Polak w Paryżu - kokaina w butach

Skrytka w butach okazała się niewypałem.

Anonim

Kategorie

Źródło

poland.com/PAP

Odsłony

2600
Obywatel polski został zatrzymany na paryskim lotnisku Roissy, kiedy odkryto, że przewozi w butach ponad kilogram kokainy - poinformowała dzisiaj francuska służba celna.

25-letni Polak przyleciał z Brazylii i z Roissy miał kontynuować podróż do Polski. Narkotyk ukrył w podeszwach butów.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Juby (niezweryfikowany)
Lubie sie napic :)
Chlor (niezweryfikowany)
Ja też lubie pić (piwo, wino, wiskey, szczerze mówiąc to prawie wszycho) <br>a najlepsze są eksperymenty(mixy, uboty i te sprawy) pozadro:)
wolny od ćpania (niezweryfikowany)
hahahahahahaha alko jest najlepsze pod słońcem!!! trzeba podtrzymywać tradycje staropolskie:-] nie ma to ja doborowe towarzystwo ,skrzynka wódku, suto zastawiony stół i dobra muza :-) <br> pozdrowienia dla pijaków z Brzegu i Bydgoszczy!! od żulerni z Poznania!!! :-)))
Olej (niezweryfikowany)
Do alkoholu mam mieszane uczucia, ale to ze powstał nowy podrozdział pod tym tytułem to bardzo słusznie ze strony redakcji, brakowało go.
Prezes (niezweryfikowany)
Do alkoholu mam mieszane uczucia, ale to ze powstał nowy podrozdział pod tym tytułem to bardzo słusznie ze strony redakcji, brakowało go.
Alkoholik (niezweryfikowany)
Do alkoholu mam mieszane uczucia, ale to ze powstał nowy podrozdział pod tym tytułem to bardzo słusznie ze strony redakcji, brakowało go.
Alkoholik (niezweryfikowany)
Najgorsze z odwykiem jest to, ze z flacha na dobre sie trzeba pozegnac... Jak studia zawalilem, to zrobilem przerwe 1,5 roku, i myslalem, ze mam to pod kontrola, a potem wpadlem na 2 piwa do knajpy i mnie wieczorem do domu prowadzic trza bylo! Stara jak mnie zobaczyla, tylko &quot;znowu? &quot; od niej uslyszalem, jakbym sie ostatnio zaledwie wczoraj upierdzielil! A juz z reszty tygodnia niewiele pamietam... I tyle, jak odstawkowe objawy wytrzymam, to ani kropli wiecej, to jedyna skuteczna metoda!
I dlatego (niezweryfikowany)
Kiedy patrzę na garbatych okularników, którzy zakuwają po 6 godzin dziennie i pomimo nawet często pełnoletności nieznających smaku i działania alkoholu, a z drugiej strony na zagorzałych imprezowiczów pijących i balujących codziennie to nie mogę siebie zaliczyć do żadnej z tych grup. Żyję gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami. Zastanawiam się tylko czy znalazłem złoty środek czy też jestem w polowie drogi, która zaprowadzi mnie do patologicznego alkoholizmu? <br>
Alchemik (niezweryfikowany)
Panowie bracia - pomóżcie <br>NNurtuje mnie pytanie - o intereakcje kofeiny i alkoholu <br>może być duża dawka kofeiny i alkoholu albo jedna małą a druga duza <br> <br>ZAUWAŻCIE !!! <br> <br>Kofeina teoretycznie powinna neutralizować hamujący wpływ alkoholu na ośrodkowy układ nerwowy - ale pewne cechy upojenia alkholowego powinny zostać nasilone. <br> <br>Poza Tym substancje ty BYĆ MOŻE zwiększają swoje steżenie we krwi. <br>Teraz mi tu pewnie ktoś powie że na niego kofeina nie działą - no to weźmy pod uwagę większą dawke <br>200-500mg <br> <br>I TUTAJ UWAGA - na RED BULU pisze - aby nie mieszać go z alkoholem - wg relacji moich kumpli - połączenie alkoholu z redbulem powooduje zwiększenie fazy, <br>mimo że takie połączenie nie jest zalecane jest stosowane - pytanie czy producentom red bula chodzo o zawartą kofeine czy o np tauryne hm... <br> <br>Zauważcie że kofeina i alkohol maja wspolne pene