Ja jarałem zielsko gdy mi to się stało wszystko znikło to co się stało. Moje pytanie jest takie czy ktoś nadal ćpa po tym

Niech ci to @Czoug wytłumaczy hehehe

Nie da jednoznacznie powiedzieć ile trwa psychoza po narkotykach

Ile by nie trwała to prędzej czy później przechodzi

Psychoza amfetaminowa to chrzest bojowy każdy początkujący adept przez to przechodzi niemniej nie lękajcie się ponieważ szansa na psychozę maleje proporcjonalnie wraz z długością ciągu. Po paru miesiącach adept awansuje na wtajemniczonego zyskując immunitet na krzywe jazdy stając się jednocześnie po prostu przyjebany

Jeszcze nie uświadczyłem, może jakieś wzrokowe jak pisałem cos, a innego klikało w telefonie ze zmęczenia, obolałych palców od bezustannego nakurwiania pisząc referaty i mądrości życiowe. Ale nigdy nic negatywnego, a przerwę w 2012 miałem najdłuższa tydzień ostatnią jaką se zrobiłem, którą pamiętam haha ale widzę jak nie raz z kimś latam, kto ma większe predyspozycje, ze po paru dniach idzie ze mną i widzę że co się za czymś odwraca. Za bardzo wyczulone zmysły na normalne bodźce mu się pomału wlanczaja. Mi rozkmimi, jeszcze większe z kolei z każdym dniem jak jest dobry futer, coraz lepiej się czuję, nawet na rowno z z Bogiem po 12 dniach pisze haha

W psychozie najgorsze jest tylko jedno albo aż jedno mianowicie jak sie straci kontakt z rzeczywistością wtedy zabić siebie albo kogoś to nie problem i życie zrujnowane. Dlatego ja w szafeczce z lekami mam obowiązkowo haloperidol

Gorsza jest stricte senna.
Postaram się napisać w skrócie, bo już późno. Kiedyś odciąłem się od wszystkiego, łącznie z negatywnymi osobami, w swoim otoczeniu. Żyłem pracą, czegoś brakowało. Któregoś dnia zamówiłem fluoksetynę jeszcze dodał koleś mianseryne. Zacząłem łykać w pierwszych dniach czasem się ziewło. Ale co tam. Po tygodniu się rozkręciła, czułem się idealnie, nie miałem kłopotów ze spaniem, w końcu miałem mianseryne więc przed snem zarzucałem. W robocie normalnie funkcjonowałem choc hart ducha emanował na ludzi, którzy w tym czasie mnie spotkali, nie dłużej niż tydzień, jak się mogłem tym stanem pocieszyć, w końcu gdzieś wyszedlem i spotkałem znajomych, od których chciałem odbić wcześniej i wyciagneli mnie gdzieś na jakieś pixy z dopow, które wyszły jakoś potem. Myślałem, chuj pewnie i tak nie poczuje. Tak się stało tylko całe działanie fluo to zresetowalo dwa dni budziłem się z łóżka madlac się aby obudzic oblany potem. Sny takie realistyczne, ze wszystko, co robiłem miałem nad tym kontrolę. Tylko jak się z w końcu wybudzić. W ogóle dwie na szczęście tylko prześladowały mnie takie noce jakieś brain zapy i wszystko co najgorsze, a najlepsze to , ze od tego momentu przestały na mnie działać jakiekolwiek starej czy nowej generacji antydepresanty. Na ziewaniu się kończyło bo po tygodniu ani miesiącu zaden nie rozkręcił z możliwych do wyboru opcji, oprócz Moklobemidu, też tylko za pierwszym razem, bo futra się nie mogło odmówić przez tyle. Więc kiedyś tam podejście co robiłem kończyło się tylko na pierwszym lyknieciu, tym jak by ktoś określił efektem placebo, który w przypadku moklaru byl faktycznie przed smakiem tego co było jeśli się rozkręci w dużo podkreślam mniejszym stopniu ale był w pierwszy dzień jak zajebales tabsa