Rolnik legalnie uprawia konopie. Ludzie i policja nie dają mu spokoju

- Używajcie moich konopi do woli! – zachęca rolnik Roman Szewczyk (62 l.). Jego uprawą już kilkakrotnie interesowali się policjanci, a często się zdarza, że amatorzy marihuany wyrywają mu z pola kilka roślin i odjeżdżają z piskiem opon.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Faklt
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Tytuł oryginalny, szczególnie urzekło nas zestawienie "Ludzie i policja"...

Odsłony

936

- Używajcie moich konopi do woli! – zachęca rolnik Roman Szewczyk (62 l.). Jego uprawą już kilkakrotnie interesowali się policjanci, a często się zdarza, że amatorzy marihuany wyrywają mu z pola kilka roślin i odjeżdżają z piskiem opon.

– W zeszłym roku, gdy po raz pierwszy posiałem konopie włókniste w swoim ogrodzie, to niemal co noc jakiś amator konopi przełaził przez płot i kradł kilka roślin – śmieje się rolnik, właściciel 20-arowego pola z konopiami w miejscowości Kręgi (Zachodniopomorskie).

Uprawą tej wzbudzającej niezdrową ciekawość ludzi rośliny rolnik zajął się, gdy jego żona Agnieszka zachorowała na raka i razem poszukiwali naturalnych sposobów, które pozwoliłyby ją wspomóc w walce z chorobą. Teraz pani Agnieszka codziennie pije napar z konopi, który ma m.in. działanie przeciwbólowe.

– Kiedyś ta roślina była powszechnie uprawiana przez polskich rolników – mówi Szewczyk. – Jej włókna były wykorzystywane w produkcji odzieży, papieru i sznurka. Teraz znajduje zastosowanie w budownictwie do ocieplania domów. Mnie szczególnie zainteresowały jej bogate właściwości lecznicze i dlatego ją hoduję.

Niestety, większość Polaków zna tylko konopie indyjskie pod nazwą marihuana i kojarzy je z narkotykami. Właśnie dlatego rolnika kilkakrotnie już odwiedziła policja i sprawdzała, czy ma wymaganą zgodę na uprawę tej rośliny. W tym roku, aby uniknąć nocnych wizyt na swoim podwórku, Roman Szewczyk zasiał również pas roślin już za płotem wzdłuż drogi. – Każdy kto chce, może sobie trochę narwać – mówi pan Roman.

Oceń treść:

Average: 9.8 (5 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Marihuana

Wiek, waga: 23 lata, 100 kg masy ciała;

Doświadczenie: marihuana, szałwia wieszcza, powój hawajski, grzyby psylocybinowe, kratom, amfetamina, xtc

Substancja: łysiczki kubańskie: 25g świeżych + 1g suszonych; marihuana: 0,2g

Set & settings: wyjdzie w trakcie czytania...

Prologue: Jemy grzyby.

- Masz grzyby, może zjemy razem? Pyta się mnie kolega "K",

- Przyjadę za godzinę!

Wiedziałem że nie mogę mu odmówić, nie dzisiaj...

  • Grzyby halucynogenne

Będąc już doświadczonym pożeraczem grzybów chciałem wrócić do mojej pierwszej jazdy grzybowej, która była moją inicjacją do psychodelicznego świata. Z pewnościa pewien wpływ na to opowiadanie będzie miał nastrój w jakim się znajduje... ciemna noc, mróz za oknem, jutro znów do pracy, nikt mnie nie kocha, nic mi się niechce... typowy jesienno-zimowy przedświąteczny nastrój.




  • Etanol (alkohol)
  • Mefedron
  • Tripraport
  • Tytoń

początkowo pozytywnie, potem zwał, kolory spacer, deprecha.

Kiedy teraz o tym myślę, w sumie nie wierzę trochę w to, co się wydarzyło. 

I w to że główną bohaterką całej sytuacji byłam ja. 

Pojechałam odebrać prezent. 

Brałam to wcześniej już dwa razy, raz samo z alko - nic takiego się nie stało, drugi raz z fetą. Po tej mieszance - najgorszy zwał w życiu, jeden z najgorszych dni w życiu. 

 

Ale ten dzień był zupełnie inny. Pierwsza kreska weszła dość szybko, popita piwkiem. 

  • Bad trip
  • Gałka muszkatołowa

Set: Niby w porządku, bo wyniki badań lekarskich wykluczyły wszystkie "złe rzeczy", ale ponad miesiąc potężnego stresu jednak został w ciele i głowie... "Coś" mi mówiło, że to zły pomysł, ale nie - ja zawsze wiem lepiej... Chciałam zabawy, relaksu, fajnych wkrętów przy mantrach. Pozytywne nastawienie po lekturze fajnych raportów. Setting: mój pokój, zapas Coli i jedzenia - łóżko, kocyk, lapek, muza - wszystko co do przeżycia potrzebne. W razie czego - Z. przybiegnie na pomoc.

* tytuł raportu wymyśliła dla jaj kumpela (nazwijmy ją Z.). Wtedy jeszcze nas bawił… Drugą część dopisałam już post factum.

Kończę ten opis przeżycia 21.10.14., po powrocie z toksykologii, w 65 godzinie od zażycia – ciągle lekko rozbita, wystraszona, pokłuta, z przykurczami mięśni i chyba na kacu po klonazepamie. Zimno.

Tylko wątki od 17.46 do 22.00 pisałam na bieżąco, czyli 18.10. Reszta powstaje tej chwili.

So, 18.10.14…