Wprowadzenie:
Pewna Rosjanka chciała ukryć fakt, że sprzedaje narkotyki. Schowała je w niemowlęcym kombinezonie, a że nie miała kogo w nim nosić, wykorzystała... żywego kota.
Właścicielka kota, zakochana w pupilu do tego stopnia, że traktuje go jak dziecko i przebiera w dziecięce ubranka? Nie, to nie ten przypadek. Pewna Rosjanka chciała ukryć fakt, że sprzedaje narkotyki. Schowała je w niemowlęcym kombinezonie, a że nie miała kogo w nim nosić, wykorzystała... żywego kota.
Nie był to kot w butach, a kot... w niemowlęcym kombinezonie. Zwierzak nieświadomie został wspólnikiem, a właściwie zakładnikiem handlującej narkotykami kobiety.
Mieszkanka Kraju Krasnojarskiego próbowała zarobić na życie, sprzedając mefedron. Według polsatnews.pl, Rosjanka stwierdziła, że zabronione substancje ukryje w niemowlęcym kombinezonie, ale brakowało jej dziecka, które mogłaby w nim umieścić. W dziecięcym ubranku schowała więc kota, a także paczki z mefedronem.
Rosjanka sprzedawała narkotyki w Niżnym Tagile (azjatycka część Rosji). Kręciła się nieopodal jednego z ośrodków wczasowych. Byłą z nią nieletnia córka i — jak mogło się wydawać na pierwszy rzut oka — niemowlę.
Patrolujący okolicę policjanci zauważyli jednak, że kobieta usiłuje sprzedać narkotyki. Jakież było ich zdziwienie, gdy zajrzeli do niemowlęcego kombinezonu i odkryli, że wcale nie ma w nim dziecka.
Kot raczej nie był świadomy, że uczestniczy w niecnym procederze. Wydawał się dość zrelaksowany i cierpliwy. Chyba nawet uciął sobie drzemkę.
O relaksie mogła za to zapomnieć właścicielka zwierzęcia. W kombinezonie policjanci odkryli saszetki z narkotykami, a w wynajmowanym przez kobietę mieszkaniu znaleziono nie tylko narkotyki, ale i wagi elektroniczne oraz materiały do pakowania.
Jak się okazało, Rosjanka porcjowała i sprzedawała narkotyki, które otrzymała od anonimowego sprzedawcy. Kontaktowała się z nim przez komunikator internetowy. Mężczyzna, obawiając się konsekwencji, zostawiał zabronione substancje w skrytce.
Pomysłowa mieszkanka Kraju Krasnojarskiego została zatrzymana przez policję.
Mieszkanie przyjaciół.
Wprowadzenie:
Nastawienie psychiczne bardzo dobre, przystanek, wieczór. Nastrój wyrównany, podekscytowanie. Oczekiwania raczej niskie.
Jesień 2010
Wiek i doświadczenie: 24; marihuana, dxm, benzydamina, gałka, amfetamina, metkatynon, mefedron, 2c-e, 4-ho-met, 4-aco-dmt, 2c-p, metylon, butylon
Waga: ok 105 kg
Substancja i dawkowanie: 16.5mg 2c-p (roztwór alkoholowy); T+ 0- 14 mg
T+ 5h- 2.5 mg
Set & Settings: ciepły czerwcowy dzień, który miał zostać umilony synestetycznym terrorem. Towarzyszyła mi dziewczyna (trzeźwa)
Bardzo dobry, duża ekscytacja i ciekawość, ale bez niepokoju (ze względu na wcześniejsze doświadczenia psychodeliczne, i wydaje mi się że dosyć dużą samokontrolę). Miejsce podróży wśród natury (choć nie do końca dzikiej, bo był to park), w razie czego przygotowane tripkillery.
Ten tripraport jest opisem mojego pierwszego razu, z własnoręcznie wychodowanymi psilocybe cubensis mckennai. Cała hodowla zajęła jakieś 3 tygodnie, i przebiegła bez większych problemów, toteż gdy ostatni grzybek zrzucił zasnówkę, natychmiast wszystkie ususzyłem, i przygotowałem się do sprawdzenia. Na pierwszy test zaprosiłem dwie osoby, które będę nazywać K i M. Set&Setting: Bardzo pozytywny, zero niepokoju, spora ciekawość.