- Staraj się określać połączenie jako pozytywne, bądź negatywne – bazując na doświadczeniu, uwzględniając czy miałeś dobry set&setting.
- Każda substancja się liczy, chyba że nie ogarniasz. Niewiadome ilości też należałoby podać.
- Nie doradzaj, jeśli to nie jest oczywiste. Łatwiej zapytać, aby dyskusja mogła nastać. To nie jest takie proste.
Candy flipping = MDMA + LSD
Hippie flipping = MDMA + grzyby
Jedi flipping = MDMA + LSD + grzyby
Źródła:
https://www.urbandictionary.com/define.php?term=jedi%20flipping
https://doubleblindmag.com/jedi-flipping-what-its-like-to-mix-shrooms-acid-and-molly/
https://erowid.org/experiences/exp.php?ID=111778
("toczenie się" + "potykanie się" = "zrobienie fikołka")
Co oznacza, że wszelkie mieszanki nazwane "flipping" muszą mieć w sobie MDMA.
Jeśli moderator uzna, że jednak mój post należy dołączyć do tamtego tematu, przepraszam. W każdym razie myślę, że warto byłoby poprawić opis tego tematu w "Spisie treści".
A teraz do rzeczy. Tego niezwykłego miksu spróbowałem po raz pierwszy wczoraj. Doświadczenie, jeśli można to tak określić, było trochę pozytywne, ale całe szczęście z dużą dawką negatywu. Dlaczego dobrze, że był też mocny element negatywny, wyjaśniam poniżej.
Setting, czas, substancje, dawki
- Eksperymenty miały miejsce w domu, z trzeźwym trip-sitterem. DOM posprzątany, świeża pościel, w lodówce gotowe jedzenie i picie na wypadek głodu. Odkręcone kaloryfery, żeby było ciepło.
- Wczoraj ok. 11:00 rano wziąłem 0.75 kartonika LSD (nie znam dokładnej mocy tego blottera, mogę powiedzieć, że zwykle 1 kartonik jest wystarczający - nie za słaby, nie za mocny). Miałem miły, średnio mocny trip.
- Wieczorem, ok. 22:00, gdy działanie już ustało, a ja chciałem przedłużyć zabawę (bo to była sobota), wziąłem 1 kartonik LSD. Mimo że dawka była większa niż pierwsza, zgodnie z przewidywaniami tolerancja sprawiła, że mało poczułem. Miałem po prostu dobry humor, nie chciało mi się spać, oglądaliśmy z przysypiającym trip-sitterem film.
- O 1:30 w nocy postanowiłem dorzucić na ruszt 1 tabletkę extasy. Poczułem miłą stymulację, poprawę humoru, energię, ale pewnie ze względu na tolerancję krzyżową między LSD a MDMA też nie było to zbyt intensywne.
- O 3:30, gdy extasy przestawało działać, wypiłem herbatkę z 5 g grzybów (chyba psilocibe cubensis), po czym zjadłem też same namoczone grzyby. I jeszcze "na wszelki wypadek" 2 kolejne kartoniki LSD. Działanie narastało powoli, peak nastąpił chyba ok. 5:00 i trwał do ok. 8:00.