cechy - np uzallezniają, poprawiają nastrój, podnoszą ciśnienie, działają moczopędnie znoszą hamulce, działają przeciwbólowo, uważane za AFRODYZJAKI... <br> <br>coś w tym musi być - herbata z prądem - po góralsku, pepsi z wódką na szkolnych dyskotekach - po którym młode damy obdarzają CIELESNYMI ROZKOSZAMI gentelmanów nie baacząc na stan i urodzenie :) - a potem ozdabiają komnaty haftami i leżą w rowie ach... cola z rumem, kawa z koniakiem, herbata ze spirytusem, Red Bull z likierem, <br> <br>ktoś coś o tym wie, zna sie na interreakcjach, współdziałąniu wpływie kofeiny na faze po alkoholu lub wpływie alkoholu na haj wywołany kofeiną?? piszcie na maila (kliknijcie w moją ksywke &quot;Alchemik &quot; albo na komentarzu zaby inni poznali wiedze <br>z góry dziękuje za pomoc wielcy mądrzy bracia <br>
Piwosz (niezweryfikowany)
nie rozumiem po jakiego chuja cpac skoro mozna sie najebac ;) nie mowie tu o jakichs najebkach dzien w dzien ale przy weekendzie obalic z kolegami flaszeczke i kilkra browarow to jest piekna sprawa ;) a nie jakies tam cpanie ! JEBAC NARKO !
i tu sie mylisz .... (niezweryfikowany)
Dla mnie to alhokol sprawuje się idealnie, jeśli chodzi o zwielokrotnianie doznać wywołanych innymi dragami, dla przykładu zapomniany Pabialgin, wciąż dostępny barbituran, i to bez recepty - spokojnie wystarczy 10 tabsów i 2 browary żeby zrobiło się naprawdę przyjemnie. Nie wspominając już o wszystkich benzodoazepinach, wtedy 1 browar wystarczy żeby spotęgować działanie, chociażby Xanax czy Tranxenene. <br>Pozdro. <br>
Ty (niezweryfikowany)
Kiedy patrzę na garbatych okularników, którzy zakuwają po 6 godzin dziennie i pomimo nawet często pełnoletności nieznających smaku i działania alkoholu, a z drugiej strony na zagorzałych imprezowiczów pijących i balujących codziennie to nie mogę siebie zaliczyć do żadnej z tych grup. Żyję gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami. Zastanawiam się tylko czy znalazłem złoty środek czy też jestem w polowie drogi, która zaprowadzi mnie do patologicznego alkoholizmu? <br>
Marcepan (niezweryfikowany)
Osobiscie zgadzam sie ze wszystkimi, ktorzy uwazaja, ze dobra najebka jest lepsza od dragow - wszystko oczywiscie w odpowiednich ilosciach, bo z alkoholem rownie latwo przecholowac co z narkotykami. Dla mnie, coweekendowa impreza w ulubionym gronie, pare piwek czy kielonkow + sluszna muza to cos pieknego. Warto czekac nawet caly tydzien. <br>Pozdrawiam ekipke ze Zgorzelca - marcepan:)
Gorgoroth (niezweryfikowany)
Witam mam pytanko dzisiaj saszczepiono mnie przeciwko grużlicy , dwa dni wcześniej brałem DXM (jeszcze stoje na nogach :P ) , ale pytanko nie ma nic do DXM , a mianowicie czy 3 dni po szczepionce można już pić alko , zdaniem pielegniarki do 1 tygodnia czasu NIE , chciałem się zapytać o wasz zdanie btw. jakie efekty ubozne po najebaniu sie 3 dni po szczepionce moga wystąpić ?? plz o szybką odpowiedz &gt;&gt;&gt;
gal anonim (niezweryfikowany)
w paru slowach strescis sie nie da. Pierwsze picie, nie orientowalem sie jeszcze jak to dziala to zarazem moj pierwszy sex. Z rwaniem lasek nie mialem problemu, ale wieksze byly z tzw zamknieciem transakcji, czyli wycieczka do wyra. Ale po piwku, winku problemow nie bylo. Przez caly ogolniak stalo sie to moim hobby. liczby dziewczyn nie policze, czasami przypadkiem przy jakims deja-vu przypomina mi sie kolejkna twarz sytuacja. Przed matura chcialem zliczyc, ale bylo tego grubo ponad sto. Studia, akademik picie, czasami