Włochy zalegalizują marihuanę? 57 proc. społeczeństwa jest za

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Bussiness Insider

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

99

Ogólnokrajowe referendum w sprawie legalizacji konopi indyjskich we Włoszech odbędzie się prawdopodobnie na początku przyszłego roku. Jeśli włoscy wyborcy zagłosują za, może to wywołać efekt domina w całej Europie.

Zwolennicy referendum zebrali już ponad 500 tys. podpisów, minimum wymagane do przeprowadzenia ogólnokrajowego plebiscytu. Otwiera to drogę do głosowania nad dekryminalizacją marihuany - informuje Reuters. Jeśli referendum dojdzie do skutku, będzie miało na celu zalegalizowanie uprawy konopi na własny użytek i złagodzenie sankcji za inne przestępstwa związane z konopiami indyjskimi.

Z sondaży wynika, że 57 proc. uprawnionych do głosowania poprze tę propozycję. Włochy mają więc szansę, by zmienić swój obecny, restrykcyjny system w najbardziej liberalny w Europie.

Nowe podejście do marihuany przyniosłoby wiele korzyści finansowych i ekonomicznych, co pokazują doświadczenia USA i Kanady. Włoski rynek rekreacyjnej konsumpcji jest prawdopodobnie wart około 8 mld euro - wynika z szacunków Piero Davida, badacza z National Research Council. Po zalegalizowaniu i opodatkowaniu na poziomie 75 proc., czyli mniej więcej na równi z papierosami, do kasy państwa wpłynęłoby 6 mld euro rocznie - pisze Agencja Reutera. Oszczędności przyniosłaby też mniejsza liczba procesów sądowych i aresztów.

Są też inne korzyści. Według włoskiego prawa, dozwolone są rekreacyjna konsumpcja w małych ilościach oraz wykorzystanie marihuany do celów medycznych. Sprzedaż i produkcja marihuany są przestępstwem. Państwo posiada de facto monopol na produkcję do legalnego użytku, ale nie jest w stanie zaspokoić rosnącego popytu. Sama konsumpcja medyczna skoczyła rok do roku o 30 proc., do 1,1 tony w 2020 r., pokazują oficjalne dane. Zwolennicy legalizacji twierdzą, że dopuszczenie nowych graczy do produkcji marihuany do różnych zastosowań przyniosłoby 35 tys. nowych miejsc pracy.

Oceń treść:

Average: 10 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • 2C-E
  • Dekstrometorfan
  • Tripraport

Nastawienie na mocne przeżycie, sam w domu.

 

Około 3 w nocy spożyłem 450mg DXM. Pół godziny wcześniej zjadłem także 3 ząbki czosnku i 7,2 gram lecytyny. Faza była lekka, brak OEV i lekkie CEVy. Prawdziwa faza zaczęła się dopiero później.

O 7 rano tego samego dnia wziąłem kolejne 300mg DXM, poprzedziłem to zjedzeniem 3 ząbków czosnku i 3,6 gram lecytyny. Odczekałem dwie godziny i spożyłem 40mg 2C-E. Była godzina 9 rano i to uznaje za początek tripa.

  • Etanol (alkohol)
  • Marihuana
  • Metoksetamina
  • Pozytywne przeżycie

Ogólne nastawienie jak najbardziej pozytywne oraz ekscytacja przed spontanicznym tripem. Setting nie wyglądał już tak kolorowo - komplet domowników w mieszkaniu, aczkolwiek z racji względnie późnej pory jedynie siostra pozostała na posterunku.

 Główna akcja miała miejsce w nocy z 22 na 23 sierpnia. Dzień minął mi na mniej lub bardziej udanych przygotowaniach do kampanii wrześniowej. Po nauce odczułem potrzebę relaksu, więc szybka mobilizacja i ekipa na wieczorne piwko zmontowana. Po wypiciu i spaleniu blanta powoli każdy udaje się do domu. Ja nie czuję się do końca ukontentowany, więc postanawiam wprowadzić w życie plan dysocjacyjnego tripa. Podczas drogi do domu odczuwam ekscytacje i podniecenie porównywalne z tym z pierwszych lotów.

  • Metoksetamina
  • Przeżycie mistyczne

Nastawienie dobre, to już n-ty raz z mxe. Wszystko odbywa się w moim mieszkaniu wraz ze współlokatorami, także pod wpływem. Nie odgrywają oni jednak roli.

Pozwoliłem sobie zaniedbać standardowe cechy tripraporu. Czasu i tak nie czułem. Opowiadanie.

 

  • Grzyby halucynogenne
  • Pozytywne przeżycie

Festiwal Psytrance-owy w Bieszczadach. Pozytywne, festiwalowe nastawienie. Byłem pewny, że otoczenie jest bezpieczne i w razie złych doświadczeń mogę liczyć na pomoc mojego towarzysza, tripsitterów albo innych festiwalowiczów

Drugiego  dnia  festiwalu,  około  północy  spożyliśmy  z  towarzyszem  po  połowie  dawki suszonych  grzybów  psylocybinowych.  Pałaszowaliśmy  je  w  namiocie  na  chlebie  z  powidłem,  nie spodziewając  się  specjalnych  fajerwerków.  Grzyby  miały  podobno  działać  bardzo  słabo.

  Zaraz  po zjedzeniu  spakowaliśmy się i  poszliśmy  na  szczyt  wzgórza  na,  trwający  w  najlepsze  od  dwóch  dni, festiwal. Skierowaliśmy się w stronę leśnych ścieżek, które biegły między scenami i wypatrywaliśmy pierwszych grzybowych efektów.