Opis działania
To było najbardziej niesamowite doświadczenie w moim życiu. Nieco kojarzące się z pierwszym spróbowaniem samego LSD, gdy wywaliło mnie z butów w kosmos, ale znacznie intensywniejsze i bardziej przyjemne. Czułem się dość "trzeźwy", tzn. nie miałem halucynacji, mogłem myśleć, zapamiętywać. Mówienie przychodziło mi z trudem, ale też było możliwe. Czułem natomiast ogromną, nieznaną wcześniej euforię i tak jakby czysto fizyczną przyjemność. Tę przyjemność trochę trudno opisać, bo z jednej strony była trochę porównywalna do przyjemności seksualnej, ale miała inny charakter. Przyjemność seksualna wiąże się z podnieceniem, a ja nie byłem podniecony. Jednocześnie ten stan był tak przyjemny, że mógłbym go porównać tylko z 3-godzinnym orgazmem, tyle że nie w penisie, lecz w całym ciele! Choć to było w zasadzie przyjemniejsze niż orgazm. Aż się trochę wstydzę tego hedonizmu, ale chcę o tym napisać, bo to tak niesamowite. Czułem, jak wszystkie moje nerwy aż brzęczą. Miałem wrażenie, że dużo lepiej niż zwykle słyszę muzykę. Usiadłem przy pianinie i zdawało mi się, że granie idzie mi dużo lepiej niż zwykle (ale nie wiem, czy to nie była tylko sugestia). Potem włączyłem muzykę i zacząłem tańczyć. Miałem wrażenie, że idzie mi to świetnie i koniecznie chciałem zapamiętać nowo wymyślone kroki i figury, żeby umieć je odtworzyć potem, na trzeźwo (co się chyba udało). Czułem jednocześnie radość jak dziecko w ostatni dzień roku szkolnego, zadowolenie z siebie, jakbym zdał trudny egzamin, ekscytację, jak wtedy gdy miałem pierwszy raz wyjechać za granicę i lecieć samolotem, miłość, jak wtedy gdy pierwszy raz się zakochałem.
Pierwszy negatywny element pojawił się pod koniec tych trzech "uber-orgazmicznych" godzin. Zaświtała mi myśl, że to, co czuję, jest tak przyjemne, że będę chciał do tego ciągle i często powracać. Oraz że nic w życiu nie będzie już ważniejsze niż to. A skoro tak, to znaczy, że jestem już na maksa wkopany w uzależnienie! W pierwszej chwili po pojawieniu się tej myśli wciąż ogarniająca mnie euforia sprawiła, że w ogóle się tym nie przejąłem. Uznałem, że owszem, pewnie trochę szkoda, że zmarnowałem sobie życie, ale to, co czuję, jest tego warte. Co za absurd! Mało tego - pomyślałem, że być może umieram, ale to nic, bo dla tego stanu warto nawet umrzeć! Teraz na trzeźwo zdaję sobie sprawę, jakie to okropne, niebezpieczne, autodestrukcyjne stwierdzenie. Potem zrobiło się bardziej negatywnie, bo pojawił się strach, że ta przyjemność się skończy. To surrealistyczne, ale było mi tak dobrze, że autentycznie bałem się utraty tego boskiego stanu. Wtedy euforia zaczęła się przeplatać ze strachem, potem nawet lękiem. Walczyłem z tym lękiem i wracałem do mojego szczęścia, ale z czasem to się stawało coraz trudniejsze. Wyobraziłem sobie mój stan jako sinusoidę. W normalnym życiu raz czuje się lepiej, raz gorzej. Miałem wrażenie, że jedi flipping wypchnął moją linię zadowolenia w górę, tworząc tak dużą amplitudę, że nie ma opcji, żebym za moment bardzo gwałtownie nie poszybował w dół. Na zasadzie, że "w przyrodzie nic nie ginie" i że będę musiał odpokutować tę wielką przyjemność analogicznie wielkim cierpieniem. No więc się bałem i starałem pocieszać. Ale, paradoksalnie, wiedziałem, że gdy się pocieszam, to tak naprawdę sztucznie wydłużam i podwyższam szczyt sinuosidy. A zatem potencjalnie wydłużam i zwiększam cierpienie, które nastąpi. Po jakiejś godzinie nieprzyjemnych odczuć udało mi się w końcu usnąć. Spałem dobrze, miałem miłe, niezbyt intensywne sny, obudziłem się wyspany i w dobrym humorze, z lekkim bólem szczęki.
Podsumowanie
Cieszę się, że to doświadczenie miało tak mocny negatywny element. Dzięki niemu moje początkowe zmartwienie, że tą jedną decyzją wpadłem w uzależnienie, okazało się bezpodstawne. Tzn. mam nadzieję, że tak zostanie. W każdym razie w tej chwili mimo pamiętania tego niezwykłego, ekstatycznego stanu, w ogóle nie mam ochoty go powtarzać. No i dobrze.
Moje rady dla zainteresowanych? Na pewno trzeba mieć uprzednie doświadczenia indywidualne z tymi trzeba substancjami. Trzeba też koniecznie mieć trip-sittera, bez niego chyba umarłbym ze strachu. Na pewno nie warto tego robić, jeśli ma się jakieś choroby psychiczne czy obciążony układ krążenia. Ale nawet jeśli jesteście całkiem zdrowi - dobrze przemyślcie, czy chcecie próbować. Bo w sumie to nie polecam.
Czy poza hiper przyjemnościami wyciągnąłeś z takiego tripa coś jeszcze? Np, jakieś kosmiczne/duchowe lub inne wzniosłe przemyślenia/refleksje?
Jak takie kombo wpływa na ciśnienie i tętno krwi oraz na kondycję całego układu krążenia?
Cały myk polega na tym żeby tak wziąć wszystko, żeby peaki się na siebie nałożyły ;)
A tutaj faktycznie miałeś zwykły LSD trip, po skończeniu którego wziąłeś emkę i grzyby na już wypłukane przekaźniki.
O 1:30 w nocy postanowiłem dorzucić na ruszt 1 tabletkę extasy. Poczułem miłą stymulację, poprawę humoru, energię, ale pewnie ze względu na tolerancję krzyżową między LSD a MDMA też nie było to zbyt intensywne.
Ponawiam jeszcze poprzednie pytania.
1. Kwas działa na mnie tak, że mam ogrom przemyśleń odnośnie siebie, swojego życia i samego świata. Z jednej strony jest to dla mnie głębokie zajrzenie w głąb siebie, a z drugiej integracja ze światem. Jak w tym kontekście wygląd Jedi flipping? Czy to trip mocno imprezowy, czy jednak mogę liczyć na jakieś filozoficzne uniesienia?
2. Jak takie kombo wpływa na ciśnienie i tętno krwi oraz na kondycję całego układu krążenia? Co się wtedy dzieje?
Co do reszty - nie wiem.
Może nazwiemy to Hyper flip?
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/f/f5db24b3-b376-416e-a06b-4e64dfcec8d1/sam-hyde-triazolam.jpg?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250524%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250524T034802Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=0a1da6acde957db6b71b2b664d5960b77c536fc68632ce857764317a2b3cac8d)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/cannababcia.png)
Marihuana? Nie taka straszna, jak ją malowali.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/kot-przemytnik.jpg)
"Narkociak" próbował przemycić narkotyki do więzienia
Koci kurier z narkotykami wpadł na gorącym uczynku. Strażnicy kostarykańskiego więzienia zatrzymali kota, który do futra miał przyklejone paczki z marihuaną i crackiem. Zwierzak próbował przedostać się na teren zakładu karnego.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/ukrakcja.jpg)
Rekordowe uderzenie w narkobiznes. Zlikwidowano 19 laboratoriów i ujęto 67 osób
Co najmniej tysiąc funkcjonariuszy wzięło udział w największej w ostatnich latach operacji wymierzonej w syndykat narkotykowy działający na terenie Ukrainy. Zlikwidowano 19 laboratoriów i 17 magazynów oraz zatrzymano 67 osób, w tym 32-letniego bossa organizacji. Szacuje się, że miesięcznie narkogang produkował nawet 700 kg mefedronu, alfa-PVP i amfetaminy.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/fentanyl_hp.jpg)
USA: Przedawkowane narkotyki zabiły mniej osób w 2024 roku
Liczba ofiar śmiertelnych związanych z przedawkowaniem narkotyków w Stanach Zjednoczonych znacząco spadła w 2024 roku, osiągając najniższy poziom od czasów sprzed pandemii COVID-19 – wynika z najnowszych, wstępnych danych opublikowanych 14 maja przez Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC).