godzina 13.00.
T +00:
polozylismy na jezyk po kartonie kwasu
o mocy 180-220ug, kolezanka po minucie przypadkowo polknela XD
T +0.5h:
lezelismy na lozko patrzylismy sie na kolorowy obraz namalowany przez kolezanke ktory wisial na scianie, po okolo 30 minutach trzymania
kwasa zaczal on falowac wirowac i przypominac postacie, jeden widzial kota drugi demona trzeci morze, a to byly zwykle kolorowe plamy,
z kazda minuta coraz bardziej wchodzilo.
T +1h:
kwas zaczal juz mocno wchodzic, caly sie rozpuscil, ja dalej z przyzwyczajenia żułem jakbym mial dalej kartonik w buzi.
juz zapomnielismy o tym obrazie bo wtedy to juz wszystko dookola falowalo i zmienialo ksztalty ze ten obraz to przy tym bylo nic
najlepsze jest to ze przez godzine sie patrzylismy non stop w ten obraz i dopiero jak po godzinie kwas mocniej wszedl to byl duzy przeskok z falowania obrazu do falowania pokoju i wszystkiego dookola, tak jakby ten obraz byl portalem i nas wciagnal do innej krainy jak szafa w narnii
wlaczylismy hiszpanska muzyke na glosniku i jedlismy nachosy hiszpanskie paprykowe.
czulismy sie troche jakbysmy plyneli na tratwie na wodzie po srodku morza.
lezac na lozku zaczalem sie czuc jakbym lezal na chmurach, bylo ono tak miekkie ze sie w nim zapadalem a jednoczesnie czulem jakby lozko bylo prawie pod sufitem, zaczelo mi sie robic bardzo zimno i chcialem sie przykryc kocem ale byl taki jakby ciekly, dlugi i falowal jak sie go rozciagalo, ciezko bylo sie nim okryć bo byl jakby cieczą,
sluchalismy na zmiane muzyki hiszpanskiej z narcos: tuyo, i jakiejs w stylu kosmicznym,
jak sluchalismy hiszpanskiej to widzialem dziewczynke lapiaca motyle na łące z psem
wtedy juz kwas wszedl w 100%, pozniej sluchajac tej hiszpanskiej muzyki czulem jakbym byl w hiszpanii i widzialem dzieci grajace w pilke nozna na piachu w jakiejs biednej dzielnicy, z jednorazowki kolezanki swiecilo niebieskie swiatelko wiec z hiszpanii przelaczylismy sie na argentyne,
mialem w glowie cos takiego ze moge sterowac ich myslami i tym co teraz robia
a pozniej losowo sobie przypomnialem - o kurwa, lustro! i od razu poszedlem do lustra.
zapytalem czy chce ktos isc ale kazdy byl juz tak wkrecony ze nawet nie odpowiedzieli poza jedną kolezanką ktora przypadkiem polknela
kwasa i miala jakies pol godzinne opoznienie, jak my bylismy juz w innym wymiarze to jej dopiero zaczelo wchodzic, wiec poszedlem z nia do lazienki i w lustrze zobaczylem siebie jako swietego mikolaja i ją jako jakiegos jebanego goblina XD (normalnie tez wyglada jak goblin ale teraz wygladala jak goblin 100x bardziej)
jak juz skonczylismy przygladac sie w lustrze to ona wrocila do nich do pokoju, a ja postanowilem sie wyszczac bo ciagle chcialo mi sie pic, jak wyjalem fujare i ruszyl strumien to popatrzylem sie na kolorowe kafelki w chinskie literki, ale to wygladalo tak pojebanie na kwasie, ze zapatrzylem sie na nie i oszczalem caly kibel i spodnie, a jak zaczalem to wycierac to zobaczylem ze wszystko jest jednak suche XDDDD chyba cztery razy sprawdzalem czy na pewno jest sucho no i bylo, nie wiem jakim cudem ale to bylo pojebane, wyszedlem z lazienki i wrocilem do znajomych psychonautow w pokoju, po ktorych bylo widac ze mieli niezlego tripa, lezeli na podlodze i patrzyli sie na sufit, mysle sobie chuj dolacze do nich i tak sie patrzylismy ciagle na sufit i widzielismy rozne smieszne i dziwne rzeczy.
T +2h:
wlaczylismy jakas muzyke typu kosmiczna i
czulem sie jakbym byl na statku kosmicznym i kanar prosil mnie o bilet na statek i dalem mu tego naczosa hiszpanskiego i mnie wpuscil, lecialem w statku kosmicznym po kosmosie, lezelismy dalej jak zjeby na podlodze bez kocow i bez ogrzewania, kazdy na sobie i odplywalismy,
zaczela mnie wtedy lekko bolec glowa i bolala przez caly czas az do zasniecia ok21.