na zajecia, cwiczenia szlem nawalony a w torbie mialem jeszcze kilkanascie browcow, krore obalalem na zajeciach, czasami szedlem sasnac w sraczu, czasem kumple pomagali mi wyjsc po zajeciach z sali, czasami wynosili. Zapomnialem napisac, ze walilem gaz na zajeciach, jak sie jakis asystent tylko odwrocil szlo browar, czy po kielichu, potem akademik, pokoj zawsze byl otwarty dla wszystkich, mialem podobna do mnie ekipe, bzykalismy wszysko, czasami w kolejarza. Seks w popkoju, na korytarzu, pod prysznicami, po alkoholu to latwe, widzisz kumpela idzie sie kompac, idziesz do damskich prysznicow, wchodzisz pod zxaslonke, z tekstem umyc ci plecy ? jak powie spierdalaj, to mala strata, nikt sie nie gniewa, jak robisz glupoty na gazie, ale sredni 1 na 3 proby konczyly sie sukcesem. w wekendy akademik a raczej stolowke wynajmowano na wesela, to juz doslownie orgia na full, nie chcer mi sie pisac. najlepiej na koncercie ona w gdansku pamietam, rok chyba 2000 na samym koncercie i po zaliczylem 8 roznych towarow w drodsze na sopor i spowrotem wzdloz plazy na gdansk, innym razem pora pozna, lokal pustoszeje, w salce pare osob, w obok na bilardzie ciemno, pare slow.... heh i sex na stole bilardowym. Praca, szybki awans, picie z kontrahentami sprawialo, ze mialem z nimi duzo lepsze relacje, bylem liderem, kasa.... dupy. Potem dzialalnosc na granicy prawa, nigdy bym sie nie odwazyl po trzezwemu, ale po paru voltach.... wszystko schodzilo bezstresowo. pamietam ognisko u chlopa, jak mu trzy corki w stodole wydymalem. Cpunow nie lubie, to glupota, a moze nawet im troche wspolczuje, cpun nigdy nie ma taryfy ulgowej, tak jak pijak. Pijakowi mozxna duzo wiecej, spoleczenstwo wiele wybacza. wazne aby dbac o higiene, dobrze sie odzywiac, ubierac i nie wygladac jak kloszard, wtedy ludzkosc wybaczy ci wszysko, wychodzac z zalozenia, ze kazdemu moze sie zdazyc. Koncert, zalapalem sie do pomocy w organizacji koncertu. dostalem fuche od tzw dymu, czyli takiego gowna co puszcza sie z rury, aby ludzie mniej widzieli. znana piosenkarka. namawiana ja na kieliszek wina po koncercie, odmawiala, poszedlem podziekowac za wspolprace weszlem do jej garderoby, widziala, ze jestem na cyku. A co mnie wali, wyciagnelem skorzana piersioweczke i zapytalem, nie wiem, czy pani cos takiego pije, wiec nie wiem, czy moge proponowac, ale musze jeszcze poczekac na kase za robote, wiec moge walnac tutaj z dwa kielonki, bo nie chcem, abny organizatorzy widzieli. Powiedziala, jasne, jak pan musi. Walnalem wiec kielon (piersiowki maja takie zakretki bedace zarazem kielonem) w pewnym momencie odzywa sie gwiazda, wie pan co, nerwy mi puszczaja, poczestuje mnie pan ? <br>Mowie jasne walnela ze mna dziale, zaproponowalem na druga noge, poszlo bez problemu. Mowie, nie spodziewalem sie, ze jestes taka spoko, normalna dziewucha, ona na to, sluchaj, a nie wygadasz sie ? <br>ja mowie, a niby po co. Podala mi numer pokoju w hotelu, dala do reki kase na flache i cos do tego. Wzielem, za 15 minut bylem. Byla zmieszana, ze moze tego moze nie, ze to tamto, ok powiedzialem, to ja spadam, moge walnac w szklane na droge ? <br>Ona jasne, ja-nalac ci na rozchodne.... i tak wywalilismny flache. Opowiadala o calym swoim zyciu, na koniec przytuleni poszlismy do wyra. <br>Powiem tak, mam nadzieje, ze tego nie czyta, a jak czyta, to wie co czulem, bo jej to powiedzialem. moze powiem, co powiedzialem, ze drewniana jest, bo co jest wart sex, jak nie mozna tak, bo sie fryz popsuje, calowac nie moge, abym nie podrapal twarzy nawet cycucha pocalowac powyzej sutkow nie moglem, bo widac zza dekoldu, o zesz kurwa. Stekala tak w pornolu, w rytm jebania, co wie,m, ze jest sztuczne, dopiero jak dobrze przywalilem po zaworach to zaczela dawac konkretnie, wiec pogryzla mi reke, aby koledzy z zespolu w pokoju obok nie slyszeli. a co to moja reka to knebel ? <br>Musialem sie w chacie tlumaczyc, ze mnie pies pokasal.
