Więcej informacji: Dekstrometorfan w Narkopedii [H]yperreala
Moje doświadczenie z DXM nigdy nie przekraczało 500-600 mg, ponieważ bardzo lubię działanie 2-3 plateu, czyli fotorealistyczne podróże po lasach, drogach i innych lokacjach w akompaniamencie ulubionej muzyki wchodzącej jak złoto. Nigdy w życiu nie próbowałem ciągów, raz w czasie początków próbowałem 2 plateu dzień po poprzednim tripie i słabsze działanie zniechęciło mnie na dobre. Testowałem wielokrotnie wrzucanie z grejpfrutem, dmh, czosnkiem itp.
W zeszłym tygodniu robiłem tripa na 600mg, który był taki sobie - raczej zawód. Minęło 5 dni i zarzuciłem deksa znowu (zdaję sobie sprawę, że to słabe, ale lubię), tym razem 500mg. Oba te tripy były zarzucane w formie dorzucania (150-180 + reszta).
No i jesteśmy przy tym drugim tripie, i czułem, że zaczyna wchodzić dużo lepiej od tego pierwszego mimo krótkiej przerwy. Zaczęło wchodzić mocniej, to już zacząłem się kłaść do wyra i odpalać muzę. I faktycznie trip zaczynał się dużo mocniej niż poprzedni, i dużo mocniej niż generalnie większość przeżytych ostatnio. Nie była to taka deksowa szarówka tylko kolorowe intensywne doznania. Na tyle mocno weszło, że musiałem otworzyć oczy, żeby chwilę się przyzwyczaić do nieogaru.
I tutaj wydarzyło się coś, co poczułem pierwszy raz w życiu podczas tripu na DXM. Otwierając oczy, lekko podnosząc się na łóżku, nagle zszedł ze mnie cały bodyload, tak jakby całe to deksowe "upierdolenie" ze mnie zeszło i został tylko taki mały dreszczyk. Jakbym wybudził się ze snu, poczułem taki przypływ świadomości i klarowności. I w tym momencie prócz tej świadomości zaczęły się OEVy zupełnie identycznie jak CEVy. OEVy na deksie są dla mnie normalką, że w ciemności coś się tam zmienia, natomiast nigdy nie były one tak kolorowe i realistyczne jak CEVy.
To był ten pierwszy raz. Sceneria w pokoju zaczęła się co chwilę zmieniać, raz materializowała się nowa szafka, raz moje łóżko stało w lesie, a wszystko to oczywiście z migającymi światłami i wizualizacjami. Ten brak granicy między zamkniętymi, a otwartymi oczami wywołał najpierw u mnie schizę, że być może wpadłem na sigmę, przez to że miałem deksa relatywnie blisko w organizmie. I zacząłem googlować trip raporty, żeby zrozumieć co się dzieje. Jako osoba znająca całe uniwersum deksiarzy, zapomniałem, że najpopularniejszym opisem sigmy jest ten ze świętym tomaszem itp. pozdro dla kumatych xD
Natomiast później gdy już się oswoiłem z sytuacją, kontynuowałem trip normalnie jak zwykle tj. słuchaweczki, muzyka, leżanko i zamknięte oczy. I tutaj zaczęły wjeżdżać na banie schizy. Otóż odłączyłem się od ciała i patrzyłem na nie z boku - co już się zdarzało wielokrotnie nie zrozumcie mnie źle. Tylko tym razem nie patrzyłem w pomieszczeniu na siebie z boku, ale tak jakby z innego wymiaru na fragment mieszkania i siebie na łóżku. I w tej sytuacji nagromadziło się więcej myśli na raz, które połączyły się w jedną - nie żyję.
I co mnie do tej myśli doprowadziło: nie widzę różnicy między otwartymi oczami, a zamkniętymi mimo że jestem na bani, dostałem zastrzyk świadomości po przyjęciu substancji, która raczej ją zbija, patrzę na siebie z boku itp. Mój mózg połączył kropki, że prawdopodobnie nie żyję. Najlepsze jest to, że ta myśl trwała maksymalnie kilka sekund, ale co mnie fascynuje, to to że pierwszy raz w życiu musiałem wytężyć umysł i faktycznie przekonać samego siebie, że żyję i po prostu jestem na potężnej bombie. Teraz widzę wadę analitycznego umysłu :D
W międzyczasie przy otwartych oczach całe moje mieszkanie stało się czerwone i stanął przede mną jakby diabeł i zaczął otwierać drzwi "do siebie", zamykanie i otwieranie oczu nic nie dawało. Ten moment był straszny, natomiast nie już tak schizowy jak poprzednie, bo już byłem w 100% świadom, że to potężna pizda, a nie czas na mnie :D
Mam doświadczenie z substancjami psychoaktywnymi, dużo czytam na ten temat, więc po prostu zacząłem się chwytać "prawdziwych rzeczy", dotknąłem ściany przy łóżku, dotykałem swojego ciała, chwyciłem za telefon, odczytałem jakąś wiadomość na messengerze, bardzo szybko się uspokoiłem i uświadomiłem, że wszystko gra.
Późniejszy trip to było już raczej słuchanie muzyki i oglądanie pierdół w internecie po peaku + na zejściu. I zacząłem rozkminiać jakim chujem mnie tak jebło. Naprawdę, bywam w życiu nieodpowiedzialny, ale z DXM znam się tyle czasu, zawsze wszystko rozplanowuję - nie miałem pojęcia dlaczego dostałem najpotężniejszą bombę w całej swojej historii, kiedy ona nie powinna się wydarzyć.
I wiecie co? Powiem dlaczego. Otóż kończąc pracę o 15, wpadłem do bistro zjeść obiad na mieście w postaci makaronu z brokułami i kurczakiem w sosie... mocno czosnkowym, wyciskanym na miejscu - wiem bo jadam tam często i znam kucharkę. Pani wydająca jedzenie, zaznaczyła, że gdyby było za mdłe przez czosnek, to żebym podszedł po przyprawy.
Ładując deksa o 21-22, zupełnie wyparłem to ze świadomości.
Tak więc najmocniejszy trip na który nie byłem gotów wydarzył się przez:
-w miarę pusty żołądek,
-dobry humor,
-dorzucanie,
-jebany czosnek :D
Będąc bliżej trzydziestki niż dwudziestki, nigdy nie sądziłem, że DXM jest w stanie przy takich dawkach, dać tak potężnie w łeb. I paradoksalnie jest to bardziej zachęcające niż odrzucające - by ujarzmić to gówno xD
Na drugi dzień wśród rozmów z przyjaciółmi i znajomymi dużo miałem żartów i rozkmin o śmierci, ale chyba nikt nie jest tym zaskoczony.
btw. ostatni niestety nie udało mi się zadeksic, za to wczoraj wjechało 300 + 300 po godzinie na reset, a dzisiaj wjedzie pełne 1500-1650 + 75-100 dimenhydrynatu :) trzymajcie kciuki żeby podziałało jak planuje:) jeśli będzie git jutro rozpisze dokładnie jak dawkowalem dla potomnych bo ciężko znaleźć jakieś konkrety dla tych którzy muszą się resetować:<
A tak na serio ktoś brał jedno i drugie? Czym skutkuje faza?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/aptekadyzurna.jpg)
Rewolucja w receptach na opioidy przyniosła skutek? Przepisy miały uderzyć w receptomaty
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/profesor.jpg)
Profesor znów za kratami. Spec od narkotyków zwany także Chemikiem zatrzymany w Skarżysku
Na pięć lat trafi za kraty 73-letni mężczyzna w półświatku znany niegdyś jako Chemik lub Profesor czyli człowiek wielokrotnie notowany za przestępstwa narkotykowe, między innymi za wyprodukowanie na początku lat 2000 w laboratorium w Bliżynie dziesiątek tysięcy tabletek ecstasy.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/zrzut_ekranu_z_2025-04-14_20-26-59.png)
TVN24: „Tak wpadł szaman-informatyk"
UWAGA: Uwaga artykuł z TVN24, który poniżej przedrukowujemy, jest raczej kiepskiej jakości, jednak publikujemy go z uwagi na fakt, że jako jeden z niewielu opisuje przypadek zatrzymania i represjonowania osoby najprawdopodobniej prowadzącej ceremonie z ayahuascą.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/f5.large_.jpg)
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu
Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.