Maroko wydaje pierwsze pozwolenia na uprawę marihuany

Maroko wydało w tym tygodniu pierwsze zezwolenia na legalną produkcję konopi, ale niektórzy rolnicy w regionie słynącym z produkcji haszyszu zastanawiają się, czy skorzystają na tej reformie.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Fakty Konopne

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

79

Maroko wydało w tym tygodniu pierwsze zezwolenia na legalną produkcję konopi, ale niektórzy rolnicy w regionie słynącym z produkcji haszyszu zastanawiają się, czy skorzystają na tej reformie.

Maroko, północnoafrykańskie państwo, oficjalnie uruchomiło w ubiegłym tygodniu swój legalny przemysł konopny, wydając 10 pierwszych zezwoleń na produkcję marihuany w tym kraju. Rząd marokański zalegalizował regulowaną produkcję i komercjalizację konopi indyjskich do celów medycznych i przemysłowych w marcu zeszłego roku.

Zgodnie z prawem rolnicy z północnych obszarów Maroka, którzy organizują się w kolektywy, będą stopniowo mogli uprawiać konopie indyjskie, aby zaspokoić potrzeby legalnego rynku. Abdeluafi Laftit, minister spraw wewnętrznych królestwa Alaouite, panującej monarchii w Maroku, powiedział, że legalizacja marihuany jest częścią planu rządu mającego na celu stworzenie nowych „możliwości rozwoju”, według Morocco World News.

Licencję na uprawę marihuany w Maroko

We wtorek Narodowa Agencja Regulacji Działalności Konopi (ANRAC), agencja utworzona w celu regulowania nowo legalnej branży, wydała pierwsze 10 zezwoleń na uprawę i produkcję konopi.

Agencja udzieliła również zezwolenia upoważnionym firmom na wprowadzanie do obrotu i eksportowanie konopi indyjskich i pochodnych konopi do celów farmaceutycznych, medycznych i przemysłowych. Zgodnie z oświadczeniem wydanym przez ANRAC, posunięcie to jest częścią wdrożenia zeszłorocznej ustawy o legalnym używaniu konopi indyjskich.

Zgodnie z planem, ANRAC zezwoli rolnikom na uprawę i przetwarzanie konopi za pośrednictwem sieci ściśle regulowanych spółdzielni rolniczych. Zezwolenia będą wydawane na poziomie prowincji w prowincjach Al Hoceima, Chefchaouen i Taounate, w sposób stopniowy, zgodnie z potrzebami legalnego rynku konopi indyjskich.

ANRAC zauważa, że nadal bada perspektywy legalnego rynku konopi indyjskich, aby wspierać rozwój w całym sektorze i ułatwić przejście na regulowany rynek rolnikom, którzy od pokoleń produkują haszysz na nielegalny rynek europejski.

Problem hodowców w górach Rif

Jednak rolnicy w górach Rif w Maroku, gdzie produkcja haszyszu na dużą skalę ma miejsce co najmniej od XVIII wieku, obawiają się, że rządowe represje wobec nielicencjonowanej produkcji i powolne tempo wydawania pozwoleń spowodują straty. Historycznie region dostarczał około 70% haszyszu na nielegalny rynek europejski.

Souad, hodowca konopi z wioski Azila, powiedział, że marokańscy hodowcy konopi nie są pewni swojej przyszłości i uważają, że rządowy plan legalizacji marihuany nie przyniósł jeszcze żadnych korzyści.

„Wciąż jesteśmy przywiązani do tej rośliny, ale przestała nam dawać cokolwiek”, powiedział Souad dla WION News.

„Nikt już tego nie chce” – dodała. „Nasze życie jest teraz ciężkie”.

Mimo, że ma ponad 60 lat, Souad nadal uprawia konopie wraz ze swoimi synami. Ma nadzieję, że legalizacja przyczyni się do dobrobytu jej rodzinie i zmarginalizowanym regionom gór Rif, ale szansa na sukces nie jest wcale pewna.