JASNE (niezweryfikowany)
Kiedy patrzę na garbatych okularników, którzy zakuwają po 6 godzin dziennie i pomimo nawet często pełnoletności nieznających smaku i działania alkoholu, a z drugiej strony na zagorzałych imprezowiczów pijących i balujących codziennie to nie mogę siebie zaliczyć do żadnej z tych grup. Żyję gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami. Zastanawiam się tylko czy znalazłem złoty środek czy też jestem w polowie drogi, która zaprowadzi mnie do patologicznego alkoholizmu? <br>
peter (niezweryfikowany)
po co pijecie
peter (niezweryfikowany)
zycie sobie niszczycie,lepiej zajmijcie sie bardziej pozyteczną rzeczą niz łapanie pizdy
aldante (niezweryfikowany)
alkochol jak to latwa w zdobyciu uzywka..pamietam 18 kumpla ja jeszcze nie letni:) i alkochol z wagonow:/ tak z wgonow jest taka miejscowka w wawie gdzie po taniosci nabywa sie taki spiryt od ruskich:) prosto własnie z tych wagonow po bardzo atrakcyjnej cenie 50% ceny bazarowej:) straszne niszczycielstwo:] wiec zakupilismy 10l i mielismy jeszcze alko ze sklepu...znajac smak spirytu kupilismy soki do wody o smku truskawki i cytryny polecam cytryne:) poszlismy rozrabiac 50/50+sok <br>i do zamrazalnika po 15min oczekiwania..przystapilismy do czynu (wyszedl caly zamrazalnik i pare 2.5litrowych butelek i pare 3L po hellenie) i tu pokazało sie dziwne działanie ruskiego alko...była z 10-11rano..wypiłem jednego 2giegiego w miedzy czasie buszek thc dla relaksu teledyski na vivie nagle JEB..POCZUŁEM ZE SIE TAK UPILEM ZE o chodzeniou nie było mowy o_O <br>tu szok bo przed chwila czułem sie swietnie thc jarałem z 1godz temu i to buszka i to napewno nie to..nagle ok 15min po jebnieciu poczułem ze musze wypuscis pawia na wolnosc zeby nie ozygac koledze pokoju z bełtem sie doczołgałem do klopa pusciłem pawia pod zajebistym cisnieniem!! i zamknołem sie w klopie:) i tu koledzy szału dostali bo po 1 <br>-nie mogli sie odlac 4pietro <br>-nie umiałem polskiego <br>-jak chcieli srubokretem to bylem na tyle sprytny?:) zeby trzymac zamek <br>-bełtałem rowno z 5-7min+obejmowanie klopa z 30-40min <br>po czym sam otworzylem w miedzy czasie 2 bełtalo do reklamowek:] <br>i TU POWRUT :/ <br>to było nie samowite ja nie majac siły stac usłyszalem dobra koniec imprezy rozchodzimy sie(matka kolegi miala za 30min wpasc po pracy) na chate o 18 w parku:) i...tragedia:/...spadłem z 70%schodow(nie chciałem zeby ktos mi pomagal :) puzniej skrzyzowanie i kazdy w swoja strone...i zonk..jedyna mapa to...płot wiec ide a on udziela ,mi wskazowek nagle miejskie O_o wiec opierajac sie o niego udałem ze but wiąze:) pojechali...dotarłem do domu drogi od tamtego mometu nie pamietam..dotarłem na klatke i po tym maratonie poczulem sie zajebiscie senny:) 3schodki przed dzwiami zasnelem poprostu myslac ze nachwile sobie usiade i odpoczne:) <br>nagle otwieram oczy...o cholera kimłem1..za klucze otwieram dzwi..allle fart starego jeszcze nie ma:] kołyszacym krokiem (takim ala pingwin) dotarłem do łuzka:) zdązyłem sie nakryc kocem a tu ojciec wchodzi mysle