T +3h:
co jakis czas sie wybudzalismy i wracalismy do "realnego swiata" (zbytnio realne to nic wtedy nie bylo XD) zeby chwile pogadac co w tej chwili mamy w glowie i co robimy dalej, znowu zrobilo sie zimno wiec ja z kolega poszlismy na lozko a laski zostaly na podlodze bo im sie nie chcialo wstawac, kazdy mial osobnego tripa, ale co jakis czas wracalismy do "realnego swiata" i pytalismy sie siebie czy dalej lecimy w trip typu sen multiplayer czy robimy cos innego, i jak bardzo bysmy chcieli czegos zmienic to nie dalo sie bo bylismy w innym wymiarze i ciezko bylo sie normalnie komunikowac
wszystko to bylo jak sen multiplayer, kazdy mial te same wyobrazenia, jakby połączone.
T +4h:
peak zaczął już schodzić ale dalej nie bylismy jeszcze w naszym wymiarze.
stety albo niestety ziomek miał ostatniego busa o 19 i musial sie powoli zbierać,
wtedy wyszlismy z tego snu multiplayer, zaswiecilismy wiecej swiatla i zaczelismy gadac co dalej robimy, jak on wraca i rozmowa weszla na filozoficzne tory typu ze to nie ma znaczenia dla swiata czy wroci na noc do domu, moze wrocic rano i tez bedzie git itd ale pomyslelismy trzezwo i zaczelismy powoli wracac do swiadomosci ciagle mocno czujac i widzac efekty kwasu,
patrzylem na ziomka i mial on wokol swojego ciala teczowa obramowke ktora ciagle zmieniala kolory jak RGB jego twarz ciagle zmieniala ksztalty ale nie chcialem sie ciagle wpatrywac bo troche niezrecznie.
T +5h:
zaczelismy sie zbierac, posprzatalismy potezny syf ktory zrobilismy, koce na podlodze, folia po naczosach, papierki po center shockach ktore na kwasie byly kurewsko kwasne, ciezko bylo zalozyc buty bo co chwile same sie przesuwaly o kilka cm, w koncu udalo sie je ubrac, zabralismy wszystkie rzeczy i wyszlismy na dwor,
jak wyszlismy to bylo jak wejscie do innego swiata, wszedzie lezal swiezy snieg, bylo bialo jak nigdy, tym bardziej po kwasie ta biel byla jeszce bardziej biala, swieze powietrze pachnialo tak pieknie jak nigdy (tak, zwykle powietrze mialo zapach)
w drodze do galerii trzy razy zatrzymalismy sie i podziwialismy swiateczne ozdoby przy losowych domach, stalismy jak debile na srodku ulicy i 5 minut podziwialismy lampki na krzaczkach, dobrze ze bylo ciemno i nikt nas nie widzial xD po chwili zlapalo mnie lekkie gastro i ojebalem dwa 7daysy, smakowaly jeszcze lepiej niz zwykle.
slyszalem tez kiedys ze po kwasie jablko i gruszka smakuja zajebiscie wiec poszedlem do warzywniaka i z gałami jak 5zł poprosilem o jedno jablko i jedna gruszke, wyobrazcie sobie mine 60-letniej kasjerki,
widzącą na jakim mocnym tripie jestem. wyszło 1.5zł, ojebalem jedno i drugie i smakowaly jeszcze lepiej niz zawsze.
T +6h:
pochodzilismy po miescie z pol godzinki ciagle podziwiajac zwykle rzeczy ktore po kwasie wydawaly sie 10x piekniejsze, po czym odprowadzilismy kolege na przystanek i rozeszlismy sie kazdy do swojego domu. w drodze powrotnej wszystko mi sie lekko bujalo, wlaczylem sobie ta sama hiszpanska muzyke ktorej sluchalismy na peaku i 20 minut szedlem do domu i sluchalem tej jednej nuty na pętli.
T+ 7h:
wrocilem do domu i lezalem na lozku patrzac sie na losowe rzeczy w moim pokoju ktore ciagle lekko falowaly i zmienialy swoj ksztalt, bylem zmeczony dlugim tripem wiec szybko sie umylem i poszedlem spac ok. 21
Substancja wiodąca:
LSD
Rodzaj przeżycia: Pozytywne przeżycie
Wiek: 18 lat
Set and setting: pozytywne nastawienie,
duża ekscytacja, pierwszy raz kwasu, wiele przeczytanych raportów oraz informacji o działaniu substancji. Cały peak w domu koleżanki, praktycznie cały czas w jednym pokoju, czasami jedynie wychodzenie do łazienki, po zejściu peaka wyjście na 1h na miasto, przy całkowitym zejściu odpoczywanie samemu w domu.
Ocena:




☆
Dawkowanie: ok. 180-220ug
LSD
Jak juz wyzej wspomnialem to moj pierwszy trip na
LSD jak i rowniez pierwszy tripraport, wiec prosze o wyrozumienie, staralem sie
(jesli cos zle napisalem to prosze moderacje o poprawienie mnie)