardzo brakowało: spokój, szczęście, ulgę i radość potem zamieniają cię w niewolnika skrętu, zabierają nie tylko ból ale wszystko, stajesz się coraz bardziej samotny bo nie chcesz przebywać z ludźmi lepiej grzać samemu. Istnieje też możliwość, że większość twoich byłych znajomych przedawkowała opio i odwiedzasz ich na cmentarzach. Pojawiają się zrosty, zakrzepy, czasem pirogen, wysiadają płuca i non stop kombinowanie skąd wziąć na działkę tak naprawdę głowę ryją najmniej ale co z tego jak nie możesz się
2 beta ketony na początku razem z grupką znajomych walicie co jakiś czas, jest super każdy się rozumie, wspiera mija kilka miesięcy pojawiają się "tendencje do wzruszeń" każdy staje się dwulicowy, fałszywy jak to tylko możliwe zaczynają się wałki, krzywe akcje, jeśli jesteś kobietą zaczynają kusić propozycje od męskich dilerów. Utrata wagi, chęci do życia, ciągłe wąchania nastrojów, rozjebane śluzówki, skatowany organizm a w głowie zostaje pustka, nie ma nic- nie istniejesz bez kryształu. Kreska żeby wstać kreska żeby iść spać i cały dzień tak lecisz nie robiąc nic, słuchając muzyki i patrząc się w ścianę. A spróbuj przestać nie wytrzymasz z ciśnieniem, które atakuje nagle i boleśnie. Dodałbym jeszcze za duże skłonności do wyznań, których by się normalnie nie powiedziało

3 alkohol- fajnie wypić przecież wszystko możesz zrobić, każdego trzeźwo ocenić, gadać z ludźmi bez lęku, jesteś kurwa panem. A prawda taka, że "masz kurwa problem z nałogiem a myślisz że jesteś bogiem wóda zżera logikę wypala rozum jak ogień", "esperal vs wódka, do odwyku droga krótka. Z banderolą trutka, spytaj się alkoholików, pierwsze łoi dużo drinków, potem wypierdala z rynku"
W końcu kończysz bez pracy, rodziny z rozjebanym zdrowiem w noclegowni dla bezdomnych (o ile cię wpuszczą)
4 feta- na początku fajnie super, masz siłę , jesteś błyskotliwy, jesteś znakomity a potem jeden wielki rozpierdol psychiki, shizy, dziwne akcje, agresja, psychoza
5 benzo w zasadzie super sprawa, na lęk, na złość, na bezsenność na zło dnia codziennego. Przecież to tylko jedna dwie tabletki dziennie i fakt nie wpierdolisz się od razu ale benzo jest podstępne pewnego dnia kiedy spróbujesz odtawić lub przypomnieć sobie swoje życie spotka cię nie zbyt miła niespodzianka skręt, i absolutne pokrycie, ciągły lęk histeria a tak rozjebane GABA daje o sobie znać do końca życia. Zostajesz z świadomością że bez tych tableteczek nie jesteś w stanie złożyć zdania.
6 ziółko hehe to nie narkotyk przecież ono nie uzależnia dlatego palisz dzień w dzień dobry od 7 lat jesteś głupi, agresywny, nie widzisz w tym co robisz żadnego problemu. Problem jest wtedy kiedy nie zajarasz bo nie potrafisz już bez tego funkcjonować, popadasz w stagnację i liczy się tylko hehe ta piękna roślinka
7 na koniec perełka, tak bliska mi politoksykomania, zajebista zabawa z początku odkrywasz, że każdy kto ci mówił, że narkotyki są złe się mylił prawdopodobnie uciekasz w nie od chujowego życia jednak ta ucieczka albo cię pochłonie albo doprowadzi do absolutnego skraju wytrzymałości. Jesteś mistrzem w wynajdywaniu coraz to nowych rzeczy aby się porobić, siekasz mixy po kilka, kilkanaście substancji, w zasadzie nie wiesz jakim cudem żyjesz po ostatniej akcji sor, dobrze że karetka zdążyła. Tracisz się przegrywasz bo ucieczka okazała się potworną pułapką. Chciałbyś potem coś zmienić ale praktycznie przez wszystkich jesteś już skreślony. Ah i znów ten brak pieniędzy no trudno wleci cokolwiek taniego możne feta czy jabol, kurwa już nawet na to cię nie stać o kurwa no tak sprężone powietrze na promocji heh to jest to!

Praktycznie wszystko znam albo z autopsji albo widziałem jak ludzie popadają w takie coś. Absolutne upodlenie człowieka, degrengolada, demoralizacja i obrazy których już się nigdy sprzed oczu nie pozbędę.

Nie chodzi mi o wjebanie, no może nie do końca. W sumie to największa iluzja, że mamy kontrole nad swoim nałogiem.
Bardziej o to jak każda substancja, zmienia charakter, co łączy zażywający ch ten sam narkotyk, jakie są ich wspólne cechy. Jakie myślenie pojawia się w trakcie ciągu, które znika po odstawieniu.
Już wyszło że feta zrzesza swoich użytkowników, degraduje ich myślenie do wspólnego poziomu i powstają bandy dresów.
Albo alkoholik jest zazwyczaj mistrzem kierownicy.

Mamy też używki, których miłośnicy z miejsca stają się jednostką elitarną.
Nie przegadasz, są lepsi od reszty. Mam na myśli kokaine i marihuane.
Nie jest tak?
Z drugiej strony jak ktoś ćpa heroine klasyfikowany jest jako śmieć, odrzut społeczeństwa, tak samo z miłośnikami igieł. To też w jakiś sposób wpływa na myślenie bo po czasie czujemy się tak, jak większość mówi.

ecstasy robi z człowieka maszynke do baletów. Nic się nie liczy , tylko nowy mixtejp Tiesto i gdzie jedziemy w weekend. To taki troche stereotyp, może nakłada się to z wiekiem, jaki ma większość testujących.

Po benzodiazepinach, zdecydowanie przybywa nam odwagi. Za krótko je testowałem, ale to idzie wyłapać bardzo szybko.