sobie allle farcicho odkreciłem sie na dróga strone i pale glupa spiacego po szkole i łyknoł scieme :] wszedł zajrzał i poszedł..i ja zasnelem...obudziłem sie i obiawy typowego kaca sachara w pysku łep boli niesamowicie..matka pyta jak w szkole ja mowie ze spoko:) i czy nie ma czegos na bull głowy bo mnie boli od samego rana dlatego usnolem po powrocie..wziolem apap czy cos glowa przestala bolec reszta kaca została:) ale ogólem było spoko..i pare rad co do wodki od ruskich odrazu ja odradzam ale jesli juz to <br>-tylko z sokiem cytryna najlepsza i to w wielkich ilosciach (zabija smak) naa dluugo do zamrazalnika...nie przesadzac z iloscia bo jest dobrze do czasu!.
Alq (niezweryfikowany)
Dla mnie to alhokol sprawuje się idealnie, jeśli chodzi o zwielokrotnianie doznać wywołanych innymi dragami, dla przykładu zapomniany Pabialgin, wciąż dostępny barbituran, i to bez recepty - spokojnie wystarczy 10 tabsów i 2 browary żeby zrobiło się naprawdę przyjemnie. Nie wspominając już o wszystkich benzodoazepinach, wtedy 1 browar wystarczy żeby spotęgować działanie, chociażby Xanax czy Tranxenene. <br>Pozdro. <br>
stiv (niezweryfikowany)
Taak... Ucieczka przed rzeczywistoscia... to tylko alkohol, ale tez potrafi niezły bałagan narobić w głowie... 5 lat temu, na poczatku studiów, na które ciężką pracą sie dostałem, byłem kompletnie trzeźwy, w czasie matur i kilka miesiecy po egzaminach nie piłem grama alkoholu. Zacząłem gre w zespole metalowym, na początku wszyscy mielismy wielkie plany na rozwój, zdobywanie świata naszą muzyką i wspólne dążenie do celu stało się naszym bytem. Uczucie to było bardzo pożądane, dogadywaliśmy się bardzo dobrze, praktycznie żadnych niesnasek nie było przez 2 lata. Na studiach szło mi dobrze przez 1 rok, była to ciężka praca, dojazd na uczelnię zajmuje mi 1,5h, codziennie pobudka o 6, kilka razy o 5 rano i na zajecia, po powrocie masa... MASA nauki, prac domowych i projektów... Na 1 roku uchlałem się pierwszy raz &quot;jak świnia &quot; na sylwestra, czegoś takiego nie robiłem jeszcze w życiu. Impreza odbyła się u dobrze sytuowanego, pochodzącego z inteligenckiej i o wyrobionych poglądach rodziny, kolegi. W pensjonacie zabawa szybko przerodziła się (nie z winy właściciela) w istną melinę, wszędzie papierosy, pety, rzygi, rozlany alkohol, obrzucane jedzeniem ściany... masakra. Obudziłem się o 4rano w Nowy Rok zarzygany na schodach (doslownie na stopniach obłożonych terakotą czy czymś tam), potem przez dwa dni nie moglem chodzic bo jakos zle lezalem. Po tym sylwku kilka razy chodzilismy na piwo, moze 3 razy sie to zdarzyło, że wracałem podchmielony do domu. Studia przysparzały mi niemało stresów, udało mi się ciężką pracą zaliczyć 2 sem bez poprawek, a to był duży wyczyn, 80 % roku nie zal w czerwcu matmy albo mechany. Poczułem się bardzo dumny, możecie się śmiać, ale tym bardziej dumny byłem, bo nikt w mojej bliższej i dalszej rodzinie nie ma wyższego wykształcenia, a ja studiowałem na w sumie elitarnym budownictwie na PG. <br> <br>Przez wakacje piłem kilka razy tylko, raz nawalilem sie dosc mocno, ale obylo sie bez torsji ;) <br> 2 rok zaczął sie bardzo ciezko, ilosc projektow i wizja sesji zaczela mnie przerazac po miesiacu... zaczalem sie poddawac, nie moglem juz wytrzymywac pobudek o 5, zajec do 18 i 4 kolokwiów w miesiacu... Ale nie piłem. Opuściłem kilka wykładów, co wczesniej mi sie nie zdarzalo. Sesja była masakrą, robiłem projekty na przemian z nauką po 20 godzin dziennie przez 2 tyg. Miazga. Udalo mi sie, ale zaczalem byc niezadowolony ze swoich ocen i zazdrosny o oceny ludzi, ktorzy tak sie studiami nie przejmowali, raczej wykazywali duzo checi. Mnie dojazdy i lekkie osamotnienie z tym zwiazane zaczely dobijac. Zaczalem sobie piwkowac z kolegami - dwa razy w miesiacu. <br> <br>3 rok - nie dostalem sie na swoja wymarzona specjalnosc... pierwszy warunek, ktory otrzymalem ze strachu przed stresem... Zaczalem wychodzic na piwo coraz czesciej. Do klubu w rodzimej miejscowosci. Ludzie bardzo przyjazni. Wszyscy sie znaja, sluchaja moze nie metalu, ale prostej ostrej muzyki, punk... Jacys byli wiezniowie, rzecz dla mnie nowa i na poczatku wzbudzajaca podniecenie zmieszane z nuta strachu. Ale w porzadku ludzie. Jednak tylko przy piwku... okazalo sie ze jakis gosc jest synem znajomej mojej mamy, siedzial w wiezeiniu za bojki ze skinami (w sumie w dobrej sprawie;)) i za jakies nieplacenie rachunkow. Wszystko w porzadku... Znam i pije piwo (do 5 sztuk wieczorami) ze smietanką &quot;w porządeczku &quot; ludzi z klubu. Zespół działa nadal. Wychodzimy na piwo, bo na probach cos sie zaczynamy nie dogadywac, bola nas sprawy z przeszlosci, w zespol wplatana jest zona &quot;lidera &quot; choc na poczatku nie bylo o liderowaniu mowy. Wszyscy wkladali tyle ile mogli w kapele. Nagle pstryk, zona zaczyna udawac ksiezniczke, ja sie nie odzywam, ale jak sie odezwe to od razu zostaje posadzony o probe odebrania przywodztwa... dokoncze pozniej ;)
Alq (niezweryfikowany)
Mam pytanie natury medyczno-vomitycznej: czy kiedykolwiek zdażyło się wam wymiotować krwią po ostrej libacji? Bo mi owszem, w ciągu 2 lat jakieś 4 razy, lekarz stwierdził że to o 3 razy za dużo i skierował mnie na gastroskopię, fuj. Pozdro y all.
w65kjw (niezweryfikowany)
Kiedy patrzę na garbatych okularników, którzy zakuwają po 6 godzin dziennie i pomimo nawet często pełnoletności nieznających smaku i działania alkoholu, a z drugiej strony na zagorzałych imprezowiczów pijących i balujących codziennie to nie mogę siebie zaliczyć do żadnej z tych grup. Żyję gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami. Zastanawiam się tylko czy znalazłem złoty środek czy też jestem w polowie drogi, która zaprowadzi mnie do patologicznego alkoholizmu? <br>
Chyba alkoholik (niezweryfikowany)
TAK. Alkohol to drag jak każdy inny. A nawet gorszy. Bo trzeba wprowadzić do organizmu ponad 100g co jest ilością kurewsko większą od przeciętnej dawki fety, marianny, koki, itd. A po za tym po dłuższym używaniu tych substancji nie dostane deliry jak je odstawie. Po za tym alkohol trudno sobie zaaplikować jak się ma ztruty żołądek, albo wóda jest cholernie niedobra. Acha i jeszcze po odwyku od narkotyków wystarczy zmienić środowisko żeby pozostać czystym, po alko to niemożliwe bo pija wszyscy. Nawet Babka z dziedkiem wciskają ci wino gdy ich odwiedzasz.
Chyba alkokolik (niezweryfikowany)
Kiedy patrzę na garbatych okularników, którzy zakuwają po 6 godzin dziennie i pomimo nawet często pełnoletności nieznających smaku i działania alkoholu, a z drugiej strony na zagorzałych imprezowiczów pijących i balujących codziennie to nie mogę siebie zaliczyć do żadnej z tych grup. Żyję gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami. Zastanawiam się tylko czy znalazłem złoty środek czy też jestem w polowie drogi, która zaprowadzi mnie do patologicznego alkoholizmu? <br>
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana
  • Marihuana
  • Retrospekcja

