20 młodych mężczyzn, w większości byłych żołnierzy zasadniczej służby wojskowej z jednostki w Kołobrzegu, odpowiada za posiadanie, zażywanie i rozprowadzanie narkotyków w wojsku, głównie marihuany.
W czwartek rozpoczął się ich proces przed Wojskowym Sądem Garnizonowym w Szczecinie.
Dwóch z oskarżonych, którzy nie przyznali się do winy, obciążyło Żandarmerię Wojskową zarzucając przesłuchującym ich funkcjonariuszom wymuszanie zeznań. Na wniosek prokuratora, który został poparty przez obrońców, sąd zalecił konfrontację żandarma z oskarżonymi na następnej rozprawie.
"Zostałem zastraszony przez Żandarmerię Wojskową; mówili mi, że pójdę siedzieć na trzy miesiące, jeśli się nie przyznam" - mówił podczas składania wyjaśnień jeden z nich. Kilkadziesiąt minut wcześniej na rozprawie o wymuszaniu zeznań powiedział drugi z zasiadających na ławie oskarżonych. Ten stwierdził, że "przesłuchujący go funkcjonariusz zmuszał do przyznania się, bo wtedy będzie miał spokój".
Sprawa trzech innych oskarżonych, którzy nie stawili się na rozprawę, została wyłączona do odrębnego postępowania, ponieważ przedstawili zaświadczenia lekarskie.
Prokurator zarzucił większości mężczyzn posiadanie i "użyczenie lub udzielenie" środków odurzających, przede wszystkim marihuany, ale także amfetaminy. Trzem z nich zarzucono ponadto sprzedawanie narkotyków w jednostce. Jak wyjaśniali sami oskarżeni, narkotyki kupowali na terenie jednostki albo poza jej murami u znanych z cywila osób lub - jak twierdzili również niektórzy z nich - znajdowali je np. w łazience. Za narkotyki płacono od 10 do 30 złotych. Zawsze były to niewielkie porcje. Zażywano je wieczorami w toalecie lub pokojach żołnierskich.
Akt oskarżenia obejmuje okres od września do listopada 2001 roku. Obecnie w wojsku służy jedynie dwóch oskarżonych, reszta jest już w cywilu.
Komentarze