Mozesz sprobowac rowniez psychoanalizy, skuteczna metoda leczenia, jednak bardzo trudna moim zdaniem dla leczacego sie.
Najwazniejsze to cos robic, nie marnowac zycia ktore i tak jest krotkie a moze byc piekniejsze bez zadnych substancji odurzajacych :cheesy: . Im dluzej jestes trzezwy tym bardziej szczesliwy. Jesli robisz to dla siebie (powinno robic sie to tylko dla siebie, nie dla kogos) i naprawde chcesz dasz rade. Bliska osoba moze pomoc, ale roznie moze byc, dlatego ZAWSZE trzeba trzeba chciec trzezwiec dla siebie, nie dla kogos.
Kończe bo odjebałem takie miksy, że odpryski uderzyły w samych najbliższych.
Kończe bo jak nie wiem co robić, to znak że nie jestem sobą.
Na każdy drag jest patent, ale co jak się kumuluje odstawki? - mózg jest po prostu ogłupiony i albo robi dobrze ale może w porywie wyjebać dokładnie coś na odwrót.
LABOFARM - tabletki ziołowe uspokające, jade z tym...
Psychoterapia to doceniać jak ktoś o was dba, odezwie sie.
Maykel85 pisze: dlatego ZAWSZE trzeba trzeba chciec trzezwiec dla siebie, nie dla kogos.
Jak ktoś rzuca to z reguły ciężko wmontować w sobie inną motywację jak wynikającą z "na dnie", czy tak? Wtedy dość trudno robić to dla siebie.
aparat.relaksu@hyperreal.info
Nowy blog - tym razem dopracowany:)
https://junkiepump.wordpress.com/
Zabrakło mi po prostu Captiprilu i najlepiej 2m2b na sen albo alprazolamu (nie klonów - nie można wzbijać tolerki gównem które jest tak szkodliwe społecznie a zarazem jest elementem od którego się odtruwamy!, ALE:
Plan detoksu ciała i farmakokinetyki:
- dobrze użyć na redukcję dawek substancji pochodnej, acz słabiej działającej (w jakimś sensie inny profil działania - np GBLna 2m2b, tramadolna kodeinie micro-doses)
- trzeba to zrobić planowo i sumiennie żeby się nie wpierdolić w zamiennik - to właśnie ogromne ryzyko substancji pochodnych, a zarazem odkrycie, że to klucz do sukcesu, bo oszukuje ciało (reakcję ciała na niedobory spowodowane zamiennikiem, należy przepękać a jak to niebezpieczne dla zdrowia to po prostu leczyć (np Captopril na tachykardię), a sam:
- detoks wspierać wszystkim innym typu dieta, ruch etx.
Plan myślenie na detoks i wołgle:
- otrzeźwieć i zrozumieć
- przepękać
a im mniej wyjdzie z naszego pokoju, kompa czy telefonu tym łatwiej będzie żyć potem, chyba że niszczymy połączenie z dragami.
Jebnąłem dawkę tylko przez potrzebę ciała do snu :finger:
Niemniej - zaopatrzenie ciała w substancję, którą steruje podstawowymi funkcjami życiowymi (tutaj tylko GABA - GBL, ale w całym moim uzależnieniu też: receptory opioidowe a więc endorfiniczne = tramadol i GBL oraz sterowanie naturalnymi problemami z ciśnieniem serca = benzo) sprawiło, że mózg mógł generować normalne emocje, sumienie i ciało pozwoliło na ich uwolnienie, a narkotyczna właściwość sprawiła, że wszystko się zjebało, bo narkotyk = kłamstwo i to czuć z kilometra.
Żal mi siebie jak chuj i niech to będzie przestrogą bo na samym końcu powolnej destrukcji była:
- najostrzejsza jazda po bandzie na najmocniejszych substancjach, źle miksowanych, źle dozowanych, za mało o nich wiedząc
- najostrzejsza jazda po własnym ciele zakończona w zasadzie nieuświadomioną do końca próbą samobójczą
- najostrzejsza jazda po wszystkich, których kocham
Co kończy się człowiek zostaje sam, a jedyną osobą która chce mi teraz pomóc i we mnie wierzy to moja babcia... ale nie odrzucę jej tylko dlatego że tam jest Jezus, 50zł i dobry obiad - tam jest dobre serce...