Od A do Z, prawie w każdej okoliczności zdarza mi się zapalić, jak to nałogowemu.

Paliłem ją zawsze, kiedy czułem się samotny. Na początku dawała taki miły masaż ciała, głowa stawała się jakby napęczniałym balonem przyjemności, ciało rozchodziło się w takiej ekstatycznej fali spokoju, stawało delikatne i miłe. Każde zapalenie wiązało się z szybciej bijącym sercem ( z podjary) jeszcze przed wzięciem pierwszego bucha. Potem kopcenie lufki i ściąganie mini chmurek... tak to było na początku. Jedna czy dwie lufki potrafiły mnie już tak zapierdolić, że miałem ostre i w chuj kolorowe wizje po zamknięciu oczu.

  • Dekstrometorfan
  • Marihuana
  • Miks
  • Pseudoefedryna

Późny wieczór przy komputerze, psychodeliczny nastrój i oczekiwanie na pobudzenie.

Nie zachęcam do powtarzania mojego czynu. Wręcz przeciwnie, odradzam, to może się naprawdę źle skończyć.

 

 

 

O godzinie 18 przyjąłem DXM z Pseudoefedryną, o 20 przyjąłem THC.

Pierwsze efekty nadeszły szybko, tuż po spaleniu (tj. o godzinie 20:15) poczułem lekkie pobudzenie i chęć do słuchania muzyki. Czas mijał strasznie wolno, wydawało mi się że mijają godziny i niedługo będzie rano, lecz w rzeczywistości była 20:30.

 

Godzina 20:45.

  • Alprazolam
  • Fluoksetyna
  • Użycie medyczne

Leczenie psychiatryczne.

W wyniku ciągłego stresu związanego przede wszystkim z chorą ambicją i całym procesem edukacji, a także w wyniku przykrych doświadczeń z dzieciństwa (przez które popadłem w depresję), w pewnym momencie życia zdecydowałem się na terapię. Nie byłem pewien czy od razu chcę udać się do psychiatry. Na początek wybrałem psychologa. Niestety - albo miałem pecha przy wyborze albo po prostu to nie jest dla mnie. Od jednego z psychologów usłyszałem, że mogę być opętany....Dlatego właśnie zrezygnowałem z tego hmmm...'leczenia'. Udałem się do psychiatry.

  • Mieszanki "ziołowe"
  • Pozytywne przeżycie

Zdarzyło się sporo razy iż kochałem się po spożyciu różnych substancji psychodelicznych.

Były to bardzo ciekawe i pozytywne doświadczenia.

Spontanicznie piszę- więc wyrywkowo opiszę co mi się przypomni...

....

Na pięknej polanie w Beskidzie Niskim spożywamy z przyjaciółką meksykańskie psylocyby (fioletowe, duże, zjedliśmy po półtora grzybka i było bardzo mocno).

Spędzamy kilka cudownych godzin w przyrodzie, rozkoszując się przeżyciami w przyrodzie i na świeżym powietrzu, po czym postanawiamy przenieść się do domu.

randomness