Co do naparu - po wypiciu szklanki naparu (wsypane do 1/4 wysokości z torebki zioła nie mielonego, kupionego w sklepie) lekki chill, rzeczywiście coś jak po kilku buchach marychułany, rozluźnienie ale bez jakiegoś uciążliwego działania na umysł jak po typowych ziołowych uspokajaczach.
Teraz wypiłem drugi raz ale surowca dosypałem do połowy kubka, to samo może ciut mocniej.
Wnioski - spróbuje jeszcze z 3/4 kubka w wolnym czasie bo zostało mi połowa opakowania 100g, ale rzeczywiście bardziej do jakiejś kompozycji (btw jest coś ciekawego teraz w jakimś sklepie etnobotanicznym?). Jak ktoś chce narkotycznego uwalenia to zdecydowanie nie dla niego. Myślę, że nie jest to placebo, ale subtelne działanie - i dobrze tego oczekiwałem.
Kocimiętkę pokazał mi kolega w roku 2014 i od tego czasu zażyłem jej już setki gram. Roślina ta jest jedną z najwspanialszych używek jakie poznałem. Często jest porównywana do Gandy, ale to porównanie moim zdaniem za bardzo wprawia w błąd. Rozkochała mnie w sobie swym subtelnym działaniem. Postaram się ją wam, Drodzy forumowicze przybliżyć.
Kocimiętkę przyjmowałem na najróżniejsze sposoby:
!. Palenie - jako że roślina ta często jest przyrównywana do Mary Jane ten sposób najprędzej się nasuwa. Jednakże by odczuć wyrażne działanie trzeba jej spalić bardzo dużo. Pojedyncze szkło ma działanie podobne do papierosa, ot taki dymek dla rozluźnienia w stresie przed egzaminem. Lepsze już jest ściągnięcie wiadra, lecz prócz kilkudziesięciosekundowego odświeżenia i ledwie wyczuwalnego odprężenia po jednym za dużo nie odczujemy. Możemy sobie spalić całego gibona na dobry sen, ale to nadal nie jest to czego większość z nas szuka. Kocimiętka ma to do siebie że działa na nas kilka minut, ale każde kolejne szkło ma coraz silniejsze działanie. Pierwsze kilka lufek w ciągu dnia praktycznie nic nie czuć. Ale już od jedenastej, o ile oczywiście mamy jej z sobą dużo, możemy już zrezygnować z innych używek do końca imprezy ponieważ ona da nam wszystko czego potrzebujemy dla znietrzeźwienia umysłu. Ja robię tak że pierwsze lufy palę zwyczajnie wychodząc na papierosa, dotrzymując dowatrzystwa komuś palącemu etc. a gdy odczuję już że kocimiętka działa, sięgam po następnom gdy działanie przestaje być odczuwalne kwestia ok. 15-20 minut. Podobnie jest z wiadrami. Pamiętam że od tak 28 wiadra w ciągu dnia, po ściągnięciu bucha przez chwilę leże ,,wypierniczony z kapci" ciesząc się błogim stanem otrzymanym odukochanej Nepety, a po chwili to przechodzi i mogę śmiało napić się winka lub zbijać kolejne szkło. Efekt odurzenia miętką odczuć można szybciej mieszając ją z tytoniem, ale wtedy faza jest mniej przyjemna. Lepiej cierpliwie wypalić więcej czystej. Nie mieszaj z Gandą jeżeli lubisz się nią ,,spizgać jak prosię", kocimiętka neutralizuje to w pewnym stopniu.
Podsumowując: Jeżeli chcemy się pofazować, palimy cierpliwie szkło za szkłem z krótkimi przerwami
2. Picie - zwyczajnej ,,herbatki" nie polecam, chwasta potrzebujemy więcej by odczuć działanie i dostaniemy najwyżej lekko uspokajającą herbatkę. Już lepiej skoczyć do najbliższego GS'u po jakieś inne ziółka do picia. Zwłaszcza że cherbaty z kocimiętki nie możemy trzymać za długo bo smak robi się wtedy obrzydliwy i nikt już nie będzie chciał jej wypić. Znacznie lepszym sposobem jest zrobieniem silnego wywaru, gotujemy na malutkim ogniu dużą ilość ziół parę godzin by wyciągnąć z nich wszystko, potem przesączamy przez pieluchę by wyłowić rośliny, resztę możemy jeszcze troche poredukować jak nam się chce. Efetk? Efekt uspokojenia i rozluźnienia skuteczniejszy niż po papierosku lub zwykłej cherbatce. Smak przyjemny. Polecam zrobić przed stresującymi sytuacjami i wypić. Minus- moczopędna. Możliwe że wypicie wcześniej wywaru sprawia że potem efekt spalenia trwa dłużej, ale zbyt mało razy próbowałem by ręczyć za to.
