Wszystko co napisalem, jest wylacznie fikcja literacka. Ofkoz. ;)

"Nadużyciem jest posługiwanie się twierdzeniem, jakoby Urząd Skarbowy chciał sprzedać linię do produkcji narkotyków"
Nie dojdzie do przeprowadzanej przez Urząd Skarbowy w Tucholi sprzedaży z wolnej ręki, która powinna wzbudzić ogromne zainteresowanie osób produkujących narkotyki i zażywających je. Skarbówka wystawiała m.in. szklane lufki, komorę wegetacyjną czy woreczki strunowe. Wystawiała, bo gdy o sprawie zaczęło być głośno, sprzedaż w popłochu odwołano. Rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy tłumaczył, że "wykonywano jedynie postanowienie sądu".
Zgodnie z procedurą Urząd Skarbowy w Tucholi wystawił na sprzedaż przedmioty, które zostały zarekwirowane osobom produkującym marihuanę. Ponieważ 2 licytacje nie doszły do skutku, ustalono, że 29 listopada zostanie przeprowadzona mniej sformalizowana sprzedaż z wolnej ręki.
Jej przedmiotem miało być m.in. 13 szklanych lufek, woreczek strunowy z dwoma nasionami barwy brązowo-zielonej, namiot (komora wegetacyjna), mała waga elektroniczna, 31 plastikowych doniczek, dwie lampy z żarówkami i przewodami. I chociaż ostatecznie do sprzedaży z wolnej ręki nie dojdzie, urząd nie przyznaje, że zauważył w niej coś niestosownego.
- Nadużyciem jest posługiwanie się twierdzeniem, jakoby Urząd Skarbowy chciał sprzedać linię do produkcji narkotyków - powiedział w rozmowie z nowosci.com.pl Bartosz Stróżyński, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy.
Urzędnik uważa, że "przystępując do licytacji wymienionych przedmiotów naczelnik Urzędu Skarbowego w Tucholi wykonywał jedynie postanowienie sądu, który w tej sprawie orzekł przepadek całości mienia na rzecz Skarbu Państwa". I zaznacza, że "zabezpieczone substancje psychotropowe i środki odurzające, mogące stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla życia i zdrowia, zostały przekazane policji, która je utylizowała".
O tym, co należy zrobić z kłopotliwym sprzętem, ma zadecydować specjalnie powołana w tym celu komisja.
Wszystko co napisalem, jest wylacznie fikcja literacka. Ofkoz. ;)
Puste mieszkanie, słoneczne, jesienne popołudnie
Chciałbym Wam opowiedzieć o tripie, który zmienił moje życie.
Faza 1 - Desperackie poszukiwanie pomocy
Nie wchodząc w szczegóły, od około 15 roku życia miałem problemy z emocjami, a kilka lat później przestałem je czuć, co przekształciło mój umysł w stu procentowy racjonalizm, a następnie doprowadzając do głębokiej depresji i problemów z uzależnieniami. Poprzez pomoc mam na myśli pomoc w odstawieniu używek i podniesienie jakości mojego życia.
Faza 2 - Przygotowania i zdobywanie wiedzy
Wogole zastanawiam się czy pisac czy nie pisac tego trip-reporta bo
jest zbyt charakterystyczny i rozpoznawaly, ale po chwili namyslu wale
to i pisze.
Zeby nie zanudzac postanowilem nie rozpisywac sie za bardzo co i jak i
ogolnie skoncentruje sie na samym tripie :)
Park następnie moje mieszkanie
Dawka: 300 mg kodeiny (dwie paczki Thiocodinu) + sok z białego grapefruta
Doświadczenie: Marihuana, DXM, Kodeina, Alkohol, Alprazolam, Lorazepam