Powyższy smutny i bolesny koniec nawet nie był na zamówienie za własne pieniądze tylko po prostu prezentem.
Także prezentem od losu.
Dzisiejszy post jest prezentem od byłej i przez ten sen (link na końcu).
Wszystko zaczęło się bo:
Chyba dość się wpierdoliłem w 3 zazębiające się depresanty, z czego:
- dwa z nich działają i na serotinę i dopaminę (tram i gbl)
- trzeci (benzo) może być ratunkiem na problemy z braniem tych pierwszych, jednocześnie ratunkiem na problemy z wszystkimi innymi (np okazyjny keton), ale może też być - i jest do tego świetna (alpra) składnikiem miksu na to wszystko.
To nie jest mój pierwszy detoks, który naprawdę chcę zrobić po całości - pierwszy trwał koło tygodnia, był 2 tygodnie i wtedy też jedynym problemem na samym końcu była niemożność zaśnięcia, a przez to skrajnie zły wpływ na stan zdrowia psychicznego (i tak w cholerę szarpniętego przez ketony, własne teorie i problemy osobiste).
Sen jest regulowany przez melatoninę, która ma zdolność przekształcenie w dopaminę (albo na odwrót), a zarazem jest jej i serotoniny (stymulujące) blokerem - dlatego kurwa mam tak:
- w chuj rozregulowany sen, a przez jego brak i problemy z tymi neurotransmiterami
- problemy ze zdrowiem psychicznym i emocjonalnym
W tym całym detoksie było mi w chuj potrzebne wsparcie miłości, ale związek (nie miłość) był już na etapie rozpadu i ciśnienie na pomoc z jego strony generowało tylko jeszcze większy mind-fuck i emocjonalny roller-coaster...
Bardzo mi lepiej jak se uświadomiłem, że to trzeba się skupić na sobie, a jak związek ma nieść wsparcie w rzucaniu to jednak sam musi tego chcieć i najlepiej nie być zaangażowany.
Najlepiej żeby pomógł tuż po odrzuceniu ostatecznym etapu dawek redukujących i gdy pojawi się tzw "trzeźwość" - wtedy zasadzić wsparciem i wytworzeniem endorfin.
Nawet jak tak się nie stanie - a długo u mnie dogorywało, że chyba tak się nie stanie - nie ulegnę i nie ulegajcie bo jest tyle - po kolei:
- jest fchÓj ważnych rzeczy dla których trzeba się naprawić - rodzina, otoczenie, znajomi, praca, szkoła
- jest fchÓj przyjemnych rzeczy, które nie są dragami, wytworzą endorfiny a nie są miłością, i jak to zrobisz to ma końcu tunelu i tak
- pojawia się spełnienie w miłości wcześniej czy później.
Rzucnąłem się na szeroką wodę z dobrym planem ale bez aptecznego remedium, które dobrze dozowane uwolni ciało, pomoże uwolnić umysł, ale najpierw uwolnij swoje serce :cheesy:
Na razie jadę po 2m2b i spróbuje bez alpry, czas pokaże czy w ogóle mogę bez niej spać i czy w ogóle mogę bez niej pracować bo przez pracę mi siadało kardio...
Na fali dziubaski ^^
aparat.relaksu@hyperreal.info
Nowy blog - tym razem dopracowany:)
https://junkiepump.wordpress.com/
Na mój gust coś za mocno kombinujesz z tą "apteczną pomocą" z taktykami, opcjami, wspomagaczami, itd. I to jeszcze z zapasem wszelkich tych środków pod ręką. Może się skończyć na miksowaniu wszystkiego ze wszystkim jak cie głód przyciśnie.
W godzinę po napisaniu poprzedniego posta posprzątałem pokój znalazłem Captopril i kwit na alpry - ważny od prawie miesiąca 8-(
Od razu uwierzyłem i wiem (wiem - powtarzam się) że jest uzdrowiony i faktycznie nabiera to rumieńca.
Na razie robię to moim - sprawdzonym sposobem, acz zawsze z uwagi na łatwą dostępność, detoks nigdy nie udany na dłużej a chcę tak ze 10 dni min. zanim uznam poczytalność w ogóle.
Teraz dostępność sobie utrudniam... właściwie wszystko co mnie uzależniło z leków i dragów się pozbywam lub mam resztkę lub już się pozbyłem i zakładam tego nie brać dla nieprzyjemności :finger: - to chyba najgrubsze postanowienie tematyczne w ogóle.
Ludzie bardzo chętnie przyjmują takie prezenty :-D
Tak więc miksowanie nie wchodzi w grę.
giebla już wykręciłem, mądrze schodząc, bo skok z dawki spaniowej jest naprawde niebezpieczny. Etap telepawy zbiłem Captopril i połówka alpry bo musiałem gdzieś jechać a na noc Capto+alpra. Muszę spać i chuj. Dni postanawiam żyć na trzeźwo, mam co robić, ale czas depresji gieblowej trwa do 3 dni. Boję się co będzie za 13 dni - boję się optymistycznej intuicji.
Trampka wykręcam już dobre 2 tygodnie (a tak naprawdę ciągle odstawiałem - najczęściej dzień/dwa głownie na spotkania - taka zasada ustanowiona) i miałem dziś dawkę 50/50/dobę i mam już "efekt zrzutu tylnego" i ostra grypa więc w nocy albo rano zacznie się z mięśniami.
Dzisiaj giebel, jutro trampek - taki mam optymizm.
W zasadzie to naprawdę może się udać w 2-3 dni - a dziś w południe jeszcze wątpiłem.
alpra też szkodliwa w chuj i za radą jednej userki "zacznę budować własne mechanizmy obronne zamiast mieć wszystko w dupie" - słuszne. Jak większość.
Uznaje radę o analogach i wypierdalam z listy 2m2b i kodę - nic nie kupiłem. To święte receptory, które muszą być natychmiast oczyszczone.
Niemniej pierwszy i najgorszy jest giebl, który najbardziej zmienia wizję świata, bariery znikają i wszystko jest dobre a "ja jestem zajebisty".
Rzygam trochę pokojem, objeździłem parę miejsc i od razu lepiej. Mam ochotę na zmianę. Przypomniało mi się, że zaraz poznam siebie sprzed 2 lat i będę musiał go polubić i żeby polubili go inni, a wtedy czas pokaże bo skryte marzenie mam, jak nie wypali to zmiany chciałbym zrobić większe.... W zasadzie od lat chcę zarabiać w innej walucie, czas pokaże.
Brak ćpuńskich wyrzygów ponoć wielu ucieszy.
Mnie dziś wiele nie cieszy, więcej jeszcze boli, ale ucieszyła mnie babcia bo myliłem się - sam Jezus to za mało - "BÓG to trójca święta". Potem pytałem co było pierwsze Bóg czy Duch Święty - wyszło że był "Bóg, który zesłał Ducha Świętego". Żadna odpowiedź - zakładam że Bóg miał Ducha w sobie... we mnie się rodzi nowych duch
aparat.relaksu@hyperreal.info
Nowy blog - tym razem dopracowany:)
https://junkiepump.wordpress.com/
Doba bezgieblia i czuć jakąś dziwną moc. W ogóle dzięki nie wrzuceniu na noc alko do alpry tylko Captoprilu obudziłem się bez żadnego głoda na g.
Co więcej, cały dzień jadę na 50mg trama i naprawdę nie mam ochoty wrzucać ostatniej dawki na sen tylko sypnąć opio-syf dzisiaj w nocy.
W sumie nie mam się co szczypać i tak zrobię - 7 listopad zacznę na gorącym opioidowym duposkręcie, ale czysty juz bo przez dobę 50mg wyjdzie na zero.
Niestety skręta już na szyi mam od popołudnia i powoli ciężko się poruszać - kto grzał opio ten wie jak jest motywujące by ruszyć dupę na skręcie - na szczęście mam całą noc by wyć - jeśli dzisiaj pełnia to zawyję :-p
No to święty dzień jutro, bo na tym skręcie muszę jechać do Urzędu.
Przy okazji od piątku przerzuciłem na super lekkie fajki limitując jedną paczkę do teraz - poszła z dymem.
Jak mi coś zostanie to walka z opio skrętem, a potem ssaniem - na szczęście listek alpry oddałem w prezencie, został mi jeden i go poświęce tylko na próby zaśnięcia po tramie - taki jest plan - w dzień próbować to zbić ruchem... A patentów na noc mam od cholery i zabunkrowałem się Nurofenem, wałkiem z kacyka po nogi, a jak one będą za mało (bo zawsze kurwa nogi mnie bolały w skrętach najbardziej) zrobię termofor z butelek.
Tyle - srałem się jakie to będzie trudne, a jestem radosny jak kwiatuszek i poskręcany niczym liana i jedyne co zostawiam na chacie to kupa psychodelików, które pewnie będę dojadał do połowy przyszłego roku, ale najpewniej rozdam żeby mieć z kim opierdolić:D
Pierwsze kłopoty za płoty, teraz zostaje mi trwać i poboli bardziej bardziej, ale po zeszłym tygodniu sama trzeźwość daje mi taką petardę radochy i motywacji, a pozbycie się wszystkiego + atrybutów do tego tylko mi ułatwia sprawę.
Chyba nie głupio się z tym wyrobiłem, choć tak naprawdę wsjo ci pisze samo życie.
Liczę napisać tu za pare dni że jest dopszo. Wiary i nadziei mam na kilogramy, mogę wymienić za jakieś słodkie bo mam smaka na słodkie.
Całkiem dobrze się rozmawia jak nic cie nie robi - widać po ludziach.
ora et labora, bez pomocy doktora
alloha
aparat.relaksu@hyperreal.info
Nowy blog - tym razem dopracowany:)
https://junkiepump.wordpress.com/
a Twój dobry humor nawet na skręcie Cię nie opuszcza ;-) .Myslę że takim jak Ty o wiele lepiej się żyje, mam na myśli Twoje
poczucie humoru, które w sumie mi się udziela choć troche bo sam jestem w podobnej sytuacji tzn też wychodze z ciągu poltramowego.Wczoraj 300mg dzisiaj będzie około 200mg tak na wieczór, generalnie nie jest mi do śmiechu.
Mimo że jade na stosunkowo małych dawkach jednak bardzo długo to już trwa.
Postanowienie mam teraz inne niż wcześniej tzn nie planuje okresu abstynęcji tylko dzisiaj nie ćpam(doświadczenie z AA)
Muszę przyznać że motywują mnie do działania poczynania niećpających lub wychodzących z tego gówna.
Chodzi o to by nie być wtedy samemu, znaczy inaczej się znosi skręta i zły nastrój będąc trzeżwym samemu a inaczej
wiedząc że nie tylko ja mam tak przejebane.
Marne to pocieszenie ale zawsze to coś.
Nie chcę Cię dobijać ale Twoje dawki nie są małe. Ja sam myślałem, że 50mg rano i 50mg przed snem to mało, ale to ciągle ilość która zniewala Cie absolutnie.
Szczypać się już nie chcę - naprawdę jestem zmęczony - robię jak radzi mi Blu i idę do pracy zajebać się fizycznie. Na teraz naprawdę się dobrze wzmocniłem, ciągle witaminizuję, od wczoraj ćwiczę - te jebane pompki naprawdę działają - uczucie (jeśli robisz na opio skręcie)trochę jak obity, ledwie żywy Rocky Balboa po zwycięskiej walce...
Ale ja na bank jeszcze nie zwyciężyłem i mina mi zapewnie zrzednie jak odrzuce te niedobitki - niby zawsze miałem potem eurofię trzeźwości, ale zarazem naprawdę rzadko była to trzeźwość absolutna... W dodatku jest pierdolona zima i to mnie dobija - ciężko wyjść na rower czy cokolwiek, a żeby spotkać się ze znajomymi to trzeba iść do pubu albo domówkę gdzie czeka "sklep z cukierkami" do które wejść już nie mogę.
Optymizm zawsze w sobie miałem, może dlatego, że zawsze najbardziej ceniłem człowieka i uważam, że bez ludzi szczęście jest niemożliwe. Jak coś takiego obierzesz sobie za target to naturalną siłą rzeczy stajesz się taki aby chcieli z Tobą być.
Moim targetem to odciąć się tych co ćpają świństwa w które byłem wjebany, bo przykładowo "psychodelistów" uwielbiam - zajebiści, głębocy ludzie.
kneht pisze: Chodzi o to by nie być wtedy samemu, znaczy inaczej się znosi skręta i zły nastrój będąc trzeżwym samemu a inaczej
wiedząc że nie tylko ja mam tak przejebane.
Marne to pocieszenie ale zawsze to coś.
PS: w ogóle zacząłem sobie kotwiczyć odpowiednie anty-reakcje typu - stoje na przystanku i nie sprawdzam o której pojedzie żeby wiedzieć czy zdążę spalić szluga, bo po prostu go nie palę. W zamian biorę przyjemność z tego, że nikt nie musi wąchać potem gościa co dopiero co palił włącznie ze mną.
Z fajki uczyniłem rytuał - jak kiedyś - delektacja, max 3 fajki na dzień.
Także montowanie jakichś psuedo-hasełek typu "światłość zamiast ciemności" czy "życie zamiast powolnego umierania"... Jeszcze napizgawszy zdobyłem kwiat tak ogromny jak małe drzewko - dzisiaj stargałem worek ziemi i przesadziłem, przyciąłem, związałem gałęzie - zajebisty motyw - jakbyś miał kawałek lasu w pokoju :-)
aparat.relaksu@hyperreal.info
Nowy blog - tym razem dopracowany:)
https://junkiepump.wordpress.com/
Piszę około bo to Poltram retard 200mg i ciężko odmierzyć.
Zdecydowałem że będę schodził powoli 50mg na dzień, kiedyś potrafiłem z dnia na dzień jebnąć do zera nawet z 1g.
Obecnie w tym roku dobowo nie zjadłem więcej jak 450mg, najgorsze są dwie dolegliwości przy skręcie jak dla mnie:
katar i depresja reszta to nic.Dlatego wole powoli i bez kataru ani depresji.
Przyznam Maskaradore że że wziąłem sobie do serca Twój optymizm i naprawdę jest lepiej.
Dzięki kolego :-)
Nie obrazisz sie jak napiszę następnym razem na priv ^_^
Pozdrawiam wjebanych.
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/3/3d4da6de-57f8-46cc-b3ea-504fa6ba2af7/klepedron.png?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250502%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250502T032902Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=1ac31b50daddde75fba3d08180108c1051ff4bddbb5cdeff44f09f5ffa7b73e4)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/221176_r2_940.jpg)
Alkohol zabija 82 osoby dziennie. "W Radomiu jest więcej monopolowych niż w całej Szwecji"
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mmnaswiecie.png)
Mówili: "Narkotyków to ja nie chcę". Dopóki ból stawał się nie do zniesienia
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/jalowki.jpg)
Przemycają narkotyki w ciałach żywych jałówek. Eksport bydła z Meksyku do USA kwitnie
Meksykańskie kartele wykorzystują żywe bydło do przemycania narkotyków przez granicę USA. Narkotyki zaszywają wewnątrz zwierząt.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/image-1-1038x692.png)
Największa w historii analiza potwierdza: marihuana skuteczna w leczeniu objawów nowotworowych
W ciągu ostatnich miesięcy świat nauki zyskał dostęp do największej metaanalizy dotyczącej zastosowania marihuany w terapii nowotworów, przeprowadzonej przez Whole Health Oncology Institute we współpracy z The Chopra Foundation i opublikowanej w prestiżowym czasopiśmie Frontiers in Oncology. Wyniki są jednoznaczne – istnieje przytłaczający konsensus naukowy, że medyczna marihuana skutecznie łagodzi objawy choroby nowotworowej i poprawia jakość życia pacjentów.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/3-448290.jpg)
CBŚP uderza w gang powiązany z pseudokibicami. Zabezpieczono ponad 100 kg narkotyków
Policjanci CBŚP z Rzeszowa po raz kolejny uderzyli w zorganizowaną grupę przestępczą wywodzącą się ze środowiska pseudokibiców. W trakcie akcji przeprowadzonej na terenie Rzeszowa zatrzymano dwóch 30-latków, powiązanych z jednym z lokalnych klubów piłkarskich.