Podsumowując: Nie zwykły naparek a silny wywar zastąpi nam wypalenie połowy paczki papierochów przed zaliczaniem semestru, na więcej nie licz.
3. Wciąganie - Spodziewał się ktoś tego? :P Próbowałem kilka razy. Działanie zauważyłem jedynie w momencie gdy tak się trząsłem z nerwów że nie umiałem utrzymać długopisu w ręku a co dopiero myśleć o napisaniu czegoś nim. Telepanie ustąpiło ale bolała potem głowa. Przynajmniej jak spłynęło do gardła był ziołowy posmaczek nie to co przy proszkach.
Uzależnienie: Nieraz miałem długie przerwy w paleniu (to jest roślina, trzeba czekać aż urośnie) i nie doskwierały mi jakoś bardzo, z łatwością zastąpywałem ją czymś lub zwyczajnie ignorowałęm odruch sięgnięcia po szkło. Raz mi się zdarzyło że już po kilkunastej lufce w ciągu dnia miałem bardzo silny napór by sięgnąć po następną. Ale kolejnego dnia mogłem już żyć jakby kocimiętka nigdy nie istniała. Nie ma raczej co się bać że skończymy pod mostem po przewaleniu całego majątku na zioła z zoologicznego :D
Moi drodzy, nie porównujcie mojej ukochanej do Gandy, ponieważ nepetalakton to zupełnie inna substancja, inny narkotyk. Jestem w trakcie robienia ekstarktu z niej. Za dwa tygodnie może opiszę tutaj czy warto i jak działa.
A co do pieczenia w brzuchu, nigdy się nie spotkałem z tym. Już prędzej w gardle dzień do dwóch po.
(Przepraszam ze wpis pod wpisem moje. Niestety nie widzę możliwości edycji powyższego lub usunięcia go)
15 marca 2017NepetasFionce pisze: Podsumowując: Jeżeli chcemy się pofazować, palimy cierpliwie szkło za szkłem z krótkimi przerwami
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
Dużo ludzi niestety nigdy nie odczuwa tych samych efektów, dlatego bo żeby odczuwać cokolwiek trzeba "odbudować" naturalną tolerancje. To znaczy że trzeba palić kocimiętkę codziennie przez co najmniej tydzień aby móc z pewnością odróżnić doznania po wypaleniu od placebo.
Im dłużej i częściej ją paliłem tym mnie potrzebowałem aż po paru miesiącach wystarczały mi z trzy fioletowe kwiatki, czy dwa listki aby być najarany.
Efekty jednak nigdy się nie wydłużały i trwały do dwóch godzin mniej więcej
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mmnaswiecie.png)
Mówili: "Narkotyków to ja nie chcę". Dopóki ból stawał się nie do zniesienia
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaheart.jpg)
Marihuana zwiększa ryzyko rozwoju chorób serca
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/psychodeliki-wplyw-na-mozg-i-uklad-odpornosciowy.jpg)
Psychodeliki mogą odwracać zmiany neuroimmunologiczne wywołujące strach — nowe badania
Czy psychodeliki mogą być kluczem do leczenia zaburzeń lękowych i depresyjnych? Najnowsze badania sugerują, że ich rola sięga znacznie dalej niż zmiana percepcji. Naukowcy z Mass General Brigham odkryli, że psychodeliki mogą regulować interakcje pomiędzy układem odpornościowym a mózgiem. To przełom, który może odmienić podejście do leczenia depresji, lęku i chorób zapalnych.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/f5.large_.jpg)
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu
Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/diler_warszawa_15.jpg)
18-latek złapany na gorącym uczynku. W biały dzień sprzedawał narkotyki na ulicy
Bielańscy wywiadowcy zatrzymali dwóch mężczyzn na gorącym uczynku podczas transakcji narkotykowej. 18-latek przekazał 20-latkowi blisko 20 gramów marihuany. W wyniku dalszych działań funkcjonariusze zabezpieczyli przy nim oraz w jego mieszkaniu dodatkowe narkotyki – marihuanę i tabletki zawierające MDMA. Obaj trafili do policyjnej celi. Prokurator zastosował wobec 18-latka środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego.