Więcej informacji: Dekstrometorfan w Narkopedii [H]yperreala
Według mnie ani troche nie jest to prawdą, w moim przypadku praktycznie zawsze rozkładam 900 mg na: 300 mg, a gdy wejdzie, dorzucam co jakieś 10 min 2-4 tabletki, a doznania zdecydowanie coraz większe. Plusem tego jest też to, że nie dostaje takiego masakrycznego bodyloada na pizde w żołądku, tylko mogę stopniowo się przyzwyczajać do coraz większego sponiewierania
Miałem bardzo podobne problemy. Pierwszy raz bez problemu, a każdy kolejny coraz gorsze efekty uboczne, tzn.:
-okropne mdłości
-biegunka
-pocenie się
-uczucie zimna i za razem gorąca
-dysforia
-drżenie szczęki
-na zejściu: światłowstręt, ból głowy i inne
Za pierwszym razem mogłem brać aco z wodą, a za to każdy kolejny raz był coraz trudniejszy. Miałem coraz większy wstręt do tabletek, do tego stopnia że nawet myśląc o tabletkach robiło mi się niedobrze (dosłownie, to nie jest hiperbola).
Rozwiązanie? U mnie problem całkowicie rozwiązało branie silnego inhibitora cyp2D6. Przez to zamiast mieć dużo DXO (albo dużo DXO i dużo DXM przy wyższych dawkach), mam dużo DXM i trochę DXO które bardzo powoli wchodzi i schodzi. Acodin mogę jeść na sucho "popijając" go śliną. Po prostu kiepsko smakuje, ale nie mam tego wyuczonego wstrętu. Oczywiście pierwsze 2-3 razy takiego brania też powodowały obrzydzenie, ale że nie było tych efektów ubocznych, to organizm szybko się nauczył że nie ma powodu bać się tych białych chochlików.
Typ tripów także całkowicie zmienił. Zamiast dysocjacyjnego leżenia w łóżku, miałem bardziej euforyczne, mistyczne doświadczenia i do tego mogłem dość normalnie funkcjonować (tak jak przy MDMA, albo czymś podobnym).
Trzeba też wziąć pod uwagę że blokada cyp2D6 znacznie wydłuża trip (gdzieś 2-3 krotnie). Można w taki sposób przez przypadek załapać sigmę, nawet biorąc DXM w kolejnych dniach, a nie co kilka godzin.
Oczywiście nie polecam łączyć go z inhibitorami cyp2D6 na ślepo, bo wiele z nich ma swoje własne działanie np. fluoksetyna i paroksetyna są SSRI, a bupropion jest NDRI. Biorąc je w zły sposób można doprowadzić do bardzo nieprzyjemnych oraz zagrażających życiu i zdrowiu efektów ubocznych jak zespół serotoninowy czy przełom adrenergiczny. Do tego jest ryzyko przypadkowej sigmy/psychozy/manii.
Są też bardziej bezpieczne inhibitory cyp2D6 jak CBD. Gdzieś ludzie już opisywali pozytywne doświadczenia łączenia go z DXM, ale sam nie próbowałem, to się nie wypowiem.
Jeśli chodzi o rozkładanie dawki, to nie chodzi o branie kolejnych dawek co kilka minut, tylko co kilka godzin. Jak rozkładasz dawki co kilka minut to farmakologicznie wychodzi na to samo jak byś wziął wszystkie na raz, tylko samo połykanie jest łatwiejsze. Rozkładać dawki można np. tak: bierzesz pierwszą dawkę, a po 2-4h drugą dwa razy większa. Chodzi o to żeby wziąć kolejną jak pierwsza już wejdzie. Niektórzy biorą następną jak pierwsza zaczyna działać (2h), a inni jak pierwsza działa w pełni (4h). W takim trybie brania jest łagodniejsze i dłuższe wejście. Do tego co najważniejsze DXM brany w taki sposób najprawdopodobniej sam blokuje swój metabolizm do DXO, więc mamy trip z większą ilością DXM, a mniejszą DXO bez brania żadnych inhibitorów.
Osobiście miałem najlepsze efekty przy braniu inhibitora cyp2D6 oraz rozkładaniu dawek co 3-5h. Np. 60mg na początek, po 4 godzinach 90mg, a po kolejnych 4 godzinach 150mg. Tylko że jestem lekki to większość osób powinna brać większe dawki niż ja, tylko tak żeby proporcje zostały podobne. Dzielenie 90mg-210mg też działało, chociaż jak dla mnie wchodziło trochę zbyt agresywnie, ale za to znacznie szybciej. Przy takim braniu nie należy tripować dzień po dniu, bo łatwo o niechcianą sigmę.
zacząłem pisać tripraport około 3:30
Około 16 zjadłem posiłek z 3 ząbkami czosnku i wziąłem się za ostatnie przygotowania do tripa. Trochę przedłużyło mi się robienie playlisty więc z planowanej godziny 18 przesunąłem start na 19.
Najpierw poszło 150mg i po kilku minutach przypomniałem sobie, że mam jeszcze lek na alergię w szafce, więc wziąłem hitaxe 5mg i wziąłem się za kończenie playlisty.
Po godzinie gdy czułem już działanie pierwszej dawki dorzuciłem 270mg i wziąłem się za oglądanie złota wampirów. Bardzo śmieszne się oglądało w tym stanie.
O 20:40 czułem się już porządnie zdekszony. Ten stan mnie tylko utwierdził, że zdecydowanie wolę grzyby i DXM od fety. Po 10 minutach skończyłem oglądać ostatni odcinek i zaczynałem nie kontaktować już z rzeczywistością.
Poszedłem do toalety i wychodząc miałem wrażenie, że ktoś wraca na mieszkanie więc poszedłem otworzyć drzwi, ale nie ogarniałem co tam się dzieje więc zamknąłem drzwi i wróciłem do pokoju.
Miałem przygotowanego skręta z około 0.2g zioła i do tego sporo cbd jako wypełnienie. Z trudem wziąłem bucha, zgasiłem i schowałem do szczelnego pudełka. Przytrzymałem trochę w płucach i próbowałem zrobić wydech przez okno, tak aby jak najmniej smrodu na mieszkanie poszło, bo nie chciałem przeszkadzać współlokatorom.
Potem jakbym utknął w jakiejś miedzywymiarowej pętli gdzie powtarzałem ostatnie czynności takie jak wyjście do toalety, leżenie na łóżku i przypominanie sobie kim się jest, sprawdzanie czy jest otwarte łóżko, odkręcanie pudełka ze skrętem i sprawdzaniem czy on istnieje, wąchanie czy nim czuć, a w paru trzeźwiejszych pętlach również wzięcie bucha.
Poruszanie się po zdekszonym świecie jest trochę jak chodzenie po omacku. Niby w tym przypadku widzisz gdzie co jest, ale jednak jest równie ciężko.
Pełna depersonalizacja gdzie nie pamięta się nawet kim się jest to ciekawy stan, jednocześnie przytłaczający jak i w pewien sposób przyjemny. Taka fajna odkleja od rzeczywiści.
Miałem rozkminy na kilka tematów, między innymi czy moja marichuana jest czyta czy maczana, albo że nauczyciel który mnie uczył w technikum to Walter White i w sumie faktycznie jest jakieś podobieństwo u nich z wyglądu, broda trochę podobna. Tą rozkminę miałem, bo podesłałem przyjacielowi filmik jak ten nauczyciel recytował wiersz, a on później mi w trakcie tripa wysłał mema z breaking bad i zobaczyłem ich obu naraz. Miałem też rozkminę czy osoba na klepsydrze którą mi mama wysłała na messengerze to dalsza czy bliższa rodzina. To było na prawdę trudne zadanie. Jednak ta smutna informacja mi na szczęście nie wywołała badtripa.
Około 23 złapałem z powrotem kontakt z naszym światem i stwierdziłem, że pójdę dopalić tego skręta na zewnątrz, żeby się potem nie zastanawiać czy czuć nim na mieszkaniu czy nie. Wyszedłem w klapkach i skarpetkach. W topiącym się śniegu dość szybko je przemoczyłem, ale nie przeszkadzało mi to.
Wróciłem na mieszkanie i nastąpił drugi peak tym razem bardziej wymieszane działanie było, jedzenie było niesamowite, bardzo przyjemnie jadło się słodycze. Miałem wrażenie, że czuje jak cukry są przez ślinę rozkładane na mniejsze elementy. Słodki smak był coraz słodszy i coraz bardziej brązowy. Ogólnie słodki smak miał taki karmelowy kolor który ciemniał wraz z robieniem się coraz słodszym. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy że doświadczyłem synestezji, dopiero teraz o około 4:20 spisując ten tripraport sobie to uświadomiłem.
Jednak pomimo tego miałem wtedy rozkminę na temat zmysłów i stwierdziłem, że zmysły to spektrum i się na siebie nakładają na swych końcach.
CEVy i lekkie OEVy były już bardziej takie typowe jak te co mam po ziole, bo w bardziej DXMowej części to było coś innego. Nie wiem czy można to nazwać visualami coś jakby efekt przechodzenia między wymiarami.
Jak już wylądowałem to zrobiłem jeszcze jednego skręta z około 0.2g i tym razem mniejszej ilości CBD, nie mam dużego doświadczenia w skręcaniu, a jeszcze lekko byłem zdekszony więc łatwo nie było. O 1 już był wypalony i wróciłem do łóżka.
Ostatni trzeci peak był już niemalże czysto ziołowym tripem. CEVy i lekkie OEVy oraz to uczucie że wszystko jest jakby falą i wszystko czego się doświadcza rozchodzi się po przestrzeni w następnych sekundach.
Miałem uczucie obecności Boga w niewidzialnym sześcianie który w pewnym momencie znalazł się w centrum moich CEVów. Jednak to tylko odczucie, bo jeśli On faktycznie istnieje to jest obecny zawsze, nie tylko podczas tripa.
Jak już stwierdziłem, że wylądowałem to jeszcze chwilę posłuchałem muzyki i około 3 poszedłem się umyć, a następnie od 3:30 do 4:30 spisywałem ten tripraport.
SAMURAJOGURT.BLOGSPOT.COM
Pozdrawiam
A co do tripów dexowych, powiedzcie mi czy latacie zawsze samemu, tak jak ja, w pokoju przy zgaszonym świetle, czy raczej preferujecie inny environment?
Ja z każdą kolejną podróżą czuje w pewnym sensie coraz większą 'samotność', zgaduje, że to przez te pojebane dexowe przemyślenia w głowie, ale zawsze mi przykro że nie mam z kim się nimi podzielić, bo dosłownie nikt z moich znajomych nie bierze dexa, ani ogólnie dysocjantów :s
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mmnaswiecie.png)
Mówili: "Narkotyków to ja nie chcę". Dopóki ból stawał się nie do zniesienia
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaheart.jpg)
Marihuana zwiększa ryzyko rozwoju chorób serca
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/psychodeliki-wplyw-na-mozg-i-uklad-odpornosciowy.jpg)
Psychodeliki mogą odwracać zmiany neuroimmunologiczne wywołujące strach — nowe badania
Czy psychodeliki mogą być kluczem do leczenia zaburzeń lękowych i depresyjnych? Najnowsze badania sugerują, że ich rola sięga znacznie dalej niż zmiana percepcji. Naukowcy z Mass General Brigham odkryli, że psychodeliki mogą regulować interakcje pomiędzy układem odpornościowym a mózgiem. To przełom, który może odmienić podejście do leczenia depresji, lęku i chorób zapalnych.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/f5.large_.jpg)
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu
Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/diler_warszawa_15.jpg)
18-latek złapany na gorącym uczynku. W biały dzień sprzedawał narkotyki na ulicy
Bielańscy wywiadowcy zatrzymali dwóch mężczyzn na gorącym uczynku podczas transakcji narkotykowej. 18-latek przekazał 20-latkowi blisko 20 gramów marihuany. W wyniku dalszych działań funkcjonariusze zabezpieczyli przy nim oraz w jego mieszkaniu dodatkowe narkotyki – marihuanę i tabletki zawierające MDMA. Obaj trafili do policyjnej celi. Prokurator zastosował wobec 18-latka środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego.