info:
autor: molasar [ja :)] [mam 21 lat]
doświadczenie z dragami: tylko psychodeliki, 4 lub 5 podróży w przeciagu 3
lat
rodzaj i ilość substancji: [informacja zawarta w tekscie właściwym]
witam wszystkich amatorów psychodelicznych podróży!
52-letni Darren Bell zaczął pić, gdy miał dziewięć lat. Niewiele później sięgnął po narkotyki i jako nastolatek uzależnił się od heroiny. Jak udało mu się wyjść z nałogu po ponad 40 latach?
52-letni Darren Bell zaczął pić, gdy miał dziewięć lat. Niewiele później sięgnął po narkotyki i jako nastolatek uzależnił się od heroiny. Jak udało mu się wyjść z nałogu po ponad 40 latach?
52-latek z Grimsby w Wielkiej Brytanii świętuje pierwszy trzeźwy rok od kiedy skończył dziewięć lat. Historię mężczyzny opisał lokalny portal grimsbytelegraph.co.uk. Odzyskanie własnego życia po 43 latach w szponach nałogów niestety nie zdarza się często.
Darren Bell zaczął sięgać po alkohol jako dziewięciolatek z powodu traumatycznego dzieciństwa. W wieku 12 lat zaczął palić marihuanę. Gdy miał 13 lat został wysłany do Borstal, ośrodka dla młodych ludzi, którzy mają kłopoty z prawem. W wieku 19 lat życie młodego człowieka całkowicie wymknęło się spod kontroli. Uzależnił się on od heroiny i innych twardych narkotyków, co trwało przez kolejne 30 lat.
Kilka lat temu Bell został przewieziony do szpitala, gdzie początkowo myślano, że konieczna będzie amputacja nogi z powodu uszkodzeń spowodowanych długotrwałym wstrzykiwaniem heroiny. Na szczęście, chirurgowi udało się uratować nogę. Musiał jednak usunąć jedną z głównych żył kończyny, co oznaczało, że Bell musiał na nowo nauczyć się chodzić.
Jak często bywa w przypadku ciężkich uzależnień, mimo wyniszczenia organizmu Bell nadal pił i brał narkotyki. Dopiero gdy lokalna organizacja charytatywna We Are With You (Jesteśmy z Tobą) zaproponowała mu poddanie się programowi detoksykacji, a następnie odwykowi, życie mężczyzny zaczęło zmieniać się na lepsze. Cierpiący na niewydolność nerek i płuc, marskość wątroby i ze spaloną krtanią, co oznaczało, że nie był w stanie mówić, Bell rozpoczął leczenie. Nie oglądał się za siebie, mimo że wcześniej twierdził, że "zaszedł za daleko", żeby podjąć walkę z uzależnieniami. W zeszłym marcu 2024 r. świętował rok trzeźwości.
W rozmowie z "Grimsby Live" Bell wyznał: "To niesamowite. Nigdy nie myślałem, że będę żył, a co dopiero, że będę trzeźwy. Powinienem był umrzeć 20 lat temu z powodu życia, jakie prowadziłem, wstrzykując heroinę i crack kokainę każdego dnia, pijąc wszystko, co wpadło mi w ręce, paląc spice - nie było niczego, czego bym nie zrobił. W pewnym momencie znalazłem się na ulicy" Kontynuował: "Powiedziano mi, że jeśli nie pójdę na detoks, to umrę. Kiedy poszedłem, musiałem odstawić heroinę, crack, tabletki i metadon. Przez pierwsze kilka miesięcy było ciężko, ale z biegiem czasu było coraz łatwiej".
Bell ma ambitne plany na dalsze życie, które udało mu się odzyskać. Stwierdził: "Czuję się dobrze - jestem trzeźwy od roku i dwóch tygodni, po raz pierwszy odkąd skończyłem dziewięć lat. Idę na studia i chcę pracować w służbach antynarkotykowych i antyalkoholowych z osobami uzależnionymi". Podkreślił: ""Nie ma znaczenia, jak daleko zabrnąłeś, każdy może to zrobić".
info:
autor: molasar [ja :)] [mam 21 lat]
doświadczenie z dragami: tylko psychodeliki, 4 lub 5 podróży w przeciagu 3
lat
rodzaj i ilość substancji: [informacja zawarta w tekscie właściwym]
witam wszystkich amatorów psychodelicznych podróży!
stary rezerwat dębowy
A więc zaczęło się, piękna kwietniowa pogoda, wypożyczony pokój w akademiku służącym do kwaterunku studentów odbywających zajęcia terenowe. Nas kilku, zebranych by móc celebrować przejście przeze mnie 23 roku życia. Od dawna marzyłem o kwasie. Był on dla mnie mistyczną niewiadomą, substancją, która jako jedyna ciągnęła mnie do Siebie z mocą tysiąca uzależnień, niczym zakazany owoc Ewę. Jednakże nie chciałem przechodzić przez to sam. Zaprosiłem przyjaciół, trójka z nas zamierzała się oddać tej przyjemności.
Spokojny dzień.
Nie spałem całą noc. Po męczącym dniu w pracy usiadłem do komputera. Popracowałem do rana i poszedłem znów do pracy. Czas goni. Musimy oddać projekt za 3 dni. Nerwówka... Zmęczony jak pies wlokłem się do domu. 16:30 Przechodziłem obok apteki i kupiłem acodin, myląc go z thiocodinem. Chciałem kodę na zmęczenie, a kupiłem deksa. OK, niech będzie. Po drodze do domu spotkałem się z dilerem. W tym czasie zjadłem opakowanie acodinu (150 mg DXM). Pogadaliśmy i wróciłem do domu z jednym gramem maryśki. Zmęczony jak pies, niewyspany ale z jednym małym ziółkiem w dłoni.
Lekki strach, duża ciekawość, duże oczekiwania, duża wiara w siebie i fazę, spokojne otoczenie,
Godzina 9:30- Łykam 11 kapsułek, w których zamknąłem mieszankę imbiru i pieprzu czarnego. Obie te przyprawy mają za zadanie wzmocnić moje doznania. Kumpel (nazwijmy go Kleofas) łyka 10, ponieważ waży troszkę mniej. A przez "troszkę" rozumiem jakieś 10 kilo :) Moja waga to w chwili obecnej 88 kilogramów.
Całość popijamy sokiem z grejpfruta (ułatwia wchłanianie leków) zmieszanym z AAKG (kolejny wzmacniacz faz). Dodajemy do tego po 12 ml syropu Atussin.