Ponieważ prace na rzecz reformy konopi w Europie nie idą zbyt szybko, rynek marokańskiego haszyszu znacznie spadł. Dochód z konopi indyjskich rolników w Maroku spadł z 500 milionów euro rocznie na początku XXI wieku do mniej niż 325 milionów euro w 2020 roku, jak wynika z badania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 2021 roku.

„Rynek drastycznie spadł”, powiedział Karim, inny hodowca w Azila.

W tym roku Karim stanął przed dodatkowymi wyzwaniami spowodowanymi najgorszą suszą, jaką region widział od dziesięcioleci. Z powodu braku wody w tym roku był w stanie uprawiać konopie tylko na części swojej ziemi. Rolnicy dostrzegają również zwiększone wysiłki rządu na rzecz powstrzymania nielegalnej produkcji, ponieważ zaczynają regulować rynek konopi w Maroku.

„Rolnicy są słabym ogniwem w łańcuchu dostaw – to my płacimy cenę” – narzekał Karim. „Jedyną opcją, jaką nam pozostało, jest więzienie” – dodał.

Oceń treść:

Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • 4-HO-MET
  • Etanol (alkohol)
  • Pierwszy raz

Bardzo mroźny Wielki Piątek roku 2013 w okolicach Wrocławia. Data została wybrana całkowicie spontanicznie, być może tego samego dnia. Za scenę wydarzeń posłużyła szeroko rozumiana przestrzeń wiejska. Nastrój pozytywny, oczekiwania raczej niewielkie, nastawienie na przeżycia czysto rozrywkowe przy znacznym dystansie do doświadczeń egzystencjalno-mistycznych. Współtripowicze ogarnięci, reszta osób - niezbyt.

Na chwilę przed pierwszym tripem poprzysięgłem sobie, że wykreślę z osobistego słownika wyrazy takie jak Wszystko, Wszechświat, Śmierć, Życie, Miłość, Nienawiść oraz Fraktal, bo smutna prawda sprowadzała się to tego, że przygoda z mahometem w zamierzeniu miała być czymś mało refleksyjnym i możliwie pozbawionym tandetnego mistycyzmu. Tak zwany rozpiździel na systemie wartości słabo komponował się z solidną dawką tak zwanej rekreacji, na którą od jakiegoś czasu liczyłem.

  • Marihuana



Substancja: DXM, 450 mg, przed i w trakcie MJ




Przedmowa: Wszyscy ktorzy brali DXM wiedzą, że zaniki pamięci krótkotrwałej praktycznie uniemożliwiają szczegółowe opisanie tripu. Opisałem więc to, co z niego pamiętam izawęziłem to tak, by wyglądało jak spójna historia.



  • Benzydamina


Nazwa substancji: Benzydamina (Tantum Rosa) Pierwszy raz



Poziom doświadczenia użytkownika: Marihuana (pewnie nie zliczę ile razy), Alkohol (podobnie jak w wypadku MJ),Grzyby Psylocibe (regularnie co sezon i nie tylko od 3 lat), Amfetamina (kilka razy), MDMA (tez kilka razy), DXM (około 8-9 razy), Karbamazepina (raz i szkoda było czasu) efedryna(dzień wcześniej przed benzydaminą i też bez wyraźnych odczuć ani pozytywnych ani negatywnych) i TYLE...



dawka, metoda zażycia: 1 saszetka Tantum Rosa bez ekstrakcji


  • 5F-PB-22
  • Uzależnienie

Nie pamiętam nawet swojego pierwszego razu z tą substancją. Naprawdę. Zaczęło się od tego, że popalałam od czasu do czasu w lufce. W pewnym momencie miałam całe poparzone usta, bo jedna, dwie, czy pięć lufek nie wystarczało żeby się upalić. Przerzuciłam się na bongo. Dym był przyjemniejszy. Wmawiałam sobie, że palę tylko dlatego, że lubię jego wygląd. Jestem osobą widzącą piękno w totalnie małych rzeczach. Głównie to pomagają dostrzec mi narkotyki. Nigdy wcześniej nie sądziłam, że będę w stanie zachwycać się niesamowicie prostymi rzeczami, które ludzie mijają obojętnie.